Strona główna forum Sprawë LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
Michal |
wysłane dnia:
5.5.2009 16:19
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 1.4.2004 z: Żulawskich Rubieży Kociewia Wiadomości: 577 |
Re: LIST OTWARTY PANI SŁAWINY KOSMULSKIEJ Dzięki Macieju za twój głos, nie mniej właśnie chodzi o to, że owe zarzuty bazują na danych fragmentarycznych. Bo tak:
Primo ów zalinkowany artykuł prezesa z grudnia 2006 roku, wzburzył wielu (m.in. nasz oddział popełnił nawet ostre stanowisko), jednak w efekcie okazał się tylko wezwaniem do dyskusji, której finał przypadł na kwietniową (2007 r.) Radę Naczelną w Starbieninie. No i summa summarum okazało się, że pogląd podobny do prezesowskiego miał tylko jeden jej członek (notabene z Bydgoszczy!), a po dyskusji także sam prezes uznał, że nie ma mowy by Zrzeszenie ograniczało się w najbliższym czasie tylko do Kaszub. Z perspektywy dwóch lat śmiem stwierdzić, że mimo totalnej niezgody z prywatnymi poglądami Artura Jabłońskiego, dzięki właśnie tej dyskusji, działania Zrzeszenia poza Kaszubami nabrały nowej dynamiki. Niestety wniosków z tej Rady w formie popularnego i przystępnego tekstu nikt nie opublikował…. Secundo, co do aktywności poszczególnych członków i jej braku w wierchuszce. W ostatnich „Tekach Kociewskich” się nad tym głębiej pochylałem i także ubolewałem nad małą aktywnością całej organizacji poza Kaszubami. Jednak pamiętać trzeba o perspektywie. Z punktu widzenia roku 1995, to Zrzeszenie jest praktycznie nieaktywne w tych rejonach. Jednak już z punktu widzenia roku 2000, to jego aktywność może budzić podziw. Dlatego, jak już pisałem, adresat jest zły. Trudno akurat ten konkretny Zarząd Główny i tego prezesa obciążać za to, że na polu pozakaszubskiej działalności Zrzeszenia zastali spaloną ziemię. Tertio, co do innych, upadłych oddziałów Zrzeszenia. Na forum mi chyba nie wypada tak od serca, ale napiszę tak: działaczom w Pelplinie nikt nie przeszkadzał aktywnie działać w ramach Zrzeszenia przez ostatnie ćwierćwiecze. Robili swoje i tyle. Natomiast działacze z innych oddziałów (w tym naszego) w pewnym momencie uznali, że oni nie chcą mieć z tymi Kaszubami nic wspólnego. I jakiej by do tego ideologii nie dorabiać, trudno nie uciec od wrażenia, że w wielu przypadkach chodziło po prostu o własne ambicje i lokalne naciski. Daleko nie szukając jeszcze w 2007 roku politycy powiatowi i miejscowi działacze regionalni żarliwe namawiali, a czasem wręcz „życzliwie radzili”, członkom jednego z niekaszubskich oddziałów, by zerwali w końcu z tym Zrzeszeniem. Swoją winę mają na pewno kolejne Zarządy i Rady Naczelne, które nie podjęły żadnej akcji ratowania tych oddziałów (ale znów ten zły adresat, bo przedostatni Zarząd Główny pod tym już prezesem oddział w Zblewie potrafił w ostatniej chwili poratować). Ale jakby wśród samych członków były chęci, choćby takie jak w Pelplinie, to przy pełnej bierności centrali, upadły by może góra z 2-3 oddziały kociewskie, a nie 7). Tak na marginesie – chodzi o starogardzkie „Zapiski Kociewskie” z lat 1995-2000? Z całym szacunkiem dla naszej kociewskiej sprawy, ale prawda jest taka, że wydawanie tegoż czasopisma jest świetnym przykładem na to, że jak u nas ma się do wyboru zrobić coś razem wspólnie, albo tylko na własny rachunek, to zawsze zwycięża ta druga opcja. W Tczewie do dziś trwa złość na starogardzian, że się "wypieli" na Kociewski Kantor Edytorski i „Kociewski Magazyn Regionalny”, i łamiąc wcześniejsze porozumienia zaczęli wydawać własne pismo. Zaś co do pomocy Zrzeszenia w ich wydawaniu, to ja to dyplomatycznie ujmę tak: byliśmy ostatnio w Starogardzie i widać duży postęp. Już nas nie wyklinają, a jedynie radzą głębokie przemyślenie na temat naszej, kociewskiej aktywności w Zrzeszeniu (notabene środowisko starogardzkie zawsze było delikatniejsze i bardziej konstruktywne w dyskusjach programowo-ideowych od naszych rodzonych, tczewskich „prawdziwych Kociewiaków”). Tu też przy okazji proszę objąć mgłą zapomnienia relację z tego spotkania w kwietniowej „Pomeranii”, gdyż nie znalazło się w niej niestety nic z ważnych kwestii jakie tam dyskutowaliśmy. Quarto na koniec co do „Pomeranii” właśnie… temat rzeka. Jak pisałem w „Tekach” z perspektywy ponad czterdziestu lat, jest to najwidoczniejsze narzędzie „pomorskości” Zrzeszenia, gdy jednak zaczniemy analizować bliżej najnowsze roczniki… Mi w „Pomeranii” dziś brak przede wszystkim samego Zrzeszenia i pełnego obrazu tego co się w nim dzieje. Powiem szczerze miast listów otwartych, pyskówek z tym lub tamtym prezesem, ja bym dziś przede wszystkim namawiał do animowania działań „pomorskich” wśród samych członków Zrzeszenia. Na polu pomorskim nie jest dobrze, nie dlatego, że Zarząd ma taką czy inna wizje, ale dlatego, że sami członkowie i poszczególne oddziały nie chcą wychodzić poza Kaszuby. Jak w kolejnej Radzie Naczelnej znajdzie się nie 2, a 10 przedstawicieli innych części Pomorza, to i liczyć można na częstsze punkty obrad poświęcone Kociewiu, czy Borom. I z tej perspektywy naprawdę trudno utrzymać dolną szczękę blisko górnej, jak człowiek czyta list otwarty zasłużonej osoby, która nagle stwierdziła, że dziś w środku Roku Bądkowskiego, po najowocniejszym zrzeszeniowym okresie poza Kaszubami, od dobrej dekady, Zarząd Główny porzucił pomorskość i za nic ma dawne ideały… Wysyp coś przed sobotą tych listów otwartych. Przypadek? Pozdrawiam Michał |
Poprzedni wątek | Następny wątek |