Wiadomości - Miesięcznik "Pomerania" - "Pomerania" nr 9/2006
Losowe zdjęcie
Pasja w Sopocie 18
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Miesięcznik "Pomerania" : "Pomerania" nr 9/2006
Wysłane przez: sgeppert dnia 29.8.2006 16:00:00 (3642 odsłon)

Pomerania 9/2006Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, jako wydawca „Pomeranii”, zdecydował się na poszerzenie oferty składanej co miesiąc czytelnikom tego pisma o dodatek „Stegna”. U niektórych tytuł ten może przywoływać na pamięć zrzeszeniowy informator z lat 80. Ta nowa „Stegna” będzie jednak miała charakter krytyczno-literacki. Ma się ukazywać co kwartał, a w przyszłości być może częściej, jeśli siły redakcyjne i środki finansowe na to pozwolą. (Artur Jabłoński, Stegna – kaszubski dodatek do „Pomeranii”więcej w „Pomeranii”)



Pomerania - miesięcznik wydawany przez Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Redakcja: 80-837 Gdańsk, ul. Straganiarska 21-22, tel. 058 3012731, e-mail red.pomerania@wp.pl



1. Spis treści

2. Listy

3. Artur Jabłoński, Stegna – kaszubski dodatek do „Pomeranii”

5. Łukasz Grzędzicki, Rolnicze oblicze Żuław
Żuławy są specyficzną krainą. Geneza tego obszaru oraz bardzo silne uzależnienie od funkcjonowania systemu odwadniającego, zapewniającego bezpieczeństwo powodziowe mieszkańców, decydują o jego niepowtarzalnych walorach przyrodniczych, gospodarczych, społecznych i kulturowych. W kraju region ten cieszy się korzystnym wizerunkiem. Jednak obiegowe opinie na temat jego „zamożności” nie są poparte wnikliwą analizą aktualnie panującej tu sytuacji. (więcej w „Pomeranii”)

8. Elżbieta Skrimuntt-Kufel, Mieszkać pod cieniem
Doskonale pamiętam tamten dzień. Trudno uwierzyć, że minęło od niego już ćwierć wieku. Dwadzieścia pięć lat naszego życia, poświęcania się dla idei i niemal nieustannej walki z przeciwnościami losu, z bezdusznością przepisów i ludzi, a czasem wręcz z głupotą.
Mieszkaliśmy wtedy z mężem w Gdańsku. W piękne wrześniowe popołudnie wrócił on do domu z iście hiobową wieścią: kupujemy zabytek do remontu. Uparłam się i jeszcze tego samego dnia wyruszyliśmy autobusem PKS na Żuławy, do Trutnów, aby obejrzeć obiekt zaproponowany nam przez wojewódzkiego konserwatora zabytków. Nie znałam wcześniej Żuław ani charakterystycznej dla nich architektury. Dom podcieniowy z 1720 roku, który miał być nasz, zachwycił mnie misterną konstrukcją, koronkowymi zdobieniami i fantazyjnym, bogatym układem belek. (więcej w „Pomeranii”)

10. Aleksandra Sosnowska, Stowarzyszenie „Żuławy”
Wydawać by się mogło, że wystarczy zebrać grupę chętnych do pracy zapaleńców i nieco środków finansowych, by zrealizować – ku radości mieszkańców i chwale samorządowców – wiele wspaniałych pomysłów. Tak właśnie myśleli miłośnicy „kraju na wodzie”, którzy 23 sierpnia 2002 roku założyli Stowarzyszenie „Żuławy Gdańskie”. Zamierzali oni chronić ginące dziedzictwo kulturowe i promować region. (więcej w „Pomeranii”)

11. Regionalna uchwała sejmiku
Sejmik Województwa Pomorskiego podczas sesji, która odbyła się 24 lipca uchwalił stanowisko w sprawie regionalnego programu TVP.
Sejmik Województwa Pomorskiego wyraża głębokie niezadowolenie z istniejącego modelu regionalnej telewizji publicznej. Model ten, oparty na pełnej zależności oddziału telewizji regionalnej od struktur centralnych – zarówno w zakresie dysponowanej ilości czasu antenowego, jak i pod względem finansowym – uniemożliwia realizację rzeczywistej misji telewizji regionalnej, która przede wszystkim powinna wyrażać potrzeby regionu i jego mieszkańców. Podział programu 3 TVP na "okienka regionalne", zdominowane przez ogólnopolski serwis informacyjny, transmisje z obrad plenarnych Sejmu i Senatu, posiedzeń komisji śledczych, czy dyskusje z ogólnopolskimi działaczami partii politycznych, jest zaprzeczeniem jego regionalnego charakteru. (więcej w „Pomeranii”)

12. Grzegorz Gola, Żuławskie muzeum
Kiedy przyjedziecie do stolicy Żuław – Nowego Dworu Gdańskiego – odwiedźcie koniecznie Muzeum Żuławskie. Warto. W samym centrum miasta, w pomieszczeniach starej szwajcarskiej mleczarni z początku XX wieku zgromadzono bardzo ciekawe regionalne zbiory historyczno-etnograficzne.
Żuławy to region – tygiel kulturowy, mała ojczyzna wielu narodów: Polaków, Niemców, Holendrów, Fryzyjczyków, Ukraińców, Szwajcarów... Żuławy to pejzaż ciężką pracą malowany, krajobraz antropogeniczny – ręką człowieka uczyniony, zdumiewająca harmonia przyrody i ludzkiego dzieła... Nowodworskie muzeum przechowuje okruchy przeszłości ocalone w przedmiotach codziennego użytku i narzędziach pracy dawnych mieszkańców tych ziem, to archiwum nieistniejących miejsc, zatrzymanych w czasie chwil z życia miasta i okolicy. (więcej w „Pomeranii”)

13. Tomasz Żuroch-Piechowski, Dyktator pozytywny o kaszubskich korzeniach (felieton)
„Polak – Pomorzanin o kaszubskich korzeniach. Przywódca chłopski cieszący się dużym autorytetem i zaufaniem społecznym, zwłaszcza chłopstwa, z którego się wywodzi, a także klas średnich polskiego społeczeństwa. Uparty i konsekwentny w swych poglądach i działaniu. Pojętny, inteligentny i otwarty polityk i przywódca. Czuły na niesprawiedliwość społeczną i ludzką krzywdę. Dobry i zaradny gospodarz. Strażnik natury, ekologii, a także chłopskiej tradycji i kultury, w tym w jej regionalnych obszarach. Gorący katolik. Orędownik i gwarant powołania województwa środkowopomorskiego. Człowiek dotrzymujący swych słów oraz – co nieraz udowodnił – niezmienny i pryncypialny w swych ideowych poglądach, a przy tym otwarty na procesy cywilizacyjno-ekonomiczne »współczesnego świata i zmian cywilizacyjnych«. Dla wielu Polaków nadzieja i szansa na lepsze i sprawiedliwsze warunki życia”. (więcej w „Pomeranii”)

14. Brunon Synak, Wielokulturowość szansą pomorskiej wspólnoty regionalnej
Na użytek niniejszego tekstu, przez wspólnotę regionalną będę rozumiał grupę terytorialną zamieszkującą obszar będący fragmentem wewnętrznej struktury państwa, usytuowaną pomiędzy nim a mniejszymi społecznościami lokalnymi. Jej wspólnotowy charakter odnosi się do wymiaru świadomościowego i polega przede wszystkim na więzach emocjonalnych oraz na subiektywnej identyfikacji z tym terytorium i społecznością go zamieszkującą. W takim rozumieniu wspólnoty regionalnej zawarty jest również jej charakter obywatelski, wyrażający się w zaangażowaniu i aktywności członków tej zbiorowości na rzecz gospodarczego, społecznego i kulturalnego rozwoju regionu. (więcej w „Pomeranii”)

17. (ja), Kaszubska Jasna Góra
Po 19 dniach marszu i ponad 600 kilometrach kaszubscy pątnicy 12 sierpnia stanęli przed obliczem Matki Boskiej Częstochowskiej. W roku jubileuszu 25-lecia pielgrzymki ze Swarzewa (od ubiegłego roku z Helu) oraz 50-lecia Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, Kaszubi przyjmowani byli na Jasnej Górze z honorami.
Do Kaplicy Cudownego Obrazu pątników wprowadził ksiądz arcybiskup Tadeusz Gocłowski w asyście licznych pocztów sztandarowych ZKP i kilkusetosobowej reprezentacji zrzeszeńców przybyłej do Częstochowy autokarami i samochodami. Metropolita gdański poprowadził także wieczorny Apel Jasnogórski, w trakcie którego wygłosił kazanie poświęcone wartościom i naukom płynącym z przywiązania Kaszubów do wiary, tradycji i języka. Podczas apelowej dziesiątki różańca być może po raz pierwszy język kaszubski rozbrzmiewał w kaplicy, która od ponad sześciu wieków jest przystanią dla szukających opieki Matki Bożej. Stało się to między innymi za sprawą Zygmunta Orła, prezesa Jednotë Nordowëch Partów ZKP, który koordynował jasnogórskie uroczystości. (więcej w „Pomeranii”)

18. Marek Latoszek, Zwolennik „działania drużynowego”
Moje kontakty z Lechem Bądkowskim były okolicznościowe, a i do pewnego stopnia symboliczne. Przez dłuższy czas brakowało nam płaszczyzny do wymiany myśli. Kaszubszczyzną i Pomorzem zacząłem interesować się dopiero w połowie lat 80., kiedy to na bazie Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego rozwinął się Gdańsku ruch umysłowy w postaci spotkań dyskusyjnych, konferencji i publikacji. Ich inicjatorami byli Józef Borzyszkowski, Tadeusz Bolduan, Izabella Trojanowska, Wojciech Kiedrowski i inni. Emocjonalnie i naukowo włączyłem się w ruch kaszubski dopiero po śmierci L. Bądkowskiego, tracąc tym samym okazję do inspirującej wymiany z nim poglądów. (więcej w „Pomeranii”)

20. A.T., Chwaszczyńskie spojrzenie wstecz
Obchodzony właśnie Rok Kaszubski oraz pięćdziesięciolecie Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego to szczególne okazje do retrospekcji, także w środowisku chwaszczyńskich zrzeszeńców. A jest co wspominać. Siedmioosobowa grupa inicjatywna, zmierzająca do utworzenia komórki Zrzeszenia Kaszubskiego w Chwaszczynie, zawiązała się już po roku jego działalności. Jej członkowie włączeni zostali do wejherowskiego oddziału ZK. Znakiem przynależności do organizacji stały się legitymacje opatrzone datą 2 marca 1958 roku. (więcej w „Pomeranii”)

22. Wòjcech Makùrôt, Dzewiãc dniów wòlnotë
Òd ùrodzeniô mieszkóm na Kaszëbach. Do nôblëższégò jezora móm czile kilometrów, ale czôłnã móm płëniãté le rôz w żëcym. Wëbiéróm sã z białką na XXI Kaszëbsczi Kajakòwi Spłiw Szlachama Remùsa, latos prawie rzéką Wdą. Jak so dómë radã?
- Jakbë co, to wrócymë chùdzy dodóm – pòcesziwómë sã i òdgòniwómë strachë.
Pò wiôldżich sprawùnkach ladëjemë wszëtkò w torbë. Kòżdą z nich òbklejiwómë redachcëjną nalimką, żebë pòtemù letkò je nalezc. Òblémiómë téż namiot i spikmiechë, bò dzéń w dzéń mdzemë w nich spac. Żdajemë na drëchnã, chtërnô je ju doswiôdczoną spłiwòwiczką, bò płënãła ju całi jeden rôz. Na plac rozpòczãcô mô nas zawiezc szwager. Je barżi nerwùs jak më. Pògòniwô nas do wëjazdu, ale më sédemdzesąti sódmi rôz sprôwdzómë, czë téż wszëtkò mómë; a jesz rëbie mùszi dac co jesc. Kùreszce wërësziwómë. Nibë na przigòdã, do drëchów, chtërnych jesz nie znajemë, ale wiedno na pòznôwanié nowégò. (więcej w „Pomeranii”)

27. Kazimierz Ostrowski, Urodziny Czerska (felieton)
Sentyment do Czerska pielęgnuję w sobie odkąd tylko pamiętam. Nie wiem, skąd on się wziął, nie znajduję dlań uzasadnienia, jest więc poniekąd irracjonalny. Faktem jest, iż miasto to zawsze mnie ciekawiło, nie tyle jako skupisko domów i ulic, ile jako – wydawało się – hermetyczna społeczność. Zintegrowana, solidarna wspólnota ludzka. Porównywano niegdyś Czersk z Łodzią, oczywiście mając na uwadze nie wielkość, lecz przyczyny i tempo stawania się miastem. Czersk bowiem w końcówce XIX w. rósł w oczach, a drożdżami tej prosperity były fabryki bazujące na przetwórstwie drewna, którego w obfitości dostarczały Bory Tucholskie. Nie spłynął tu wielki kapitał, nie wyrosły potężne kartele, jednak w skali Pomorza Gdańskiego (ówcześnie Westpreussen) szybki wzrost czerskiego ośrodka był ewenementem. Ściągającym do pracy z przeludnionych wiosek nie były oszczędzone niedole i dramaty – wyzysk, redukcje, strajki, lokauty – ale mimo wszystko wokół zakładów rozwijała się osada, przybierając miejskie zarysy. (więcej w „Pomeranii”)

28. Edmund Kizik, Gdańskie ustawy przeciwko zbytkom w ubiorach z XVII-XVIII wieku
Historyk i zbieracz starożytności staropolskich ks. Szymon Starowolski, układając pod koniec XVII stulecia katalog rzeczy wymagających naprawy w Rzeczpospolitej szlacheckiej, odwołał się do sprawdzonych dobrych przykładów mieszczańskich:
„Jako teraz czynią Weneci (Wenecjanie), którzy nie dopuszczą w mieście swoim mieszkać pasztetnikowi i wszytkie potrawy opisane mają, co szlachcic ma jadać na bankiecie, na weselu, na chrzcinach. Także jako siebie i żonę swoją stroić ma albo-li też syny. Od nich przed lat półtorą set wziąwszy prawa i zwyczaje Noremberczanie w rządzie i skromności trzymają mieszczany swoje tak w bankietach, jako i w strojach zbytku żadnego nie dopuszczając. A u nas chłopi, co od swych panów pouciekali, we wszytkim miejskiemu stanowi chcą być równi, mieszczanie zaś szlacheckiemu się przeciwią. A jako owi do miasta się na przemysły rozmaite cisną, tak ci nazbierawszy groszów na ziemskie majętności godzą, w których też niemniejsze się zbytki tak w życiu, jako i w ubiorach nad stan swój znajdują; w czym zaprawdę ordynacyjej egzekucyjej potrzeba jakoby się miasta i ich obywatele w rządzie lepszym zachowały”. (więcej w „Pomeranii”)

32. Władysław Goliński, U stóp Rowokołu
Jeziora Gardno i Łebsko nieustannie ewoluują. W miejscu gdzie kiedyś było morze, zatoka, potem jezioro lagunowe, dzisiaj rośnie zboże. Zmiany te poddane zostały naukowej analizie. Przedstawia je mapa, na której zaznaczono zasięg wód około 1300 roku. Sięgały one wówczas Rowokołu. Dzisiaj wzniesienie to nie wzbudza już emocji. Przed wiekami było jednak inaczej. Wszak to Święta Góra, przedchrześcijańskie miejsce kultu. U podnóża jej południowo-wschodniego stoku naukowcy odnaleźli ślady obrzędów związanych z paleniem ognia. U Słowian zachodnich, jak i u Prusów stanowiło ono nieodłączną część składania ofiar z ludzi i zwierząt. (więcej w „Pomeranii”)

34. Edmund Zieliński, Moje malarstwo na szkle
Sztuką ludową zajmuję się już 45 lat. W 1961 roku zacząłem rzeźbić w drewnie, zaś w latach 70. zainteresowałem się malarstwem na szkle. Wtedy to Stefania Liszkowska-Skurowa, etnograf z Wojewódzkiego Domu Kultury w Gdańsku, zaproponowała, bym spróbował namalować jakąś scenkę rodzajową. Powiedziała, że na szkle pięknie tworzy Anna Basman z Gnieżdżewa, której obrazki przedstawiają życie dawnej wsi, obrzędy i zwyczaje ludowe. Gdańska etnograf nic nie wspomniała o tej dziedzinie sztuki ludowej. Czyżby jej nie znała? Mogło tak być, zwłaszcza że tego typu obrazków zostało niewiele i były ukryte w magazynach Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach oraz Muzeum Etnograficznego w Toruniu. Brak informacji o nich mógł również wynikać z negatywnego nastawienia władz komunistycznych, bowiem przede wszystkim miały one charakter sakralny. (więcej w „Pomeranii”)

37. Jerzy Dąbrowa-Januszewski, Księża patroni (felieton)
Ile szkół i bibliotek w kraju nosi dziś imię księdza poety Jana Twardowskiego? Kilkaset? Liczba trudna do określenia, która wzrośnie na pewno od września.
W Słupsku ostatnim przed wakacjami, mocnym akcentem w Gimnazjum nr 2 było referendum na temat wyboru patrona. Przez ponad rok grupy uczniów, wespół z pedagogami, przedstawiały na szkolnym forum bogate w formę programy edukacyjne na temat kandydatów. Było ich trzech: nieżyjący od kilku lat Mieczysław Kościelniak – znany w regionie artysta malarz, więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu; śp. Anna Łajming, wybitna pisarka pomorska, Honorowa Obywatelka Słupska od 2000 r.; zmarły w ub. roku ks. Jan Twardowski. Referendum wskazało jako patrona gimnazjum właśnie tego ostatniego. (więcej w „Pomeranii”)

38. (mmg), Muzeum jakiego nie było
28 czerwca swoje podwoje dla zwiedzających otworzyło w Gdańsku Muzeum Bursztynu. Mieści się ono w zabytkowych wnętrzach Przedbramia ulicy Długiej (w Katowni i Wieży Więziennej), usytuowanego na Głównym Mieście jako nowy oddział Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. Tłumy zwiedzających, jakie pojawiły się od pierwszych dni działania placówki (około 800 osób dziennie) świadczą, że taka inicjatywa była w Gdańsku potrzebna. (więcej w „Pomeranii”)

40. Andrzej Mróz, Alternatywa dla cukrowni w Pruszczu Gdańskim
Mały budynek z czerwonej cegły, z początków ubiegłego wieku, stojący na skraju pruszczańskiej cukrowni, służący niegdyś jako stajnia, to siedziba stowarzyszenia Alternatywa Cukrownia, które obchodzi właśnie pierwszą rocznicę swojego powstania. To tu kilkudziesięcioosobowa grupa młodych mieszkańców Pruszcza Gdańskiego i Trójmiasta realizuje swoje artystyczne pasje. (więcej w „Pomeranii”)

41. Andrzej Grzyb, Po małosolnej przerwie (felieton)
Kiedy ostatecznie kończą się małosolne ogórki, to i dzieciaki ruszają do szkoły, a my do pracy. Ot, za pasem koniec lata i przedsmak jesieni. Niektórzy dopiero teraz wybiorą się na urlop, bo plaża mniej ludna, upał, jeśli już się zdarzy, to złagodzony chłodem poranka i wieczoru, a nuda deszczowa jakby mniej groźna – zawsze można coś poczytać. Wyjeżdżając, warto pamiętać, aby w zgodzie z starym przysłowiem „nie puszczać się w podróż bez grosza, chleba, gwoździa i powrozu”. (więcej w „Pomeranii”)

42. Stanisław Janke, Hergotowo
Robert wyszedł z Oceanii obarczony wspomnieniami i rozdrażniony jednostajnym tonem głosu pani Kohnke. Jeszcze w szatni, gdzie się z nią żegnał, starała się go przekonać jak dobrą jest strażniczką świętego ognia pamięci rodzinnej. Tylko ona regularnie co drugi dzień chodzi na cmentarz i pielęgnuje groby dziadków, rodziców, kuzynostwa. Tylko ona robi to starannie i z sercem. Przynosi kwiaty, zmienia wodę w wazonach, zamiata i grabi, co najmniej raz na pół roku szoruje lastrykowe nagrobki. A co będzie, jeśli jej zabraknie? Groby sczernieją i zarosną mchem, na jakiejś zaniedbanej mogile tylko we Wszystkich Świętych ktoś zapali marny znicz. Chciał jej powiedzieć, że właśnie parę chwil temu mówiła, jak niewiele znaczą te wszystkie cmentarne zabiegi, ale się powstrzymał; nie miał już ochoty na żadną dyskusję. Ledwie poruszając ustami pożegnał się:
– Spieszę się, do widzenia. (więcej w „Pomeranii”)

46. Marek Adamkowicz, Remus i donżuan
Miejsce, w którym spędza się deszczowy urlop nie ma znaczenia. Żadnego. Gdziekolwiek się pojedzie, trzeba oswoić zimno i wszechobecną ponurość. Łeba nie jest wyjątkiem. Wybrałem ją na tych kilka dni bez większego zastanawiania się. Każdy z nich i tak będzie podobny, rozpięty między śniadaniem w jadalni pensjonatu a...
– Coś panu podać? – młoda kelnerka wyrwała mnie z zamyślenia.
– Tak, kawę. Czarną, bez cukru.
Nie chciałem nic więcej. Do kawiarni wstąpiłem wracając ze spaceru. Zdjąłem zmoczoną poranną mżawką wiatrówkę i usiadłem w kącie sali. Oprócz mnie w lokalu była tylko para zakochanych, których ręce namiętnie błądziły pod stolikiem. Fałszywe poczucie niewidzialności. Patrząc na nich mimowolnie przesunąłem dłonią po okładce książki. (więcej w „Pomeranii”)

49. Małgorzata Marcinowicz, Słońce zasypia trochę wcześniej (felieton)

Świt zapłakał resztkami letniego deszczu, obwieszczając koniec wakacji. Wstał wrześniowy dzień. Troszeczkę słotny, ale jeszcze ciepły, jakby zapamiętał upalne dni lipca i pomieszał je z chłodem sierpniowych poranków.
Lato wybiega niemal, pozostawiając za sobą warkocz wakacyjnych wspomnień. Kartki z podróży, listy z opisem przygód, muszle znad morza – ślady po cudownych chwilach beztroski i błogiego leniuchowania. Sił miałam nabrać…, a tu rozrzewnienie mnie ogarnia.
Widzę, jak na górskich szczytach rozlewają się wrzosowiska, jak coraz niżej chmury pełzają po szczytach, jak toczą się po nich leniwie. Widzę jak w nieckę wpada zmęczone słońce. Napracowało się tego lata. Opaliło tyle ciał…(więcej w „Pomeranii”)

50. Róman Drzeżdżón, Wëszczëgóra
Tczëwôrtny Anzelmie, niech Pón Nasz Jezës Christus swą mòcą ë laską òbdarëje ce kraftã wiarë ë nôdzeje do wiecznégò żëcô, jakòż téż ë mirnëma dniama na zemi.
Pòzdrôwióm ce, drodżi brace, w wierze. Jô, chtërny drëchã twòjim bél, ë do kùńca dni swòjëch nim òstónã. Wëbaczë, że codniowé sprawë, slużbë Bògù Wszechmògącémù, Kòscolowi Swiãtémù, a lëdzóm, wiérnym òwieczkóm bòżim, nad chtërnéma òpiekã sprawùjã, nie dôwalë mie wiele lësztu, bë do ce czãstszi, tak jakbëm chcôl, chòc czile slów napisac. Téż rãka, bez te wszëtczé lata prôcë kù chwale Pana ë dlô naszégò klôsztoru, òd pióra òdwëkla, wiãc wëbaczë mie niepòradnosc nëch slów na ti kôrce skrëszlonëch. (więcej w „Pomeranii”)

53. Wacław Tempski, Kaszëbë – po leśny horyzont (4)
Narastające dudnienie i gwizd zapowiadają podróż do dalekiego, jak mi się wydaje, Wejherowa. Na przejeździe słychać dźwięczne uderzenie gongu, po torach wtacza się parowóz z kilkoma wagonami. Z charakterystycznym buchaniem pary z komina, sykiem i piskiem kół. Rzadko spotykany stwór zatrzymuje się przy nas. Ciotka Lidia i mama podnoszą z peronu koszyki wypełnione jagodami. Wiozą do starszej kuzynki ukryte w fałdach spódnicy i rękawach kostki masła i jaja. Zamienią je na inny towar.
Dorośli zwykle dojeżdżają do stacji leśnymi ścieżkami na rowerach. Zostawiają je u zaprzyjaźnionego gospodarza. Do wieczora stoją one oparte o drewniany płot. (więcej w „Pomeranii”)

56. Tadeusz Woźniak, Redaktor, czyli dziennikarz i pedant
Po długiej i ciężkiej chorobie 6 lipca 2006 roku zmarł Rajmund Bolduan, dziennikarz, publicysta i redaktor; brat Tadeusza Bolduana (1930-2005), również dziennikarza, działacza kaszubskiego.
W przeciwieństwie do Tadeusza – niespokojnego ducha (aktywnie działającego w Zrzeszeniu, uprawiającego „wojującą” publicystykę społeczną, pracującego w kilku redakcjach) – Rajmund był ostoją „wyciszenia”. Całe życie zawodowe związany był z jednym tytułem – „Dziennikiem Bałtyckim”. Redakcyjną pozycję zawdzięczał sumiennej pracy, solidności i zgromadzonemu doświadczeniu, ale i nieprzeciętnej, otwartej i życzliwej ludziom, osobowości. (więcej w „Pomeranii”)

57. Lektury

59. Klëka

66. Kow., Informator regionalny

68. Rómk Drzeżdżónk, Pòwiôstka ò òdriwanim (felieton)
– No to kiedy wy się oderwiecie?
– Òd czegò?
– Od nas!
– Jaczich „nas”?
– Od Polski.
– Òd Pòlsczi? Czemùż më bë sã mielë òd Pòlsczi òdrëwac?
– Bo macie język, flagę, godło, znaczek CSB, radio, które po kaszubsku gada, w telewizorze was pokazują, teraz pieniądze wprowadzacie, a na tej pocztówce macie już granice wyznaczone.
– To doch są blós naju apartné znanczi…
– Ale chcecie się oderwać! (więcej w „Pomeranii”)

Dołączone pliki: pomerania_0609.jpg 
Strona do wydruku Poleć tę stronę (e-mail)
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002