Wiadomości - Sprawy społeczne - Polsko-kaszubska Rzeczpospolita Obojga Narodów
Losowe zdjęcie
Żabie jeziorko
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Sprawy społeczne : Polsko-kaszubska Rzeczpospolita Obojga Narodów
Wysłane przez: sgeppert dnia 14.9.2003 21:58:40 (26293 odsłon)

Redakcja "Òdrody" i Stowarzyszenie "Remus" zapraszają na spotkanie z Jackiem Borkowiczem, publicystą m.in. miesięczników "Więź" i "Nowe Państwo". Podstawą spotkania będzie artykuł J. Borkowicza "Rzeczpospolita Obojga Narodów", który ukazał się w sierpniowym numerze "Nowego Państwa".

Tekst artykułu zamieszczamy również poniżej.

Spotkanie odbędzie się 26.09.2003 (piątek) o godz. 18.00 w Kaszubskiej Tawernie MESTWIN (Gdańsk, ul. Straganiarska 20-22).

Jacek Borkowicz

Kaszubi - półmilionowa społeczność zamieszkująca od wieków Pomorze Gdańskie - po raz pierwszy nazwali się narodem.

Rzeczpospolita obojga narodów


Ujawniły to opublikowane niedawno wyniki ubiegłorocznego spisu powszechnego. Problemu kaszubskiej odrębności nie potrafiła rozwiązać ani II Rzeczypospolita, ani PRL, nie doceniało go dotąd również obecne państwo polskie. Dziś fenomen kaszubskiego poczucia narodowego zmusza nas, obywateli III Rzeczypospolitej, do postawienia na nowo pytania o formułę polskiej racji stanu.

Chociaż większość Kaszubów uważa się za Polaków, wszyscy wyróżniają się silnym poczuciem regionalnej i etnicznej odrębności. Część z nich w spisie obok narodowości polskiej podała język kaszubski jako używany w domu. Taką opcję przyjęła też przeważająca część działaczy Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego (ZKP), największej organizacji społecznej Kaszubów. Do deklarowania narodowości kaszubskiej (uczyniło to 5100 osób) wzywała natomiast grupa związana z miesięcznikiem Ódroda (Odrodzenie). Wokół pisma skupiają się ludzie młodzi - najstarsi spośród nich dochodzą do trzydziestki - którzy bez zahamowań mówią o swoim narodowym wyborze. Domagają się dla Kaszubów takich praw, jakie przysługują mniejszościom w państwach Unii Europejskiej.


W Polsce mieszka dziś około pół miliona ludzi poczuwających się do tak czy inaczej rozumianej kaszubskości. Pięć tysięcy głosów za narodem kaszubskim nie jest zatem wynikiem imponującym. Można jednak przypuszczać, że pojawienie się wyrazistej opcji narodowej, która została usankcjonowana oficjalnymi wynikami spisu, zachęci następnych.


- Kaszubi sami zadecydują o tym, kim będą jutro: narodem, grupą etniczną czy zbiorowością terytorialną - mówi redaktor Ódrody Tomasz Żuroch Piechowski. Takie stawianie sprawy niepokoi profesora Brunona Synaka, prezesa zarządu ZKP, dla którego deklarowanie narodowości kaszubskiej to niebezpieczna młodzieńcza zabawa. Podobnie myśli wielu Kaszubów, szczególnie starszego i średniego pokolenia. Łączą oni tradycyjny polski patriotyzm z przywiązaniem do lokalnej kultury i dlatego obawiają się, że radykalne hasła rozpalą tylko złe emocje i w efekcie zantagonizują Kaszubów z polską większością.


Ciążenie ku tożsamości

Kaszubska odrębność jest innego rodzaju niż śląska (mimo powierzchownych podobieństw). W tym ostatnim wypadku mamy do czynienia z typową społecznością pogranicza. Doświadczeni wydarzeniami dwudziestowiecznej historii mieszkańcy Górnego Śląska nie identyfikują się całkowicie ani z Polakami, ani Niemcami i nadal poszukują własnej tożsamości. Część z nich po roku 1989 wybrała legalną już opcję niemiecką, inni - najliczniejsi - pozostali przy polskiej, jeszcze inni zadeklarowali się ostatnio jako osobna narodowość śląska. W spisie podało ją ponad 170 tysięcy osób. Wybór ten należy uszanować, choć ma on na razie charakter bardziej polityczny niż kulturowy. Być może dopiero z czasem grupa ta nabierze cech narodowości.

Kaszubów, inaczej niż Ślązaków, nie ukształtowało pogranicze. Są oni resztką pomorskiego odgałęzienia zachodnich Słowian, których niejako zepchnęły do roli bufora pomiędzy Polakami a Niemcami wielowiekowe procesy historyczne. Wyrazem ich etnicznej odrębności jest w pełni ukształtowany język oraz bogata i zróżnicowana gatunkowo literatura. Jednak mimo obiektywnych warunków sprzyjających rozwojowi świadomości narodowej Kaszubi nigdy dotąd nie poszli zdecydowanie w tym kierunku. Nawet w XIX wieku, kiedy budziły się do samodzielnego bytu małe narody Europy Środkowowschodniej, pozostali z tyłu (Florian Ceynowa, pionier kaszubskiego odrodzenia, stanowił osamotniony wyjątek). Byli zbyt nieliczni, nawet jak na skalę małego narodu - na przełomie XIX i XX stulecia ich liczbę szacowano zaledwie na niewiele ponad 100 tysięcy, podczas gdy na przykład Litwini szli wówczas w miliony.

Władze II Rzeczypospolitej patrzyły na kaszubski skrawek wybrzeża z dumą, ale też z ukrywanym niepokojem. Dzięki postawie Kaszubów odzyskaliśmy dostęp do morza, ale ci sami Kaszubi byli w oczach rządzących elementem - z racji swej odmienności - podejrzanym. Z tego też powodu w obydwu spisach powszechnych (przeprowadzonych w latach 1921 i 1931) nie uwzględniono ich jako wydzielonej wspólnoty etnicznej i językowej.

Odpowiedzią na warszawski centralizm była formuła kaszubskości, którą wypracowali tacy ludzie, jak poeta i jeden z liderów przedwojennego ruchu kaszubskiego Jan Karnowski czy najwybitniejszy kaszubski pisarz Aleksander Majkowski. Naczelną wartością stała się dla nich rodzima kultura, oparta na poczuciu regionalnej wspólnoty. Ludzie ci określali się jako Kaszubi, chociaż pojęcia tego nie definiowali wprost w kategoriach narodowych - zdawali sobie sprawę, że narażałoby to ich na nieuchronny konflikt z polską racją stanu, której ówczesnym dogmatem było stwierdzenie o rdzennie polskim charakterze Pomorza. A nie chcieli tego konfliktu, ponieważ przyszłość Kaszub, pomimo trudności, widzieli jednak w państwie polskim.


Co to znaczy być Kaszubą?

Idee zakreślone przez Majkowskiego i Karnowskiego zachowały aktualność po II wojnie światowej. Ale rządzący starali się zredukować ich wymiar społeczny. W PRL po 1956 roku można więc było dyskutować o kaszubskiej tożsamości w elitarnych, zamkniętych kręgach, natomiast kaszubskim masom pozostawiono uprawianie folkloru. W szkołach - tak jak przed wojną - poniżano dzieci, które, mówiąc po kaszubsku, rzekomo kaleczyły polską mowę. W kontaktach zewnętrznych przyznawanie się do bycia Kaszubą oznaczało z reguły skazanie się na status obywatela drugiej kategorii. W narodowo-komunistycznym państwie o centralistycznej strukturze Kaszubi - tak jak i inne mniejszości - czuli się zmuszani do udowadniania, że są Polakami nie gorszymi od innych.

Trzecia Rzeczpospolita przyniosła istotne zmiany. Kaszubi, spośród których wielu poparło ruch "Solidarności", czynnie włączyli się w tworzenie nowego ustroju. Liczni działacze i sympatycy ruchu kaszubskiego znaleźli swoje miejsce we władzach państwowych i samorządowych. Do dziś legitymacja ZKP stanowi na Pomorzu Gdańskim wyborczą przepustkę do sali obrad przy Wiejskiej oraz sejmiku wojewódzkiego. Siła tej rekomendacji wynika z faktu, że Kaszubi są społecznością zwartą i zdyscyplinowaną. Przykładem może tu być jedna z najwyższych w Polsce frekwencja w czerwcowym referendum.

Kaszubi, przywiązani do tradycji, pracowici i zamożni, korzystnie wyróżniają się na tle sąsiadów. Widać to szczególnie w graniczących z Pomorzem Gdańskim powiatach województwa zachodniopomorskiego, gdzie schludne i dostatnie kaszubskie gospodarstwa kontrastują ze zrujnowanymi i biednymi osiedlami popegeerowskimi.


Kaszubskość nie jest już powodem do wstydu, przeciwnie - stała się atrakcyjna, stanowi bowiem swoisty rodzaj wizytówki człowieka przedsiębiorczego. Wydawałoby się zatem, że Kaszubi mają już wszystko, czego mogliby oczekiwać jako zbiorowość. Można tak uważać, dopóki przyjmuje się optykę "regionalną". Patrząc jednak na nich jako na wspólnotę etniczną, nie sposób nie zauważyć istotnych problemów.

Chociaż w języku kaszubskim ukazują się książki i czasopisma, prowadzone są w nim konkursy literackie, a także emitowane audycje radiowe i telewizyjne, jego zasięg drastycznie się kurczy. Szczególnie dotyczy to młodego pokolenia, które praktycznie jest już generacją wyłącznie polskojęzyczną. Kilka szkół z językiem wykładowym kaszubskim otwartych po 1989 roku nie zahamuje tego procesu. Niedługo mówiący po kaszubsku Kaszuba nie będzie zrozumiany nawet u siebie. Pozbawiona rodzimego języka kaszubskość powoli się rozmyje. Na razie jako społeczność zamknięta identyfikują się po nazwiskach. Sytuacja zmieni się, kiedy zacznie przybywać małżeństw mieszanych - za jakiś czas do kaszubskości będzie mógł się przyznać każdy, czyli nikt.


Powrót do wielonarodowości

Kaszubi wyraźnie różnią się od mieszkańców Mazowsza czy Wielkopolski. Mają inne doświadczenie historii, inną wrażliwość, nawet inną mitologię - pełną nieznanych polskiemu ogółowi stolemów, smętków i purtków - a więc to, co jest potrzebne do określenia się jako naród, nawet wtedy, gdy zabraknie już rodzimego języka. Wydaje się, że czas pracować będzie dla tych Kaszubów, którzy chcą się tak określić. Każde następne pokolenie wolne od obaw i kompleksów może to czynić coraz śmielej.

Wybór ten wcale nie godzi w polską rację stanu. Nie ma już kaszubskiego korytarza w niemieckich kleszczach. Zachodnia granica Polski przesunęła się na Odrę, a już niedługo stanie się wewnętrzną granicą Unii Europejskiej. Nie można tłumić procesu samookreślenia Kaszubów, posługując się niemieckim straszakiem, tak jak to robiono przed wojną - wtedy taka argumentacja nie była całkiem pozbawiona racji - oraz w czasach PRL. Nie wydaje się też, by uznanie przez Polskę istnienia narodowości kaszubskiej miało zapoczątkować polityczny separatyzm. W Holandii na zasadach "mniejszego narodu" z powodzeniem funkcjonują Fryzowie i wcale nie osłabia to spoistości tego państwa.

Czy dowartościowanie kaszubskiej tożsamości zuboży czy wzbogaci poczucie polskości? Z dumą wspominamy tradycję wielonarodowej Rzeczypospolitej. Uznanie kaszubskiego prawa do narodowego samookreślenia w państwie polskim byłoby godnym nawiązaniem do niej, pokazaniem, że nie traktujemy jej tylko jako pustego sloganu.

Samym Kaszubom potrzebna byłaby taka formuła tożsamości, która nie zantagonizuje ich z Polakami. Jest to zadanie niełatwe, także dlatego, że może je utrudniać znana wszystkim radykałom pokusa ekskluzywizmu i szukania przeciwnika. Formuła ta nie powinna też rozbijać kaszubskiej jedności. Nie należy zapominać, że większość Kaszubów czuje się i będzie się czuła Polakami. Byłoby błędem wykluczyć ich z nowo pojętej kaszubskiej wspólnoty.

Nowa definicja kaszubskości, wypracowywana dziś przez młodych ludzi z Ódrody, nie będzie się opierać na starym schemacie: Kaszubi-Polacy-Niemcy. Zjednoczona Europa - której częścią za chwilę staną się polskie Kaszuby - już jest regionem wielokulturowym. Na tym jarmarku idei zorientowana narodowo i czerpiąca siłę z dziedzictwa tradycji kaszubskość może się okazać bardzo cennym pomysłem.

Strona do wydruku Poleć tę stronę (e-mail)
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002