Słowniki Ramułta po 100 latachDate: 26.06.2003 Section: Językoznawstwo | Sto lat po ukazaniu się cz. I (1893) wyszła, dzięki staraniom i pracy H. Horodyskiej, cz. II Słownika języka pomorskiego S. Ramułta[1], nagrodzona przez AU w 1898 r. Stało się to 80 lat po śmierci autora (1913). W odnalezieniu rękopisu cz. II pomógł Horodyskiej przypadek, choć przecież w książce P. Grzegorczyka Index lexicorum Poloniae (1967) dokładnie określono miejsce jego przechowywania w Krakowie. Tę nieopublikowaną część nieraz wspominano, choć nie wykorzystano ‑ nawet Karłowicz w Słowniku gwar polskich ‑ w różnych pracach.
Format, karta tytułowa, układ, czcionka itp. obu części są podobne. Wstęp obejmuje: życiorys Ramułta; stan leksykografii kaszubskiej przed Ramułtem: poszukiwania rękopisu cz. II; przyczyny nieopublikowania cz. II; historię nagród AU dla Ramułta; charakterystykę Słownika. Po skrótach i odsyłaczach następują teksty samego Ramułta: krótka przedmowa i słownik ok. 5 tyś. wyrazów (s. 1‑82).
Przed wiekiem na ocenę cz. I mniej wpłynął imponujący zbiór ok. 14 tys. wyrazów, gdy wstęp wywołał tzw. wojnę kaszubską czy problem kaszubski. Recenzowana dziś cz. II sprawia podobne wrażenie, jeśli się uwzględni aktualny stan badań nad kaszubszczyzną. Wstęp Horodyskiej go nie wyzyskuje, a nadto brak w nim nieraz precyzji i dlatego skłania do obszernego komentarza. Z kolei zbiór 4925 wyrazów zawiera co prawda więcej niż cz. I wyrazów ściślej kaszubskich, lecz z innych źródeł aż ok. 1000, a spośród zebranych samodzielnie większą wartość przedstawia tu następnych 1000, dla których warto było wtedy czy nawet po 100 latach to drukować. Zauważyć trzeba, że przed 100 laty autor i recenzenci (np. J. Baudouin de Courtenay) podkreślali wielką wartość słownictwa zgromadzonego w nim rzekomo bezpośrednio od Kaszubów. Horodyska powołuje się na te głosy, usprawiedliwiając fakt szerokiego korzystania z dawnych słowniczków i piśmiennictwa F. Ceynowy i H. Derdowskiego.
Horodyska przypomina niektóre fakty z naukowego życiorysu Ramułta, nie wychodząc właściwie poza artykuł L. Roppla Stefan Ramułt (Szkic biograficzny ‑ w 25-lecie zgonu)[2], zawierający dane od syna Ramułta ‑ m.in. o tym, co we Lwowie wykładali w latach 1879-1883 A. Kalina, A. Brückner, R. Piłat i K. Liske. Według Roppla Ramułt korespondował m.in. z Ceynową i Derdowskim w Ameryce. Horodyska nie wyzyskała dwu ciekawych kaszubskich listów Ceynowy do Ramułta z listopada 1880 r., opublikowanych przez Roppla („Klęka" 1939). Jedyne to listy starego Ceynowy do Ramułta‑studenta, a zatem zupełnie bezzasadne jest zdanie Horodyskiej: „Ich znajomość i przyjaźń trwała wiele lat". Ceynową zmarł 26 III 1881 r. Ramułt nie mógł więc za jego życia podjąć zaproszenia: „Tu masz [...] krótki spogląd na moją czinnosc e jeje skutki, chtëré gwësno będą wiele wikszé, skoro nas tu rôz odwiedzisz e do nas sã przełączisz". Ramułt na tym tle jawi się jako kontynuator działalności Ceynowy, realizującego z kolei świadomie kaszubski program badawczy K. C. Mrongowiusza. Warto tu też przypomnieć artykuł F. Marszółka: Namjenjenjé tak grędo go skrzivdzelo!”[3], w którym czytamy: „Ramułt je vejimkę ‑ zez stronë Polochov"; „Ramułt‑Poloch naji Kaszebov wuczi wo prôcë i mjełosce do tatczëznë Kaszebskji". Wydrukowano tu list Ramułtowej do Majkowskiego, m.in. z zaproszeniem Kaszubów na pogrzeb. Brak informacji, czy z tego skorzystano.
Horodyska stwierdza, że 14‑letni Ramułt przeczytał wszystko, co napisał [do tego czasu] F. Ceynową, badacze kaszubszczyzny i pisarze, np. H. DerdowskL Ten ostatni niczego jeszcze nie zdążył napisać (poemat o Czorlińscim 1880), innych zaś pisarzy nie było widać; debiut A. Majkowskiego w 1899 r.
Słownik Ramułt ukończył zdumiewająco wcześnie, bo już w 6 lat po studiach. Horodyska uważa, że „zapoczątkowana wtedy dyskusja naukowa na temat statusu językowego kaszubszczyzny trwa do dzisiaj", gdy przecież uległa ona wtedy jedynie odnowieniu i zaognieniu, a zainicjowały ją kiedyś prace Mrongowiusza. Pragmatyczne stanowisko Ceynowy co do odrębności kaszubszczyzny Ramułt szeroko uzasadnił teoretycznie, co tak bardzo poruszyło opinię publiczną i niektórych slawistów.
Horodyska nie napisała, czy zachował się rękopis Słownika z 1889 r., stanowiący ‑ wg Ramułta ‑ „skielet tego, co obecnie zostało wydane". Nie wspomina o pobytach Ramułta na Kaszubach, kontaktach, sposobie gromadzenia materiałów, co interesowało badaczy kaszubszczyzny. Ramułtowe informacje: .jeżdżąc i bawiąc po całych Kaszubach" i „przewędrowałem ziemię kaszubską wielokrotnie w najrozmaitszych kierunkach" ‑ odnieść należy do okresu przed 1889 r. Podróże utrudniała mu postępująca gwałtownie od 1873 r. choroba.
Przypomniana „rozprawa" Kilka słów o Slowieńcach pomorskich (1900) mogła powstać na podstawie lektury prac J. Mikkoli (1897) lub F. Lorentza (1898). O jego Statystyce ludności kaszubskiej (1899) Horodyska powiada: „chociaż publikacji tej krytyka zarzuciła wiele dowolności, to zawarty w niej materiał statystyczny miał swoją wartość", co nie odpowiada podobnie ujętej ocenie: „Chociaż dziełu temu krytyka zarzuciła wiele dowolności, było i ono w owym czasie poważnym osiągnięciem w danej dziedzinie" (Słownik folkloru polskiego, s. 345).
Opis leksykografii kaszubskiej przed Ramułtem oparty został na nieaktualnych pracach. Sporo nowego wiadomo dziś o próbach słownikowych przed K. C. Mrongowiuszem, o którego rękopiśmiennym Sammlung einiger Kaschubischen Wörter... pisał Z. Szultka (np. SO 49 i 50). Wiemy nadto, że w innym układzie opublikował go Prejs (1840). W słowniczku Hilferdinga (1862) akcentuje się dziś oddzielanie materiałów własnych (ok. 800 słów na 1800) od przejętych z Prejsa i Ceynowy czy uwzględnianie geografii wyrazowej, mianowicie kwalifikatorami: kasz., kab.[ackie], słowiń.
Uwaga o Pobłockim, że „nie był jednakże językoznawcą i w związku z tym jego zapisy mają ortografię zbliżoną do ortografii literackiej polszczyzny" sugeruje, jakoby wcześniejsi badacze byli językoznawcami, a ich zapisy precyzyjnie oddawały wymowę. Pobłocki stosuje uproszczony zapis, co przypadkowo jest podejściem nowoczesnym, gdyż w słowniku fonetyka i gramatyka jest drugorzędna. Co najmniej dziwnie brzmi zdanie: „Słownik zawiera wiele wyrazów kaszubskich, zwłaszcza z Kaszub północnych", kiedy praca Pobłockiego ma tytuł Słownik kaszubski... i gromadzi przecież słownictwo z okolic rodzinnego Pobłocia pod Linią, a zatem z zachodu środkowych Kaszub.
Słusznie Horodyska broni słownika Biskupskiego przed atakami Ramułta, który zarzucał mu „brak jakiejkolwiek zasady w graficznym przedstawieniu dźwięków języka pomorskiego". Należało jednak podkreślić, że Biskupski: l. tylko powtarza wyrazy z innych prac, np. Mrongowiusza, Prejsa, Ceynowy, Pobłockiego i własnych, 2. niemal 2/3 wyrazów z tego słownika (1891) Ramułt zdążył przepisać już w swoim gotowym i nagrodzonym w 1889 r., a wydrukowanym z uzupełnieniami w 1893 r.;
większości) pozostałych wyrazów umieścił potem Ramułt w cz. II, ale ani razu tego nie zaznaczył. Jak to wytłumaczyć?
Nie można o zbiorkach Mrongowiusza (Prejsa) i Ceynowy czy słowniku Biskupskiego powiedzieć: „Wszystkie wymienione słowniki mają charakter dyferencyjny", tj. nie rejestrują wyrazów kaszubskich zgodnych z polskimi.
Słownik Ramułta ‑ na tle poprzednich kaszubskich i gwarowych z XIX w. ‑ jest rzeczywiście największy i „dąży do przedstawienia całego zasobu leksykalnego Kaszubów, z polonizmami i germanizmami włącznie". Tłumaczenie tego jednak tylko postępowaniem odmiennym niż u wcześniejszych autorów, którzy ponoć „wyodrębniali słownictwo nie występujące w języku polskim", nie jest trafne i nie oddaje intencji Ramułta. Pisał on przecież: „...mowa Kaszubów jest czemś więcej, niż zwykłą gwarą, nie mogłem ograniczyć się do słowniczka «prowincjonalizmów», ale musiałem spisać wszystko, co tylko jest własnością tego języka, a więc zebrać i zestawić cały jego zasób leksykalny". Decyzja Ramułta Jest skutkiem założenia, że kaszubszczyzna to odrębny język.
Rękopis cz. II był w domu autora (1898 ‑ 1913), miał więc możliwość uzupełniania go. Między nagrodami w 1895 i 1898 r. poszerzył go najmniej o 1/4. W przedmowie do cz. II pisał: „Mam też w notatkach moich parę tysięcy wyrazów...", czyli mógł go dowolnie wzbogacać. Istnieją poszlaki, że korzystał też z Kaschubische Dialectstudien (1896-1898) G. Bronischa.
Z 6 powodów nieopublikowania cz. II za ważne uznać można tylko 3: łączące się sprawy tzw. wojny kaszubskiej i przekształcenia zagadnienia naukowego w polityczne, śmierć L. Malinowskiego (1898) i chorobę Ramułta. Horodyska za najważniejsze uznała względy polityczne, ale sądzi też, że „praca zostałaby wydrukowana, gdyby uzyskała nagrodę w poprzednim terminie konkursowym, tj. w 1895 r." Czyżby aż tak szybko i radykalnie zmienić się mogły polityczne zapatrywania AU i ogólne uwarunkowania? A tyle tu zdań o obiektywizmie AU i przedkładaniu interesu naukowego, a Ramułt tylko to miał na oku!
Najistotniejsze było chyba odejście Malinowskiego, sekretarza Wydziału Filologicznego AU i przewodniczącego komisji konkursu, recenzenta znanej mu tylko wersji konkursowej cz. I. Pisał do Ramułta: „Miło mi zaświadczyć, że praca Pańska jest cennym i ważnym przyczynkiem do nauki o językach słowiańskich. Na Pańskie zdanie o stanowisku narzecza [sic! - J.T.] kaszubskiego w ogóle się zgadzam. Zdanie, że oddzielne znamiona nie powinny służyć za principium divisionis języków słowiańskich, zupełnie jest słuszne, i zgoda na nie". Stanowisko najwybitniejszego wtedy dialektologa mogło zadecydować o zastąpieniu pierwotnie zdawkowego wstępu Ramułta owym obszernym wykładem, uzasadniającym praktykę Ceynowy od 1843 r. Zdaje się, że miało to za sobą też autorytet J. Baudouina de Courtenay, co uzasadniałoby późniejsze zaangażowanie się (por. prace z 1897 i 1904 r.) tego uczonego po stronie Ramułta, który z kolei w Statystyce... (s. 17) dziękuje mu za popieranie w AU druku właśnie tej pracy.
Ramułt nie miał jeszcze skrystalizowanego stanowiska, gdyż z jednej strony dziełu swemu już przed wysłaniem na konkurs nadał jednoznaczny tytuł: Słownik języka pomorskiego..., z drugiej zaś w pierwotnym wstępie (z 1888 r.?) tak m.in. go ' komentował: „Sądzę, że narzecze pomorskie, które niektórzy lingwiści, nasi i obcy, za odrębny nawet od polskiego język uważają, zasługuje w pierwszym rzędzie między wszystkimi narzeczami polskimi na to, aby jego zasób językowy [...] ujęty został raz na zawsze ‑ choćby na pamiątkę swego istnienia ‑ w całokształt słownikowy", ale w liście (8 I 1889) uważa, że „mowa ta[...] zasługuje na osobną [...] kodyfikację" (podkr. J.T.). Rozbieżności zauważył J. Tretiak, recenzent konkursowy, proponując zmianę tytułu. Autor nie miał już tych wątpliwości, drukując przedmowę z 1893 r.:
„[...] chciałem przez to dać wyraz zapatrywaniom moim na stanowisko kaszubszczyzny w gronie języków słowiańskich, a zarazem przypomnieć niedobitkom Pomorzan stare a piękne ich nazwisko". Ma zatem Horodyska rację, że „swoją tezę o odrębności kaszubszczyzny Ramułt sformułował już po przyznaniu mu nagrody".
Nitsch osłabił w nowszych ocenach (np. w 1954 r.) wymowę cytowanego zdania: „Nową epokę rozpoczął Ramułt Słownikiem..." Bez pokrycia jest też przytoczone stwierdzenie Janowicza (tj. J. Karnowskiego): „Pod wpływem Ramułta znalazło się przez pewien czas stosunkowo dużo polskich lingwistów". Mogłoby ono dotyczyć właściwie tylko J. Baudouina de Courtenay, który jednak w 1904 r. sprawę ujął ostrożniej. Mylnie wymienia tu Horodyska K. Nitscha Stosunki pokrewieństwa języków słowiańskich (1907), polemizującego z Das gegenseitige Verheltniss der sogenannten lechischen Sprachen (1904) F. Lorentza, kontynuującego myśli Ramułta. Horodyska winna wskazać już raczej Lorentza, który się do tego przyznaje, oświadczając, że zmienił potem zdanie, ale „nie zbliżył się jednak do wniosków ostatecznych".
W historii nagród AU dla Ramułta zwrócić warto uwagę na etapy pracy nad Słownikiem: a) II nagroda dla wersji pierwotnej, raczej tylko wykazu ok. 10 tys. wyrazów kaszubskich z ekwiwalentami polskimi (1889); b) trwające rok uzupełnianie części materiałowej do 13.705 wyrazów; c) drukowanie przez kilka lat (do 1893 r.) wersji uzupełnionej. Wtedy sposobił do druku teksty i pisał obszerny wstęp, co było głównym powodem wydłużania się druku, którego pilnował sam, mając nieograniczone możliwości uzupełnień wyrazów wypisywanych ze Słownika Berki (1891); d) od 1890 r. praca nad cz. II, m.in. wyjazd latem na Kaszuby, m.in. po teksty; e) wysoka lokata w konkursie Słownika pomorskiego czyli kaszubskiego liczącego ok. 3.700 wyrazów (1895); f) I nagroda za Nowe materiały do słownika pomorskiego..." zawierającego ok. 5 tyś. wyrazów (1898).
Recenzenci Ramułta nie znali się na kaszubskim słownictwie i bezpodstawnie podkreślali czerpanie go wprost z ust ludu. Z racji ekscerpcji źródeł pisanych, w tym kaszubskich, do czasu wydania Słownika gwar polskich znał się na tym wtedy jedynie J. Karłowicz. W innych sprawach i jemu nie można wierzyć; np. ganiać u Ramułta wymieszanie współczesnej mu leksyki kaszubskiej z notowaną w źródłach i z leksyką ogólnopolską, podkreślał autentyzm i zachowanie różnych odcieni gwarowych w dodanych do Słownika tekstach gwarowych. Tymczasem F. Lorentz, najlepszy znawca wewnętrznego zróżnicowania kaszubszczyzny, napisał potem o nich: „miejscowości, podawane na końcu każdego ustępu, aczkolwiek są siedzibą współczesną opowiadaczy, to jednak nie zawsze ich miejsca urodzenia, a zatem i zlokalizowania dialektu". Ramułt wiele o tym zróżnicowaniu wiedział i pisał, ale się w tym nie połapał.
Horodyska pisze o pionierskim i nowatorskim charakterze Słownika, jego rozmiarach i wielkim znaczeniu dla rozwoju polskiej leksykografii i dialektologii, chwali koncepcję słownika pełnego (tj. łączącego słownictwo kaszubskie z ogólnopolskim) i przyjęte w nim rozwiązania, ujednolicenie zapisu wraz z wyborem odmiany środkowokaszubskiej, wyzyskanie dawnych słowników i utworów literatury kaszubskiej (bez sygnalizowania tego zabiegu!) i ewentualną weryfikację materiałów przez kaszubską inteligencję, m.in. drogą korespondencji.
Patrzę na te sprawy odmiennie, o czym wie Horodyska, „nie wdająca się w polemikę z Jerzym Trederem". Gdyby założyć, że to słownik gwarowy, to na tle innych z XIX w. wyróżniał się on „wielkością, zawartością jak i sposobem opracowania". Wynikało to ‑ jak chce Horodyska ‑ z „przyjętej przez Ramułta koncepcji leksykograficznej", ale ta była przecież pochodną uznania kaszubszczyzny za odrębny język. Dlatego słownik ten „ma faktycznie znamiona słownika dwujęzycznego, przekładającego materiał kaszubski na język polski", a stąd też „tego rodzaju informacje [...] nie występujące w pracach jego poprzedników", tj. podawanie odmiany wyrazów, informacji gramatycznych, słowotwórczych i stylistycznych, etymologicznych, podawanie odpowiedników znaczeniowych, przykładów użycia wyrazów (cytatów). Dodać można dalsze elementy realizujące taką koncepcję słownika kaszubszczyzny jako języka: l. zbiór wszystkich wyrazów pospolitych i własnych niezależnie od źródła, czasu zapisania, geografii itd., 2. rozbudowa wyrazów od nich pochodnych, 3. normatywność ortograficzna i konsekwentne podawanie standaryzowanych form odmiany, 4. podawanie zwykle jednowyrazowego odpowiednika polskiego, 5. brak określeń zasięgu wyrazu, 6. brak źródeł (słowniki, utwory itp.).
Horodyska nie dostrzega w pełni tych związków, mówiąc o wielkim znaczeniu dzieła dla polskiej dialektologii i leksykografii, gdy rezonans samego zbioru wyrazów był wyjątkowo nikły. Przywoływanie tu ogólnej praktyki S. B. Lindego dowodzi, że nie widzi ona różnic między słownikiem odmiany pisanej języka a słownikiem gwarowym. Jednak nieco dalej napisała, że przyjęcie koncepcji słownika dyferencyjnego „zakładałoby a priori, iż mowa kaszubska jest narzeczem języka polskiego".
Czy więc „metoda zbierania leksyki kaszubskiej była jak na ówczesne czasy postępowa i nowatorska" i jako wtedy stosowana „nie wymagała specjalnych wyjaśnień"? Jeśli przyjąć za Ramułtem, że kaszubszczyzna jest samodzielnym językiem, to można uznać wymieszanie (bez sygnalizowania): a) kaszubszczyzny ludowej, częściowo spolonizowanej, z kaszubszczyzna literacką w mocno spolonizowanym wydaniu Ceynowy; b) żywego słownictwa z k. XIX w. z wymarłą leksyką zgromadzoną przez Mrongowiusza (Prejsa), Hilferdinga itd. Dla dialektologii i materiał to jednak bez wartości, podobnie jak błędnie opisane teksty. Dla nauki znaczenie miałoby podanie geografii wyrazów, z własnych badań lub ze źródeł, co w tym słowniku wyjątkowe, np. kwalifikator słow.[iński] w cz. II 10 razy! Przyjęte w cz. I skróty geograficzne (np. pół.-kasz., tj. pdkasz.) w samym Słowniku nie wystąpiły ani razu, a inne okazjonalne sposoby takiej informacji w cz. II zachodzą ok. 30 razy, np. babusa (pd. Kaszub).
Wbrew Horodyskiej współczesne słowniki wykazują czerpanie ze starszych źródeł, np. F. Lorentz w Pomór anisches Wórterbuch (1958), H. Gómowicz w Słowniku malborskim (1973) czy w Słowniku gwar Ostródzkiego, Warmii i Mazur (1987). Nadto patrzeć na tę kwestię należy przez pryzmat informacji samego Ramułta. Interesowało to badaczy, np. Z. Stiebera: „Stwierdził [Ramułt ‑ J. T.] przy tym, że cały materiał podał «z ust ludu, a nie z książek», nie dając jednak żadnej informacji o sposobie zebrania tego materiału". Ulegano deklaracjom Ramułta i akcentowano pochodzenie materiałów z badań terenowych, gdy z listu Ramułta do AU (8 I 1889) wynika:
„Brak w moim zbiorze niektórych wyrazów znajdujących się w książkach Ceynowy, Derdowskiego, Hilferdinga, Pobłockiego i innych, których nie powtórzyłem tylko dlatego, że brzmienie ich albo znaczenie nie zostało przeze mnie dostatecznie sprawdzone". Napomknięcie o tym w przedmowie do cz. II nie sugeruje, czy i ile takich wyrazów włączył do obu części. Wyrazy zasłyszane bezpośrednio w terenie mają zwykle szerokie definicje, np. dwcerńica, natomiast „sprawdzane" nie wnoszą uściśleń (poza grafią i formami odmiany), np. kuta 'jakiś komar' (Berka); nieraz wtedy złe znaczenia, np. kukla 'lalka' (z Łęgowskiego) czy goKvńice 'gnojownia' (przysł. Ceynowy). Z kaszubskich nazwisk Jeka i Kœwnôtka (przysł. Ceynowy) Ramułt wydedukował postaci mityczne! Wspomnieć trzeba o niezgodnych z lokalną tradycją brzmieniach wersji ogólnopolskich nazw, np. Darzlub/Darślub pod Dařlébjo, Domatów / D omatowo pod Domotôwœ, Goszczyn pod Gœščeno.
Przytaczane przez Horodyska fragmenty listów dowodzą, że Ramułt gromadził (weryfikował?) słownictwo kaszubskie też drogą korespondencyjną. Widzimy podobny jak dla Statystyki... dobór informatorów‑korespondentów, np. niedoszły(?) informator specjalista‑przyrodnik, który przygotowywał „bogaty spis nazw roślin, zwierząt i minerałów znanych na Kaszubach". Ile podobnych spisów zdobył Ramułt i dlaczego traktował je jak zbiory własne? Wśród informatorów dominowała inteligencja i duchowieństwo. W przedmowie dziękuje niejakiemu B. Basmanowi z północnych Kaszub, profesorowi gimnazjalnemu w Braniewie (Brunsberg). Zachodzi podejrzenie, że korespondenci wypisywali Ramułtowi wyrazy ze słowników, np. Pobłockiego i Biskupskiego, czy prac Ceynowy i utworów Derdowskiego. Koło się zamykało. Czy to wyraz nowoczesności metody Ramułta? Dla niego nie było to istotne, jeśli zamierzał spisać „wszystko, co tylko jest własnością tego języka".
Na zarzut J. Karłowicza powtarzania wyrazów wcześniej notowanych Ramułt odpowiedział, że tak postąpił Biskupski, on zaś tego robić nie musiał, gdyż „utrzymuje stosunki listowe z Kaszubami w ich języku ojczystym". Czy to argument? Łatwo zresztą sobie wyobrazić tę kaszubszczyznę: poza bardziej spolonizowaną leksyką przypominała ona literacką kaszubszczyznę Ceynowy, różniącą się od polszczyzny przede wszystkim pisownią, mniej słownictwem. Mógł się nią Ramułt porozumieć z każdym piszącym Kaszuba, znającym z kościoła i gazet język polski, a ze szkoły, urzędów i gazet niemiecki. Wiele cytatów w Słowniku dowodzi, że właśnie taki Kaszuba był rozmówcą i korespondentem Ramułta, który nie musiał dokładnie tego rozróżniać, jeśli kaszubszczyzna była dlań czymś więcej niż gwarą.
Czy rzeczywiście „trafnie wybrał Ramułt do prezentowania haseł słownikowych pisownię fonetyczną gwar środkowokaszubskich"? Można mieć wątpliwości, czy to tylko „transkrypcja fonetyczna gwary", a nie próba znormalizowanej pisowni. Horodyska powtarza uzasadnienie Ramułta: mówi nią „przeważna część Kaszubów". Żaden to argument, bo przecież więcej Kaszubów używało odmiany północnej, nadto osobliwszej dla slawistyki. Sama idea uogólnienia zapisu została przejęta od Ceynowy i Derdowskiego. Chwaliło to wielu recenzentów, np. A. Brückner, który dodawał: „Wypadałoby tylko życzyć, by autor uwzględniał także wszelkie odcienie wymowy [...], a nie wytwarzał jakiegoś ogólnego kaszubskiego typu, którego wcale nie ma, nawet być nie może" (1894).
Przy nieokreślaniu geografii wyrazów i nieoznaczaniu źródeł ta pisownia doprowadziła do jeszcze większego wymieszania wewnętrznie zróżnicowanych zasięgów wyrazów, frazeologizmów, przysłów. Jakby wzorcową środkowokaszubską postać mają tu więc wszystkie polonizmy i autentyczne materiały kaszubskie notowane nie tylko w centrum, ale też te pnkasz. i pdkasz., a takąż postać przybrały wyrazy kabackie (Mrongowiusz/Prejs) i słowińskie (Hilferding), wymarłe i wzięte z młodego piśmiennictwa kaszubskiego, np. Ceynowa i Derdowski. I ten zabieg wynikał z tezy Ramułta o kaszubszczyźnie jako samoistnym języku, i sprzyjał potem normalizacji pisowni kaszubszczyzny literackiej. Ramułt jest dość konsekwentny, jednak śrkasz. postać wielu wyrazów budzi zastrzeżenia.
Trudno przyznać, że „Słownik Ramułta to swego rodzaju leksykon kaszubski, zawiera on bowiem dużo materiału geograficznego, etnograficznego, obyczajowego i dotyczącego kultury materialnej". A więc jak u Sychty? Doceniano materiał przykładowy, po który autor specjalnie wybrał się na Kaszuby, jednak dość słabo
przebijają w nim realia kaszubskiej kultury materialnej i duchowej, np. cytat z widowiska Ścinanie kani pojawia się dopiero w cz. II, szętopórki niemal w całości pochodzą z Ceynowy, od którego też przejął większość przysłów powtarzających się pod różnymi hasłami. S. Dobrzycki pisał: „Frazeologia w słowniku [...] robi wrażenie w pewnej mierze naprawdę ludowej, w większej wszakże sztucznej, robionej przez autora" (1907), np. Svjąti Pioter je ńeba admińistratorę. Twœja mœva je déxt adwœkackô, Jemu to adwœkactwœ ńe pœpłôcô. Wœna mô arcédobrègœ xłopa.
W cz. II cytatów odnoszących się do etnografii czy zwyczajów kaszubskich jest niewiele więcej niż w cz. I, np. budowa krosna pod čłońc, zwyczaje weselne pod bôrvik, historia Pomorza pod Dąbróvka (Damroka), folklor pod dograbic, dudle, filet (pieśni), ećel (odliczanka), mąk (zagadka o naparstku), nadařéc (prośba weselna). Ramułt często nie korzystał z okazji wprowadzenia informacji etnograficznej, np. čarńina ‑ objaśniona tylko jako zupa z krwi bydlęcej (!), nie zaś też symbol rekuzy, czy pod xterny przy cytacie o krzyżu i szakłaku jako środkach obronnych.
Tyle o wstępie. Napisać coś trzeba o zbiorze wyrazów. Horodyska wyliczyła, że w obu częściach zanotowano 18630 haseł, w tym 716 nazw własnych, 6693 rzeczowników, 2140 przymiotników, 7031 czasowników. Cz. II zawiera 4925 haseł. Liczby te mogą i dziś imponować, ale słabo charakteryzują Słownik, gdyż ‑ jak już wspominano ‑ Ramułt dorabiał wyrazy pochodne. Po odliczeniu odsyłaczy zostanie łącznie ok. 18 tyś. wyrazów, w tym jednak aż ok. 11 ‑ 12 tys. tożsamych lub bliskich ogólnopolskim, m.in. ewidentne nowe pożyczki polskie, np. arcédobri, arceksąstwœ, bœgœbœjnosc, bœstwœ itp. Germanizmów notuje sporo, ale mniej nieprzyswojonych, np. krütop, lušt. Ma ok. 3 tyś. wyrazów ściślej kaszubskich i prawie 3 tyś. ze starszych źródeł, w tym ok. 3 tyś. z liczącego tyleż wyrazów słownika Berki. Własnych wyrazów Ramułta jest ok. 2 tyś., w tym sporo pochodnych. Nieco więc może przesadził J. Karłowicz: „słownik mieści w sobie najmniej oryginalnych przyczynków, będąc przeważnie powtórzeniem albo wyrazów ogólnopolskich, albo też dawno podanych przez Cenowe, Hilferdinga, Pobłockiego, Biskupskiego, Nadmorskiego i innych" (l 893).
W liczącej 4925 wyrazów‑haseł cz. II znajdujemy ok. 200 odsyłaczowych (warianty fonetyczne), ok. 1500 czasowników przedrostkowych (wobec bezprzedrostkowych), ok. 300 zwrotnych (wobec czynnych) i ok. 350 nazw własnych osobowych i i geograficznych z licznymi pochodnymi, np. kartézći, Kartézé, Kartéžón czy Kôrlékœvic, Kôrlékœvjąnka, Kôrlékœwce, kôrlékœvsći. Co najmniej 800 wyrazów pochodzi ze starszych źródeł, mianowicie: 400 z Biskupskiego (z tego aż 350 z Hilferdinga), 270 z Ceynowy, 100 z Derdowskiego, nadto z G. Pobłockiego (stąd | m.in. z Pontanusa), H. Gołębiowskiego i J. Łęgowskiego (Nadmorskiego), w tym urobione od nich wyrazy pochodne, np. kłobœcąnovy (kłobœcon ‑ Hilferding z Prejsa, ten z Mrongowiusza), nierzadko cale rodziny, np. kanapařći, kanapařéc, kanapařtwo (od kanapôř 'kanafarz, podczaszy' Ceynowa „Skôrb"), jak i takiego rodowodu wyrazy z dorobionymi przez Ramułta cytatami, np. kulzac 'kuleć, chromać' (Berka z Hilferdinga): Kulzają, jak mœgą. Łęgowskiego nie przywołuje wcale, pozostałych razem ledwie 20 razy (w cz. I ok. 35 razy). Zatarł więc korzystanie ze źródeł drukowanych. Czy brać to tylko za normalną praktykę naukową z końca XIX w.? Są też interesujące wyrazy własne (?) Ramułta, np. karaflna 'karafka', klarovac są 'czyścić się', koń 'podstawa pod struny skrzypiec', kœk 'guzik', np. potem dopiero u Sychty: kamlôda, klin 'żagiel'. Dużo tu pochodnych, np. kaxlany, kalkœvy, kanarkœvy.
W dość skomplikowanym zapisie nie ma zbyt wielu błędów wynikających: a) ze złego odczytania rękopisu, np. słôńe żarn. stôńe 'stajni' pod arcézłoзij, зévastwœ żarn. зévactwœ, hete-ta-pete żarn. hete-te-pete, hołeečny żarn. hotečny, lévéc żarn. léséc pod dognac, b) z omyłki w druku, np. didlmudaj żarn. didlumdaj, Domotôwœ żarn. Domôtowœ itp. Zakłócenia porządku alfabetycznego, np. hasła od dobrota do dočétovac winny być po haśle dobroméslńe (s. 8), a jązéčk i jązék między Jąзa i jąзo (s. 19).
Przed 100 laty Słownik Ramułta był wydarzeniem. Nie pojawił się jednak w próżni, jak to przedstawiał autor i co słusznie koryguje Horodyska, która poza tym totalnie go broni. Naśladował zrazu Ceynowę i Pobłockiego. Potem sformalizował zapis leksykograficzny, włączył w pełni do Słownika zbiory dawne (Mrongowiusza przez Prejsa, Hilferdinga przez Berkę) i rozpisywał dzieła Ceynowy i Derdowskiego. Rozmiary tych zabiegów Ramułt ukrywał (por. polemikę z Karłowiczem), odwołując się stale do mowy ludu, choćby jako weryfikatora.
Gdyby Ramułt zapisał istotnie tylko osobiście zasłyszane wyrazy kaszubskie, rezygnując z rozpisywania dawnych słowników i kaszubskiego piśmiennictwa, zebrałby mniej wyrazów (ok. 2‑3 tys.?), jednak większy byłby ze Słownika pożytek w nauce, a tak spowodował chaos i ogromne szkody całkowitym zamazaniem geografii wyrazów, granic między leksyką polską i kaszubską, kaszubską ludową i literacką (pisaną), jemu współczesną a historyczną. Znać to w Słowniku gwar polskich Karłowicza (1900‑1911) i w nowym (od 1977 r.), gdzie pojawia się np. kwalifikator: „Kasz. śr Ram" dla wielu wyrazów jedynie przezeń powtórzonych w uogólnionym zapisie. Zaciemnił sprawę dorabianiem wyrazów pochodnych (np. zdrobnienia, przymiotniki, czasowniki przedrostkowe) i cytatów.
Nie zaznaczał przepisywania wyrazów od innych, czyli materiały te przedstawił na jednej płaszczyźnie z własnymi jako integralne składniki współczesnej mu kaszubszczyzny mówionej na obszarze Prus Zachodnich, a zatem na przykład „ożywił" wyrazy słowińskie, przypisując je Kaszubom z innych krańców Kaszub, np. Brus, Wiela czy Helu. Nie wykazał zbyt wielkiej wyobraźni. Działał bardziej jak amator, jak o tym świadczy dobór informatorów, określenie geografii tekstów czy stosowanie metody kwestionariuszowej i korespondencyjnej w badaniach słownikowych. W nauce jego Słownik nie budził zaufania, jak dowodzą choćby uwagi w Gramatyce pomorskiej F. Lorentza. Wstęp Horodyskiej świadczy, że trudno to zrozumieć nawet 100 lat później, w czym nie jest ona odosobniona, jak dowodzi traktowanie utworów literatury kaszubskiej jako tekstów dialektalnych już przez Karłowicza i dziś w Bibliografii dialektologii polskiej (red. J. Strutyński).
Były i są pewne korzyści ze Słownika Ramułta w badaniach kaszubszczyzny, jak: l. zebranie w jednej książce i ujednoliconej formie ogromnego materiału, 2. zarejestrowanie mimo wszystko sporej liczby własnych i autentycznych wyrazów, 3. uporządkowanie zapisu wyrazów z różnych zbiorów, 4. ukazanie w ogóle możliwości i celowości ustalenia pisowni, 5. utrwalenie tekstów kaszubskich jako ważnego dokumentu etnograficznego. Najbardziej Ramułt oddziałał próbą teoretycznego i praktycznego uzasadnienia językowej samodzielności kaszubszczyzny i apelem do Kaszubów: „Byłoby też rzeczą nadzwyczaj pożądaną i pochwały godną, aby ci, co władają językiem kaszubskim w mierze dostatecznej, zechcieli próbować sił swoich na polu literatury i zapoznawać ogół polski z mową wielkich ongi Pomorzan". Ten apel nie pozostał bez echa. Jak zaświadcza droga młodokaszubów, zrzeszeńców i wielu piszących współcześnie. Na kaszubskie elity wpłynął tytułem, wstępem, imponującymi rozmiarami, pieczęcią AU, na co wymownymi dowodami są m.in. relacje J. Karnowskiego i A. Labudy, co stanowić by mogło temat osobnej rozprawki.
--------------------------------------------------------------------------------
[1]S. Ramułt, Słownik języka pomorskiego czyli kaszubskiego. Cz. II. Oprac. i wstępem opatrzyła H. Horodyska, PAU, Kraków 1993, ss. XXXIII + 82.
[2]L. Roppel, Stefan Ramułt (Szkic biograficzny - w 25-lecie zgonu). Teka Pomorska III, 1938, nr. 5-6, s. 164-173.
[3]F. Marszôłek, Namjenjenje tak grędo go skrzivdzeło!, Zrzesz Kaszëbskô 1937, nr 12, s. 1-2.
|
|