Wiadomości - Miesięcznik "Pomerania" - "Pomerania" 4/2006
Losowe zdjęcie
06.08.20 pielgrzymka na Giewont 01
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Miesięcznik "Pomerania" : "Pomerania" 4/2006
Wysłane przez: sgeppert dnia 4.4.2006 22:34:29 (5272 odsłon)

Pomerania nr 4/2006Najnowszy numer „Pomeranii” ukaże się w czwartek, 6 kwietnia.
W numerze m.in.:

Społeczeństwo oczekuje podania do publicznej wiadomości nazwisk kapłanów, którzy splamili się współpracą z aparatem bezpieczeństwa. Od pięciu lat czytam dokumenty pozostawione po tajnych służbach i dziś mogę potwierdzić, że rzeczywiście wiele z nich dotyczy kapłanów. Trudno się dziwić, iż tak wiele miejsca poświęcono właśnie im, skoro Kościół był dla komunistów aż do roku 1989 wrogiem numer jeden. Praca funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa polegała głównie na szukaniu tzw. haków na ludzi związanych z Kościołem i ograniczaniu ich „wrogiej roboty”. Lektura pozostawionej przez nich spuścizny aktowej chwilami może szokować.

2. Złoty jubileusz Zrzeszenia

3. Listy

4. Alicja Paczoska, Ks. ppłk Józef Wrycza w oczach bezpieki
W ostatnim czasie media mocno nagłośniły sprawę tzw. agentury wśród duchowieństwa katolickiego. W wielu diecezjach powstają różne komisje, które mają tę sprawę zbadać. Społeczeństwo oczekuje podania do publicznej wiadomości nazwisk kapłanów, którzy splamili się współpracą z aparatem bezpieczeństwa. Od pięciu lat czytam dokumenty pozostawione po tajnych służbach i dziś mogę potwierdzić, że rzeczywiście wiele z nich dotyczy kapłanów. Trudno się dziwić, iż tak wiele miejsca poświęcono właśnie im, skoro Kościół był dla komunistów aż do roku 1989 wrogiem numer jeden. Praca funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa polegała głównie na szukaniu tzw. haków na ludzi związanych z Kościołem i ograniczaniu ich „wrogiej roboty”. Lektura pozostawionej przez nich spuścizny aktowej chwilami może szokować. Ale oprócz pojedynczych przykładów słabości ludzkiej w źródłach IPN można znaleźć bardzo wiele przykładów duchownych, którzy nie dali się złamać, mimo założonej na nich „teczki” i różnych gierek operacyjnych. Takim kapłanem, którego sylwetkę warto przypomnieć był ks. ppłk Józef Wrycza, podczas wojny prezes Rady Naczelnej Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”. (więcej w „Pomeranii”)

10. Wòjcech Makùrôt, Dzéń Jednotë Kaszëbów
Je niedzela, 19 strëmiannika 2006 r. 768 lat temù piérwszi rôz w ùrzãdowich dokùmeńtach pòjawiła sã nazwa „Kaszëbë”. Òd czile lat fejrëjemë ten dzéń jakno Dzéń Jednotë Kaszëbów. Dobrze sã skłôdô, że latos je to prawie niedzela, bò Kaszëbóm swiãta nie pasëją w codzéń, chòc jesz nie tak dôwno sw. Józefa bëło doch swiãtecznym dniã. (więcej w „Pomeranii”)

11. Jerzy Dąbrowa-Januszewski, Jubileusze i twórcza codzienność
W Słupsku 17 marca obchodzono Dzień Kaszubski. Organizatorzy obchodów święta – zarząd słupskich zrzeszeńców oraz członkowie Kaszubskiego Klubu Studenckiego Tatczëzna w Pomorskiej Akademii Pedagogicznej – tym razem postawili na promocję twórczej codzienności i idei kaszubsko-pomorskich wśród mieszkańców miasta, a zwłaszcza młodzieży szkolnej. (więcej w „Pomeranii”)

12. (MA), Wielkie (z)granie w Tuchomiu
Radość i entuzjazm towarzyszyły obchodom Dnia Jedności Kaszubów w Tuchomiu w powiecie bytowskim. Nie mogło być zresztą inaczej w miejscu, w którym udało się zgromadzić 114 akordeonistów. Przyjechali, aby wspólnie wykonać utwór ks. Antoniego Peplinskiego „Kaszëbsczé jezora, kaszëbsczé las”. I to w jak imponującym stylu! Pod okiem akordeonisty Pawła Nowaka z Gdańska, studenta gdańskiej Akademii Muzycznej, który wcielił się w rolę dyrygenta, nie tylko zagrali, nie tylko poderwali publiczność do zabawy, lecz co najważniejsze – ustanowili również rekord świata! (więcej w „Pomeranii”)

13. Piotr Dziekanowski, Historia jednej piosenki
Lubią ją na całych Kaszubach. Ba! Bez przesady można powiedzieć, że jest dziś firmowym znakiem naszej regionalnej muzyki. Ale kiedy ks. Antoni Pepliński, kompozytor i poeta, pisał ją w Kłącznie, najpewniej nie spodziewał się, że stanie się takim przebojem. W Tuchomiu 19 marca zagrała największa w dziejach Kaszub akordeonowa orkiestra. Wykonała śpiewaną w bytowskich stronach od ponad 40 lat piosenkę „Bëtowsczi jezora” – przebój, który zrobił ogólnokaszubską karierę. Napisany nie gdzie indziej jak właśnie w tych stronach. (więcej w „Pomeranii”)

14. Sławina Kosmulska, Ojciec „Inspirator”
Kilka miesięcy ubiegłego roku spędziłam na czytaniu akt dotyczących Ojca, udostępnionych mi w Instytucie Pamięci Narodowej. Znalazłam tam wiele trafnych spostrzeżeń. W raporcie z 1980 roku tak napisał o nim agent:
„Lech Bądkowski, ur. 1920 r., wykształcenie wyższe, prawnik, bezpartyjny, członek Związku Literatów Polskich Oddział w Gdańsku, zam. Gdańsk ul. Targ Rybny 6 c m 7, sądownie nie karany.
Wymieniony w latach 1967-73 uważany był za przywódcę elementów antysocjalistycznych na terenie Wybrzeża. W okresie tym inspirował i organizował antypartyjne wystąpienia na gruncie Oddziału Gdańskiego ZLP, szczególnie w okresie wydarzeń marcowych oraz wydarzeń grudniowych”. (więcej w „Pomeranii”)

17. Kazimierz Ostrowski, Symbioza na osi (felieton)
Odgrzewany raz po raz temat województwa środkowopomorskiego spędza sen z oczu samorządowcom niektórych gmin i powiatów. Jedni nie skrywają radości, innym projekt jest nie w smak, przekreśla bowiem efekty ich wysiłków.
Kiedy przed paru laty powstawała strategia rozwoju województwa pomorskiego, Chojnice i Człuchów nie pogodziły się z wyznaczoną im funkcją strefy peryferyjnej. Pomijając aspekt ambicjonalny, oznaczałoby to – z perspektywy stolicy regionu – odsunięcie na daleki plan lokalnych problemów, a przede wszystkim gorszą pozycję w kolejce do wojewódzkiej kasy. Wymyślono więc, że obydwa miasta wraz z otaczającymi gminami mogą stanowić „południową oś rozwoju województwa pomorskiego” i koncepcję tę zapisano w strategii. (więcej w „Pomeranii”)

18. Łukasz Grzędzicki, Oficjalne nazwy w dwóch językach
W pierwszych gminach ruszyła niedawno procedura wprowadzania dodatkowych nazw miejscowości i obiektów fizjograficznych w języku kaszubskim. Odbywa się ona w oparciu o obowiązującą od niespełna roku ustawę o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym, w której to kaszubski zakwalifikowano jako jedyny język regionalny w Polsce. (więcej w „Pomeranii”)

20. Grzegorz Łukaszewicz, Nasz człowiek w Komitecie Regionów (rozmowa)
Rozmowa z prof. Brunonem Synakiem, przewodniczącym Sejmiku Województwa Pomorskiego, wiceprezesem Zarządu Głównego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego
– W połowie lutego został pan wiceprzewodniczącym Komitetu Regionów UE. Jaką rolę odgrywa ta instytucja w strukturach unijnych?
– Jest reprezentacją samorządów terytorialnych na forum unijnym. Pełni rolę opiniodawczo-doradczą wobec propozycji legislacyjnych Komisji Europejskiej. Zarówno Komisja Europejska, Parlament, jak i Rada Unii Europejskiej, zobowiązana jest do zasięgania opinii Komitetu Regionów w sprawach bezpośrednio dotyczących władz lokalnych i regionalnych. Komitet Regionów również z własnej inicjatywy może przedstawiać stanowiska w sprawach ważnych dla wspólnot samorządowych. Propozycje zmian kompetencyjnych w UE zmierzają kierunku zwiększenia znaczenia Komitetu Regionów, ponieważ poprzez zaangażowanie władz lokalnych i regionalnych efektywniej realizować można polityki unijne.
(więcej w „Pomeranii”)

21. Wydarzy się

22. Bożena Szymańska-Ugowska, Rodziny zastępcze

Media niemal codziennie relacjonują drastyczne przypadki krzywdzenia dzieci. Często sytuacja taka trwa do czasu, aż śmierć nie uwolni ich – zmaltretowanych i pokaleczonych – od rodziców.
Niedawno, przez kilka dni portale internetowe, prasa i telewizja przekazywały informacje o tragedii czteroletniego Oskarka z Piotrkowa Trybunalskiego, brutalnie zakatowanego przez tych, którzy powinni mu być matką i ojcem. W Stryjewie zaś znaleziono zwłoki kobiety i jej dwóch córek zamordowanych przez ojca, który następnie popełnił samobójstwo. (więcej w „Pomeranii”)

23. Tomasz Żuroch-Piechowski, Trudne pytania, niełatwe odpowiedzi (felieton)
W sobotę 25 lutego Instytut Kaszubski zorganizował seminarium pod tytułem „Quo vadis Cassubia?”, na którym poruszono wiele kontrowersyjnych tematów. Nie mogłem w spotkaniu uczestniczyć, ale zapoznałem się z nagraniem z dyskusji, stąd pozwolę sobie zabrać głos, odnosząc się do niektórych wątków. (więcej w „Pomeranii”)

24. Przemysław Borowski, Kursy dla rolników – trochę inaczej...
Od chwili wstąpienia Polski w struktury Unii Europejskiej do rolników kierowana jest szeroka oferta szkoleń. Początkowo dotyczyły one tematyki związanej z samą Unią – dopłat bezpośrednich oraz innych działań wspierających rolnictwo w ramach Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich i Sektorowego Programu Operacyjnego dla gospodarstw. Następnie traktowały o dodatkowej działalności pozarolniczej, agroturystyce czy rachunkowości.
Od zimy 2002/2003 roku Kaszubski Uniwersytet Ludowy w Wieżycy realizował na terenie powiatu kartuskiego cykl spotkań z gospodarzami dotyczących tematyki unijnej w zakresie rolnictwa. Kolejne miały miejsce już po referendum, latem 2003 roku. Ostatnie spotkania, tzw. sąsiedzkie, w domach zainteresowanych, w gronie jego sąsiadów odbyły się zimą 2003/2004 roku, „zahaczając” jeszcze o wiosnę. Analizowano podczas nich i zagłębiano się w możliwości uzyskania dofinansowana dla gospodarstw rolnych z różnych działań funduszy strukturalnych. (więcej w „Pomeranii”)

26. Maksymilian Grab-Grabczyc, Moje słuszcze poglądy na stosowne upamiętnienie
Tegoroczna zima krótko, ale mocno dała się we znaki nie tylko drogowcom, kierowcom, dozorcom i właścicielom domów, komiwojażerom, dostawcom, listonoszom, czyli doręczycielom, ale także wszystkim niemal dręczycielom siebie i innych. Wielu znowu ubrało dziadowskie kurtki i odsłoniło uszy chowane w takichż wałkach wełnianych niby-hełmów, zrolowanych od czoła po kark. Jedynie moherowe zastępy tercjanek trwały w swoich, przegrzewających głowy dęciakach, manifestując społeczną przekorność. (więcej w „Pomeranii”)

30. Iwona Joć, Zarobić wyszywaniem
Gabriela Reca z Tuchomia i Renata Delevaux z Rekowa „malują” igłą nie tylko stroje regionalne i paramenty kościelne, ale też torebki i zwykłą odzież. Haft ostatnimi czasy staje się bowiem bardzo modny. Na damskiej bluzce, spódnicy, sukience, a nawet dżinsowych spodniach coraz częściej zachwycają motywy etniczne (mogą być kaszubskie, aczkolwiek niekoniecznie o tradycyjnych barwach) i rustykalne. Dawna, pokryta wzorami, garderoba wyjmowana jest dziś ze skrzyń. Im motywy starsze i bardziej oryginalne, tym lepiej. Liczy się szczegół i zgodność z tradycją, wsparte oczywiście własną inwencją. (więcej w „Pomeranii”)

31. Jerzy Dąbrowa-Januszewski, Politicznô rëszawa (felieton)
Luty i marzec obfitowały w Słupsku w zdarzenia, które wywoływały u mieszkańców oburzenie, zażenowanie, wreszcie zawstydzenie. Trudno byłoby przeprowadzić linię jednoznacznie dzielącą słupszczan na dwie grupy. Jednak wielu z nich zabrało głos w spornych sprawach, i to jest sukces sprawców zamieszania. (więcej w „Pomeranii”)

32. Adam Mróz, Rzymianie nad Radunią
Już wkrótce na 1,5 ha półwyspu w zlewisku Raduni i jej kanału w Pruszczu Gdańskim rozpocznie się budowa osady handlowej z czasów rzymskich. To jedna z największych inwestycji turystycznych na Pomorzu. Władze miasta liczą, że nie tylko przyciągnie ona turystów, ale i przyczyni się do pobudzenia gospodarczego tego terenu. (więcej w „Pomeranii”)

33. Iwona Joć, Sopot dawniej i dziś (rozmowa)
Z Romanem Stinzing-Wojnarowskim, autorem sopockiej trylogii: „Tak dawno jak sięga pamięć”, „Tak dawno a jakby wczoraj”, „Tak dawno a jakby dzisiaj”, rozmawia Iwona Joć.
– Panie Romanie... Trochę taki Don Kichot, wojujący z komercyjnym obliczem Sopotu, z pana mi się wydaje. Bo takiego określenia użył pan podczas ostatniej promocji pana książek – w Bibliotece Publicznej w Sopocie. Starł się pan podczas niej z przedwojenną sopocianką, oburzoną na takowe nazwanie jej ukochanego miasta... Czy warto walczyć z czymś, co zostało powszechnie uznane?
- Ja Don Kichot!? Pani Iwono! (śmiech) Ale rzeczywiście, nie takie miasto pozostało w pamięci mojej i moich przyjaciół! Dzisiaj zabija się w nim ducha przeszłości, ducha młodości i atmosferę bohemy kulturalnej. Tę komercję, jej wymiar widać np. w lipcu i sierpniu w dolnym odcinku Monciaka.
(więcej w „Pomeranii”)

35. Poezja ks. Jana Twardowskiego

36. Bolesław Bork, Anglicy w lesockim ruchu oporu
Robert Henry Easterbrook, pseudonim „Bobbi”, podoficer armii brytyjskiej, urodził się 23 września 1915 roku w Bristolu. Z zawodu był maszynistą kolejowym. W latach 1934-1937 pełnił zasadniczą służbę wojskową w charakterze mechanika w jednostce transportowej. „Bobbi” był atletycznej budowy, uprawiał namiętnie sport, szczególnie popisywał się w boksie. Awansował do stopnia sierżanta.
Horacy Johnson, pseudonim „Paddy”, kapral armii angielskiej, urodził się w 1920 roku. Był hodowcą koni, prowadził specjalistyczne gospodarstwo. (więcej w „Pomeranii”)

38. Ks. Zygmunt Iwicki, Gdzie mieszkał bp Edward hrabia O’Rourke?
Gdzie mieszkał hr. Edwar 0’Rourke (1876-1943), administrator apostolski Wolnego Miasta Gdańsk (1922-1926), następnie pierwszy biskup gdański (1926-1938), gdy przybył do Gdańska? Na to pytanie nie zjadujemy w powojennej literaturze wyczerpującej odpowiedzi. To samo dotyczy miejsca jego urzędowania. (więcej w „Pomeranii”)

40. Piotr Kąkol, Teatr gdański w XVIII wieku
W liście z września 1732 roku pewien kierownik zespołu teatralnego, zwracając się do Fryderyka I, króla Szwecji, z prośbą o zgodę na występy w Sztokholmie, powoływał się na swoją kilkuletnią działalność sceniczną w Gdańsku. Nie wymienił innych miejsc, w których prezentował kunszt aktorski. Aktywność w mieście nad Motławą była widocznie dla niego najlepszą i wystarczającą rekomendacją, aby pozyskać łaskę skandynawskiego monarchy. Można wnioskować, że w oczach suplikanta grać u ujścia Wisły było zaszczytem i honorem.
Gdańsk przez poprzednie dziesięciolecia rzeczywiście starał się być miejscem atrakcyjnym dla komediantów. Najlepszym tego dowodem są liczne wizyty wędrownych trup – angielskich, niemieckich, holenderskich. Jednak nawet w świetnym XVII stuleciu, zwanym przecież często „złotym wiekiem” Gdańska, nie wybudowano specjalnego budynku, mającego służyć wyłącznie osobom spod znaku Melpomeny i Talii. Sytuacja zmieniła się dopiero w wieku osiemnastym. (więcej w „Pomeranii”)

46. Marek Adamkowicz, Nauki pani Stanisławy
Kamień 1928 r. – napis na niewielkiej tabliczce zdradza czas i miejsce wykonania fotografii. Gdyby nie te wykaligrafowane słowa, nikt nie odgadłby, co tak naprawdę ona przedstawia. Ot, zwykłe klasowe zdjęcie, jakie znaleźć można w niejednym domowym albumie.
Przyglądałem się mu uważnie. Przywoływało skojarzenia z „Umarłą klasą” Tadeusza Kantora. Przepaść kilku dekad, dzieląca mnie od dnia, w którym anonimowy fotograf utrwalił na kliszy nauczycielkę prowincjonalnej szkoły w otoczeniu uczniów, zdawała się nie zostawiać cienia wątpliwości. (więcej w „Pomeranii”)

48. Marek Adamkowicz, Konrad Engelbert Piechowski (1911-1940)
Zaduszki w Polsce obchodzone są nie tylko jesienią. Także na wiosnę. Trudno bowiem nazwać inaczej ogólnonarodowe wspominanie tych, którym miejsce wiecznego spoczynku wyznaczono w grobach Charkowa, Katynia, Miednoje. Kilkanaście tysięcy ofiar nieosądzonej zbrodni wciąż domaga się naszej pamięci. Pomorze nie jest tu wyjątkiem, choć nadal nie wiadomo, jak wielu mieszkańców regionu zginęło z rąk NKWD. Pytając o całą zbiorowość, warto się przyjrzeć losom pojedynczego człowieka, takim chociażby, jakie stały się udziałem Konrada Engelberta Piechowskiego. (więcej w „Pomeranii”)

49. Andrzej Grzyb, Ogród nieplewiony – w czas ptasiej zarazy (felieton)
W czas ptasiej grypy postanowiłem odwiedzić Izydora w Osiecznej. Ma on całkiem zdrową i sporą hodowlę kurcząt. Urzędnicy, jak u Kafki, załatwili nie sprawę, ale petenta. Trzeba było coś z tym zrobić.
Jechałem wzdłuż rzeki do Zimnych Zdrojów. W oślepiającej bieli śniegu jemiołuszki wydziobywały nasiona z wystających z zaspy badyli. Próbowałem zrobić zdjęcie. Jedno, drugie, trzecie. Rozglądałem się po ośnieżonych drzewach. Nie spiesząc się, bo dzień urodziwy, a droga między zaspami wąska i śliska. Wyjechałem z lasu i co zobaczyłem? W rogu podwórka Izydora w wianuszku kruków i kawek siedział orzeł bielik. Zatrzymałem samochód. Podniosłem aparat. Orzeł zerwał się i odleciał. Miał w nosie pozowanie. Nawet zimowy głód nie przytłumił jego ostrożności. (więcej w „Pomeranii”)

50. Janusz Kowalski, Z Lipusza Wdą na środkowe Kociewie
W tym roku, podobnie jak przed czterema laty, popłyniemy Wdą. Szlak będzie jednak prowadzić dalej na południe. Mijane po drodze miejscowości i krajobrazy, poza odcinkami kociewskimi, będą przypominać powieść Aleksandra Majkowskiego „Żëcé ë przigòdë Rémusa” – osnowę naszych spływów. (więcej w „Pomeranii”)

53. (iwm), Jak zapisać dziecko na kaszubski

54. (ij), Tydzień Kaszubski
– Zdobywanie wiedzy o kaszubszczyźnie odbywa się nie tylko na lekcjach, poprzez naukę czytania i pisania – mówi Jadwiga Hewelt, nauczycielka języka kaszubskiego, inicjatorka i organizatorka Tygodnia Kaszubskiego w Zespole Szkół w Przodkowie. – To nieustanne poznawanie dziedzictwa kulturowego, bezpośredni kontakt z literaturą, sztuką, muzyką, piosenką, tańcem ludowym. To zaszczepianie w młodym pokoleniu miłości do małej ojczyzny. (więcej w „Pomeranii”)

56. Lektury

61. Kleka

65. Informator regionalny

68. Rómk Drzéżdżónk, Robòta
Docz człowiek robi? Czemù mãczi sã wnetka òbez całé żëcé?
Jedny dlô dëtków robią, bò dëtczi wëgódné żëcé dôwają. Drëdżi dlô jidejów sëłë ë zdrowié tracą, bò dlô jideji wôrt je czasã żëc. Trzecy zôs na starosc pieniądze szperëją, bò emerit panã chce bëc a nié proszącym. Czwiôrti ò swòjëch dzôtkach mëszlą, ë prawie dlô nëch kònta w bankach nafùliwùją, bò dzecë to spòkójnô ë szczestlëwô starosc. Są téż ë taczi co do robòtë są fest zgniłi, a nigdë ùtcëwą prôcą rączków nie splamilë. Ti pòdkôrbiają robòcëch: „Robi, robi a pùczel cë wërosce”, ë żëją, jak niebiańsczé ptôchë, z prôcë jinszëch lëdzy kòrzëstając. Dzãka Bògù tëch slédnëch na Kaszëbach za wiele ni mô. (więcej w „Pomeranii”)

Dołączone pliki: pomerania_0604.jpg 
Strona do wydruku Poleć tę stronę (e-mail)
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002