artykuly-Głos większości
Losowe zdjęcie
Borucino
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Głos większości
Author: Imię i nazwisko ;) (pomeranus at wp dot pl)
Published: 11.03.2005
Rating 6.88
Votes: 8
Read: 6996 times
Article Size: 4.23 KB

Printer Friendly Page Tell a Friend

Łaskawy los spełnił moje marzenia - po bez mała dwunastu latach zamieszkiwania w dawnej stolicy województwa pomorskiego, osiadłem na Kaszubach. Zachowam Toruń we wdzięcznej pamięci. Znajduje się tam mnóstwo kaszubskich śladów: kamienica z XVIII-wiecznym herbem kaszubskiego szlachcica Christoffa Yarck'a, zwana niegdyś Yarcken-Hoff. Tam uczył się zawodu dziennikarza Hieronim Derdowski i spotkał się z Florianem Ceynową. Jeszcze przed drugą światową wojną Polskie Radio nadawało z Torunia audycje w gwarze kaszubskiej (wiem, że kaszubski to język, ale wówczas większość wyznawała inny pogląd, a zawsze trzeba trzymać stronę większości), tam ukazała się pierwsza kaszubska powieść o pewnym wędrowcu, który woził książki na swojej taczce.

Kaszubski Toruń wciąż czeka na dziejopisa, który podąży tropem tych i innych śladów. Wciąż mam w pamięci tubalny głos nieżyjącego już antropologa dr. Witolda Armona, który pewnego dnia przyszedł z prośbą, bym odpisał dlań informację z leksykonu Brockhausa, bo wzrok miał już słaby. Zeszło jak zwykle na tematy kaszubskie. Zapytałem, czy znał Jana Rompskiego, Kaszubę, pracownika Muzeum Etnograficznego, który zmarł niedługo przed obroną doktoratu. Mój rozmówca wyraźnie się ożywił i prawie krzyknął: „Jaś Rompski!? To był jeden z najbardziej prawych ludzi, jakich znałem w życiu! A Neureiter napisał, że to zatwardziały kaszubski nacjonalista...”.

W sylwestrową noc minęła 35. rocznica śmierci „Jasia” Rompskiego. Smutno mi po nim, choć go nie znałem, bo rozminęliśmy się w czasie. Mam nadzieję, że przy okazji kolejnej okrągłej rocznicy poświęcimy więcej uwagi człowiekowi o prawym charakterze, który nawet teraz płaci za swoje przekonania. Został zapomniany. Jeśli ktoś nie popiera głosu większości, to znaczy, że jest „zatwardziały” lub „radykalny”. W najlepszym razie większość mianuje go „dziwakiem”, jak śp. Karola Kreffta. Czytając opracowania kaszubskich historyków trzeba mocno się natrudzić, by oddzielić fakty od subiektywnych ocen (zgodnych z głosem większości).

Minęły święta, moje pierwsze święta na Kaszubach. Kaszubach, które widziane z południa były nieco piękniejsze... Może to już tak być musi? Może i Toruń nie byłby taki piękny, gdybym go nie opuścił? Brakuje mi Biblioteki Uniwersyteckiej z jej skarbami. W listopadowej „Więzi” toczyła się dyskusja na temat tego, czy Polacy przestają czytać. Okazuje się, że nie jest z tym najlepiej. Nikt nie prowadził badań czy czytać przestają także „użytkownicy języka regionalnego” (dla wygody stosuję dalej skrót UJR - zamiast Kaszubi - zgodnie z „większościową” definicją), ale po przyjeździe na nordowe Kaszuby mam wrażenie, że odpowiedź nasuwa się sama.

UJR w większości nie wiedzą jak czytać kaszubskie „umlauty” ani nie chcą tego wiedzieć. UJR nie przyznają tego głośno, bo poprawność polityczna zabrania. Dyrektorka szkoły średniej mizdrzy się do mikrofonu reportera: „Język kaszubski to nasze wspólne dziedzictwo kulturowe. Musimy o nie dbać”. Poza protokołem dodaje, że nie zorganizowała kaszubskiej matury dla ucznia, który tego pragnął, bo więcej z tym kłopotu niż to warte („Proszę tego nie nagrywać!”). Dostrzegam coraz więcej przejawów tego dwutorowego myślenia – na użytek prywatny i publiczny.

Ze wzruszeniem przeczytałem „Kaszëbskô kòlãda” Wernera Bergengrüna, w tłumaczeniu translatorskiego cudotwórcy Stanisław Jankego, który samotnie odwraca bieg historii, kaszubiąc niemieckie słowa. Do tej pory odwrotnie bywało... „Kaszëbskô kòlãda” mówi o tym, że gdyby Pan Jezus przyszedł na świat u nas, to nie stało by mu się nic złego, bo Kaszubi by go otoczyli troskliwą opieką. Wierzę w te słowa na przekór gorzkim doświadczeniom. Oby Kaszubi nie ulegli UJR - czyli sobie samym. W związku z tym w Nowym Roku życzę nam wszystkim: radykalizmu w dążeniu do prawdy, zatwardziałości w obronie tego co dobre i piękne oraz lekkiego zdziwaczenia. Warto czasem sięgnąć po kaszubską książkę – wbrew głosowi większości...

(c) Tomasz Żuroch-Piechowski, Felieton z cyklu “Myśleć samemu” ukazał się w dwumiesięczniku “Pomerania” nr 1/2005.



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Komentarze wyrażają poglądy ich autorów. Administrator serwisu nie odpowiada za treści w nich zawarte.

Wysłane przez: Wątek
goch
Wysłano:: 11.3.2005 19:49  Zaktualizowany: 11.3.2005 19:49
Współtworzę ten serwis
Zarejestrowany: 5.8.2004
z: Czersk- Słupsk - Borowy Młyn
Wiadomości: 147
 GŁOS PAMIĘCI
Niech jako komentarz do felietonu Myśleć samemu- Tomasza Żuroch - Piechowskiego, w którym autor przypomniał nam postać Jana Rompskiego i o tym, że mineła już 35 rocznica jego śmierci - będzie ten wiersz jaki napisałem w 1985 roku zatytulowany "Pamięce Jona Rompscziego". Wiersz, ktory wówczas dedykowałem Drechowi ( dziś profesorowi) Józkowi Borzeszkowściemu.

Tym wierszem jeszcze razdziś pragnę uczcić pamięć o tym prawym człowieku , Kaszubie i wielce oddanym Kaszebiźnie, regionaliście.
Pragnę nim także podziękować autorowi felietonu, przedstawicielowi nowej "generacji" naszych działaczy. Uważam, że Drech Tomasz należy do tych co idą w pierwszym szeregu niosąc"Ożywczą Ormuzdową skrę" w dusze mlodego pokolenia Kaszubów, przed którymi stoi otworem cały XXI wiek, w którym nie pogrzebią, a wręcz odwrotnie, bo wśród etnicznych ludów świata na czele i za wzór stawią naszą rodna kulturę, której nadadzą współczesne, i ożywcze impulsy...

Do wiersza dołączan takze życzenia z okazji naszego kaszubskiego świeta 19 marca - Dnia Jednośći (i radości z niej) Kaszubów wszystkich pokoleń, i mieszkających tu u siebie...nie ważne czy w stołecznym Gdańsku, czy np. na pustkach Buksewa na Gochach.

Z tej okazji wznieśmy radosny okrzyk...

Wiwat Kaszuby, wiwat kaszubski Stan !

Przepraszam, że w poniższy wiersz nie jest prezentowany w jego kaszubskim zapisie - poprostu nie za bardzo potrafie pisać po kaszubsku przy pomocyklawiatury swego komputera.


PAMIIĘce JONA ROMPSCZIEGO


Drechu Jonie
czeje i jo
jak grają bore
jak w mie szemi
najo Zemia.


I jo Remus najich czasów
chcę panoszec
w desze
w sercach
w dzisdniowego swiata
tatkowin męrkę


chcę wdarzec
jużnosc Zemi
zelno lasa
rodną checz.


I jo z wdorów
z kreszenów gwiozd
chcę wekrzesac
be miesec
Ormuzda skre
ji ponoszec płom
w kaszebsczi desze...


Zbigniew Thal Talewski/Goch
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002