W piątkowym wydaniu Gościa Rumskiego (dodatek do Dziennika Bałtyckiego) z 3 czerwca 2011 rok, na siódmej stronie ukazało się ogłoszenie Polaka Kaszuby Waldemara Bonkowskiego. Co ciekawe - ukazało się jako reklama! Jesienią mamy wybory parlamentarne, ale to chyba jeszcze nie kampania wyborcza. Tym bardziej, że całość dotyczy Kaszubów!

Treść ogłoszenia z grubsza nie odbiega od tego co W.B. prezentuje przy każdej okazji na swoim transparencie. W ogłoszeniu tym razem przykleja także kaszubskim działaczom (pisanym w cudzysłowie) kolorowe łatki - separatystów, zdrajców i renegatów. Kreśli przy tym jakiś cudowny, wyimaginowany obraz Kaszub spływających dzięki Polsce mlekiem i miodem. Cytując W.B. mamy: kaszubskie radio, tv, język w szkołach i urzędach oraz kaszubskie nazwy miejscowości itd. Ciekaw jestem co zlecający ogłoszenie pobiera lub gdzie mieszka. Chętnie bym zobaczy te dziwy na własne oczy. Wychodzi na to, że zalewa nas fala kaszubszczyzny w radiu i telewizji a Polacy mieszkający na Kaszubach mogą czuć się dyskryminowani, bo gdzie nie spojrzeć wszystko kaszubskie, także szkoła i urzędy. Po prostu bez znajomości kaszubskiego życie stało się udręką...

Początkowo chciałem tu przytoczyć także inne stwierdzenia i je przeanalizować, ale poziom abstrakcji i oderwania od rzeczywistości sprawił iż nie jestem na siłach mierzyć się z takim dictum. Z jednej strony sprawa jest kuriozalna i śmieszna, z drugiej strony jednak - w jakim świetle takie treści stawiają Kaszubów? Zaangażowani w sprawy regionalne biorą od dawna na Bonkowskiego poprawkę. A reszta potencjalnych odbiorców tego ogłoszenia? Co ktoś niezorientowany pomyśli o Kaszubach, o "działaczach" regionalnych?

Czy każdy może podać się za Kaszubę i opowiadać niestworzone rzeczy lub toczyć wojny z wiatrakami w obronie przyszłości Kaszub?
Czy zwolennikom narodowości kaszubskiej można przykleić bezkarnie każdą etykietę?
Jak walczyć z oczywistymi nieprawdami głoszonymi publicznie (choćby za własne lub partyjne pieniądze)?