Forum
Losowe zdjęcie
Linia Zakrzewo
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Strona główna forum
   Sprawë
     LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ

| Od najnowszych Poprzedni wątek | Następny wątek | Koniec
Nadawca Wątek
budrys
wysłane dnia: 14.5.2009 12:14
Stały bywalec
Zarejestrowany: 12.2.2005
z:
Wiadomości: 45
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
Za "Polską Dziennikiem Bałtyckim"

Publicystka i producent filmowy Maria Mrozińska pisze o tym jak mają działać Kaszubi.

Dziwi mnie ogromnie, że list Sławiny Kosmulskiej, dotykający zasadniczych spraw Pomorza, został przez wiele osób odebrany jako doraźna akcja w obronie redaktor "Pomeranii", gdy tymczasem list wyraża przede wszystkim troskę o kształt ZKP i kierunek działań jego władz.

Wiele już zostało powiedziane i o Pomorzu, i o Kaszubach, a także o licznych (mam nadzieję, że autentycznych, a nie tylko służących kreowaniu pozytywnego wizerunku) poczynaniach władz ZKP na rzecz innych niż Kaszubi grup etnicznych. Swoją drogą już samo to rozróżnianie wskazuje na istotne podziały w łonie ZKP.


Z sentymentem wspominam okres, kiedy należałam do Zrzeszenia, choć korzenie mojej rodziny, jak zresztą wielu obecnych mieszkańców Pomorza, sięgają wschodnich Kresów II RP. ZKP działało wówczas na rzecz społeczności tej ziemi, było fenomenem na skalę ogólnopolską (więcej, na skalę tzw. krajów demokracji ludowej), było organizacją w dużej mierze niezależną od ówczesnych władz partyjnych i rządowych. Oczywiście, oparcie znalazło przede wszystkim wśród ludności kaszubskiej, ale przecież i ją trzeba było rozbudzić, zachęcić do działania.

Dziś, kiedy regionalizm jest w modzie i jest wspierany przez Unię Europejską, ZKP ma tym większe szanse działania na rzecz społeczności Pomorza, bo teraz już nie chodzi tylko o podkreślanie i wspieranie odrębności kulturowej (czemu nikt nie przeszkadza), a o działanie na rzecz budowania społeczności ludzi, którzy będą się czuli odpowiedzialnymi gospodarzami i obywatelami swojej ziemi.
O to właśnie zabiegał "anachroniczny" ideolog, Lech Bądkowski, i tego żadną miarą nie można zmarnować stwierdzeniami o "historycznym" tylko walorze jego teorii. Przeciwnie, jego teorie są dziś bardziej aktualne niż kiedykolwiek, bo można je wcielać w życie.

Warto przy okazji zauważyć, że niemal wszyscy pochodzący z Pomorza, a piastujący dziś ważne funkcje państwowe, samorządowe, a także liczący się w środowiskach naukowych, wyszli niejako "spod ręki" Bądkowskiego, że wymienię tylko np. Donalda Tuska, Józefa Borzyszkowskiego (z pochodzenia Kaszubów), ale przecież i Aleksandra Halla i nawet Bogdana Borusewicza (wcale nie-Kaszubów). Bogdanowi Borusewiczowi w czasach jego rewolucyjnego działania Bądkowski ze swoją wyważoną długomyślnością też wydawał się nieco anachroniczny, dziś natomiast dostrzega wagę jego dokonań i wartość teorii, dla których nadszedł czas realizacji. Marszałek Senatu RP w sprawach samorządowych, obywatelskich przemawia niemal słowami Bądkowskiego.

Dlaczego więc obecni czołowi działacze ZKP starają się pomniejszyć znaczenie twórcy swojej organizacji? Czy to znana psychologii trudność zmierzenia się z wielkością poprzedników? Swoją drogą warto się zastanowić, dlaczego córka Lecha Bądkowskiego, Sławina Kosmulska, w swoim czasie bardzo zaangażowana w działalność Zrzeszenia i nadal angażująca się w żywotne sprawy Kaszubów i, właśnie szerzej, Pomorzan, znalazła się poza nim.

Chcę przy tym przytoczyć moje doświadczenie związane z realizacją filmu dokumentalnego o Lechu Bądkowskim, uwzględniającego w dużej mierze rolę Kaszubów i samego ZKP w krajobrazie politycznym Polski. Liczyłam na wsparcie Zrzeszenia i to wcale nie finansowe, ale tzw. logistyczne, np. pomoc w dotarciu do samorządów gmin zarządzanych przez zrzeszeńców. Nie umiem zrozumieć, dlaczego nie udało mi się go, mimo zabiegów, uzyskać. Oczywiście, znaleźli się na Pomorzu samorządowcy, którzy wsparli realizację filmu i chwała im za to

Niektórzy działacze ZKP przytaczają przykłady zaangażowania obecnych władz w działania na rzecz Kociewia, Żuław etc. i twierdzą, że nikła reprezentacja środowisk niekaszubskich w organizacji to wina marazmu tychże społeczności. Być może tak jest, ale właśnie do władz Zrzeszenia powinno należeć ich ożywienie.

Zawsze zresztą pozostaje kwestia atmosfery sprzyjającej zaangażowaniu "tych innych". Wspomniałam, że należałam do ZKP. Byłam zapraszana na liczne konferencje, spotkania, wydarzenia społeczne i kulturalne. Starałam się coś wnosić także moją "niekaszubską" obecnością, tyle że od paru lat już nie mam okazji, bo zaproszenia przestały docierać. Pojawił się więc problem pewnego zamykania się.
Oczywiście, w podkreślaniu odrębności Kaszubów nie ma niczego złego, tyle że ustawianie ich w jednym szeregu z przedstawicielami mniejszości narodowych w Polsce, mających "z klucza" zapewnioną reprezentację parlamentarną, budzi podejrzenie, że niektórym działaczom ZKP właśnie o ten klucz chodzi. A czy wymienieni wyżej politycy uzyskali społeczne poparcie z klucza? Czy nie lepiej budować swoją polityczną karierę działając na rzecz lokalnej społeczności według klucza wskazanego przez Bądkowskiego?

Mam nadzieję, że list Sławiny Kosmulskiej poruszy środowisko zrzeszeńców; i obecnych, i także, być może, byłych, a w konsekwencji służyć będzie myśleniu o naszej wspólnej przyszłości.

I, na koniec, mała dygresja. Służba Bezpieczeństwa PRL nadała inwigilowanemu przez dziesięciolecia Bądkowskiemu kryptonim "Inspirator", jakże adekwatny do jego wszechstronnych działań. Dziś pozostaje życzyć każdemu regionowi, a także Polsce, takich "anachronicznych inspiratorów".
cosiq
wysłane dnia: 14.5.2009 14:25
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany: 5.5.2009
z: Chònice/Pòznań
Wiadomości: 14
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
CYTAT: "przedstawicielami mniejszości narodowych w Polsce, mających "z klucza" zapewnioną reprezentację parlamentarną"

wszystkim, którzy są tego zdania należałoby polecić lekturę Ordynacji wyborczej do Sejmu RP... W obecnej kadencji jest 1(!) poseł reprezentujący mniejszości - konkretnie niemiecką. Po posłach ukraińskich, białoruskich, rosyjskich, litewskich, czeskich, słowackich, ormiańskich, żydowskich ani śladu, cholerka...
Michal
wysłane dnia: 15.5.2009 15:17
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 1.4.2004
z: Żulawskich Rubieży Kociewia
Wiadomości: 577
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
Po tym liście to i ja mam kilka konkretnych pytań.

Primo wie może ktoś, jakimi innymi grupami etnicznymi z Pomorza, poza Kaszubami zajmować się powinno Zrzeszenie? Tatarami? Łemkami? Bo mi się zawsze wydawało (ba nawet jeden groźny profesor mnie z tego parę lat temu egzaminował z wpisem do indeksu), że Kociewiacy, Borowiaccy, Krajniacy, to grupy etnograficzne. A i samych Kaszubów mocno irytowało swego czasu określenie „grupa etniczna”.

Secundo ktoś wie o jakichś działaniach ZKP w których próbowało ono pomniejszyć znaczenie Lecha Bądkowskiego? Bo chyba nie jest nim twierdzenie. że niektóre jego poglądy są dziś anachroniczne (a inne jak najbardziej aktualne). Konstytucja 3 Maja dziś też jest anachroniczna, lecz czy to zmniejsza jakoś jej znaczenie?

Tertio. Jako członka GKR interesuje mnie niezwykle przy wszelkiego rodzaju zarzutach, że „Zrzeszenie coś tam nie pomogło” – kto konkretnie? Do kogo się zwracano i kto nie pomógł? I dlaczego wtedy publicznie tego nie ogłoszono? Film powstał w 2005, wiec pewnie zabiegano o niego jeszcze w 2004. Poprzedni prezes zawinił? Czy już ten? Tu jestem niezmiernie ciekawy, bo sam byłem z trzy, czy nawet cztery razy świadkiem, jak w Biurze ZG zjawiał się ktoś z „prośbą o pomoc w ważnej sprawie”, że ma jakiś fajny pomysł i w ogóle, i co Zrzeszenie na to… A potem, gdy go proszono o konkrety i kierowano do odpowiedniego „funkcyjnego”, to zapadała „taka niezręczna cisza”.

Jak jedna piękna, acz ostra jak strzała Kociewianka, się zawzięła i pokazała konkretnie, co na co, ile i czego, to ze Zrzeszenia potrafiła wyciągnąć nawet konkretną gotówkę na stricte kociewskie (i całkowicie niezależne od naszych struktur) przedsięwzięcie pt. „Ruchanki kociewskie”.

Dlatego niezmiernie jestem ciekaw, kto tu zawinił i dlaczego.

Quarto tradycyjnie jak groch o ścianę. Co rozumiemy przez "ożywienie" działań poza Kaszubami? Mamy piękny przykład: Lech Bądkowski i jego rówieśnicy próbowali przez 25 lat coś u nas ruszyć. Swoje zrobiła komuna i służby, nie mniej, pamiętamy jeszcze opowieści Romana Landowskiego, jak tutaj w Tczewie owe starania odbierano. Tak mniej więcej, jak dziś senator Andrzej Grzyb odbiera deklaracje Artura Jabłońskiego o działaniach ZKP na Kociewiu. Wrogo i niechętnie.

Dopiero jak zebrała się na miejscu w 1981 roku grupa ludzi, która z różnych względów postanowiła związać się z ZKP, coś się ruszyło. Jak najbardziej jestem zwolennikiem większego zaangażowania Zrzeszenia jako całości poza Kaszubami. Ale liczby są nieubłagane. Jak w 2006 roku realizowano projekt na trzzydzieści (bodajże) „Kaszubsko-pomorskich spotkań z kulturą”, to myśmy byli w stanie przeprowadzić na całym Kociewiu tylko 4 (a de facto 3, bo jedną ożeniliśmy pod naszym szyldem dobrym ludziom spoza Zrzeszenia, którzy to organizacyjnie przeprowadzili). A chciano nam dać ich o wiele więcej, tylko kto je miał u nas robić?

Fazę zakładania oddziałów „od góry” już przerabialiśmy. Był ksiądz, lub szkólny, który tego doglądał - oddział jakoś działał. Księdza przenieśli, albo szkólny poszedł na emeryturę, to kolejny prezes po pół roku nie pamiętał, jest jakimś prezesem i pół godziny trzeba było mu telefonicznie tłumaczyć, czego to od niego chce jakiś Zarząd Główny (kolega Krzysztof ma tu bogate doświadczenia, o tym jak to można z Gdańska coś „ożywiać” w terenie).

Zrzeszenie jako całość może przeprowadzać szereg ogólnopomorskich projektów, które przyniosą wiele dobrego, które jednak w żadnym stopniu nie będą miały bezpośredniego wpływu na „ożywienie” nieistniejących struktur. Patrz – I Kongres Kociewski zainaugurowany i prowadzony dużymi siłami ZKP, który jednak w perspektywie 5 lat w żaden sposób nie pomógł słabnącym oddziałom w terenie (precyzyjniej bezpośrednio pomógł w krótkiej reanimacji jednego, przyczynił się do upadku dwóch…).

Nie dość tego, w Tczewie doszliśmy ostatnio do wniosku, że o wiele bardziej efektywniejsze jest współpracowanie z lokalnymi organizacjami w terenie niż działania na rzecz tworzenia nowych oddziałów. Niczemu nie służy namawianie ludzi, do tworzenia struktury, której sama nazwa wywołuje głęboką niechęć i wymierne komplikacje w działaniach. Lepiej budować przyjazny klimat dla całej organizacji, ale… trzeba mierzyć siły na zamiary. Nikt nie potraktuje nas poważnie, jak zaczniemy głosić, że MY ze ZKP jesteśmy jednymi prawdziwymi regionalistami, bo to naszą organizacje założył Lech Bądkowski, a wszyscy inni, idei jego nie znający, to amatorzy jacyś lokalni…
« 1 ... 4 5 6 (7)
| Od najnowszych Poprzedni wątek | Następny wątek | Top

 
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002