Wiadomości - Miesięcznik "Pomerania" - „Pomerania” nr 12/2006
Losowe zdjęcie
Truskawkobranie 1999
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Miesięcznik "Pomerania" : „Pomerania” nr 12/2006
Wysłane przez: sgeppert dnia 3.12.2006 23:00:00 (4186 odsłon)

Pomerania 11/2006Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie od początku swojej 50-letniej działalności jest organizacją, którą cechuje poszanowanie pomorskiej tradycji i otwartość na wszystkich mieszkańców tej ziemi, przede wszystkim jednak reprezentuje interesy Kaszubów. Podejmowane w przeszłości próby stworzenia na jej bazie stowarzyszenia działającego w formule „otwartego regionalizmu pomorskiego”, co między innymi legło u podstaw zmiany nazwy Zrzeszenia Kaszubskiego, w mojej ocenie, nie mogły zakończyć się sukcesem. W czasach, gdy władza ludowa kontrolowała wszystkie przejawy życia społecznego, a o idei samorządu mówiło się na prywatnych spotkaniach i to raczej szeptem, był to dobry pomysł na przetrwanie i przechowanie pewnych wspólnych wartości dla mieszkańców Kociewia, Powiśla, Żuław, Borów Tucholskich czy środowiska związanego z przedwojennym Wilnem. Jednak już wówczas można było zaobserwować narastający kompleks „starszego” lub też „większego” brata, jak go określali publicyści kaszubscy i kociewscy z Lechem Bądkowskim i Romanem Landowskim na czele. Nic w tym nienaturalnego, jeśli weźmie się pod uwagę, że Pomorze jest w istocie zlepkiem różnych społeczności o odmiennej historii i autoidentyfikacji.
Nowy, grudniowy numer „Pomeranii” ukazał się 30 listopada.



Pomerania - miesięcznik wydawany przez Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Redakcja: 80-837 Gdańsk, ul. Straganiarska 21-22, tel. 058 3012731, e-mail red.pomerania@wp.pl



2. Listy

4. Artur Jabłoński, Uprzedzając przeznaczenie
Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie od początku swojej 50-letniej działalności jest organizacją, którą cechuje poszanowanie pomorskiej tradycji i otwartość na wszystkich mieszkańców tej ziemi, przede wszystkim jednak reprezentuje interesy Kaszubów. Podejmowane w przeszłości próby stworzenia na jej bazie stowarzyszenia działającego w formule „otwartego regionalizmu pomorskiego”, co między innymi legło u podstaw zmiany nazwy Zrzeszenia Kaszubskiego, w mojej ocenie, nie mogły zakończyć się sukcesem. W czasach, gdy władza ludowa kontrolowała wszystkie przejawy życia społecznego, a o idei samorządu mówiło się na prywatnych spotkaniach i to raczej szeptem, był to dobry pomysł na przetrwanie i przechowanie pewnych wspólnych wartości dla mieszkańców Kociewia, Powiśla, Żuław, Borów Tucholskich czy środowiska związanego z przedwojennym Wilnem. Jednak już wówczas można było zaobserwować narastający kompleks „starszego” lub też „większego” brata, jak go określali publicyści kaszubscy i kociewscy z Lechem Bądkowskim i Romanem Landowskim na czele. Nic w tym nienaturalnego, jeśli weźmie się pod uwagę, że Pomorze jest w istocie zlepkiem różnych społeczności o odmiennej historii i autoidentyfikacji... (więcej w „Pomeranii”)

6. Teresa Hoppe, Co z tymi oddziałami w Zrzeszeniu?
W środowisku Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego rozpętała się niedawno dyskusja na temat, czy w danej miejscowości powinien być więcej niż jeden oddział tej organizacji. Spowodowana została ona zamiarem powołania partu w Gdańsku Osowej. Sprawą tą zajmowała się Rada Naczelna ZKP na posiedzeniu w Miastku, poruszono ją również w programie „Kaszëbë” w TVP 3. Niestety, zbyt krótki czas na wypowiedź w obu tych miejscach nie pozwolił na rzeczowe omówienie problemu. Spróbuję więc go przybliżyć w sposób bardziej obszerny na łamach naszego zrzeszeniowego czasopisma.
O co tak naprawdę chodzi? Z jednej strony mamy do czynienia z zapałem grupy osób z Gdańska Osowej, które dopiero co uświadomiły sobie potrzebę działania na rzecz kaszubszczyzny na terenie swojej dzielnicy, z drugiej zaś – wypracowane przez lata pracy Zrzeszenia, określone w statucie, reguły. W tym konkretnym przypadku statut mówi, że terytorium na którym funkcjonuje dany part określa Rada Naczelna. Czuwa ona nad tym, żeby oddziały Zrzeszenia były silne, żeby realizowały swój program i wyraziście reprezentowały społeczność zrzeszoną na danym obszarze... Czytaj całość

8. Dobra marka dla każdego
(...)Na zakończenie Roku Kaszubskiego, przy okazji głównych uroczystości rocznicowych ZKP, podsumowanie sporządził również zrzeszeniowy miesięcznik. Jest to specyficzne rozliczenie. Obejmuje ono bowiem świadomość 43 lat tradycji i zaledwie roku odbudowywania pozycji na rynku prasowym po spowodowanym względami finansowymi i organizacyjnymi kryzysie. Z tej dychotomii rodzą się pytania: ile w „odrodzonym” piśmie jest nawiązań do tego, co wypracowano w minionych dekadach, ile zaś innowacji niezbędnej w zmieniającej się rzeczywistości?
Obserwując reakcje czytelników nie sposób oprzeć się wrażeniu, że uwierzyli oni, iż „Pomerania” to jest dobra marka, produkt z wyższej półki. (więcej w „Pomeranii”)

9. Tomasz Żuroch-Piechowski, Róża od wicepremiera (felieton)
Już po wyborach! Wreszcie mogę zebrać makulaturę, która zalega na moim biurku i posłać ją do Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie, wypełniając prośbę zacnego dyrektora Bogusława Brezy. Są tam prawdziwe perełki. Jedna z kandydatek demokratycznej lewicy, zamaskowanej pod nic nie mówiącą nazwą „Sojusz Pokoleń”, eksponowała nie tylko walory osobiste mocno uwypuklone promieniami z solarium, ale i wiersz Jana Piepki „Mòje stronë”. Aż chce się dopisać kolejną zwrotkę: „Moje strony, moje strony, każdy tu jest opalony”. Kandydatka odmłodzonej lewicy musi jeszcze poczekać na debiut w lokalnej polityce, dlatego mieszkańcy powiatu puckiego nie mają co liczyć na darmowy wstęp do solarium albo na tubkę samoopalacza dodawaną obowiązkowo do becikowego. (więcej w „Pomeranii”)

10. Aneta Szopny, Separatyzm czy regionalizm?
(...)W społeczeństwie otwartym „problem” Kaszubów istnieje nadal. Sporną kwestię stanowi odczytanie działań związanych z zachowaniem dziedzictwa przodków. Zarówno regionalizm, jak i separatyzm mają wspólne źródła: umiłowanie własnej ziemi, języka, kultury. Dopiero realizacja celów pokazuje ich odmienność. O ile regionalizm dąży do wychowania człowieka otwartego, znającego swoją tożsamość, partnera w dialogu z przedstawicielami innych kultur, o tyle separatyzm skupia się na oderwaniu czy to terytorialnym, czy ekonomicznym od większych struktur, np. państwowych.
Czas zatem postawić pytanie: Kaszubi są separatystami czy regionalistami? (więcej w „Pomeranii”)

12. Barbara Pisarek, Kartuski oddział ZKP a polityka
Naciski władz ludowych na Zrzeszenie Kaszubskie (od 1964 r. Kaszubsko-Pomorskie) nastąpiły wkrótce po jego utworzeniu, pod koniec lat 50. Jego aktywność polityczna, szczególnie w okresach wyborów, została w 1959 roku przez Egzekutywę Komitetu Powiatowego partii oceniona jako nastręczająca wiele trudności. W Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej od początku miano świadomość znaczącej roli ZK dla rozwoju Kaszub i ich kultury. Jednocześnie ubolewano, że ludzie należący do partii nie kwapią się do członkostwa w nim ze względu, jak oceniano, na jego „separatystyczny charakter”. W tym samym roku pod auspicjami Komitetu Wojewódzkiego PZPR i przybyłego z centrali Zenona Kliszki przygotowano dla organizacji długofalowy program działania, którego istotnymi założeniami było „uwypuklanie wszystkiego, co łączy Kaszubów z Polską i dzieli od Niemców” oraz „unikanie bezpośredniej współpracy z klerem”. (więcej w „Pomeranii”)

14. (tk), Piętnaście lat działalności Zrzeszenia w Helu
Oddział Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Helu obchodził piętnastą rocznicę istnienia. Jubileuszowe uroczystości odbyły się 7 października. Rozpoczęły się mszą św., w której udział wzięły poczty sztandarowe Zarządu Głównego, oddziałów ZKP oraz helskich organizacji: Zrzeszenia Rybaków Morskich, Ochotniczej Straży Pożarnej i Hufca Związku Harcerstwa Polskiego. W Miejskiej Hali Widowiskowo-Sportowej przypomniano historię partu. Inicjatora jego powołania, Sylwestra Ostrowickiego, oraz kolejnych prezesów – Franciszka Kosznika, Krystynę Kosznik i Dariusza Piepera – uhonorowano pamiątkowymi grawertonami. Dyplomami uznania wyróżniono zaś 36 członków Zrzeszenia. Gratulacje i życzenia sukcesów w dalszej działalności złożyli goście... (więcej w „Pomeranii”)

15. Alfred F. Majewicz, Siła kaszubskiej motywacji
Obchodzący w tym miesiącu 90. urodziny prof. Gerard Labuda był pierwszym rektorem mojej macierzystej uczelni, jakiego miałem zaszczyt poznać osobiście, choć swoją misję na tym stanowisku zakończył w 1967 roku, zanim jeszcze zostałem studentem Wydziału Filologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Magnificencją mojej studenckiej generacji był jego następca, również historyk, prof. Czesław Łuczak, ale jako żaka w tych czasach ciężkiej próby (chwilę zdałoby się po zdobyciu indeksu przyszedł Marzec ’68 i jego tragikomiczne następstwa) od władz uczelni oddzielał mnie dystans kosmiczny. Osobiście poznałem jeszcze rektora z lat wcześniejszych, poprzednika prof. Labudy, prawnika prof. Alfonsa Klafkowskiego, ale głównie z racji tego, iż był ojcem kolegi z roku, z którym po dzień dzisiejszy dzielimy, już zawodowo, zainteresowania Orientem, przede wszystkim tym dalszym, a potem – z racji pełnionych funkcji – wszystkich ich następców na zaszczytnym urzędzie. (więcej w „Pomeranii”)

19. Jerzy Dąbrowa-Januszewski, Dzień pełen wrażeń
Pytanie kiedy po raz pierwszy i w jakich okolicznościach usłyszałem o Lechu Bądkowskim, obudziło we mnie wspomnienia z maja 1981 roku. Do tego czasu znałem Lecha jedynie z lektury jego książek. Pięć lat wcześniej podjąłem w Słupsku pracę dziennikarską i wnikliwiej zainteresowałem się nie tylko dziejami i współczesnością Pomorza, ale i własnymi kaszubskimi koszeniami. W tymże 1976 roku lokalne środowisko podjęło próbę utworzenia oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Zaszokowała mnie decyzja władz o odmowie jego zarejestrowania. Sprawiła ona, że tym bardziej zainteresowałem się Zrzeszeniem. A ponieważ byłem pod wrażeniem lektury wydanej właśnie książki Bądkowskiego „Odwrócona kotwica”, stał się on dla mnie wzorem do naśladowania. (więcej w „Pomeranii”)

20. (łg), W hołdzie regionalistom, z nadzieją na przyszłość
Sejm RP 14 listopada podjął jednogłośnie uchwałę w sprawie uczczenia 50. rocznicy odrodzenia ruchu kaszubskiego. Był to pierwszy punkt 28. posiedzenia Sejmu V kadencji. Projekt uchwały w imieniu wnioskodawców przedstawili posłowie-Kaszubi: w języku kaszubskim uczynił to Kazimierz Kleina (PO), po polsku zaś – Jarosław Sellin (PiS).
Wypełniający salę po brzegi parlamentarzyści przyjęcie dokumentu przywitali gromkimi oklaskami, na stojąco. (więcej w „Pomeranii”)

21. Marek Adamkowicz, Wystawa w Sejmie, czyli objaśnianie Kaszub
Przez dwa tygodnie, począwszy od 14 listopada, w holu Sejmu oglądać można było wystawę zatytułowaną „Kaszubi. Kultura i język”. Była to pierwsza tak obszerna prezentacja dziedzictwa tej społeczności w polskim parlamencie. (więcej w „Pomeranii”)


22. Grzegorz Gola, Dom żuławski
Kilka impresji. Z czym kojarzy się dom żuławski? Z Lwim Dworem w Oruni – najstarszym żuławskim domem podcieniowym wspartym na dziewięciu słupach, cudem uratowanym przed zniszczeniem? Czy może z domem w Koszwałach? Młodszym, większym, z trzema bogato zdobionymi szczytami. Dumnie wypiętrzonym w stronę warszawsko-gdańskiej drogi. Zręczna robota ciesielska wypełniona drobną, żółtawą cegłą holenderką, zwożoną do Gdańska w ładowniach płynących po zboże niderlandzkich statków. Symbol Wolnego Miasta narysowany onegdaj na pięćdziesięcioguldenowym banknocie. Czy dom żuławski to dom podcieniowy zbudowany przez Petera Loewena, najsłynniejszego tutejszego muratora z przełomu XVIII i XIX wieku? Domy z Orłowa, Marynów, Lubieszewa, Żuławek... Chałupa chłopa, któremu zazdrościł niejeden gdański czy elbląski mieszczanin, nie wspominając o przeciętnym szlachcicu – obywatelu Pierwszej Rzeczypospolitej. (więcej w „Pomeranii”)

23. Jerzy Dąbrowa-Januszewski, Kuńsztowny rozrechunk (felieton)
Koniec roku skłania do refleksji. Tym razem upływa on pod znakiem Europejskich Dni Dziedzictwa. Przypomniały mi się w związku z nimi słowa młodej socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, dr Katarzyny Warmińskiej, która na wrześniowej konferencji w Starbieninie, odbywającej się pod hasłem „Kim są Kaszubi”, zastanawiała się nad „nierefleksyjną praktyką kulturową u Kaszubów” i „pamięcią etniczną”. Ile w tym prawdy jednostkowej, a ile uogólniających domysłów? Sprawa nie do rozstrzygnięcia. Podobnie jak dylematy z określeniami: „sztuka profesjonalna” (po dyplomie uczelni artystycznej – średniej, wyższej?), „sztuka ludowa”, „sztuka plastyczna amatorska”. Dochodzi do tego pytanie o rękodzieło: czy ono też jest sztuką?

24. Piotr Dziekanowski, Nożyczki i Remus
Malowanie na szkle, haft, plecionki z korzeni sosny – tego rodzaju artystyczne rzemiosło kojarzy się z kaszubską tradycją. Wycinanki raczej nie, choć może się to wkrótce zmienić. Co ciekawe, prekursorka tej nowej u nas specjalności, Blanche Krbechek, nie mieszka na Pomorzu ani nawet w Polsce – jest potomkiem kaszubskich emigrantów z dalekiej Minnesoty (Stany Zjednoczone).
Otwarcie pierwszej wystawy kaszubskich wycinanek zaplanowano na 2008 rok, a miejscem prezentacji ma być Muzeum Zachodniokaszubskie w Bytowie.
– Na razie mamy trzy wycinanki pani Krbechek z elementami haftu kaszubskiego – mówi dyrektor muzeum Janusz Kopydłowski, dodając, że czeka na kolejne. (więcej w „Pomeranii”)

25. Katarzyna Rozmarynowska, Z zapomnianej przeszłości gdańskiego parku miejskiego w Jaśkowej Dolinie
Wiek XIX śmiało można nazwać stuleciem parków publicznych, zdominowały one bowiem w tym czasie wszystkie inne formy zagospodarowania terenów zielonych. Powstawały w dużych i małych miastach. W przeciwieństwie do ogrodów królewskich, mieszczańskich czy należących do arystokracji, które już wcześniej, ale na ściśle określonych zasadach, otwierano dla szerszej publiczności, dziewiętnastowieczne parki miejskie tworzone były z myślą o wszystkich mieszkańcach. Oni również łożyli na ich urządzanie. (...) powstały w latach 1832-1838 gdański park miejski w Jaśkowej Dolinie jest jednym z wcześniejszch tego typu przedsięwzięć municypalnych w Europie. (więcej w „Pomeranii”)

30. Tomasz Rembalski, Pałubiccy z Osławy Dąbrowy
Korzenie genealogiczne współczesnych mieszkańców ziemi bytowskiej wywodzą się w znacznej mierze z sąsiednich (południowo-wschodnich) powiatów kaszubskich. Nie brakuje też tu przybyszów z innych, dalszych regionów dawnej i obecnej Rzeczypospolitej. Wśród miejscowych rodów są i takie, które żyły na tym terenie „od zawsze”. Jednym z nich są Pałubiccy z Osławy Dąbrowy. (więcej w „Pomeranii”)

36. Jerzy Nacel, Targ, którego nie ma
Kaszubi zawsze ciągnęli do Gdańska. Przybywali tu z bliższych i dalszych stron, wioząc na wózkach – często zaprzężonych w woły – żywność, wyroby ze skóry czy z owczej wełny, a także inne towary. Do miasta docierali również, dostarczający na swoich czółnach płody morza, rybacy.
Znajdujące się w granicach miejskich obwarowań targi pełniły ważną rolę w życiu gospodarczym dawnego Gdańska. Miejsca, w których się one znajdowały zdradzają zachowane nazwy ulic i placów: Targ Węglowy, Targ Drzewny, Targ Rybny... Wiele podobnych, jak choćby Targ Chlebowy czy Targ Kaszubski, zanikło bezpowrotnie. Ten ostatni usytuowany był na Starym Mieście. Od strony zachodniej łączył się krótką ulicą z Podwalem Grodzkim, od wschodu zaś zawierał się zbiegiem ulic Gnilnej i Rajskiej. Spotkać można było na nim handlujących Kaszubów. (więcej w „Pomeranii”)

37. Andrzej Grzyb, Poezja nie przekwita (felieton)
Niewielka książeczka w szarozielonej okładce imitującej oryginalny zeszyt – notatnik, w którym poetka zapisywała swoje wiersze. Nazwisko Hillar wybite wielkimi literami, nad nim ledwo czytelne imię Małgorzata, poniżej jakby mniej znaczący tytuł „Utwory zebrane”. I jeszcze obrazek, akwarela może, łąki po sianokosach. Smakowanie dorobku popularnej w latach 60. poetki zaczyna się – chcąc nie chcąc – właśnie od tej okładki.
Pamiętam moje uniwersyteckie początki. Na zamglonym poetyckim horyzoncie budziła się „nowa fala”. Gdzieś na wybrzeżowej stacji składano wagony „Nowego transportu posągów”. Na zajęciach z poetyki, prócz Różewicza, Grochowiaka i Herberta, krojono niczym u doktora Tulupa „Gliniany dzbanek” i „Prośbę do macierzanki” Małgorzaty Hillar. Jeszcze trwała jej sława. Nie tylko dziewczyny zaczytywały się w prawdziwie miłosnych, delikatnych, a przy tym odważnie erotycznych wierszach „Małgorzaty z krainy czarów”. (więcej w „Pomeranii”)

38. Marek Adamkowicz, Oczy Chrystusa
Nieszczęście spadło na Protowo w nocy z sobotę na niedzielę, a jako pierwszy dowiedział się o nim Józef – zakrystianin. Przekręcając z namaszczeniem klucz w wiekowym zamku nie miał pojęcia, że stało się coś złego. Wszedł więc do świątyni spokojnie, przesunął oddzielającą wejście od kruchty kotarę i odszukał bakelitowy włącznik. Wnętrze natychmiast wypełniło się rozproszonym światłem, w którym wszystko wyglądało jak zawsze, czyli nabożnie. Kościelny minął dwie kamienne misy na wodę święconą i wkroczył do nawy. Jego wzrok wędrował po wiszących na ścianach stacjach drogi krzyżowej. Stacja VIII – Jezus pociesza płaczące niewiasty. Stacja IX – Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci. Stacja... Nie, ambona. Puste miejsce nad amboną! Właśnie… Miejsce nad amboną było puste! Mężczyzna wybiegł z kościoła, na chwilę zapominając zupełnie o męczącej go astmie.
– …ęże proboszczu! Księże proboszczu! – wysapał w przedsionku plebanii. – Pana Jezusa ukradli! (więcej w „Pomeranii”)

41. Maria Roszak, Ciapa (opowiadanie kociewskie)

42. Krzysztof Korda, Dziesiąte urodziny Instytutu Kaszubskiego
W listopadzie minęła dziesiąta rocznica powołania Instytutu Kaszubskiego, placówki skupiającej ludzi nauki, związanych z ruchem kaszubsko-pomorskim z racji zainteresowań czy pochodzenia. Jego grono założycielskie stanowiło 25 osób, wśród nich prof. Józef Borzyszkowski, prof. Gerard Labuda, ks. dr Wiesław Mering, prof. Hanna Popowska-Taborska, prof. Brunon Synak, prof. Edmund Wittbrodt, dr Klemens Bruski. Zebranie inaugurujące działalność stowarzyszenia odbyło się 20 listopada 1996 roku. Przyjęto wówczas statut organizacji, zaś sądownie zarejestrowano ją 22 stycznia roku następnego. Od początku prezesem jest prof. J. Borzyszkowski. (więcej w „Pomeranii”)

43. Janina Borchmann, Ćwierć wieku bez Gùczowégò Macka
24 października minęła 25. rocznica śmierci patrona Biblioteki Publicznej Gminy Wejherowo w Bolszewie – Aleksandra Labudy. Dzień później odbyła się w Wejherowie uroczystość ku jego czci, w ramach której odprawiono mszę św. po kaszubsku oraz zorganizowano sesję naukową. Obchody przygotowały gmina Wejherowo oraz Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej.
Nabożeństwo koncelebrowane było w kościele pw. św. Leona Wielkiego przez ks. dr. Leszka Jażdżewskiego i ks. kan. Stanisława Bacha. Oprawę muzyczną zapewnili uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej im. F. Chopina, którzy wykonali m.in. dwa utwory po kaszubsku. Kazanie wygłosił ks. Jażdżewski; przypomniał on też postać Labudy, w tym jego działalność i twórczość. (więcej w „Pomeranii”)

44. Tomasz M. Cisewski, Myśląc o pradziadku...
Mój pradziadek, Leon Milkowski, urodził się 6 grudnia 1902 roku w Kurkowie koło Czerska. Był synem robotnika leśnego Leona i Katarzyny Zengotty. W wieku 16 lat wstąpił jako ochotnik do Wojska Polskiego. Jego starszy brat Franciszek został w 1913 roku powołany do służby w armii niemieckiej, z której już nie powrócił; zginął we wrześniu 1914 roku.
Leon walczył od 2 grudnia 1918 do 27 stycznia 1920 roku. Brał udział w działaniach na Wschodzie. Tam, na jakimś bagnistym terenie, został ranny (prawdopodobnie było to w okolicach Mińska). Większość żołnierzy z jego oddziału wówczas zginęła, on natomiast udawał, że nie żyje. Ocalał, gdyż szybko otrzymał pomoc. Przetransportowano go do szpitala w Świeciu. W roku 1931 roku należał krótko do Związku Inwalidów Wojennych RP. (więcej w „Pomeranii”)

45. Kazimierz Ostrowski, Z protokołu pewnego zebrania (felieton)
Miałem jeszcze świeżo w pamięci Październik 1956 w Poznaniu, codzienne niemal wiece w Bratniaku przy Stalingradzkiej, przepełnione nadzieją na wielkie zmiany. Coś z tej atmosfery odnalazłem w pierwszych zebraniach Zrzeszenia Kaszubskiego, przy którego narodzinach asystowałem parę miesięcy później w Chojnicach. Szumne i tłumne zgromadzenie założycielskie oddziału powiatowego, niewolne od patetycznych gestów i przemówień, mieliśmy już za sobą. Sześć tygodni później, w niedzielne przedpołudnie 10 marca 1957 r., odbyło się zebranie konstytuujące Koła Miejskiego ZK. (więcej w „Pomeranii”)

46. Rómk Drzeżdżónk, Òpòwiesc ò Janie Patockù
„Gniéżdżewsczim gbùróm bëło w stôrëch czasach wiele figlów przëgôdóné. Òni sã gòrzëlë, a to nie je tak zle, òni wiedzą, co òni są! Jô czuł – ale to mie bëło w tajemnoscy pòwiôdóné, – że òni òd jednégò z tëch trzech mãdrców pòchòdzą. Òni sã głupima sztelëją, bò czejbë òni swòjã mądrosc pòkôzalë, tejbë jich całi swiat ò radã szturmòwôł. Czëtelnikóm jô dzys pòwiém le pôrã tëch gniéżdżewsczich figlów” – tak zaczinają sã „Figle gniéżdżewsczich gbùrów” z 1920 rokù Bëła to pierszô ksążka wëdónô pò kaszëbskù pò I swiatowi wòjnie. Ji aùtorã béł Wùj Wrëk, czëlë Jan Patock – szkólny, fòlklorista, gazétnik, człowiek trzech jãzëków: kaszëbsczégò, pòlsczégò ë niemiecczégò, a przede wszëtczim bëlny Kaszëba, chtërny mógł rzec ò se: „Jô jem Kaszëba! Jestem Kaszubą! Ich bin Kaschube!” (więcej w „Pomeranii”)

48. Pożegnania

50. Kow., Ùczba kaszëbiznë 2006/2007

53. Lektury

56. Klëka

62. Kow., Informator regionalny

64. Rómk Drzeżdżónk, Wszëtczégò nôlepszégò
5, 10, 15, 20, 25, 30, 35, 40, 45, 50, 55, 60, 65, 80, 100, 105, 120 ëtd. ëtd.
Nié, nié, nie są to szczestlëwé numrë Totka, Lotka czë jaczis jiny loterie. Taczima òkrãgłima numrama wierã jesz nicht milóna nie dobëł. Nie je to téż matematicznô wëzgódka ani lëczbòwi cyg. Wiãc co to za są za krëjamné lëczbë? Chto rozëmniészi a mądrzészi, nen wié, że to są kaszëbsczé lëczbë roczëznowé. Nëch latos na Kaszëbach òbrodzëło wicy jak krëszków, bùlwów, jabków a klatów na bani glacbómbë.
Co miasto, co wies, co môl, co òddzél Kaszëbskò–Pòmòrsczégò Zrzeszeniô, co stowôra, co jinstitucjô, co człowiek – to co sztót cos sã w tim rokù fejrowało a òbchòdzëło. A to roczëzna pòwstaniô, a to założeniô, a to nadaniô, a to ùrodzeniô, a to smiercë, a to ksążczi wëdaniô, a to lëteracczégò debiutë, a to pierszi wiérztë napisaniô, a to òsoblëwégò czichnieniô, a to fëstnégò piôrdnieniô… Leżnosców do achtnieniô z kòpicą, a jesz wicy. Taczi, wejle, òsoblëwi rok. Blós sã ceszës, a pòd niebò wësok skôkac, bò na tim swiece przërodzonym prawã człowieka je sã radowac. (więcej w „Pomeranii”)

Dołączone pliki: pomerania_0612.jpg 
Strona do wydruku Poleć tę stronę (e-mail)
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002