Bombki Jadwigi Reglińskiej | ||
|
Wczoraj wróciła z Bremy. Pojechała tam do rodziny ze swoimi ozdobami choinkowymi - bombkami, dzwoneczkami... Liczyła, że wśród niemieckich świątecznych pamiątek, których pełno na głównej ulicy niemieckiego miasta, jakąś ciekawą dojrzy, podpatrzy, a potem przerobi pomysł na swoje potrzeby. Nic z tego. Poza wszechobecnymi na niemieckich kubkach muzykantami z Bremy, innych lokalnych akcentów na przedmiotach nie znalazła. A pomysł malowania bombek w regionalne wzory z Kaszub nikomu w Bremie się nie nasunął. Nic dziwnego, że ozdoby Jadwigi Reglińskiej cieszyły oko. Tuż po jej powrocie Niemiec umówiłyśmy się w informacji turystycznej w Kartuzach. Mają tam sklepik regionalny, a o jego świąteczny wystrój dba właśnie pani Jadwiga. Kilka tygodni temu byłam świadkiem, jak zdobiła wraz z córką Kasią okna sklepiku. Zawiesiły firanki, zasłonki, a na ich tle ozdoby choinkowe. Gdy jest śnieg, jak teraz, sklepik wygląda z zewnątrz bardzo bajkowo, jakby wyjęto go z „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa. Atmosfera wewnątrz jest niemniej czarowna. Stół, będący częścią ekspozycji chaty kaszubskiej, zastawiony jest olbrzymimi pomalowanymi w kaszubskie kwiaty bombkami, przymocowanymi do metalowych szyjek, zakręconych na górze i opartych na drewnianych owalnych stopkach. Malowane bombki to robota pani Jadwigi, drewniane stopki wyrabia jej mąż. Twórczyni, mieszkanka Sianowa, która jeszcze przed chwilą krzątała się po sklepiku, teraz siada przy zastawionym ozdobami stole. O swoich wyrobach mówi chętnie, dużo i bardzo ciepło, traktując je po trosze, jak swoje maskotki. Dryg do artystycznych, rękodzielniczych prac miała zawsze. Haftuje, jak jej matka i babka. Ale przeważnie dla siebie. - Bo dzisiejsi młodzi są bardzo praktyczni - stwierdza. - Nie lubią prać serwet i ich krochmalić. Za to popatrzeć na nie! To co innego! A malować to myśmy z Kasią lubiły zawsze. Do mieszkania - a to różne dekoracje, jakiś przedmiot, a to drzwi, które po malarskim zabiegu wyglądały jak obrazy. Wieść o zdolnościach pani Jadwigi rozeszła się pocztą pantoflową. Najpierw po rodzinie, potem po znajomych i dalej w świat. Ci, którzy pojawiali się w jej progach szukali prezentu dla swoich bliskich. - Chcieli mieć coś innego, kaszubskiego - opowiada Jadwiga Reglińska. - Wcześniej nie malowałam kaszubskich motywów. Ale pomysły na pamiątki wykluwały się wraz z potrzebami. Dlaczego nie? Pomyślałam. Kaszubskie wzory haftu, zwłaszcza szkoły żukowskiej, zawsze mi się podobały. Do zdobienia przedmiotów kaszubskimi motywami na większą skalę namówiła ją pani Mirka z kartuskiej informacji turystycznej. Jak tłumaczyła, miniaturowe diabelskie skrzypce i „Kaszebsczé nóte” na obrazkach to trochę mało, jak na punkt turystyczny parający się sprzedażą pamiątek regionalnych. Od tej pory minęły trzy lata. Dzisiaj na półkach kartuskiego sklepiku regionalnego stoją kubki, dzbanki, obrazki, przed Wielkanocą pojawiają się strusie jaja pomalowane w kaszubskie kwiaty, a przed świętami Bożego Narodzenia aż do Gromnicznej królują różnych rozmiarów bombki i dzwoneczki. Pani Jadwiga maluje je farbami witrażowymi. Ostatnio zasmakowała w brązach, barwach bursztynowych, więc niektóre bombki nawiązują do szkoły tucholskiej haftu kaszubskiego. Unika malowania na nich kompozycji kwiatowych, stara się raczej eksponować jeden motyw. Najczęściej pojawia się lilia, ale są także granat, palmeta i rozeta. Tak wygląda bombka z jednej strony. Na drugiej stronie bombki wpisuje artystka dedykacje, fragmenty kolęd, a ostatnio... przysłowia ludowe. Jedno, które zamieściła na stojącej obok bombce podoba jej się szczególnie. - „W swiat pò rozum do mëmczi pò sërce” - czyta. - Albo inne: „Kaszeba chòcbë chlëchôł, nie bãdze zdëchôł”. Wpisuję je, aby ludzie o nich nie zapomnieli. Kupiłam sobie nawet książkę z przysłowiami. Moi dziadkowie wiele z nich znali, a ja teraz mam okazję sobie je przypomnieć. Niosą one z sobą wiele prawdy - mówią o życiu, miłości, przyjaźni, a także pogodzie. Ciągle eksperymentuje, przeważnie z pozytywnym efektem, szuka pomysłów. Do niedawna motywy bombek i dzwonków obrysowywała konturówką, a ich elementy pociągała jednolitą farbą. Od jakiegoś czasu „cieniuje” barwy, przechodząc od bardzo nasyconego jednego koloru po jaśniejszy. To przechodzenie kolorów i ich harmonia powodują, że motywy - kwiaty wyglądają pełniej, bardziej „rozłożyście”. Umocowanie niektórych bombek na drewnianych stopkach może wydawać się dziwnym pomysłem. Wyglądają oryginalnie, trochę jak lampki biurowe. Jadwiga Reglińska jednak wie swoje. - Na choince zginęłyby, choć są duże, w „tłumie” innych ozdób - wyjaśnia. - A tak przynajmniej je widać. |