Strona główna forum Sprawë Po IX Zjeździe Kaszubów |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
bcirocka |
wysłane dnia:
30.7.2007 17:57
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 10.12.2004 z: Przodkowo Wiadomości: 530 |
Po IX Zjeździe Kaszubów Czekając na profesjonalną relację ze Zjazdu (którą być może ktoś przygotowuje), zapraszam do rozmowy o wrażeniach, jakie wywarło na nas to wydarzenie.
Mimo że to był już dziewiąty zjazd Kaszubów mieszkających w Polsce i poza jej granicami, przyznaję się ze wstydem, że uczestniczyłam w tym kaszubskim święcie po raz pierwszy. Być może zatem moje wrażenia będą zupełnie inne niż osób, które są stałymi bywalcami tej ważnej imprezy. Nie jechałam, niestety, kaszubską baną, ale od osób, które dotarły do Brus tym środkiem lokomocji, dowiedziałam się, że pociągiem przyjechało mniej więcej tysiąc osób, kolejne dwa tysiące przybyły autokarami, autobusami i, jak ja, innym prywatnym środkiem transportu. Z relacji Kaszubów, którzy przybyli na Zabory baną lub autokarem, wynika, że już w tych pojazdach obficie raczono się rozmaitymi trunkami. Ale nie dostrzegłam nigdzie wśród biesiadujących ludzi, którym by owe napoje wyskokowe zaszkodziły. Może dlatego, że jeden ze sponsorów imprezy, producent Żubra, zadbał o to, by biesiadnikom nie zabrakło utrwalacza. Namioty z napisem Żubr zwartym kordonem otaczały główną płytę stadionu, więc każdy miał szansę zaspokoić pragnienie. Trudniej było znaleźć miejsce, w którym serwowano by ciepłe, niealkoholowe napoje pasujące do kucha, ale to był problem nielicznych osób :) A teraz kolejne pochwały: Brusy bardzo dobrze się przygotowały na najazd gości, miejsc parkingowych w bardzo małej odległości od stadionu było mnóstwo, strażacy, strażnicy i policjanci, jak zawsze, byli bardzo uprzejmi, czułam się naprawdę pożądanym gościem. Stoisk i stołów biesiadnych było bardzo dużo, to, że niektórzy ludzie w podeszłym wieku nie mieli gdzie usiąść, wynikało raczej z braku życzliwości biesiadujących - przy kilku stołach siedziały 2-3 osoby i wołały: pozostałe 6 miejsc jest zajętych, nasi znajomi zaraz przyjdą. Niektóre zarazy trwały bardzo długo, jak mówiła moja znajoma, która dobrze znosi jesień życia, ale nie stanie. Scena była duża, dobrze widoczna, nagłośnienie - głośne, jak sama nazwa wskazuje. Czasem podobno były z nim jakieś drobne problemy: sprzężenia, zaniki, ale takie rzeczy zdarzają się na wszystkich imprezach. Organizatorzy zadbali naprawdę o wszystkie potrzeby - nawet liczba tojtojów była wystarczająca, o czym wnioskuję z braku kolejek przed nimi. Na zjeździe było i coś dla ciała - sporo różnorodnego jedzenia i dużo piwa, i coś dla ducha - stoiska z ciekawymi wyrobami, interesujące występy zespołów muzycznych, tanecznych, kabaretowych. I co mnie bardzo ucieszyło, był pan Roman Skwiercz - gawędziarz najwyższej klasy. Występów wieczornych nie obejrzałam, więc niczego o nich napisać nie mogę. Liczę na innych forumowiczów. A co mnie najbardziej zachwyciło na zjeździe? XVII-wieczny drewniany kościółek w Leśnie, zagroda i dzieła pana Józefa Chełmowskiego (szczególnie ule) oraz - jak prawdopodobnie i innych uczestników zjazdu - spotkania z bliskimi ludźmi; w moim wypadku - z ludźmi z Wejherowa, Orla, Luzina i przede wszystkim z Przodkowa - z bratową Krystyną i Mirką, przyjaciółką z dzieciństwa. |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Temat: | Nadawca | Data |
---|---|---|
» Po IX Zjeździe Kaszubów | bcirocka | 30.7.2007 17:57 |
Re: Po IX Zjeździe Kaszubów | slowk | 31.7.2007 23:48 |
Re: Po IX Zjeździe Kaszubów | bcirocka | 1.8.2007 0:08 |