Strona główna forum Sprawë Kaszubskość to polskość! |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
Mestwin |
wysłane dnia:
29.11.2011 17:10
|
Współtworzę ten serwis Zarejestrowany: 17.11.2011 z: Wiadomości: 77 |
Re: Kaszubskość to polskość! Chciałem napisać dokładnie to samo "bardziej polscy od..." ale ugryzłem się w język. Kto jeszcze w XIX wieku mógł powiedzieć o sobie "Polak" umieszczając siebie jako jednostkę w ramach szerzej pojętego narodu ponad klasami? Tylko elity i w początkach XIX wieku jeszcze dość postępowe. Początki powszechnej edukacji, prasy, upowszechnienie piśmiennictwa wśród ludności chłopskiej otworzyło dostęp do informacji. Ludzie zaczęli odkrywać kim są ich sąsiedzi, jaka jest ich mowa, jak daleko sięga, zaczeli uczyć sie historii własnych przodków. To zmieniło percpecję. Religia nie stanowiła kaszubskiej tożsamości tylko li w wymiarze dychowym. Trzeba na nią spojrzeć wszechstronnie - jako na skarbnicę obczyajów, moralności, tradycji którą przodkowie dzisiejszych Polaków zyli przez setki lat. To nie były same tylko niedzielne wizyty w kosciele i odpusty w Starzynie czy Sianowie ale styl życia dyktowany świętami katolickiego kalendarza. W tym sensie wartości, poglądy i prawdy dyktowane przez wiarę stanowiły realny fundament tożsamości. I dla prostego chłopa było tak we wszystkich zaborach. Ta klina obejmowała szeroko katolicką społeczność chłopską całej dawnej Rzeczypospolitej. Elity wyrosłe z ludu reprezentowały ten sam typ postaw. Katalizatorem ich integracji w ramach szerszej wspólnoty była wspólnota szlachecka i kościelna. Kaszubskie elity kształcące się w seminariach czy gimnazjach wraz z młodzieżą z innych regionów Polski.
Żeby zrozumieć sukces tej polityki trzeba rozumieć duchowość samych Kaszubów. Zwykłych gburów. Ci ludzie z pewnoscia nie czuli sie jednego stanu z polską szlachtą ale pielegnowali katolicka wiarę i obyczjae. Księża jak Pobłocki czy Sychta nie byli ewenementami. Przychodzili na świat w religijnych rodzinach na już odpowiednio uformowanym gruncie. Nawet na odległym Helu rybackie rodziny w XIX wieku dbały o to by dzieci znały kościelną polszczyznę, potrafiły czytać po polsku. Z drugiej strony to własnie na północy germanizacja poczyniła największy postęp. "Polska" ludności chłopskiej kojarzyła sie z Polską szlachecka. I to dlatego w 1848 skarżono się, że chłopi "poczucia narodowego nie mają", że można "podniecić ich religijnym fanatyzmem" bo termin "Polska" nie wzbudzał już takiej wiary. Tak było nie tylko na Pomorzu. Tak było w całym pruskim zaborze. Tu nie można generalizować. Inna była zawsze percepcja Polski i polskości na Zaborach, w człuchowskim, kościerskim i bytowskim gdzie istniał liczny stan szlachecki a sąsiedzkie kontakty z ludnością borowiacką i kociewską od wieków kształtowały postawę wobec sąsiadów. Tu lud już w XIX wieku reprezentował bardziej świadomą postawę co nie umknęło uwagi źródłom z epoki, obserwatorom - zarówno Polakom jak i Niemcom. I ty byc może cechował ludzi pewien "neofityzm" w tym sensie, że starali się upodobnić do swoich borowiackich sąsiadów bardziej. Być może chciano mówić bardziej literacko, czy kościelnie. Rolę odgrywał w tym kościół i język nabożeństw, kontakty młodzieży na nauce w parafiach, w gimnazjach, wizyty w miasteczkach. Chyba jednak najpoważniejszym czynnikiem była duża mobilność rodzin, zwłaszcza folwarcznych, jak i mieszane małżeństwa. Zaistniała sąsiedzka wspólnota z wspólną wiarą, wartościami i interesami, a płynność kaszubsko-kociewskiej czy borowiackiej granicy była i jest jej miernikem. Nie bez znaczenia miał szeroki polski ruch ekonomiczny, bankowy i parcelacyjny na południu który pomagał biednym kaszubskim rolnikom utrzymać sie na ziemi. Czy siec "Kupców" składów materiałów łokciowych założonych przez polskiego księdza i kaszubskiego szlachcica. Warto przyjerzeć się takim postaciom. Tak każda parfia z bankiem lub składem stawała sie ośrodkiem życia narodowego. Wykształcona częśc społeczności z duchowieństwem, ale i lekarzami, kupcami organizowała zabawy teatralne. I ruch ekonomiczny był ruchem u podstaw. A co najciekawsze ugruntowanym nie ideologicznie ale materialnie. Początkowo była to naturalna reakcja społeczeństwa broniącego się przed dyskryminacją państwa pruskiego, lichwą, monopolem kupców niemieckich i żydowskich. To była organiczna praca wykształconych jednostek na własną rękę i własnym wysiłkiem. Inna sytuacja była na północy, zwłaszcza w puckim i wejherowskim, bez zaścianków, z niemiecką przybyła z Pomorza Zachodniego szlachtą, zniemczonymi miastami. Tu nie było tylu polskich duchownych. Ta ludność żyła odseparowana od innych grup polskich z dala od większych miejskich ośrodków życia polskiego. To tutaj pruski król to był "nasz król", "dobry król" który uwłaszczył, poskromił szlachtę. To tutaj wyraźniej rozróżniano "puolskośc" i "polaskość" i na posłów początkowo często wybierano niemieckich landratów. Ruch polski dotarł znacznie później. Co ciekawe jednak nie powstała na północy żadna rodzima dzielnicowa organizacja, prasa ani literatura. Niemczyzna skutecznie wypełniała tę płaszczyznę zycia społecznego. Choć bez wątpienia i tutaj czytywano polską prasę. Ten rozdźwięk nie prędko zanikł czego pewnym echem były wyniki wyborów. |
Poprzedni wątek | Następny wątek |