Sędzicki Franciszek (1882 - 1957)

Date:  13.11.2003
Section: Ludzie
Sędzicki Franciszek (1882 - 1957)

Franciszek Sędzicki przyszedł na świat w 1882 roku, w podkościerskim Rotembarku jako jedno z siedmiorga dzieci średniozamożnego rolnika. W wieku 17 lat, z powodu niemożności finansowania przez rodziców dalszej edukacji opuszcza kościerskie progimnazjum i po powrocie do domu wiedzę poszerza już tylko korespondencyjnie w ramach niemieckiego Towarzystwa Oświatowego. W roku 1902 otrzymuje powołanie do dwuletniej służby wojskowej. Chce jej uniknąć poprzez ucieczkę do Galicji, ostatecznie jednak po namowach otoczenia zgłasza się do pruskich koszar.

Po powrocie z wojska pisze drobne korespondencje do „Gazety Gdańskiej”, bez powodzenia stara się tam również o stałą pracę. W tym czasie jego życie koncentruje się między rodzinnym Rotembarkiem i Kościerzyną. Dużo czyta, pisze, uczestniczy w spotkaniach polskich organizacji. Aktywnie współtworzy proces rozwoju czytelni ludowych, współpracuje w ograniczonym zakresie z „Gryfem” Majkowskiego. Zajęcia te nie wiążą się jednak ze stabilizacją finansową, młody Sędzicki, którego nie stać na opłacenie lokum w Kościerzynie wciąż mieszka w rodzinnym domu, a do odległego o 5 km miasta, gdzie koncentruje się jego polityczna aktywność, chodzi pieszo.

Wydaje się być w tym czasie klasycznym ideowcem, nie zważającym na materialne uwarunkowania życia, całkowicie oddanym idei walki z dominującą niemczyzną w imię polskości, z którą się w duchu Derdowskiego całkowicie utożsamia. Właśnie takie bezkrytyczne przejmowanie idei Derdowskiego, w parze z nie najwyższych lotów pisarstwem powoduje, że Majkowskiego, lidera ruchu młodokaszubskiego, osoba „współpracownika” coraz bardziej irytuje, czemu daje wyraz w niekiedy dość brutalny sposób, jak np. w przypadku recenzji ówczesnej twórczości Sędzickiego: „Nam jest milszym szczere beczenie trzody baraniej na kaszubskim polu niż te wymuszone rymy, których ukazanie się i możliwość przychylnej recenzji przez niektóre pisma ludowe jaskrawie uwydatniają beocką ciemnotę naszej dzielnicy (...) co się zaś tyczy kaszubskich wierszy rozrzuconych po zbiorze, jak groch w kapuście, to charakterystycznym wydaje nam się ustęp z wiersza ‘ Na moją notę’: ‘W głowie mnie się rozum miesza’ – I nam się tak wydaje”

Jak widać na przykładzie powyższego cytatu współpraca między tymi dwoma kościerzanami raczej nie była możliwa, co wynikało w równym stopniu z różnic osobowościowych, jak i z zupełnie innego pojmowania istoty kaszubszczyzny. Majkowski chciał ją wyrwać z gorsetu folkloru i ludowości i nadać jej uniwersalny wymiar, Sędzicki zatrzymał się na etapie ludowych bajek i przyśpiewek, prostoty formy i wyrazu, mentalnej podległości wobec kultury polskiej.

Wyraźnie widać to na przykładzie stosunku Sędzickiego do wypracowanych w 1910 roku zasad gramatyki kaszubskiej określonej przez niego mianem „nieswojskiej, (...) pokracznej pisowni (...), nie opierającej się na podstawie języka polskiego”. Podobnie radykalny był w sprawie statusu językowego kaszubszczyzny, już sama dyskusja na ten temat była odbierana przez niego jak herezja. Tezy o językowej samodzielności kaszubszczyzny zawarte w ”Słowniku języka pomorskiego, czyli kaszubskiego” krakowskiego językoznawcy Stefana Ramułta zostały przez niego określone jako „chorobliwa mania profesorska”, zaś napisany w 1912 roku płomienny wiersz z frazą: „Wszak Polską ja – cóż chcecie? (...)/ Po polsku myśli czuje/ Smętny pomorski lud” opatrza znamienną notatką: „kiedy w pewnych umysłach powstał plan uznania Kaszubów jako odmienny naród” .

W tej sytuacji było oczywiste, że współpraca z Majkowskim przy wydawaniu Gryfa nie mogła być ani zażyła ani długotrwała i kończy się na przełomie 1910 i 1911 roku. W następnym roku Sędzicki podejmuje pracę w „Gazecie Grudziądzkiej” i tam też się przeprowadza. Zawirowania związane z wybuchem pierwszej wojny światowej powodują redukcję etatu i Sędzicki przez Gdańsk, gdzie próbuje bez sukcesu znaleźć sobie miejsce, wraca w rodzinne strony. Swoją ciężką w tym czasie sytuację materialną stara się poprawić pisaniem, m.in. wysyłając bajki kaszubskie w niemieckim tłumaczeniu do wydawnictwa Bartelsa w Berlinie, gdzie zresztą na wiosnę 1915 r. znajduje zatrudnienie. Nie na długo, bo już w grudniu tego roku zostaje zwolniony, trudu szukania nowego miejsca pracy „oszczędza” mu powołanie do wojska, a konkretnie do „wydziału prasowego”, czyli w praktyce do urzędu cenzorskiego w zajętej przez Niemców Warszawie.

Po zakończeniu wojny osiada w Gdańsku, gdzie utrzymuje się z lekcji języka polskiego. Na przełomie 1919 i 1920 r. przenosi się do Starogardu, zostaje redaktorem „Dziennika Starogardzkiego”, czynnie uczestniczy w miejscowym życiu społecznym i politycznym, aktywnie działa w Związku Ludowo-Narodowym. Posadę traci w marcu 1923 r., kolejną znajduje w toruńskim, endeckim „Słowie Pomorskim”, które opuszcza w 1926 r i obejmuje redakcję chojnickiego „Dziennika Pomorskiego”. Nie na długo, bo w 1927 r. jest z powrotem w Gdańsku. Przez te wszystkie lata jest mało widoczny w ruchu kaszubskim, ogranicza się do twórczości literackiej, która zresztą wciąż nie wychodzi poza ramy folkloru, afirmacji piękna i prostoty życia wiejskiego ludu i jego języka. W publicystyce politycznej wciąż akcentuje zagrożenie niemieckie i w typowo endeckim klimacie, uzewnętrznia antyżydowskie fobie, zaś rzucone w ferworze politycznej polemiki hasła przeciwko Piłsudskiemu powodują, że zostaje nawet odprowadzony na posterunek policji.

W Gdańsku jest jednym z liderów „Gminy Polskiej”, będącej w ciągłym konflikcie z prorządowym „Związkiem Polaków”, utrzymuje się z korespondencji do „Słowa Pomorskiego” i współpracy z gdańskimi pismami polonijnymi. W tym czasie odżywa, na bazie stosunku do ruchu Zrzeszyńców, konflikt z Aleksandrem Majkowskim. Sędzicki, który uważał, że rolę języka literackiego względem zróżnicowanych gwar kaszubskich powinna pełnić polszczyzna, wytykał Zrzeszyńcom, że tworzony przez nich język literacki jest „pokraczny” a pisownia niezrozumiała dla przeciętnego Kaszuby, a przede wszystkim, że ich ruch jest wodą na „niemiecki młyn”. W obronie Labudy i Trepczyka stanął Majkowski odmawiając Sędzickiemu „kwalifikacji do wygłaszania sądu o nas i o naszej pracy” z powodu braków w wykształceniu, słabości warsztatu literackiego, a i wysługiwania się Niemcom (chodziło o pracę Sędzickiego w niemieckiej cenzurze w końcu I wojny światowej). Sami Zrzeszyńcy również nie silili się na delikatność. Labuda pisał o kaszubszczyźnie Sędzickiego, że „stoi poniżej gwarowej mowy najprostszego chłopa z jakiejkolwiek bądź okolicy Kaszub”. Sędzicki dalszej polemiki nie podejmuje, robi to wydawana w duchu polonofilskim wejherowska „Klëka”, z którą okazjonalnie współpracuje.

Gdańsk opuszcza na tydzień przed wybuchem wojny, dzięki czemu ocala życie. Jak pisał Franciszek Fenikowski: Hitlerowcy „już w przeddzień wojny zdemolowali jego mieszkanie, później zaś w pokoju Gdańskiej Dyrekcji Kolei, gdzie bezpośrednio przed wojną pracował wbili wielki hak i zawiesili na nim tablicę: „Na tym haku będzie wisiał Sędzicki’” Ukrywa się przez całą wojnę w różnych miejscach w okolicach Kościerzyny, początkowo u najbliższej rodziny, a po jej wywiezieniu do Generalnego Gubernatorstwa, u dalszych krewnych i znajomych. W uniknięciu śmierci pomaga mu podobieństwo do brata, gdy podczas aresztowania w Foshucie sąsiedzi stanowczo twierdzili, że schwytano nie Franciszka Sędzickiego, lecz jego brata Jana.

Po powrocie do zniszczonego Gdańska, ze względu na nowy układ polityczny raczej nie może liczyć na pracę w żadnej redakcji, zatrudnienie znajduje w Bibliotece Miejskiej (późniejszej Bibliotece PAN) i mieszka na poddaszu kamienicy we Wrzeszczu przy ulicy Jaśkowa Dolina. W budzący się do życia po wojnie ruch kaszubski, szybko zresztą zastopowany przez totalitarne państwo nie włącza się. Aktywnie za to uczestniczy w pracach mających ustandaryzować i prawidłowo zrekonstruować kaszubski strój ludowy w związku z wątpliwościami, co do przedwojennych rekonstrukcji tego stroju, wypartego dużo wcześniej przez wielkomiejską cywilizację. No i oczywiście dużo pisze.

Lata komunistycznej dyktatury to bezwzględne tępienie kaszubskiej tożsamości, sprowadzanie jej jedynie do wymiaru folklorystycznego i podporządkowanie jej w tym kadłubowym wymiarze propagandowym celom systemu. Humorystyczne wręcz w tym aspekcie wydaje się nazwanie jeszcze za życia pisarza jednej z gdyńskiej ulic imieniem absolutnie tego nieświadomego Franciszka Sędzickiego. Zdaje się, że z powodu jakiś propagandowych względów postanowiono nazwać ulicę „po linii kaszubskiej’, zapewne również w przekonaniu, że poeta nie przeżył zawieruchy wojennej, a trud dokładniejszego zbadania faktycznych losów patrona wyraźnie uznano za niekonieczny.

W czasach, gdy w politycznych zaleceniach dla prasy polecano unikania słów Kaszubi czy Kaszuby i zastępowania ich eufemizmami w stylu „ludność rodzima” nie szczędzono jednak pozorów troski i zainteresowania kaszubszczyzną, a przynajmniej jej „prawomyślnym” nurtem, czego wyrazem był m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski przyznany Sędzickiemu w 1955 r., czy nagroda literacka miasta Gdańska z 1951 r.

Franciszek Sędzicki. był osobą samotną, rodziny nie założył. Schorowany umiera w 1957 r., w wieku 75 lat i zostaje pochowany na gdańskim Srebrzysku.

Na podstawie: Joanna Schodzińska „Franciszek Sędzicki (1882-1957).Działacz narodowy, regionalista i poeta kaszubski” Gdańsk – Wejherowo 2003
This article comes from Nasze Kaszuby
http://naszekaszuby.pl

The URL for this article is:
http://naszekaszuby.pl/modules/artykuly/article.php?articleid=72

Copyright (c) 2024 by Nasze Kaszuby