Tajemnica szabli Sucharskiego (część 4). Autor: Andrzej Szutowicz | ||
|
Jest jedną z trzech najbardziej znanych szabel w Polsce. Pierwsza, to oczywiście szabla króla Stefana Batorego, tzw. „batorówka”. Popularna, bo często prezentowana w podręcznikach i książkach historycznych. Druga, fikcyjna, lecz mityczna,Wołodyjowskiego. Z woli Henryka Sienkiewicza i za sprawą jego Trylogii w świadomości Polaków stała się pierwszą w Rzeczypospolitej. Dziś istnieje faktycznie, lecz jako główna nagroda w międzynarodowym turnieju szablowym. Szabla, o której mowa, to szabla trzecia. Dla jednych symbol honoru, bohaterstwa, dla innych – klęski. Szabla Sucharskiego. Fot. Scena z kapitulacji Westerplatte. Zdj. źr. Stanisława Górnikiewicz, A. Drzycimski Białe flagi Szabla Sucharskiego pojawiła się 7 września 1939 r. i pozostaje nadal w pamięci narodowej. Dziś medialnie opluwany, dowódca obrony Składnicy Tranzytowej na Westerplatte mjr Henryk Sucharski w siódmym dniu obrony podjął decyzję o kapitulacji. Ponieważ inni oficerowie odmówili uczestnictwa w rozmowach kapitulacyjnych, dlatego po wywieszeniu białych flag Sucharski udał się osobiście (w towarzystwie dwóch żołnierzy) w kierunku pozycji niemieckich. Był w złej kondycji psychicznej i fizycznej, dlatego w pewnej chwili zasłabł i przysiadł na ławce. W tym momencie podszedł niemiecki podpułkownik i za pośrednictwem jednego z żołnierzy, st. ogn. Leonarda Piotrowskiego, nawiązał rozmowę z majorem. Piotrowski, któremu przyszło pełnić rolę tłumacza, jako były marynarz niemieckiej floty znał płynnie niemiecki. Antagoniści Sucharskiego na przykładzie tego zdarzenia zarzucają Majorowi, że nie znał języka niemieckiego. Co jest bzdurą, gdyż był on absolwentem gimnazjum w Galicji, w zaborze austriackim. Korzystanie z tłumaczy i „zapominanie” niemieckiego było w tych wrześniowych dniach 1939 roku dość częste. Podpułkownik niemiecki nazywał się Henke i był dowódcą natarcia. Sucharski ochłonął i „doszedł do siebie”. Razem z ppłk. Henke udali się do gen. Friedricha G. Eberharda. Major był w mundurze polowym i bez czapki, a do tego przekręcił mu się pas i klamra przesunęła się na prawy bok. Tak go uchwyciły pierwsze zdjęcia niemieckich fotoreporterów wojennych. Dla krytyków nie jest ważne, że podczas rozmów zachował godną oficera postawę, lecz to, że miał przekręcony ten nieszczęsny pas. Po wstępnych i najważniejszych rozmowach Sucharski przekazał komendy dla dowodzącego w koszarach kpt. Dąbrowskiego. Rozpoczął się zasadniczy akt kapitulacji. Kapitulacja filmowo-propagandowa i nie ta szabla Sucharskiemu polecono zmienić mundur. Został odeskortowany do swojej willi, tam ogolił się i przebrał w mundur wyjściowy. Tym razem wyglądał nienagannie, z czapką garnizonową, z baretkami i krzyżem Virtuti Militari na piersiach, opięty pasem, w świecących się butach, prezentował się bardzo dobrze. Jednak ktoś zauważył, że rogatywka była lekko zdeformowana. W „asyście” żołnierzy z kompanii szturmowej ponownie udał się do oczekującego go niemieckiego generała. I wtedy zorientowano się, że brakuje bardzo ważnego rekwizytu kapitulacyjnego, a mianowicie szabli. Wysłano więc szybko do willi oficerskiej żołnierza, który po pół godzinie przyniósł szablę. Można było zaczynać. Ta filmowa i propagandowa kapitulacja była krótka i wymowna. Sucharski wyprężony, w postawie zasadniczej przekazał gen. Eberhardtowi Westerplatte, zapewniając, że nie ma tam min i innych pułapek. Generał wyraził swoje uznanie dla dzielnej postawy obrońców i jako dowód uznania armii niemieckiej oddał Sucharskiemu szablę, z zaznaczeniem, że ma prawo noszenia jej w niewoli. Następnie gen. Eberhardt podniósł rękę do daszka czapki i zasalutował. Działo się to wszystko przy szumie pracujących kamer filmowych, trzaskających aparatów fotograficznych i ich migających fleszy. Taka scena piękna i reżyserowana, zrobiona już po faktycznej kapitulacji, zachowała się w tradycji narodowej jako wyraz uznania silniejszego przeciwnika dla dzielnej postawy żołnierza polskiego. Obok Sucharskiego w tej tradycji pojawił się drugi, nie mniej ważny element – jego szabla. Lecz wszystko wskazuje, że tak naprawdę nie była ona Sucharskiego, lecz Dąbrowskiego. Niemiecki żołnierz wysłany po nią do willi wziął albo pierwszą z brzegu, albo tę, którą uznał za najładniejszą – była ze złocistą frędzlą. Szabla Sucharskiego była skromniejsza. Ponoć zorientowano się, że nastąpiła pomyłka, jeszcze przed „ceremonią”, lecz ze względu na brak czasu i jako że był to szczegół mało istotny z punktu widzenia propagandowego celu, jaki chciano osiągnąć, zrezygnowano z ich zamiany. Fakt, że szabla nie należała do Sucharskiego, potwierdził także sam Dąbrowski oraz jeden z oficerów por. Z. Kręgielki. Nie potwierdził tego Sucharski gdyż nikt go o to nie pytał. Szablę w niewoli mógł nosić tylko Sucharski W tych samych relacjach jest jednak scena, która jakby ostatecznie dowodzi prawa posiadania (nie własności) tej szabli przez Sucharskiego. Po wywiezieniu z Westerplatte, żołnierzy umieszczono w koszarach na Biskupiej Górce, a oficerów w Central Hotelu. Podczas oczekiwania na przydzielenie pokoi mjr Sucharski, trzymając w ręku szablę, zwrócił się do Dąbrowskiego, mówiąc, żeby ją wziął, gdyż jest jego własnością. „Teraz nie jest już moja, generał dał ją tobie, więc noś ją, póki pozwolą” – miał odpowiedzieć Dąbrowski. Dlatego sprawa przynależności tej szabli została usankcjonowana również przez samego Dąbrowskiego. Dla wątpiących definitywne rozstrzygnięcie kwestii jej własności nastąpiłoby, gdyby znane były numery szabel, ale takich informacji nie ma. Oczywiście antagoniści Sucharskiego wyciągają fakt własności szabli jako jeden z argumentów skierowanych przeciw majorowi. Tymczasem przypadek zrządził, że stała się rzecz wymowna i symboliczna. Nikt nie kwestionuje wybitnej roli kpt. Dąbrowskiego w obronie półwyspu. Jednak dowódcą, który podjął najważniejszą decyzję o kapitulacji, był Sucharski. Ponieważ mimo niezadowolenia oficerów rozkaz został wykonany, świadczy to jedynie o tym, że załoga była karna i że dowódca Składnicy nadal miał posłuch. Gdyby kpt. Dąbrowski przyjął zwracaną szablę, straciłby ją bardzo szybko. Po prostu zostałaby mu zabrana. Prawo noszenia szabli w niewoli naczelne dowództwo Wehrmachtu przyznało bowiem Sucharskiemu. Dąbrowskiemu pozostała satysfakcja, że w tej obronie odegrał jedną z najważniejszych ról, a jego szabla przy boku Sucharskiego krzepiła przebywających w niewoli żołnierzy. Szbla krzepiąca serca Odtąd szabla towarzyszyła Sucharskiemu w jego drodze po kolejnych obozach jenieckich. Wzbudzała zdziwienie, ciekawość, dumę, zarówno Polaków jak i Niemców. Major w niewoli otrzymał numer ewidencyjny 2105 H. Trzeba przyznać, że Sucharski występując z szablą u boku zachowywał się dumnie, jednocześnie wzorowo przestrzegał polskich regulaminów wojskowych. Krzepiło to serca wielu więźniów i jeńców, co np. znajduje potwierdzenie w relacji z pogrzebu zmarłego od ran oficera por. Ruszczyckiego w Stalagu IA Stablack. Sucharski przejął komendę nad ceremonią, kroczył za trumną z szablą u boku na czele oficerskiego pododdziału. Szablą majora szczycili się także jego szeregowcy. W obliczu narodowej klęski dochodziło już do nich, że na Westerplatte zrobili coś niezwykłego. Sądząc z relacji, ci Westerplatczycy nie mieli wątpliwości, że szabla ich dowódcy się należała. 4 października 1939 r. oficerowie z Westerplatte zostali skierowani do filii Stalagu I A w Prabutach, wówczas zostali oddzieleni od swoich żołnierzy. Raz w depozycie, raz u boku Majora 18 października 1939 r. mjr Sucharskiemu po raz pierwszy odebrano szablę i złożoną ją w obozowym depozycie. Kiedy kilka dni później uformowani w kolumny oficerowie stali gotowi do transportu do innych obozów, niespodziewanie padły komendy „baczność”. Wówczas z kancelarii obozowej szablę wyniesiono i wręczono ją mjr Sucharskiemu. Czyż ta scena nie mogła satysfakcjonować kpt. Dąbrowskiego? Wszak salutowano broni, która była jego własnością. Kolejnym obozem był Oflag IV A w Hohenstein. Tu przebywali już obrońcy Warszawy z gen. Juliuszem Rómmlem na czele. Ponieważ pozostałym obrońcom stolicy zdeponowano białą broń, tak się złożyło, że szable w obozie mieli tylko dwaj jeńcy: gen. Rómmel i mjr Sucharski. Szabla w Hohenstein wisiała nad łóżkiem majora, jednak musiała budzić pewne emocje, gdyż po 10 dniach nakazano ją zdjąć i zdać do depozytu, co też się stało. Komendant Oflagu wydał ją mjr Sucharskiemu 13 czerwca 1940 r. w związku z przyjazdem do Oflagu Arnswalde II B. Konfiskata szabli, chwilowy jej zwrot i zabezpieczenie przed zniszczeniem... 15 czerwca 1940 r. mjr Henryk Sucharski wraz z innymi oficerami znalazł się w Choszcznie (w Oflagu Arnswalde II B). Właśnie ze względu na niego przyjazd ten zapamiętało wielu jeńców. Był bowiem w polskim mundurze wyjściowym z odznaczeniami i z szablą przy boku. Buty z założonymi ostrogami lśniły. Nie zabrakło sztywnej rogatywki i rękawiczek. Ubiór był zgodny z polskimi regulaminami. Tak ubrany składał później wizyty poszczególnym osobom funkcyjnym (starszym) w Oflagu. To wystąpienie traktowano jako swoistą demonstrację. Zakwaterowany został w bloku III. Był jedynym oficerem w oflagu, który nosił przy boku szablę. Ponieważ wychodził z nią na codzienne apele, szabla zaczęła denerwować Niemców. Redaktor Józef Iżycki, który razem z Sucharskim przebywał w niewoli, tak po latach wspominał w krakowskim „Przekroju”: „Był jedynym wśród nas oficerów, któremu po kapitulacji sami Niemcy wręczyli szablę, jako wyraz uznania dla postawy jego żołnierzy. Z tą szablą miał potem kłopoty. Oficer Abwehry, zobaczywszy ją wiszącą nad pryczą majora, uznał to za rzecz niedozwoloną. Szabla uległa konfiskacie, major złożył zażalenie, podając w raporcie do komendanta niemieckiego obozu, kiedy, gdzie i w jakich okolicznościach została mu wręczona przez generała Eberhardta dowodzącego wojskami niemieckimi w Gdańsku. Wkrótce, na jednym z apeli porannych mjr Sucharski odzyskał należną mu broń. Wręczył mu ją sam komendant obozu, pułkownik von Lebecke , stary junkier, oficer z pierwszej wojny światowej, salutując i przepraszając majora za przykre nieporozumienie. Adiutant pułkownika, wywołując majora z szeregu, zawołał głośno: „Herr Major von Sucharski”. Ogromnie nas to ubawiło, a najwięcej samego majora: „ Jaki ja tam von” – mruczał – „Chłop jestem spod Opatowa”... Czasy poczciwego komendanta minęły, nastał kolejny i problem szabli powrócił. Aż w końcu… „Komendant Oflagu oświadczył, że... obawia się, iż „mjr Sucharski w warunkach obozowych nie ma możliwości należytej konserwacji tak cennej broni, wobec czego szabla będzie przechowywana w niemieckim magazynie broni i we właściwy sposób zostanie zabezpieczona przed zniszczeniem”. Major kolejny raz musiał ją zdeponować, wg niektórych wersji nigdy już jej nie zobaczył, wg innej miał ją dostać jeszcze w 1942 r. podczas przenosin do Oflagu II C Gross Born . W Choszcznie po zakwaterowaniu Sucharski początkowo był przełożonym piętra, a następnie całego bloku III. Odpowiadało to funkcji dowódcy batalionu. Gdzie jest szabla Sucharskiego/Dąbrowskiego? W okresie choszczeńskim szabla leżała w obozowym depozycie. Tak naprawdę to nie wiadomo, kiedy zginęła. Najlepszą okazją do jej przywłaszczenia były momenty newralgiczne, a takim momentem była wymiana jeńców. W połowie maja wszystkich polskich jeńców wywieziono do Oflagu II D Gross Born, skąd do Choszczna przybyli jeńcy Francuzi. Szabla mogła już do Gross Born nie dotrzeć. Jednak jest to mało prawdopodobne. Dlatego zgodzić się trzeba z sugestią, że była ona w depozycie także w Oflagu II D Gross Born (możliwe, że przywiózł ją sam Sucharski), z którego mogła zniknąć w czasie przygotowań do ewakuacji, czyli w 1945 r. lub wcześniej w okresie rozpracowywania organizacji „Odra” ( wrzesień 1944 r. ). Szabla w dziejach narodu polskiego jest bronią kultową, wręcz symboliczną. Znalazła swoje miejsce w hymnie narodowym. Szabla mjr Sucharskiego jest najsłynniejszą bronią z okresu zmagań narodu polskiego w wojnie 1939–1945 r. Stała się symbolem wytrwałości, odwagi, bohaterstwa żołnierza polskiego oraz podziwu nieprzyjaciela dla jego przymiotów. Zabrana z obozowych magazynów przez jednego z niemieckich wachmanów lub oficerów, pewnie leży gdzieś wśród walorów kolekcjonerskich jakiegoś niemieckiego pasjonata. Ponoć w 1977 r. wisiała w jednym z mieszkań w Hamburgu. Literatura Andrzej Drzycimski, Major Henryk Sucharski, Wyd. Ossolineum 1990. Michał „Chudy” Bury „Henryk Sucharski” www.konflikty.pl pl.wikipedia.org. „Henryk Sucharski www.filipini.poznań.pl „Major Henryk Sucharski (1898–1946) mateuszpl „Panie Majorze, Westerplatte jest znów polskie” www.westerplatte.pl „Sucharski Henryk 1898–1946” Andrzej Szutowicz, „Próba obrony Majora przez majora”, www.choszczno.biz Józef Iżycki, W Oflagu II B. Wspomnienia, „Przekrój” 1971, nr 1378. |