Necel Augustyn (1902-1976)

Date:  07.03.2004
Section: Ludzie
Iwona Joć

Augustyn Necel (1902-1976)

Kaszubski Sienkiewicz


„Dokoła zbiera się gromada rybaków – tak Melchior Wańkowicz opisuje w „Gryfie walczącym” swój powojenny pobyt w 1960 roku we Władysławowie. – Mówią o dalekich wyprawach w poszukiwaniu ławic rybnych. (...) Rozparły się chłopy szerokim marynarskim rozkraczeniem i tak sobie gaworzą. (...) Wówczas to poznałem Augustyna Necla, rybaka”. Ale Necel to nie tylko rybak, to także pisarz. W latach 50. i 60. bez wątpienia najpoczytniejszy w Polsce z literatów kaszubskich.

„Jego siedem książek, obfitujących w folklor kaszubski, jak węgorz w tłuszcz – czytamy w „Gryfie...” - odznacza się nie tylko surowcem tematycznym. Ich budowa, język, błyskotliwość akcji, pointy i świetny autentyzm plasują je na niezłym miejscu w polskiej literaturze”.

Choć pisarza już nie ma, ma się wrażenie, lustrując gabinet w jego domu przy Gdańskiej we Władysławowie, że tylko wyszedł... i wróci za chwilę. Ta sama szafa z książkami, to samo biurko a na nim książki Necla, stara lampka, gdzieś z boku maszyna do pisania, na ścianie obok pieca jego portret. Nawet dywan ten sam, ze starości zwijający się pod nogami. O te starocie, ale jakże cenne, dba Trauta Necel, synowa pisarza, wdowa po najstarszym synu Kazimierzu.

Wyrostek z Chłapowa

Urodził się 22 lipca 1902 roku w Chłapowie, w rodzinie rybaków. Naukę skończył na czteroodziałowej szkole pruskiej. Wprawdzie później jeszcze dwa lata uczęszczał do szkoły wieczorowej, ale jej nie skończył, bo musiał „rebaczec”. Miał 12 lat, kiedy częściej zaczął wypływać w morze. Pierwsza wojna światowa zaciągnęła na pole bitwy prawie wszystkich młodzieńców z Chłapowa. Pozostali tylko wyrostki. To im wręczono wiosła, by ze starymi rybakami udawali na pomerankach na połów.

- Tacy to dopiero potrafili opowiadać – mówi Maria Necel, kiedy siedzimy w gabinecie jej ojca. – Swoje przeżyli, bo wiele za młodu, jako marynarze, pływali.
A kiedy nie opowiadali, to mody August czytał im fragmenty powieści Henryka Sienkiewicza z „Gazety Grudziądzkiej”. W wiosce zamawiał ją początkowo tylko krawiec, potem dołączyli inni, także rodzice Necla. Kiedy raz rybacy zarzucili Sienkiewiczowi, że ten nie wspomina w ogóle udziału Kaszubów w wojnach ze Szwedami, bronić zaczął sienkiewiczowskich upodobań młodego Necla szyper Franciszek Goyka.

- Jak Gùst dorośnie, to òpisze – powiedział.

Słowa szypra długo kołatały mu się Augustynowi w głowie, ale jeszcze sporo wody upłynąć musiało, zanim je zrealizował.

Po wojnie przyszła kolej na flotę handlową – niemiecką i polską. Do końca lat 20. zwiedził Augustyn kawał świata. Od 1929 roku do 1939 roku mieszkał w Helu. Tutaj, z pomocą brata Jana, dostał pracę w Morskim Laboratorium Rybackim. A potem była wojna, kampania wrześniowa... Walczył w IV Pułku Strzelców Konnych, stacjonującym w Grudziądzu. Po latach opisał kampanię w „Wolności i słowie”.

- Całe szczęście, że ojciec dobrze znał niemiecki – mówi Maria. – Często brano go za Niemca, a on to w czasie wojny nie jeden raz wykorzystał.

Po wojnie Augustyn Necel krótko jeszcze mieszkał w Helu, a następnie wybudował dom we Władysławowie. Nie chciał ryzykować przeprowadzki wraz z Morskim Laboratorium Rybackim do Gdyni, bo rodzinę miał na karku. Jeden kuter już miał, po jakimś czasie kupił drugi. Rybaczec pomagali mu synowie. Sam Necel zaangażował się bardzo w rozwikłanie problemów rybaków indywidualnych.

Pisarstwo

Skąd u człowieka, który edukację skończył na czterech oddziałach taki talent pisarski i gawędziarski?

- Teść był samoukiem – wyjaśnia Roman Fabisiak, mąż Marii, wielki miłośnik książek Necla. – Jego nauczycielami byli starzy rybacy i babcia – Franciszka z Tarnowskich Neclowa - która nauczyła go czytać i pisać po polsku, kiedy miał pięć lat. Podręcznikiem do nauki była „Trzecia czytanka” elementarz – takie kompendium wiedzy o Polsce – wydany na początku ubiegłego wieku w Ameryce dla dzieci Polonii. Przywiózł ją stamtąd ojciec Augustyna, Jan, który na kilka lat popłynął do Ameryki za chlebem. To z tej książki teść nauczył się czytać. Do dziś mamy ją w rodzinie na pamiątkę.

Pięknie umiał Augustyn Necel słuchać, a jeszcze piękniej opowiadać. Miał też doskonałą fotograficzną pamięć.

- Ojciec nie tylko bardzo dużo opowiadał – wspomina Maria – ale i bardzo często... to samo powtarzał. Za każdym razem jednak tak to wszystko jakoś ubarwiał, że wyglądało inaczej.

Najwięcej opowiadał przy posiłkach i uroczystościach rodzinnych.
Bardzo dobrze znał historię rybaków z rodzinnych okolic. Poznawał ją między innymi od nich samych, a ci, kiedy był mały, nie rzadko wspominali o potyczkach Kaszubów ze Szwedami. Kiedy mały Gust pytał swoją babkę Franciszkę Neclową, dlaczego zawsze pod wieczór zasłania okna od strony morza, słyszał: „Żeby światło nie przyciągało tych szwedzkich morzkulców do naszej checzy”.
Jeździł też „po informacje” do parafii i klasztoru w Żarnowcu, bo wiele do powiedzenia mieli zawsze starzy księża i zakonnice.

Od rybaków do Szwedów

- Pierwszą książkę „Stary bosman” napisał przed wojną – opowiada Roman Fabisiak,. – Ale nie została wydana, bo na początku wojny ją zniszczył. Za wiele było w niej nazwisk członków kolonialnej ligi morskiej, których Niemcy ścigali.

Prawdziwy debiut był w 1946 roku. W „Kalendarzu Rybackim” ukazały się wówczas dwa opowiadania Necla. Ale to dopiero Franciszek Fenikowski w latach 50. spowodował, że Augustyn uznany został przez pisarzy i czytelników. Przyprowadził go do niego – a konkretnie do Oddziału Gdańskiego Związku Literatów Polskich – w 1953 roku poeta Jan Piepka, wówczas nauczyciel w Starzynie.
Pomiędzy Fenikowskim a Neclem zawiązała się szczera przyjaźń.

- To była wielka osobowość – wspomina Fenikowskiego Maria. – Często bywał naszym gościem, nawet nocował u nas. Umiał słuchać i, tak jak ojciec, pięknie opowiadał. „Zbierał” ciekawe historyjki, np. ... o osłach. Powiadał, że osioł to bardzo mądre zwierzę i miał na to szereg przykładów. Ojciec dawał mu swoje teksty, które ten szlifował, ale nie „przecukrzył”, jak zwykł mawiać tato.

Krwawy sztormWkrótce – w 1955 roku - wydana została pierwsza powieść Necla – „Kutry o czerwonych żaglach”. W całości przepisała ją na maszynie z rękopisu Maria. Potem były następne: „Saga o szwedzkiej checzy” (1957), „Maszopi” (1958), „Okrętnicy spod nordowej gwiazdy” (1959), „Krwawy sztorm” (1960), „Złote klucze” (1962), „Łosoś wszechwładny” (1963), „Wolność i niewola” (1971). Pisał także bajki i legendy kaszubskie.

W swoich książkach uchodzi Necel za znawcę morza. Poznając zawód rybaka słuchał opowieści i notował je w pamięci. Prawie nigdy na papierze. Był bardzo dokładny w faktach. Jednak nie one, bo fakty nie są najważniejsze, a ukazanie życia, pracy i walki Kaszubów nordowych - rybaków decydują o wartości powieści Augustyna Necla. No i jego kronikarsko-gawędziarski talent oczywiście.

Augustyn w prasie

Publicyści pomorscy do końca nie wiedzieli, co w prozie Necla bardziej podziwiać: doskonały epigonizm czy werwę i temperament gawędziarza; obie cechy bowiem decydowały o jej wartości. Pisali o nim Jan Strumieński (Pisarstwo Augustyna Necla. Pisarstwo tylko dla znawców, Dziennik Bałtycki, Rejsy, 1961, nr 25), Janusz Stępowski (Piękno nieznane, Dziennik Bałtycki, Rejsy, 1956, nr 50), redaktor naczelny nie istniejącego już wówczas „Wiatru od morza”, Marian Śliwiński (Kaszubska epopeja Augustyna Necla, Litery, 1971, nr 12), Barbara Kanold (Augustyn Necel, Dziennik Bałłtycki, Rejsy, 1983, nr 55). Każda z powieści Necla jest – dowodzili - literacką ilustracją dziejów regionu kaszubskiego z innego okresu historii, ilustracją ludową i barwną, o rysach patetycznych i monumentalnych.

***

Nazywano Necla różnie. Północni Kaszubi mówili o nim „profesor”, bo pracował w helskim laboratorium, albo „Chrysty Globus”, gdyż miał łysą, okrągłą głowę. A publicyści – kaszubskim Sienkiewiczem.
This article comes from Nasze Kaszuby
http://naszekaszuby.pl

The URL for this article is:
http://naszekaszuby.pl/modules/artykuly/article.php?articleid=104

Copyright (c) 2024 by Nasze Kaszuby