Strona główna forum Język Prof. Piskorski o genezie mowy kociewskiej |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
Mestwin |
wysłane dnia:
20.11.2011 18:18
|
Współtworzę ten serwis Zarejestrowany: 17.11.2011 z: Wiadomości: 77 |
Re: Prof. Piskorski o gwarach Nowej Marchii Może nie odkryję Ameryki gdy powiem, że język choć nie zawsze to na ogół podąża tą samą drogą ewolucji co pula genów populacji. Stąd też bardziej odległe sobie po względem genetycznym populacje częściej mówią różnymi dialektami lub językami. Kluczem do tego różnicowania jest IZOLACJA. Niekoniecznei absolutna i idealna. Może być tylko relatywna ale izolacja zawsze jest konieczna do tego by dwie populacje oddaliły się od siebie pod względem mowy,kultury i genomu. To jest podstawowym wymogiem tego procesu. Im dłuższa i pełniejsza ta izolacja tym większe różnice. Można to przyrównać do takiej mini-specjacji gatunkowej.
Populacja Słowian we wczesnym średniowieczu była jeszcze relatywnie homogeniczna językowa zdaniem profesor Popowskiej-Taborskiej. Z tymi strefami przejściowymi nie musi być tak, że powstawały one wtórnie. To naturalne, że jeśli mamy dwie rozdzielne, nie sąsiadujące ze sobą nawzajem i pozostające we względnej izolacji populacje, przykładowo A i B, a pomiędzy nimi populację C, która pośredniczy w kontaktach to będzie ona ulegała różnicowaniu o wiele wolniej. Naturalnie pewne językowe wynalazki, lub geny lub kulturowe innowacje mogą wtórnie zawędrować do niej z populacji A i B ale nie niweluje to samego początkowego statusu tej populacji jako "pośrednika" o charakterze przejściowym. Trzeba więc ostrożnie bardzo podchodzić do takich kwestii bez żadnego determinizmu. To jest podstawowy często spotykany problem także w genetyce i antropologii fizycznej. Jeśli populacja C jest pod względem określonych cech pośrednia mędzy A i B, to zawsze jest tendencja by określić ją jako "mieszaną", powstałą ze "zmieszania" się dwoch "czystych" populacji. Oczywiście taka możliwość też musi być brana po uwagę zależnie od przypadku ale nie można z góry wykluczac tego, że "mieszane" populacje zawsze były "mieszane", a mówiąc bardziej precyzjnie nie "mieszane" tylko "pośrednie" gdyż nie zdążyły ulec takiemu różnicowaniu się jak populacje sąsiednie. Nie można zbyt szybko wyciągać pochopnych wniosków i z góry przesądzać w takich sytuacjach. Problem przejściowości Krajny opisał historyk, Karol Górski w jakimś artykule z lat 50. Ale on pisał bardziej o populacjach z okolicy Wielenia, Tuczna i znad Drawy. Może coś podobnego opisano w artykule o przejściowości Nowej Marchii? Mniejsza o to. Skoro tak się składa, że jestem szczęśliwym posiadaczem kilku odcinków Zachodniopruskiego Kwestionariusza Gwarowego z Zapisków Towarzystwa Naukowego w Toruniu przytoczę inny ustęp tym razem na temat Krajny. Kazimierz Nitsch, polonista i dialektolog, profesor filologii, zdziwił się, że Kociewie zachowało typowo pomorskie formy młół płóła, mimo, że ze wszystkich dialektów zachodnioporuskich po lewej stronie Wisły jest kaszubszczyźnie najbardziej odległe. Dla odmiany Krajna i Bory, które bardziej zbliżają się do Kaszub form tych nie posiadały. Kazimierz Nitsch zbudował w tym punkcie trzy hipotezy "Albo południowi nadnoteccy Pomorzanie mieli mowę zawsze bliższą wielkopolskiej niż kaszubskiej." "albo cała ludnosć przyszła później z Wielkopolski nie wchłaniając nic z pierwotnego osiedlenia" "albo pomorskie resztki spolszczyły się zupełnie." Hipotezy te streszczają się do wariantów przejściowość od początku, przejściowość wtórna powstała w wyniku zmieszania, znaczna wymiana ludzi lub/oraz języka. Te trzy hipotezy wyczerpują chyba podstawowe możliwości tłumaczenia "przejściowości" jakiegoś obszaru pod względem jezyka. Nitsch eliminuje hipotezę ostatnią podając za przykład formy młół i płóła które skoro zachowały się na Kociewiu po "przeworcie językowym" to nie mogły raczej zatrzeć sie w Krajnie która mając dużo więcej wspólnego zarówno z Wielkopolską jak i Kaszubami ulec mogła co najwyżej "powolnemu odkaszubieniu",i w ten sposób dochodzi do wniosku, że "przodkowie dzisiejszych Krajniakow nie byli językowo Kaszubami". W ten sposób trakutuje on populację Krajny za pierwotna i lokalną i wspomina niespotykaną różnorodność Krajny. Ostatecznie genetyka wiele mogłaby powiedzieć o pierwotnym osadnictwie pogranicza. To genetyka bada pokrewieństwo bezpośrednio. |
Poprzedni wątek | Następny wątek |