Forum
Losowe zdjęcie
HPIM3786
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Strona główna forum
   Sprawë
     LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ

| Od najnowszych Poprzedni wątek | Następny wątek | Koniec
Nadawca Wątek
m_narloch
wysłane dnia: 4.5.2009 19:33
Aktywny użytkownik
Zarejestrowany: 23.4.2008
z: Łąg, Śliwice,Gdynia
Wiadomości: 39
LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
Szanowni Państwo, przyklejam do nowego wątku treść listu otwatrego pani Sławiny Kosmulskiej do Zarządu Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Przykro mi, że z treścią tego listy niestety muszę w zupełności się zgodzić.

Gdańsk 02.05.2009 r.



Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego
w Gdańsku

Szanowni Państwo,

Zabranie głosu na temat misji Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w najbliższej przyszłości uważam za swój obowiązek. Obowiązek wynikający z poczucia odpowiedzialności płynącego stąd, że Lech Bądkowski, współzałożyciel Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, był moim Ojcem, a i ja sama przez wiele lat byłam członkiem ZKP oraz prezesem Pomoranii.
Od pewnego czasu śledzę różne głosy na ten temat i czuję się ogromnie zaniepokojona, że wysiłek dwóch pokoleń ludzi związanych blisko z ideą ruchu pomorskiego może pójść na marne, ponieważ odnoszę wrażenie iż próbuje się dokonać w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim powrotu do formuły organizacji tylko kaszubskiej.
Myślą polityczną Lecha Bądkowskiego formułowaną już w 1944 roku w słynnym eseju „Pomorska myśl polityczna” było scalenie Pomorza w jeden duży organizm i oparcie państwa Polskiego o Bałtyk właśnie z udziałem całego Pomorza. Pomorze to jest widziane przez Bądkowskiego następująco: Pomorze jest jedno, niepodzielne, ciągnie się od Strzałowa po Elbląg, od Bałtyku po Drwęcę , Wisłę, Noteć, Wartę, Odrę i Zaodrze- oraz stanowi całość etniczną, historyczną, gospodarczą i administracyjną.
W swoim kolejnym szkicu napisanym w 1968 roku „Kaszubsko-Pomorskie drogi” Lech Bądkowski przedstawia historię ruchu kaszubsko-pomorskiego i w kontekście połączenia się Zrzeszenia Kaszubskiego ze Zrzeszeniem Kociewskim w 1964 roku wypowiada następujące słowa: To przekształcenie, które spowodowało odpowiednie zmiany poszerzające w statucie, stanowiło doniosły krok w dziejach współczesnego regionalizmu kaszubsko-pomorskiego, stawiając go mocno na gruncie tak zwanego zapisu Mestwina, nawiązywało do linii programowej „mestwinowców” rozwijając ją w aktualnych warunkach.
Wiele innych słów wypowiedział i napisał Lech Bądkowski przy innych okazjach i zawsze twierdził to samo: Pomorze – to nie tylko Kaszuby- to także Kociewie, to także Toruń, Elbąg i Szczecin.
Pamiętam jak bardzo zabiegał, żeby odrodził się oddział Zrzeszenia w Słupsku i Toruniu. Te zabiegi obserwowała z niepokojem Służba Bezpieczeństwa, co mogłam przeczytać w aktach dotyczących inwigilacji Ojca udostępnionych mi przez IPN. Każdy kto kontaktował się z Ojcem w tamtym czasie w sprawach ZKP był obiektem zainteresowania bezpieki. To świadczyło o tym, że idea ta była z jednej strony uważana przez ówczesne władze za niebezpieczną, a z drugiej strony świadczyło o tym, jak jest ona istotną dla ruchu pomorskiego.
Działania Ojca i innych członków ZKP w latach 60-80 polegały na tym, żeby połączyć wysiłki w stworzeniu silnego ruchu pomorskiego.
Dlatego nie mogę nie zabrać głosu dzisiaj, kiedy Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego zamierza ograniczyć ruch pomorski do ruchu wyłącznie kaszubskiego. Nie zgadzam się na to zarówno jako córka Lecha Bądkowskiego jak i osoba czynnie zaangażowana w życie obywatelskie na Pomorzu.
Takie działanie jest sprzeczne z podstawowymi celami Zrzeszenia nadawanymi mu przez jego wieloletnią historię. To działanie spowoduje osłabienie samego Zrzeszenia, jego podzielenie i skłócenie społeczności mieszkających na terenie całego historycznego Pomorza.
Nie wiem jakie cele przyświecają takiemu działaniu i czy jego konsekwencje są możliwe do przewidzenia. Uważam, że w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim musi być miejsce zarówno dla Kaszubów jak i dla Kociewiaków, mieszkańców Żuław i wszystkich, którzy czują się Pomorzanami, a w organie Zarządu Głównego, jakim jest pismo „Pomerania” powinny być poruszane sprawy dotyczące wszystkich grup na Pomorzu. Kaszubi są niewątpliwie najliczniejszą i najsilniejszą grupą społeczności pomorskiej i mogą i mają obowiązek odgrywać wiodącą w niej rolę, ale nie mogą tym samym odgradzać się i zamykać na problemy i osiągnięcia innych grup społecznych Pomorza.



Z poważaniem

Sławina Kosmulska
kaszeba
wysłane dnia: 4.5.2009 21:58
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 22.10.2003
z: Dzierżążno
Wiadomości: 196
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
Szanowny Panie Macieju!

Nie wiem, czy można liczyć na tym forum na wypowiedź Pani Kosmulskiej, a w związku z tym, że Pan się zgadza w "zupełności" z treścią Listu, to kieruję moje prośby (a właściwie to zapytania) właśnie do Pana.

Autorka Listu nie wymieniła konkretnych działań Zarządu Głównego, które miałaby ilustrować zarzuty, które zawierają się w następujących cytatach:

a) „Od pewnego czasu śledzę różne głosy na ten temat i czuję się ogromnie zaniepokojona, że wysiłek dwóch pokoleń ludzi związanych blisko z ideą ruchu pomorskiego może pójść na marne, ponieważ odnoszę wrażenie iż próbuje się dokonać w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim powrotu do formuły organizacji tylko kaszubskiej.”


b) „Dlatego nie mogę nie zabrać głosu dzisiaj, kiedy Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego zamierza ograniczyć ruch pomorski do ruchu wyłącznie kaszubskiego.”

Proszę wskazać choć kilka (lepiej byłoby kilkanaście, bo wtedy można by chyba mówić o jakiejś tendencji) działań ZG ZKP potwierdzających tezę o powrocie do „formuły organizacji kaszubskiej”. A gdy już Pan to uczyni, to proszę wskazać na czym miałaby polegać szkodliwość takich działań (w liście jest mowa o dzieleniu, osłabianiu, skłócaniu).


c) „Uważam, że w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim musi być miejsce zarówno dla Kaszubów jak i dla Kociewiaków, mieszkańców Żuław i wszystkich, którzy czują się Pomorzanami, a w organie Zarządu Głównego, jakim jest pismo „Pomerania” powinny być poruszane sprawy dotyczące wszystkich grup na Pomorzu.”
Autorka listu zdaje się sugerować, że w ZKP nie ma miejsca dla nie-Kaszubów lub chce się ich usunąć z tej organizacji. Proszę wskazać takie przypadki jeśli są (były). A co do „Pomeranii’ to czytam ją od 1983 r. i jakoś nie dostrzegam tylko tematyki kaszubskiej. Jeśli jest inaczej to proszę o konkrety.

d) „Kaszubi są niewątpliwie najliczniejszą i najsilniejszą grupą społeczności pomorskiej i mogą i mają obowiązek odgrywać wiodącą w niej rolę, ale nie mogą tym samym odgradzać się i zamykać na problemy i osiągnięcia innych grup społecznych Pomorza.”
Proszę wskazać przykłady „odgradzania się” i „zamykania się” Kaszubów na "problemy i osiągnięcia innych grup społecznych”.

I na koniec, dlaczego powstanie organizacji wyłącznie kaszubskiej miałoby być złym rozwiązaniem? Takie organizacje posiadają w Polsce choćby Niemcy, Żydzi, Litwini, Czesi, Ukraińcy i jakoś z tego powodu nie narzekają. Proszę to uzasadnić.

Dariusz Szymikowski


----------------
Dariusz Szymikowski

Michal
wysłane dnia: 4.5.2009 22:47
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 1.4.2004
z: Żulawskich Rubieży Kociewia
Wiadomości: 577
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
No cóż, choć byłem jednym z owych siedemdziesięciu jeden, którzy na ostatnim walnym głosowali na kontrkandydata prezesa Jabłońskiego, to jednak trudno mi się zgodzić z tym listem. Z jednego podstawowego faktu. Adresat jest nie ten.

Akurat Zarząd Główny w ostatnim półtora roku wybitnie zintensyfikował swoje działania "pomorskie" i trudno to nie odczytywać inaczej, niż jako realizację postanowień programowej Rady Naczelnej z kwietnia 2007 roku, gdzie po długiej i namiętnej dyskusji jednoznacznie stwierdzono, że nie ma mowy o zamykaniu się Zrzeszenia na sprawy czysto kaszubskie.

I trudno nie docenić postawy samego prezesa, który mimo, że osobiście wolałby pewnie pokierować Zrzeszenie w stronę tylko kaszubską, z pełnym zaangażowaniem wypełnia jednak także zadekretowaną przez statut i mocno potwierdzoną przez Radę Naczelną, misję pomorską. Gdy toczyliśmy w 2006 roku, jako oddział, bój z redakcją "Pomeranii" o otwarcie się naszego miesięcznika na Kociewie (niestety bój przegrany), to de facto liczyć mogliśmy wtedy tylko i wyłącznie na wsparcie prezesa, a inne "środowiska kaszubsko-pomorskie" tylko wzruszały ramionami.

Problem z kaszubskością, czy pomorskością Zrzeszenia to jednak nie problem tego, czy innego Zarządu Głównego, lecz ogółu członków i klimatu w całym regionie. I ja się zgadzam z opinią, że w Zrzeszeniu jest mniej pomorskości niz w latach osiemdziesiatych, tylko to nie wynik działań jego władz, a prosty skutek tego, że np. dawni kociewscy działaczy ZKP, postanowili "iść na swoje".

Jak organizacja w której na 5 tysięcy członków tylko jakaś setka reprezentuje niekaszubskie oddziały, a cała reszta to Kaszubi może uniknąć koncentrowaniu się na sprawach kaszubskich?

Ten list powinien być adresowany albo do ogółu członów Zrzeszenia, albo wręcz do pomorskich środowisk regionalnych.
Bo tak, wystarczy, że Zarząd Główny przedstawi listę, co zrobił dla pomorskości, a zwłaszcza Kociewia i Żuław w przeciągu ostatnich dwóch lat i wyjdzie na to, że był najaktywniejszym Zarządem na tym polu od dobrej dekady, jak nie dwudziestolecia i okaże się że te zarzuty są mocno na wyrost.

Notabene dość ciekawie zabrzmiał ten głos w Roku Bądkowskiego, uchwalonego z pełnym poparciem Zarządu Głównego, który przy tej okazji naraził się nieco niektórym środowiskom kaszubskim. Darek coś tu może szerzej skrobnąć.

Michał


Ps. Gdzieś się pogubiłem. Główna obrończyni (bynajmniej nie autorka tego listu, żeby było jasne) kaszubskości Zrzeszenia i Klubu "Pomorania", zarzucająca Kociewiakom działającym w tych gremiach antykaszubskość i rozwadnianie ważnych problemów dzisiejszej kaszubszczyzny, nagle staje się orędowniczką pomorskości, a Zarząd Główny, który zorganizował dwie pierwsze od niepamiętnych czasów Rady Naczelne poza Kaszubami, i zaangażował się w trzy pierwsze od dobrej dekady projekty stricte kociewskie jest oskarżany o kaszubską zaściankowość....
Korda
wysłane dnia: 4.5.2009 23:26
Współtworzę ten serwis
Zarejestrowany: 5.9.2003
z: Kociewie
Wiadomości: 102
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
Witam, w odpowiedzi na list Pani Kosmulskiej, przesyłam mój pogląd, odnoszący się do kwestii zamieszczonych w liście.


Nie zgadzam się z opinią pani Sławiny Kosmulskiej. Uważam, że wiele osób nie do końca zdaje sobie sprawę z ogromu wysiłków, które poczyniło Zrzeszenie w ostatnich latach na rzecz pozostałych regionów pomorskich, w tym Kociewia i Żuław.

W ostatnich latach powstały i aktywnie zaczęły działać nowe oddziały ZKP w Tczewie i Malborku. Uaktywnił się klub Pomorania i oddział ZKP w Toruniu. Coraz prężniej funkcjonuje oddział w Szczecinie, umacniają się kolejne party.
Dzięki wsparciu ZG ZKP ukazały się pierwsze od wielu lat zrzeszeniowe
wydawnictwa kociewskie: czasopismo Teki Kociewskie oraz publikacja Kociewie -pomorska kraina.
We współpracy z ZG ZKP od blisko czterech lat nadawana jest audycja kociewska w tczewskim radio Fabryka. W każdym miesiącu jedna z audycji poświęcona jest
Lechowi Bądkowskiemu (do stycznia 2010 w ramach obchodów Roku Lecha
Bądkowskiego).

Poza tym w ostatnich dwóch latach odbyły się posiedzenia rady naczelnej poza Kaszubami: w Tczewie i w Grudziądzu. Posiedzenie w tym drugim mieście było poświęcone w całości oddziałom pomorskim. Odbyło się ono w roku 2008 w czerwcu. A owoce tego posiedzenia cały czas dojrzewają. Pracujemy m.in. nad publikacją o Żuławach, Krajnie.

Zarząd Główny pomaga w funkcjonowaniu Kociewskiej Biblioteki Internetowej. Ta nowoczesna, skromna, ale stale rozbudowująca się książni(czka)ca może istnieć tylko i wyłącznie dzięki wsparciu organu wykonawczego zrzeszenia.

Ponadto dodam jeszcze, że oddział kociewski ZKP w Tczewie mógł liczyć zawsze na wsparcie Zarządu Głównego ZKP i je otrzymywał. Dzięki zaangażowaniu Zrzeszenia i imiennie kilku członków Zarządu Głównego ZKP w lutym br. Rada Miejska w Tczewie nadała nazwę jednej z ulic w Tczewie imieniem Lecha Bądkowskiego.

Ponadto Zarząd Główny ZKP przyznał w tym roku dotacje dla oddziałów, które zamierzają zrealizować zadania związane z Rokiem Lecha Bądkowskiego. W ten sposób z ideami Lecha Bądkowskiego zapozna się wiele osób, co najważniejsze także tych, które jeszcze nie słyszały o tym wielkim pomorskim Obywatelu.

Odkąd pamiętam, w naszej organizacji trwa ciągle dyskusja na temat jej zadań, kształtu i działalności. Padają różne głosy, w tym te nawołujące do ograniczenia Zrzeszenia tylko do spraw kaszubskich, ale także te, wzywające do zmiany nazwy na Zrzeszenie Pomorskie. W obecnym Zarządzie Głównym są osoby mające w tej materii różne osobiste opinie.
W pierwszej połowie 2007 roku przetoczyła się szeroka dyskusja w tej sprawie i Rada Naczelna jednoznacznie stwierdziła, że Zrzeszenie powinno dalej podążać droga kaszubsko-pomorską to od tego czasu Zarząd Główny pod przewodnictwem Artura Jabłońskiego wzmocnił działania poza Kaszubami, czego efektem są wymienione wyżej projekty.

W związku z powyższym jestem zdania, że większość ( a może wszystkie) z obaw Pani Kosmulskiej jest całkowicie bezpodstawna.

Chciałbym jednocześnie serdecznie podziękować za troskę o działalność
naszej organizacji. Bo dyskutować zawsze warto, do czego zachęcał nas Ojciec Pani Sławiny, Stolem Pomorski Lech Bądkowski. W każdej dyskusji obie strony mogą dowiedzieć się czegoś nowego.

Mam nadzieję, że moja wypowiedź uspokoi rodzinę Lecha Bądkowskiego i zaprzeczy poglądowi, iż ZKP nic lub niewiele robi na rzecz pomorszczyzny, a ogranicza się do spraw kaszubskich.

Pragnę jeszcze dodać, że poglądy Lecha Bądkowskiego przyświecały mnie i
moim współpracownikom na Kociewiu od początku naszej działalności i
towarzyszą nam nadal, a zachowanie troski ZKP o sprawy pomorskie, jest
dla nas najważniejszym zadaniem na straży którego stoimy i które
propagujemy.



Z pomorskim pozdrowieniem z Kociewia

Krzysztof Korda

Członek Zarządu Głównego ZKP ds. kociewskich od roku 2005

Prezes K.S. Pomorania w latach 2002-2004

Prezes Oddziału Kociewskiego ZKP w Tczewie od roku 2004


m_narloch
wysłane dnia: 5.5.2009 14:02
Aktywny użytkownik
Zarejestrowany: 23.4.2008
z: Łąg, Śliwice,Gdynia
Wiadomości: 39
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
Witam,
nie jestem w stanie odnieść się w pełni do wypowiedzi i wydarzeń, które skłoniły Panią Sławinę do formułowania takich a nie innych wypowiedzi, jednakże zostałem poproszony o ich uargumentowanie, rozumiem, że powinienem odpowiedzieć także na pozostałe głosy w dyskusji, w tym pana Krzysztofa Kordy. Odpowiem więc ja jako członek toruńskiej Pomoranii i toruńskiego Oddziału, jednocześnie zaznaczając, że nie jest to stanowisko ani Klubu ani Oddziału, a jedynie mojej osoby.



Przede wszystkim, myślę, że Pani Sławina odnosi się do wypowiedzi pana prezesa Zrzeszenia, w których akcentuje on głownie Kaszuby. Sam takie wypowiedzi słyszałem, jedna z nich obecna jest na naszych- kaszubach:
http://www.naszekaszuby.pl/modules/artykuly/article.php?articleid=189

Owszem, nie można zaprzeczyć, że nawołuje się w tym tekście także do partnerstwa, ale sugeruje że partnerstwo to powinno przebiegać na linii Zrzeszenie reprezentujące Kaszubów a pozostałe społeczności pomorskie.

Odnośnie działalności Zrzeszenia na innych poza Kaszubami terenach. Po pierwsze, niezaprzeczalnie świetny jest oddział tczewski i pelpliński, ja sam prace pana Kordy i jego kolegów ( nie wymieniam wszystkich - po prostu nie znam nazwisk) widzę, doceniam, a także z niej korzystam, sięgając do biblioteki cyfrowej stworzonej przez Oddział tczewski. Oddział tczewski również zawsze służył nam życzliwą radą i wzorem, absolutnie nie mogę nic zarzucić ludziom z Oddziału tczewskiego, także reprezentujących Zrzeszenie.

jednakże Tczew i Pelplin to nie całe Kocieiwie i nie całe Bory. Co dzieje się ze Starogardem, Świeciem, Czerskiem Czarną Woda, Skórczem, Lubichowem, Borzechowem, Bobowem, Gniewem, Kaliskami, Skarszewami, Śliwicami,etc. etc. ?
Odnośnie Pomoranii w Toruniu jako jej współzałożyciel muszę powiedzieć, że nie jest tak różowo, jak pisze pan Krzysztof Korda.
Wsparcie Zrzeszenia dla Pomoranii toruńskiej od grudnia 2007 roku, za które jestem bardzo wdzięczny, polega na dotacji do kursu języka kaszubskiego, za co bardzo dziękuję także w tym miejscu.

Wbrew pozorom nie ma jakiejś linii ani też kursu na zewnątrz - wszystko co dzieje się na tych terenach jest inicjatywą oddolną poszczególnych działaczy, niestety w niwielu miejscach. W innym wątku - wiedząc, że jakiekolwiek - poruszenie podobnych tematów może skierować do jałowej kłótni, cytowałem Gramsciego - Pustynia z grupą palm wysokich nie przestaje być pustynią; a nawet cechą pustyni jest to, że obejmuje małe oazy z grupami wysokich palm.

Nie chodzi o to, aby tworzyć sztuczne konflikty i podziały, dla mnie takiego podziału pomiędzy Kaszubami a Kociewiem i Borami nie ma. Po stronie ojca pochodzę z Kaszub, po stronie matki z Borów, czuję się przede wszystkim Pomorzaninem, dumnym z tego, że pochodze z miejscowiości, w ktroej te trzy regiony się łączą.
Widzę i obserwowałem to od dziecka, że na Kociewiu wsparcia ze strony Zrzeszenia nie było, także wtedy gdy moja matka redagowała Zapiski Kociewskie.

Co do obecności w "Pomeranii" tematów innych niż kaszubskie, nie wiem, na ile jest to zasługa Zrzeszenia jako całości, a na ile samej redakcji i osób piszących do Pomeranii.

Faktem jest, że to Kaszuby, co uważane jest za sukces znalazły się w jednym województwie, nie zaś podzielone Kociewie i Bory.

Na Radzie Naczelnej w Grudziądzu, o której wspomina Pan Korda, byłem obecny, zapamiętałem, że głos o podjęcie sprawy reformy samorządowej i podziału administracyjnego został wyciszony, powiedziano, że nie ma on w ogóle sensu, że narażą Zrzeszenie na atak.

Na tej samej Radzie dzięki uprzejmości Pani Felicji Baski-Borzyszkowskiej zgłosiliśmy pomysł obwołanie Roku 2009 rokiem Lecha Bądkowskiego. Świetnie, że został on wysłuchany i zaakcpetowany. Świetnie, że dzieje się wiele, dla upamiętnienia tej postaci. Pani Sławina tego w swoim liście nie neguje, pisze zaś o tym, że niepokoi się ostan realizacji jego koncepcji Zrzeszenia. Ma prawo widzieć je tak jak jej ojciec. Cz same obchody Roku Lecha Bądkowskiego świadczą o otwarciu na inne regiony Pomorza poza Kaszubami? Czy świadczą o recepcji myśli Lecha Bądkowskiego?


Publikacje, odczyty, tablice, choć potrzebne, nie zmienią faktu, że Zrzeszenie ma być organizacją oddziaływającą także na gospodarkę i samorządność na całym Pomorzu, nie może zaś ograniczać się zaś do kwestii kulturalnych, z resztą w większości tylko na Kaszubach. O tym mówił i pisał Bądkowski, takie też cele wpisano w statut Zrzeszenia, jak też i takie głosy obecne w uchwałach Kongresów regionalnych zawsze się pojawiały.

List pani Sławiny Kosmulskiej jest głosem - jednym z wielu - dotyczącym kierunku rozwoju zarówno ruchu kaszubsko-pomorskiego, jak tez i samego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. W innym wątku proponowałem dyskusję nad statutem Zrzeszenia, punkt po punkcie. Statut w wersji z 2004 roku jest dostępny na stronie Zrzeszenia - proponuję taką dyskusję rozpocząć, także tutaj na naszych-kaszubach.


Maciej Narloch.
kaszeba
wysłane dnia: 5.5.2009 16:01
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 22.10.2003
z: Dzierżążno
Wiadomości: 196
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
Dziękuję za wyjaśnienia (argumenty). Niestety, są one bardzo skromne wobec zarzutów sformułowanych przez Panią Kosmulską, z którymi to – przypominam – Pan w „zupełności” się zgodził. Jedna wypowiedź – i to w dodatku niezbyt jednoznaczna w tej kwestii, jak Pan to już sam zauważył - Prezesa ZKP to naprawdę mało! A jeśli można by ją traktować (a chyba można) jako własne przemyślenia Prezesa, a nie głos w imieniu ZG, wobec którego przecież Pani Kosmulska skierowała te zarzuty, to wtedy w zasadzie nie mamy żadnego poważnego argumentu, który potwierdzałby to, co napisała Autorka listu. A ponadto, czy słaba aktywność niektórych oddziałów nie-kaszubskich jest spowodowana prokaszubską (lub brakiem zainteresowania) polityką ZG, jak chyba można by wnosić z Pańskiej wypowiedzi?
Chciałbym poznać Pańskie zdanie na kwestię, która niejako łączy się z tym listem, bo tutaj nie uzyskałem w zasadzie żadnej odpowiedzi:
dlaczego powstanie organizacji wyłącznie kaszubskiej miałoby być złym rozwiązaniem?

Dariusz Szymikowski


----------------
Dariusz Szymikowski

Michal
wysłane dnia: 5.5.2009 16:19
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 1.4.2004
z: Żulawskich Rubieży Kociewia
Wiadomości: 577
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
Dzięki Macieju za twój głos, nie mniej właśnie chodzi o to, że owe zarzuty bazują na danych fragmentarycznych. Bo tak:

Primo ów zalinkowany artykuł prezesa z grudnia 2006 roku, wzburzył wielu (m.in. nasz oddział popełnił nawet ostre stanowisko), jednak w efekcie okazał się tylko wezwaniem do dyskusji, której finał przypadł na kwietniową (2007 r.) Radę Naczelną w Starbieninie. No i summa summarum okazało się, że pogląd podobny do prezesowskiego miał tylko jeden jej członek (notabene z Bydgoszczy!), a po dyskusji także sam prezes uznał, że nie ma mowy by Zrzeszenie ograniczało się w najbliższym czasie tylko do Kaszub. Z perspektywy dwóch lat śmiem stwierdzić, że mimo totalnej niezgody z prywatnymi poglądami Artura Jabłońskiego, dzięki właśnie tej dyskusji, działania Zrzeszenia poza Kaszubami nabrały nowej dynamiki. Niestety wniosków z tej Rady w formie popularnego i przystępnego tekstu nikt nie opublikował….

Secundo, co do aktywności poszczególnych członków i jej braku w wierchuszce. W ostatnich „Tekach Kociewskich” się nad tym głębiej pochylałem i także ubolewałem nad małą aktywnością całej organizacji poza Kaszubami. Jednak pamiętać trzeba o perspektywie. Z punktu widzenia roku 1995, to Zrzeszenie jest praktycznie nieaktywne w tych rejonach. Jednak już z punktu widzenia roku 2000, to jego aktywność może budzić podziw. Dlatego, jak już pisałem, adresat jest zły. Trudno akurat ten konkretny Zarząd Główny i tego prezesa obciążać za to, że na polu pozakaszubskiej działalności Zrzeszenia zastali spaloną ziemię.

Tertio, co do innych, upadłych oddziałów Zrzeszenia. Na forum mi chyba nie wypada tak od serca, ale napiszę tak: działaczom w Pelplinie nikt nie przeszkadzał aktywnie działać w ramach Zrzeszenia przez ostatnie ćwierćwiecze. Robili swoje i tyle. Natomiast działacze z innych oddziałów (w tym naszego) w pewnym momencie uznali, że oni nie chcą mieć z tymi Kaszubami nic wspólnego. I jakiej by do tego ideologii nie dorabiać, trudno nie uciec od wrażenia, że w wielu przypadkach chodziło po prostu o własne ambicje i lokalne naciski. Daleko nie szukając jeszcze w 2007 roku politycy powiatowi i miejscowi działacze regionalni żarliwe namawiali, a czasem wręcz „życzliwie radzili”, członkom jednego z niekaszubskich oddziałów, by zerwali w końcu z tym Zrzeszeniem.

Swoją winę mają na pewno kolejne Zarządy i Rady Naczelne, które nie podjęły żadnej akcji ratowania tych oddziałów (ale znów ten zły adresat, bo przedostatni Zarząd Główny pod tym już prezesem oddział w Zblewie potrafił w ostatniej chwili poratować). Ale jakby wśród samych członków były chęci, choćby takie jak w Pelplinie, to przy pełnej bierności centrali, upadły by może góra z 2-3 oddziały kociewskie, a nie 7).

Tak na marginesie – chodzi o starogardzkie „Zapiski Kociewskie” z lat 1995-2000? Z całym szacunkiem dla naszej kociewskiej sprawy, ale prawda jest taka, że wydawanie tegoż czasopisma jest świetnym przykładem na to, że jak u nas ma się do wyboru zrobić coś razem wspólnie, albo tylko na własny rachunek, to zawsze zwycięża ta druga opcja. W Tczewie do dziś trwa złość na starogardzian, że się "wypieli" na Kociewski Kantor Edytorski i „Kociewski Magazyn Regionalny”, i łamiąc wcześniejsze porozumienia zaczęli wydawać własne pismo. Zaś co do pomocy Zrzeszenia w ich wydawaniu, to ja to dyplomatycznie ujmę tak: byliśmy ostatnio w Starogardzie i widać duży postęp. Już nas nie wyklinają, a jedynie radzą głębokie przemyślenie na temat naszej, kociewskiej aktywności w Zrzeszeniu (notabene środowisko starogardzkie zawsze było delikatniejsze i bardziej konstruktywne w dyskusjach programowo-ideowych od naszych rodzonych, tczewskich „prawdziwych Kociewiaków”).

Tu też przy okazji proszę objąć mgłą zapomnienia relację z tego spotkania w kwietniowej „Pomeranii”, gdyż nie znalazło się w niej niestety nic z ważnych kwestii jakie tam dyskutowaliśmy.

Quarto na koniec co do „Pomeranii” właśnie… temat rzeka. Jak pisałem w „Tekach” z perspektywy ponad czterdziestu lat, jest to najwidoczniejsze narzędzie „pomorskości” Zrzeszenia, gdy jednak zaczniemy analizować bliżej najnowsze roczniki… Mi w „Pomeranii” dziś brak przede wszystkim samego Zrzeszenia i pełnego obrazu tego co się w nim dzieje.

Powiem szczerze miast listów otwartych, pyskówek z tym lub tamtym prezesem, ja bym dziś przede wszystkim namawiał do animowania działań „pomorskich” wśród samych członków Zrzeszenia. Na polu pomorskim nie jest dobrze, nie dlatego, że Zarząd ma taką czy inna wizje, ale dlatego, że sami członkowie i poszczególne oddziały nie chcą wychodzić poza Kaszuby. Jak w kolejnej Radzie Naczelnej znajdzie się nie 2, a 10 przedstawicieli innych części Pomorza, to i liczyć można na częstsze punkty obrad poświęcone Kociewiu, czy Borom.

I z tej perspektywy naprawdę trudno utrzymać dolną szczękę blisko górnej, jak człowiek czyta list otwarty zasłużonej osoby, która nagle stwierdziła, że dziś w środku Roku Bądkowskiego, po najowocniejszym zrzeszeniowym okresie poza Kaszubami, od dobrej dekady, Zarząd Główny porzucił pomorskość i za nic ma dawne ideały…

Wysyp coś przed sobotą tych listów otwartych. Przypadek?

Pozdrawiam

Michał
miloslawa
wysłane dnia: 6.5.2009 17:39
Zarejestrowany użytkownik
Zarejestrowany: 6.5.2009
z:
Wiadomości: 3
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
Na początku chciałam podziękować Panu Maciejowi za opublikowanie listu Mamy, a także Panu Krzysztofowi Kordzie za błyskawiczną ripostę.

Swoją wypowiedź zacznę od tego, że nie o oddziałach i ich działalności jest mowa w liście mojej Mamy. Nikt nie neguje osiągnięć Zrzeszenia. Cieszy nas aktywność i to, że są osoby chcące działać na rzecz... właśnie, na rzecz czego? Kaszub? Kociwia? Borów? Czy może po prostu Pomorza?
List nie wskazuje na bezczynność ZK-P, a pokazuje niepokojący kierunek polityki Zarządu. Tak to wygląda z zewnątrz. Piszę to jako osoba nie należąca nigdy ani do KS Pomorania ani do ZK-P.

Skoro już o tym mowa: w którymś momencie studiowania na UG zależało mi na członkostwie w Pomoranii. Jednak jako osoba nie władająca kaszubskim, ani też go nie rozumiejąca czułam się zupełnie wyalienowana z tamtego środowiska. Człowiek czujący się Pomorzaninem, ale nie należący do żadnej z grup naprawdę nie ma szansy przedostania się do szeregów Pomoranii (o ZK-P nie piszę, bo nie mam doświadczeń). Członkowie są bardzo hermetyczni i jeżeli ktoś nie jest "swój", to musi radzić sobie sam. Dodam jeszcze, że na spotkania Pomoranii chodziłam w czasie, kiedy z prezesury ustępował Krzysztof Korda.

Ostatnia sprawa. Panie Michale, co Pan miał na myśli pisząc: "sam prezes uznał, że nie ma mowy by Zrzeszenie ograniczało się w najbliższym czasie tylko do Kaszub"? A w dalszym czasie?

Uważam, że nie można pozostawać obojętnym wobec słów wypowiadanych przez Prezesa ZK-P. Nawet jeżeli jego prokaszubskie wypowiedzi uważane są za jego własne poglądy, to wypowiada je jako Prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. A inni odbierają to jako kierunek polityczny Zrzeszenia.

Pozdrawiam
Miłosława Kosmulska
Michal
wysłane dnia: 6.5.2009 20:18
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 1.4.2004
z: Żulawskich Rubieży Kociewia
Wiadomości: 577
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
Witaj Miłko, dzięki za ważny głos

Nie ma co sobie panować, to ja jestem tym Michałem (w okularach), który Ciebie zachęcał do „Pomoranii”. Jam tym grzesznikiem, który przed erupcją kaszubszczyzny w wersji konfrontacyjnej, na spotkaniu Klubowym Ciebie nie uchronił.

Niejako od końca zaczynając. Sedno tkwi w tym, że Artur Jabłoński jest prezesem Zrzeszenia już ponad pięć lat i pozostało mu już półtora roku tego prezesowania, bo statut na więcej nie pozwala. Dlatego o ile dwa lata temu byliśmy pełni obaw, czy czasem hasło „Zrzeszenie Kaszubskie” nie będzie hasłem przewodnim na drugą kadencję jego prezesowania, to od dobrego roku mamy pewność. Nic z tych rzeczy. To hasło nie zyskało nawet najmniejszego poparcia w naszej organizacji. Jak mówiliśmy niedawno w Starogardzie, w dyskusji z tamtejszymi działaczami kociewskimi, dziś ciągle klimat w Zrzeszeniu jest taki, że jak już by nawet nie było żadnego oddziału spoza Kaszub, a samo Zrzeszenie niczym innym niż Kaszubami się zajmowało, to każdy wniosek by wymazać z nazwy i statutu człon „Pomorskie” spotka się z burzą krytyki zrzeszeniowych arcykaszubskich decydentów. Ot, tradycja pomorskości trzyma się nieźle bez względu na aktualne działania i priorytety.

Natomiast, co do dalekiej przyszłości pojęcia bladego nie mam. Zawsze może zdarzyć się tak, że demokratyczna większość członków za lat 15, czy 20 lat zmieni jednak kurs. Nie sądzę by to było jednak super wielkie zagrożenie, bo trzeba zdawać sobie sprawę z tego, czym punktowali na owej programowej Radzie Naczelnej ideę Zrzeszenia tylko kaszubskiego Jan Kulas i Krzysztof Korda. W dniu w którym ktoś, nawet super demokratycznie, przekształci Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie w Zrzeszenie Kaszubskie, członkowie naszej organizacji, którym bliska jest idea pomorska przejmą po prostu stary szyld, życząc szczęścia pozostałym na kaszubskiej drodze życia.

Gdyby dziś istniała choćby najmniejsza możliwość ograniczenia działań Zrzeszenia tylko do spraw kaszubskich, to w ostatnich pięciu latach by tego już dokonano. A z całej puli potencjalnych, nawet najbardziej nieprawdopodobnych kandydatów na nowego prezesa w 2010 roku, nie widzę osoby, która by mogła mieć tu bardziej zdecydowane poglądy niż Artur Jabłoński. Jak on tego nie dokonał, jego następca, czy nawet następcy będą mieli marne szanse.

Natomiast możemy sobie tylko życzyć, by był choć w połowie, tak otwarty na niekaszubskie pomysły jak obecny prezes. Ironia tej sytuacji polega na tym, że o ile pod względem osobistych poglądów Artur Jabłoński rysuje nam się jako kaszubocentryk, dla niektórych może nawet niechętny pomorskości, to pod względem działań i zaangażowania prezes Artur Jabłoński zrobił dla zaktywizowania Zrzeszenia poza Kaszubami naprawdę dużo.

Natomiast po dzisiejszej lekturze „Dziennika Bałtyckiego”, i Twoim poście, muszę to napisać wprost. Dla pomorskości Zrzeszenia nie są największym zagrożeniem wcale Ci, którzy głośno i jawnie mówią: dla nas najważniejsze są Kaszuby. Najgorszą robotę robią Ci, którzy odstręczają osoby spoza Kaszub od działalności w Zrzeszeniu, czy „Pomoranii”. Daleko nie szukając. Dlaczego jak zainteresowałaś się „Pomoranią”, część moich kaszubskich kolegów i koleżanek, wręcz demonstracyjnie okazywało, że jest to klub tylko dla Kaszubów? A to, był już okres znaczącej poprawy do czasów, gdy swoja klubową drogę zaczynał Krzyś Korda. Ano miedzy innymi dlatego, gdy w trzy kociewskie szable wzmocnione silną grupą kaszubską rozciągaliśmy zainteresowanie ówczesnej „Pomoranii” na całe Pomorze, to kolejni jej prezesi i członkowie zarządu, byli nie tylko w rozmowach prywatnych, ale nawet z trybuny Zjazdu Jubileuszowego w 2006 roku krytykowani że tolerują działalność antykaszubską, że gubią kaszubskiego ducha.

A krytyka ta nie wychodziła z kręgu narodowców kaszubskich, czy zwolenników Zrzeszenia Kaszubskiego,. Nikt inny, jak obecna obrończyni pomorskości, redaktor naczelna naszego miesięcznika, wręcz nakazywała ówczesnym prezesom, by z Klubu wywalić Kociewiaków, w tym mnie osobiście. Za to, że ciągamy Pomorańców po jakimś Kociewiu, ściągamy do checzy ludzi, którzy nie znają kaszubskich piosenek…

Dziś Kociewiacy ze Zrzeszenia, osoby którym zależy na jego pomorskości, obserwując batalię jaka wybuchła wokół redaktor Joć i rzekomego sporu o pomorskość „Pomeranii”, która zaowocowała wnioskiem o jej odwołanie nucić sobie mogą: „Od przyjaciół Boże strzeż. Z wrogami sobie poradzę”…

Podkreślić musze, że gdy kwestia pomorskości naprawdę była podnoszona, to nikt nie pozostawał obojętny. Gdy w grudniu 2006 roku, prezes faktycznie sugerował skupienie się tylko na Kaszubach, nie zabrakło wtedy ostrych głosów sprzeciwu z samej organizacji. Oddział w Tczewie wystosował oficjalne stanowisko sprzeciwu. Głos polemiczny na łamach mediów zabierali także przedstawiciele oddziałów z Trójmiasta i Pruszcza Gdańskiego. Na owej wspomnianej wcześniej Radzie Naczelnej pomysł ten krytykowali też przedstawiciele oddziałów z Nordy i Gochów. Na nawet bliski prezesowi, szef partu banińskiego, choć delikatnie, to był jednak przeciw. Suma summarum sam prezes na zakończenie stwierdził – przekonaliście mnie Państwo.

Po tej sprawie jeszcze parę razy prywatne opinie Artura Jabłońskiego, budziły moją, ale też wielu kolegów, dezaprobatę. Była kwestia partii regionalnej, ocena początków Zrzeszenia… Jednak od 2007 roku nic mi nie wiadomo, by Artur Jabłoński wypowiadał jakiekolwiek publiczne opinie, gdzie wracał by znów do dyskusji, czy Zrzeszenie powinno być tylko kaszubskie. To natomiast, że głosi, że dla niego najważniejsza jest kaszubszczyzna, w niczym mi nie przeszkadza. Źle by było, jak by było inaczej. Skoro potrafi wziąć do Zarządu Głównego, osoby, które publicznie były krytykowane, za brak kaszubskiego ducha, to źle to pomorskości Zrzeszenia chyba jakoś nie robi?


Natomiast osobną kwestią jest sprawa odnowy idei pomorskiej. Tu należy podziękować Twojej Mamie, bo może jej list pomoże by samo Zrzeszenie podjęło się niezbędnej refleksji. Bo przy wszystkich zarzutach o koncentrowaniu się ZKP tylko na kaszubskości trzeba jednak pamiętać, że dziś nikt poza ta organizacją nie jest nią zainteresowany. Jakie jest stanowisko nie należących do ZKP regionalistów spoza Kaszub, mogliśmy dziś przeczytać w „Dzienniku Bałtyckim”…

Myślę, że warto, niejako równolegle z dyskusja o kolejnym Kongresie Kaszubskim podjąć dyskusję o pomorskości Zrzeszenia. Według mnie jednak nie powinna ona wypływać z poglądu, że kaszubizm tak się szerzy i ratuj pomorskość kto tylko może, lecz z poglądu, że po wielu latach coś w Zrzeszeniu zaczyna się dobrego dziać i warto to podtrzymać i zintensyfikować.

Pozdrawiam bardzo serdecznie

Michał Kargul
Korda
wysłane dnia: 6.5.2009 21:25
Współtworzę ten serwis
Zarejestrowany: 5.9.2003
z: Kociewie
Wiadomości: 102
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ
Cytat

"Swoją wypowiedź zacznę od tego, że nie o oddziałach i ich działalności jest mowa w liście mojej Mamy. Nikt nie neguje osiągnięć Zrzeszenia. Cieszy nas aktywność i to, że są osoby chcące działać na rzecz... właśnie, na rzecz czego? Kaszub? Kociwia? Borów? Czy może po prostu Pomorza?
List nie wskazuje na bezczynność ZK-P, a pokazuje niepokojący kierunek polityki Zarządu.

"

Aktywność oddziałów poza Kaszubami i nasze liczne sukcesy wynikają także z umiejętnej polityki władz Zrzeszenia i troski bezpośrednio prezesa Jabłońskiego, która jak widzę nie jest znana autorce listu. Pragnę dodać, że zarówno w Zarządzie Głównym, jak i w Radzie Naczelnej ZKP i Głównej Komisji Rewizyjnej zasiadają nie tylko Kaszubi.




Cytat "Skoro już o tym mowa: w którymś momencie studiowania na UG zależało mi na członkostwie w Pomoranii. Jednak jako osoba nie władająca kaszubskim, ani też go nie rozumiejąca czułam się zupełnie wyalienowana z tamtego środowiska. Człowiek czujący się Pomorzaninem, ale nie należący do żadnej z grup naprawdę nie ma szansy przedostania się do szeregów Pomoranii (o ZK-P nie piszę, bo nie mam doświadczeń). Członkowie są bardzo hermetyczni i jeżeli ktoś nie jest "swój", to musi radzić sobie sam. Dodam jeszcze, że na spotkania Pomoranii chodziłam w czasie, kiedy z prezesury ustępował Krzysztof Korda."


Dziwne. Kiedy byłem prezesem Pomoranii, wśród członków i aktywnych sympatyków było aż 6 Kociewiaków w ogóle nie władających kaszubskim. Nie pamiętam, aby spotkania były tylko po kaszubsku. Ja przynajmniej tego języka wówczas nie znałem.
Nie mogłem więc rozmawiać po kaszubsku. A jeśli ktoś się odezwał w gwarze wyniesionej z domu, czy w języku wyuczonym w szkole, nigdy nie śmiałbym takiemu zwrócić uwagę że ma mówić po polsku. Zresztą akurat dla mnie język kaszubski wydawał się bardzo podobny do kociewskiego, więc nie miałem większego problemu w jego rozumieniu (tylko rozumieniu). Być może przeszkodą w działalności w karnie był po prostu brak umiejętności asymilacji, bądź zbyt małej otwartości nas Pomorańców na nowych kolegów i koleżanki. To drugie przypuszczenie wydaje mi się bardzo prawdopodobne. Jeśli tak było, mea culpa.

Nie będę się wypowiadał na temat uwag kierowanych do Prezesa. Pragnę jednak zauważyć, że adresatem listu nie jest prezes, tylko propomorski Zarząd Główny, którego jestem członkiem.
Dzisiejszą wypowiedź pani Kosmulskiej odnośnie oddziału kociewskiego ZKP w Świeciu odbieram jako kompletną nieznajomość historii tegoż oddziału i sytuacji oddziałów kociewskich ZKP. Party na Kociewiu zaczęły zanikać w chwili kiedy prezesem był jeszcze profesor Józef Borzyszkowski, a członkiem zarządu Andrzej Grzyb - Kociewiak, bardzo miły człowiek ale i przeciwnik Zrzeszenia na Kociewiu. Zniknięcie oddziałów kociewskich w kilku miejscowościach ma związek z okresem i z działalnością Andrzeja Grzyba, o czym opowiadali mi tylko starsi koledzy. Ja osobiście cenię pana senatora, który ostatnio nawet zadeklarował pomoc naszemu oddziałowi. Wielu jednak starszych kolegów zarówno z oddziałów kociewskich i kaszubskich ma inne zdanie o senatorze.
A oddział w Świeciu to prosta historia. Tam ludzie nie chcą działać w ZKP, zresztą w powiecie świeckim niewiele się dzieje, aby nie powiedzieć że nic.

Próbować rozkrzewiać ZKP na Kociewiu próbował jeszcze przed 20 laty prof. Józef Borzyszkowski, który wspierał nas także przed kilku laty. Wówczas władze robiły wszystko, aby wyeliminować zrzeszenie z Kociewia. Wówczas mogliśmy liczyć na słowa otuchy kierowane przez trzy osoby: profesora Borzyszkowskiego i profesora Obrach-Prondzyńskiego i uwaga … nowo wybranego prezesa Artura Jabłońskiego, który jeździł do Tczewa i rozmawiał także z władzami. Jabłoński dodawał nam otuchy w chwili, kiedy ja osobiście chciałem zlikwidować oddział, a nawet odejść z zrzeszenia (na skutek nagonki, ataków władz kociewskich, kontroli itp.). Jednak w trakcie rozmów przypomniały nam się słowa książki Tadeusza Bolduana „Nie dali się złamać”. I nie daliśmy. Co prawda pozbawieni pracy, musieliśmy szukać jej w Trójmieście, gdzie byliśmy anonimowi. Na Kociewiu byliśmy spaleni za przynależność do ZKP.
Nikt poza wspomnianą trójką nam nie pomagał.


Wróćmy do pomorskości. Zrzeszenie nie było postrzegane jako pomorskie nawet w czasach Bądkowskiego. Mimo Jego działań, prób, nie przyniosły one skutku. Poniósł porażkę. Pisał przecież o tym na łamach Pomeranii!

Na spotkaniu w roku 2004 w Tczewie, na którym były panie Kosmulskie, wspominał też o tym Roman Landowski. Wspominał, że postrzegał wówczas (w latach 70.) Zrzeszenie jako … kaszubskie. Pan Roman wspomniał też, że właśnie dlatego nie podjął się współpracy z Bądkowskim.


Na koniec wrócę jeszcze do dzisiejszego artykułu w „Dzienniku Bałtyckim”. Wywnioskowałem z niego zwłaszcza z wstępnej jego części, że wypowiedź pani Kosmulskiej niestety ma związek z obroną redaktor naczelnej Pomeranii. A ja naprawdę, naprawdę wierzyłem, że powstał w trosce o zrzeszenie.
Kończąc. Chcąc wyciągać daleko idące wnioski, należy najpierw nas ( ZKP) dobrze poznać. Aby się przekonać jak jest naprawdę, zapraszam do wstąpienia w szeregi ZKP. U nas czeka każdego ciężka praca. Przynosi ona efekt, czasem mniejszy, czasem większy, ale trwa to latami. Jesteśmy jak okręt, chcąc wykonać nim jakikolwiek ruch trzeba to zaplanować dużo wcześniej. Miło, że ten list się ukazał, jednak moim zdaniem po pierwsze czas nie najlepszy, a pozatym błędnie wybrany adresat!


Z pomorskim pozdrowieniem z Kociewia
Krzysztof Korda

(1) 2 3 4 ... 7 »
| Od najnowszych Poprzedni wątek | Następny wątek | Top

 
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002