Wiadomości - Miesięcznik "Pomerania" - Pomerania nr 5/2006
Losowe zdjęcie
Borzytuchom, kościól
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Miesięcznik "Pomerania" : Pomerania nr 5/2006
Wysłane przez: sgeppert dnia 9.5.2006 18:30:52 (3414 odsłon)

Pomerania nr 5/2006Nowy numer „Pomeranii” ukaże się 16 maja br.

Jednym z głównych celów wprowadzanej od 1999 roku reformy oświaty miało być wyrównanie szans edukacyjnych uczniów ze środowisk wiejskich. Hasło piękne, ale narzędzia jego realizacji, niestety, źle dobrane. Rozwiązaniem podstawowych problemów oświaty jakimi są wysokie koszty utrzymania małych wiejskich szkół i zmniejszająca się liczba dzieci, miała się stać „racjonalizacja sieci szkolnej”, czyli innymi słowy likwidacja takich placówek. Rządzący wykazali się w ten sposób brakiem zrozumienia specyfiki wsi, tego, czym jest dla niej szkoła, jaką pełni rolę. Na szczęście mieszkańcy wsi okazali się niezwykle twórczy. Znaleźli sposób na rozwiązanie problemów ekonomicznych i demograficznych, z którymi nie dają sobie rady politycy. Stworzyli program Mała Szkoła, który nakreśla drogę nie tylko do pokonania problemów w oświacie, ale znacznie więcej – pokazuje jak należy rozwijać wieś. (Alina Bałdyga-Kozińska, Małe szkoły szansą rozwoju wsi, s. 4)

Ponadto w numerze:

8. Witold Bobrowski, Głodnicki eksperyment
Pisanie o rzeczach normalnych, nazywanych nieraz przez poszukiwaczy sensacji „szarą codziennością”, ani nie bywa łatwe, ani opłacalne. Szkoła w Głodnicy posiada „urzędową”, wymaganą przepisami dokumentację dotyczącą dawnej i obecnej działalności. Zmieścić się ona może w dwu kartonach po papierze kserograficznym. Dokumentacja składająca się z kronik szkolnych, wycinków gazet, wydawnictw i akcydensów własnych i innych tej placówki dotyczących przerasta ją wielokroć. Gdyby policzyć owe zadrukowane, nierzadko w językach obcych, kartki wedle biurokratycznych metod, „na jednego ucznia” wyszłaby liczba, która zapewne zszokowałaby niejednego. Przez piętnaście lat swojego istnienia ta malutka szkółka zaistniała we wszystkich znaczących mediach. Pisał o niej i „Kurier Wejherowski”, i „Der Spigel”, i „Czas Najwyższy”, i „Świat Kobiet”, i „Gospodyni” i „Computer World”. Czymże ta mała społeczność zasłużyła na takie zainteresowanie mediów? (więcej w „Pomeranii”)

11. Halina Bobrowska, Na końcu szosy
Stara Huta to niewielka wieś leżąca na skraju powiatu kartuskiego. Tu kończy się asfalt, dalej są tylko pola, lasy i bagna. Miejscowa ludność, do tej pory tradycyjnie zajmująca się rolnictwem, z trudem utrzymując z niego rodziny, szuka swego miejsca w czasie obecnych przemian gospodarczych. Ale tylko nieliczni znaleźli dorywcze zajęcie w Kartuzach lub jeszcze dalej. Wiele rodzin korzysta z pomocy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kartuzach. We wsi znajduje się szkoła podstawowa, piąty już rok prowadzona przez rumski oddział Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Ośrodek Edukacji Kaszubskiej – Szkoła Podstawowa w Starej Hucie to placówki w tej wsi i w odległym o 10 kilometrów Bączu. Dlaczego w Bączu? Bo właśnie tu jesienią 2001 roku trwała ostra walka o utrzymanie szkoły. (więcej w „Pomeranii”)

13. Iwona Joć, Szkoły (nie)zapomniane
Szopa nie znajduje się na końcu drogi. A tak można było wywnioskować z artykułów, które ukazały się dwa lata temu w lokalnej prasie powiatu kartuskiego, traktujących o planach likwidacji przez włodarzy gminy Sierakowice tamtejszej szkoły podstawowej. Nie zakręca tam wiatr pod lasem ani diabeł nie mówi dobranoc. Owe 1,5 kilometra, które – gdyby placówki nie było – miałyby pokonać dzieci do szkoły w Mojuszu, wcale nie są takie krótkie. Wiodą przez las, na dodatek droga jest nieoświetlona, nie ma chodnika czy innego, choćby piaszczystego, bezpiecznego pobocza. Media nie podały też, że do mojuszewskiej placówki musiałyby chodzić nie tylko dzieci z samej wsi, ale też z okolicznych przysiółków. Droga niektórych maluchów wynosiłaby wówczas nawet do pięciu kilometrów. (więcej w „Pomeranii”)

17. Tomasz Żuroch-Piechowski, Wściekłość i wstyd (felieton)
„Papież nie umarł” – poinformowało radio rok po jego śmierci. Zmieniłem kanał: „On nie umarł, on żyje” – usłyszałem. Szukałem dalej: „Nie umarł, tylko odszedł do domu Ojca” – stwierdził dziennikarz. Egzaltowane, poświęcone papieżowi, wynurzenia specjalistów od „top hitów” dowiodły, że najpiękniejszy cytat można zarżnąć, jeśli się go wałkuje niczym piosenkę tygodnia. W końcu się poddałem i włączyłem płytę. Na szczęście Branford Marsalis nie miał pojęcia o histerii, która ogarnęła Polskę i „wymiatał” na saksofonie jak zwykle. (więcej w „Pomeranii”)

18. Czesław Skonka, Dar dla Pomorza i Polski
W 1965 roku pracowałem w ówczesnym Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Gdańsku. Byłem kierownikiem Oddziału Upowszechniania Kultury i Bibliotek. Do moich zadań należała między innymi współpraca ze stowarzyszeniami społeczno-kulturalnymi i związkami twórczymi, w tym także ze Związkiem Literatów Polskich w Gdańsku. Dzięki temu na imprezach organizowanych przez Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie i Towarzystwo Rozwoju Ziem Zachodnich w Gdańsku spotykałem Lecha Bądkowskiego. (więcej w „Pomeranii”)

20. Andrzej Mróz, Wsie zaginione w czasie i przestrzeni
Jeżdżąc po powiecie gdańskim (zapewne nie tylko tam) można odkryć sporo miejscowości, których daremnie szukać na mapach administracyjnych. W leśnych ostępach, pośród pól, z dala od uczęszczanych szlaków komunikacyjnych jest wiele zapomnianych przysiółków, osad, kolonii, zagród czy ról. (więcej w „Pomeranii”)

21. Alicja Konkol, Polacy zapleczem specjalistów Europy
Od dwóch lat Polacy, obywatele Unii Europejskiej, jeśli chcą skorzystać ze świadczeń lub uprawnień pracowniczych, muszą podporządkować się przepisom wspólnotowym i ustawodawstwu państwa, w którym pracują. Trzeba wiedzieć, w którym kraju jest się ubezpieczonym i opłaca się składki oraz jakich formalności dopełnić, by nie stracić prawa do świadczeń. (więcej w „Pomeranii”)

24. Stefan Adamski, Wielki gość na kaszubskim wybrzeżu
Lata mijają, a swojski południowy Bałtyk nie przestaje nas zadziwiać. Od kilku lat, głównie za sprawą Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego w Helu, Polacy zaczęli odkrywać i dostrzegać, że mieszkańcami morza są nie tylko ryby, ale i na przykład foki szare. Zwierzęta te nie tylko kojarzą się już z helskim fokarium – coraz więcej sygnałów dochodzi z plaż na wschodzie i zachodzie kraju, gdzie albo osiedlają się zwierzęta wypuszczone przez naukowców ze stacji, albo pojawiają się przybysze z północnej części morza, znajdując tu schronienie. Nie wszyscy zdążyli się przyzwyczaić do fok, gdy zupełnie nieoczekiwanie pojawił się nowy bohater mórz. (więcej w „Pomeranii”)

25. Andrzej Grzyb, Tożsamość pomorska (felieton)
Wszystko zależy od ludzi. Jeśli poczują, że są sobie bliscy, że chcą sobie pomagać, współpracować, że są wobec siebie zobowiązani, to wiele będzie możliwe, a przede wszystkim możliwa będzie lepsza, a nie gorsza przyszłość.
Czy Pomorskie ma tożsamość, a właściwie, czy jego mieszkańcy mają poczucie wspólnoty, nie tylko z powodu granic administracyjnych, ale żyjące w ich świadomości? Czy są dumni z tego, że są z tego województwa? Czy czują, że bycie stąd pozytywnie ich wyróżnia? (więcej w „Pomeranii”)

26. Magdalena Zydek, Michał Dziwniel, Papież, który otworzył okno (rozmowa z Normanem Daviesem)

28. Magdalena Zydek, Michał Dziwniel, Ręka pojednania (rozmowa z Shewachem Weissem)

30. Jerzy Dygdała, Gdańskie wydatki bp. Adama Stanisława Grabowskiego
Kontakty ekonomiczne i finansowe Gdańska z ziemiami Rzeczypospolitej są na ogół dobrze znane. Zjeżdżająca do grodu na Motławą szlachta przebywała w nim niezbyt długo, jedynie przez czas potrzebny do sprzedaży zboża i innych produktów rolnych oraz zrobienia zakupów potrzebnych jej towarów. Zdarzały się jednak przypadki, że zamożniejsi ziemianie, a także niektórzy magnaci i dostojnicy państwowi przyjeżdżali tutaj na dłużej, zatrzymując się w miejscowych gospodach, wynajmując mieszczańskie kamienice czy nawet nabywając je (mimo sprzeciwu władz miejskich) na własność. Niektórzy magnaci wznosili na przedmieściach bądź w najbliższej okolicy pałace. W swych gdańskich siedzibach mieszkali w XVIII wieku przez dłuższy czas Przebendowscy i Czapscy. (więcej w „Pomeranii”)

33. Jerzy Dąbrowa-Januszewski, Marylka nie dla Prusaka
Za sprawą lokalnego pisemka zapachniało w Słupsku sensacją. Nadtytuł jednego z zamieszczonych na jego łamach tekstów donosił o „Śladzie Wieszcza na Kaszubach – w 150 rocznicę śmierci”, zaś sam tytuł – o „Miłości skazanej na banicję”. W artykule tym napisano m.in.: „W Kołczygłówkach natomiast stoi pałacyk, który otacza duży park bukowy – to tam Maryla rozmyślała o szalonej i namiętnej miłości do wielkiego poety”.
Po tej lekturze, poświęconej w gruncie rzeczy Kołczygłowom jako miejscu ślubu w 1847 roku przyszłego kanclerza Rzeszy Otto von Bismarcka z pochodzącą z pobliskiego Barnowca Joanną von Puttkamer, natrętne domysły o pobycie Maryli Wereszczakówny u tej pruskiej rodziny przyprawiły mnie w zdumienie. Oto gazetka sugeruje familiaryzmy bismarckowsko-puttkamerowskie z głęboko patriotycznym kręgiem polskiej linii Puttkamerów z Nowogródczyzny. (więcej w „Pomeranii”)

34. Zbigniew Jankòwsczi, Dzeczynné lata sã jawią...
– Powiedzcie, dzieci, które z was pamięta, co jest napisane na drogowskazie, który stoi na początku dryfty?
Bëło to jedno z pierszich pëtaniów, jaczé Jónk ùczëł, razã z jinszëma ùczniama sztëroklasowi szkòłë, òd szkólny, pò pôrã dniach, chtërne minãłë òd pierszégò séwnika – zôczątkù nowégò szkòłowégò rokù. A tak pò prôwdze to òd drëdżégò, a mòże i trzecégò séwnika – pò tëlé latach człowiek mô prawò ju nie pamiãtac dokładno – ale gwës bëło to na zôczątkù negò miesąca, czej dzecë mùszą jic do szkòłë.
Jónk jesz ni mùszôł. Miôł dopiérze piãc lat. Dze mù tam bëła w głowie szkòła?! (więcej w „Pomeranii”)

38. Wacław Tempski, Kaszëbë – wspomnienie
Wujek zaprzęga do wozu konie. Mówią na niego Giorch. Na wozie stoją bańki z mlekiem, które trzeba zawieść do mleczarni. Pamiętam tylko ten jeden raz. Stoję w szarym chłodzie blednącej nocy. Obudzony przed świtem, z dziecięcym sercem pełnym niespokojnej radości. Pierwsza uświadomiona podróż. Później się dowiem, że wszyscy jesteśmy w drodze. (więcej w „Pomeranii”)

40. Stanisław Janke, Którego Pani Muza ucałowała
W Wielkanoc 1910 roku Jan Karnowski, po trzech latach studiów teologicznych, opuścił Seminarium Duchowne w Pelplinie. Tego samego roku zaczął studiować na uniwersytecie we Fryburgu – najpierw teologię, a od drugiego semestru prawo. Ostatecznie zrezygnował z przygotowania do kapłaństwa i został prawnikiem. Po odzyskaniu przez Pomorze niepodległości był przez pewien czas naczelnikiem wydziału bezpieczeństwa w toruńskim urzędzie wojewódzkim, a potem sędzią w Czersku, Toruniu i Chojnicach. (więcej w „Pomeranii”)

43. Kazimierz Ostrowski, Ambasadorzy naszej kultury (felieton)

44. Regina Szczupaczyńska, Zespół Prôwda z Luzina
Pomysł powołania zespołu Prôwda narodził się w 2000 roku wśród dzieci uczęszczających na spotkania modlitewne w kościele pw. św. Wawrzyńca w Luzinie.
– Właściwie wspólnie odmawialiśmy różaniec – wspomina ks. Andrzej Galiński, ówczesny wikariusz w tej parafii. – Był to październik, w kościele miesiąc modlitwy różańcowej. Październik się kończył, a widać było, że dzieci chciały kontynuować nasze spotkania. Myśl przygotowania jasełek przyjęły entuzjastycznie. Pilnie uczyły się tekstów i kolęd, wspólnie z rodzicami przygotowały kostiumy. (więcej w „Pomeranii”)

46. Róman Drzéżdżón, Farwné wërzińczi Wòjcecha
Z artisticzną dëszą Wòjcech Wesserling, mieszkający w Żelëstrzewie kòle Pùcka, mô sã ùrodzoné. Je człowiekã, chtërny wiedno mùszi cos robic. W spòdleczny szkòlë grôł na trąbce. Béł téż spòrtówcã, biegôł na strzédnëch distansach. W strzédny szkòle, w Rzucewie, zajimôł sã kabaretã, do chtërnégò pisôł tekstë i grôł na gitarze. Czile lôt temù béł wespółzakłôdcą lëdowégò karna „Sztrądowé Òstë”. Jednakò znóny je nôwicy jakno rzebiôrz. Znają gò ni blós mieszkeńcë Nordë, ale téż letnicë, chtërnym sprzedôwô kaszëbsczé pamiątczi w swòji sezonowi galerie we Wiôldżi Wsë. (więcej w „Pomeranii”)

48. (ma), Zaklinacz żywiołów

49. Wydarzy się

50. Krzysztof Jażdżewski, W ratuszowych murach
Początki kościerskiego muzeum sięgają 1963 roku, kiedy to dr Jerzy Knyba wraz z grupą uczniów liceum ogólnokształcącego utworzył szkolną izbę regionalną. Zgromadzono w niej głównie eksponaty związane z przeszłością Kościerzyny i okolic. Pod koniec lat sześćdziesiątych utworzono drugą izbę – Izbę Pamięci Narodowej. Początkowo obie mieściły się w liceum ogólnokształcącym przy ulicy Kartuskiej. W latach 1991-92 wszystkie zbiory przeniesiono do Kościerskiego Domu Kultury przy ulicy Długiej. Uroczyste otwarcie ekspozycji pod nazwą „Ekspozycja Muzealna Dzieje Kościerzyny i Ziemi Kościerskiej” odbyło się w czerwcu 1992 roku. Wreszcie szerokie grono turystów oraz mieszkańców miasta miało okazję poznać dzieje Kościerzyny i okolicy. (więcej w „Pomeranii”)

51. Małgorzata Marcinowicz, Mojej Mamie (felieton)
Mama mówiła mi zawsze, że trzeba być szczerym…
A życie nie pozwala mi na szczerość, każe mi stać na granicy szczerości i dyplomacji. Nie wolno mi zakwestionować, obrzydliwego jak robaczywe jabłko, wulgaryzmu, bo… mogę nie wrócić do domu w jednym kawałku. Muszę używać eufemizmów dla określania Oszustwa i Złodziejstwa (nie bez kozery napisałam je wielkimi literami, wszak personifikacji uległy wieki temu), w przeciwnym razie zostanę posądzona o nadmierną wrażliwość.
Mama uczyła mnie, że trzeba kochać ludzi… (więcej w „Pomeranii”)

52. Ryszard Hinc, Alfons Zwara – 40 lat malarstwa olejnego
Alfons Zwara – Kaszuba, rumianin, artysta, który osiągnął sukces. Młodzież z I Liceum Ogólnokształcącego w Rumi jako bohatera tematu pt. „Człowiek sukcesu” wybrała właśnie go. To człowiek skromny i pracowity, aktywny, poszukujący nowych wyzwań. Wzniósł się na wyżyny artystyczne poprzez konsekwentną pracę i rozwijanie wrodzonych umiejętności plastycznych. W roku 2005 obchodził 40-lecie malarstwa olejnego. (więcej w „Pomeranii”)

53. Lektury

62. Informator regionalny

64. Rómk Drzéżdżónk, Nôùka domôcëznë
Ùczi sã człowiek a ùczi, a ë tak głupi ùmrze! – gôdô stôré przësłowié. Jednakò lepi òdéńc z ti zemi głupim, jak czësto głëpasym. Jak swiat swiatã, a Kaszëbë Kaszëbama, ùczëc człowiek wiedno sã mùszôł, bë bez całé żëcé dolemónowatim nie bëc ë w dôce nie błądzëc.
Nôùka zaczinô sã ju w brzëchù matczi. Dzecuszkò ùwôżno słëchô co tam bùten sã czekawégò dzeje. Jeżlë nënka głosnégò rocka słëchô, tej ònkò mòże wiôldżim rockmanã òstónie (abò ze słëchã mdze miało kłopòtë). Jak na głos klasykã swiatowi lëteraturë sã jemù czëtô, tej mòże jaczégòs słôwnégò pisôrza z negò dô. Czej starszi do negò różnyma jãzëkama gôdają, tej gwësno ë kaszëbskô gôdka nie mdze dlô negò strôsznô…(więcej w „Pomeranii”)

Dołączone pliki: pomerania_0605.jpg 
Strona do wydruku Poleć tę stronę (e-mail)
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002