Wiadomości - Miesięcznik "Pomerania" - „Pomerania” 1/2007
Losowe zdjęcie
23.07.2011 XIII Zjazd Kaszubów Lębork: Formowanie pochodu
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Miesięcznik "Pomerania" : „Pomerania” 1/2007
Wysłane przez: sgeppert dnia 4.1.2007 7:04:15 (3120 odsłon)

Pomerania 01/2007Geograficzno-historyczne Pomorze, jak na to wskazuje etymologia jego nazwy (ziemia nad morzem, pod-morze), jest krajem zajmującym czworobok między dolną Wisłą a dolną Odrą oraz między Morzem Bałtyckim a doliną Noteci i dolnej Warty. W XII wieku, w wyniku wydarzeń politycznych, w jego obręb weszły ziemie między dolną Odrą a Meklemburgią, jako tzw. Pomorze Przednie (niem. Vorpommern). Kaszubi razem z innymi słowiańskimi plemionami zasiedlali całą tę krainę. Wytworzyli tutaj własną wspólnotę językowo-kulturową, a także organizację polityczno-państwową, w postaci państewek plemiennych z odrębnymi dynastiami książęcymi, poczynając od VI wieku n.e. aż do schyłku wieku XIII.
Nowy numer „Pomeranii” ukaże się 5 stycznia br.



Pomerania - miesięcznik wydawany przez Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Redakcja: 80-837 Gdańsk, ul. Straganiarska 21-22, tel. 058 3012731, e-mail red.pomerania@wp.pl



2. Gerard Labuda, O „Historii Kaszubów w dziejach Pomorza”
Geograficzno-historyczne Pomorze, jak na to wskazuje etymologia jego nazwy (ziemia nad morzem, pod-morze), jest krajem zajmującym czworobok między dolną Wisłą a dolną Odrą oraz między Morzem Bałtyckim a doliną Noteci i dolnej Warty. W XII wieku, w wyniku wydarzeń politycznych, w jego obręb weszły ziemie między dolną Odrą a Meklemburgią, jako tzw. Pomorze Przednie (niem. Vorpommern).
Kaszubi razem z innymi słowiańskimi plemionami zasiedlali całą tę krainę. Wytworzyli tutaj własną wspólnotę językowo-kulturową, a także organizację polityczno-państwową, w postaci państewek plemiennych z odrębnymi dynastiami książęcymi, poczynając od VI wieku n.e. aż do schyłku wieku XIII. (więcej w „Pomeranii”)

12. Józef Borzyszkowski, Gerard Labuda – Kaszuba w Poznaniu
Profesor Gerard Labuda – wychowanek Uniwersytetu Poznańskiego sprzed II wojny światowej, jego późniejszy, powojenny rektor, a także dyrektor Instytutu Zachodniego, luminarz – nie tylko poznańskiego oddziału – Polskiej Akademii Nauk, przez lata jej wiceprezes w Warszawie i pierwszy prezes odrodzonej w 1989 roku Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie, niejednokrotnie mówił o sobie, że jest Kaszubą w Poznaniu. (więcej w „Pomeranii”)

17. Artur Jabłoński, Stanął w prawdzie
Gratulacjami, życzeniami i wyrazami uznania, jakie 12 grudnia padły w auli poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, dałoby się obdarzyć wiele osób. Tymczasem były one skierowane tylko do jednego człowieka – Gerarda Labudy. Z pokorą przed jego 90-letnim życiem i 70-letnim dorobkiem naukowym stanęli sekretarze stanu, rektorzy szkół wyższych, profesorowie, odziani w przynależną ich godności purpurę biskupi, wydawcy książek, studenci, samorządowcy, prezesi organizacji pozarządowych i rodzina. Przybyli z całej Polski, najliczniej z Wielkopolski i Kaszub, by oddać hołd największemu żyjącemu historykowi dziejów słowiańskich, polskich, pomorskich i kaszubskich. (więcej w „Pomeranii”)

18. (ts), Dwa jubileusze, (łg), Laur dla Profesora
Ubiegły rok minął w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim pod znakiem różnych jubileuszy. Wyjątkowe uroczystości obchodziliśmy w Gdańsku 15 grudnia – świętowaliśmy 90 urodziny profesora Gerarda Labudy oraz dziesięciolecie powstania Instytutu Kaszubskiego. Rocznicowe spotkanie połączone zostało z prezentacją pierwszego tomu „Historii Kaszubów w dziejach Pomorza”, poświęconego czasom średniowiecza, autorstwa tego wybitnego naukowca. Najnowsze dzieło Profesora, oparte na wnikliwej analizie źródeł, zaskakuje śmiałością niektórych hipotez, dlatego warto, mimo jego znacznej objętości (prawie 500 stron), gruntownie się z nim zapoznać. (więcej w „Pomeranii”)

19. Tomasz Żuroch-Piechowski, Polska jest sexy! (felieton)
Kiedy w Pucku proszę o „Dziennik”, to w 96 proc. przypadków kioskarz kładzie na ladę „Dziennik Bałtycki”. Czasem jednak pan w okienku czujnie pyta: „Który?” Wówczas spoglądam mu głęboko w oczy, aby dać do zrozumienia, że doceniam profesjonalizm, asertywność, umiejętność budowania relacji z klientem i w ogóle padam do nóżek. Głęboko wstrząśnięty i zmieszany dodaję wówczas szeptem: „ogólnopolski...” i „Dziennik” ląduje w mojej siatce. (więcej w „Pomeranii”)

20. Grzegorz Gola, Ostatnia pompa wietrzna na Żuławach
Żuławy nie są już krainą wiatraków. Szkoda. Pomiędzy Wisłą a Nogatem ocalały zaledwie dwa. Oba w opłakanym stanie. W Drewnicy – wyniosły koźlak. W Palczewie – dumny holender. Jak by nie opisywać ich obecnego stanu, zawsze będzie to poezja pełna buntu i protestu przeciwko dewastacji najpiękniejszego, ludzką ręką uczynionego, krajobrazu. Każdy, kto z natchnieniem pisze o Żuławach, może być z miejsca posądzony o skłonności turpistyczne. (więcej w „Pomeranii”)

22. (ma), Na gdańskim areopagu
Porozmawiajmy... – to proste, lecz jakże ważne przesłanie towarzyszy nieodłącznie Gdańskiemu Areopagowi. Uczestnicy ostatniego, odbywającego się w dniach 10-13 listopada ubiegłego roku zastanawiali się nad kolejnym punktem Karty Powinności Człowieka, a konkretnie – nad znaczeniem rodziny i ojczyzny. Głos w dyskusji tradycyjnie zabrały wybitne osobistości naszego życia społecznego i kulturalnego. Trzy z nich – ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, reżysera Juliusza Machulskiego oraz byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Marka Safjana – przy okazji areopagu przepytali też młodzi adepci dziennikarstwa z Gimnazjum i Liceum Jezuitów w Gdyni. Efekty ich dociekań prezentujemy na sąsiednich łamach. (więcej w „Pomeranii”)

25. (iwm), Jak ùczëc kaszëbsczégò – jiwrë i szczegółowé rozwiązania
Ò „Rolë samòrządów i direchtorów szkòłów we wspiéranim ùczeniô kaszëbsczégò jãzëka” prawilë 5 gòdnika we Gduńskù direchtorze szkòłów, wójtowie, bùrméstrowie, ùrzãdnicë i regionaliscë z całégò wòjewództwa. Ò swòjich doswiôdczeniach w ti témie gôdalë przestôwcowie dwùch ministerstwów i NIK, a téż ùrzãdnicë wòjewódzczi, przërôczony do Staromiésczégò Ratusza bez Òglowi Zarząd Kaszëbskò-Pòmòrsczégò Zrzeszeniô – òrganizatora kònferencje. (więcej w „Pomeranii”)

27. Hana Makùrôt, Ùprocëmnienia midzë kaszëbską juwernotą, subiektowòscą z mówienim pò kaszëbskù
Problemã kaszëbsczi juwernotë ùjimô sã tuwò z pòzdrzatkù filozofije subiektu pòjimóny jakno filozofijô mówieniô. Kategòrëje kaszëbsczi juwernotë a subiektowòscë mdą wic òdnôszóné nié do kaszëbsczi spòlëznë, ùchwëcony jakno etniczno-regionalnô gromada, ale do egò, chtërno mówi pò kaszëbskù. Kaszëbskô juwernota rozezdrzéwô sã tuwò jakno etniczną juwernotã jednostczi, nié zôs jakno kaszëbską juwernotã zrzeszeniową. (więcej w „Pomeranii”)

30. Wòjcech Makùrôt, Przełomòwi dzéń
2 gòdnika w ùroczësti spòsób we Gduńskù zakùńczony òstôł Kaszëbsczi Rok, ògłoszony bez Sejmik Pòmòrsczégò Wòjewództwa, tczący przë tim piãcdzesątą roczëznã pòòwstaniô Kaszëbskò-Pòmòrsczégò Zrzeszeniô. Przë ti leżnoce òdemkłi òstôł òsoblëwi wëstôwk, jaczégò głównym ekspònatã je jeden z nôwiãkszich symbòlów Kaszëbów – Pierscéń Swiãtopôłka Wiôldżégò. Dzéń zwińcowôł nadzwëkòwi kòncert, w jaczim kaszëbskô mùzyka òkôza sã w czësto nowi, filharmóniczny krôse. (więcej w „Pomeranii”)

31. Jerzy Dąbrowa-Januszewski, Pamięć (felieton)
Na grudniowym, jubileuszowym, a więc Nadzwyczajnym Zjeździe Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego odnoszono się nie tylko do jego założycieli, uwiecznionych na okolicznościowej wystawie, ale i do zastępów późniejszych działaczy, których w sali Filharmonii Bałtyckiej uhonorowano medalami 50-lecia i dyplomami. Mówiono też o wyzwaniach na następne lata.
A więc pamięć... Myśląc o przyszłości pamiętajmy o przeszłości, czerpiąc obficie z najlepszych wzorców. Tę prawdę uprzytomnił, z pewnością nie tylko mnie, w swoim płomiennym wystąpieniu nestor Stanisław Pestka obdarzony tytułem Honorowego Członka ZKP. (więcej w „Pomeranii”)

33. Arkadiusz Goliński, Nie dzielmy się
Pięćdziesięcioletnie Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie od początku swojego istnienia nie tylko przyczyniało się do podnoszenia świadomości obywatelskiej i regionalnej mieszkańców Pomorza – Kaszubów i Kociewiaków, ale też wypracowało z powodzeniem funkcjonujące obecnie wewnątrz organizacji procedury demokratyczne. Wydało tysiące publikacji o tematyce kaszubsko-pomorskiej, których łączny nakład liczony jest już w setkach tysięcy egzemplarzy. Staraniem organizacji od ponad czterdziestu lat ukazuje się pismo regionalne „Pomerania”, doskonałe medium, dzięki któremu idee przyświecające naszej społeczności mogły być i są prezentowane oraz wprowadzane w życie. Wspomnieć również należy o instytucjach, które wiele zawdzięczają ludziom Zrzeszenia. Powstały, pracują i doskonale się rozwijają takie placówki jak Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie czy Kaszubski Uniwersytet Ludowy w Wieżycy. Język kaszubski w Kościele, szkołach, mediach, w ogóle w życiu publicznym nie zaistniałby na taką skalę, gdyby nie ludzie spod stanicy, na której napisano „Zrzeszonych nas nikt nie złamie”. Zasługi i osiągnięcia jednej z największych organizacji pozarządowych na Pomorzu i w Polsce można by jeszcze długo wymieniać. Nasuwa się jednak pytanie, kto za ten dorobek i jego – używając języka ekonomicznego – zdyskontowanie oraz rozwój winien zadbać i na co dzień brać odpowiedzialność? Odpowiedź wydaje się prosta. Ale czy nie jest to złudne? Prezes ZKP Artur Jabłoński w swoim programowym wystąpieniu na łamach „Pomeranii” stara się zmarginalizować dorobek i dobre dziedzictwo, nadając naszej organizacji zupełnie nowy, karkołomny kierunek. (więcej w „Pomeranii”)

35. Kazimierz Ostrowski, Drugie półwiecze, trzecie pokolenie (felieton)
Coraz mniej jest ludzi, którzy uczestniczyli w zakładaniu Zrzeszenia Kaszubskiego. Kurczy się krąg świadków, ogarniających pamięcią jego dzieje, mogących opowiedzieć o entuzjastycznych początkach, upadkach i wzlotach. O obronie niezależności, mozolnym osiąganiu celów i budowaniu autorytetu. Ale i oni znają tylko tę część historii, którą sami współtworzyli lub widzieli z bliska. Dla nich, weteranów z pierwszego zaciągu, książka Cezarego Obracht-Prondzyńskiego „Zjednoczeni w idei” stanie się pobudką do rozpamiętywania własnych i swego środowiska doświadczeń, na tle losów całej organizacji. Choć może nie znajdą w niej tych faktów, o których pragnęliby przeczytać (wszak monografia nie jest kroniką), lektura będzie jednak frapująca i pouczająca. (więcej w „Pomeranii”)

36. Skry Ormuzdowe 2006
Już po raz dwudziesty przyszło nam wyróżnić Skrą Ormuzdową – nagrodą miesięcznika „Pomerania” – osoby dbające o dziedzictwo regionu w środowiskach lokalnych. Takie, które swoje zainteresowania i zapał potrafią przekazać innym ludziom, ci z kolei następnym... W ten sposób wzniecają oni płomień, odbijający swoje światło nie tylko w małych, kaszubskim czy kociewskim, światkach, ale i daleko poza nimi.
Tegoroczni laureaci bez wątpienia zasłużyli na wyróżnienie. Ksiądz Waldemar Naczk jest orędownikiem języka kaszubskiego w liturgii Kościoła w Gdańsku. Marian Kowalewski inicjuje i animuje przedsięwzięcia turystyczno-regionalne w gminie Somonino, zaś Marek Kwidziński popularyzuje kaszubszczyznę w Internecie. Nie mniejsze osiągnięcia ma Mirosław Ugowski, znany jako twórca Kaszubsko-Pomorskiej Ligi Baśki i organizator skierowanych do młodych przedsięwzięć sportowych, a zarazem osoba pomagająca ludziom niepełnosprawnym. Są jeszcze Marek Wałdoch – krzewiciel kaszubszczyzny na Gdańskich Wyżynach oraz Zespół Pieśni i Tańca „Bytów”, który od 60 lat promuje nieustannie dorobek kulturowy bytowszczyzny. (więcej w „Pomeranii”)

43. (nm), Klejnot w koronie Rzeczypospolitej – sztuka zdobnicza Prus Królewskich
13-letnią wojnę państwa polskiego i Związku Stanów Pruskich z Zakonem Krzyżackim. Chociaż wyniszczyła ona materialnie skarbiec koronny, Prusy Królewskie oraz ich mieszkańców, zaprzysiężony traktat położył podwaliny pod bezpieczny i pomyślny rozwój inkorporowanych do Rzeczypospolitej terenów, uwalniając ujście Wisły dla swobodnego handlu i kontaktów ze światem. Do królestwa polskiego powróciły ziemie: chełmińska, dobrzyńska i michałowska, Pomorze Gdańskie, Warmia jako dominium biskupie oraz część Powiśla z Elblągiem, Malborkiem i Sztumem. Dzięki rolniczemu zapleczu Korony, przez dwa stulecia stanowiącemu spichlerz Europy, Prusy Królewskie zaczęły wzrastać ekonomicznie i budować własną – społeczną, kulturalną i artystyczną – tożsamość, strzegąc jednocześnie swojej autonomiczności. (więcej w „Pomeranii”)

47. Andrzej Grzyb, Klimaty, słowa, kamyki i karasie (felieton)
Od kilku miesięcy miewam złe sny. Kiedy się budzę, rzeczywistość wygląda jeszcze gorzej. Na szczęście gospodarka ma się nieźle.
Tyle o polityce. Dodać do tego mogę tylko dowcip zasłyszany ostatnio. A idzie on tak: Przychodzi mama do urzędu dowiedzieć się o robotę dla syna. Pan dyrektor pyta: A cóż to syn potrafi? Mama odpowiada: Umie murować. Dyrektor się ucieszył: A to pięknie, proszę pani. Jest robota jak złoto. Trzy tysiące na rękę. Kobiecina zmartwiła się: Ej, niedobrze, trzy tysiące..., to mi się łobuz rozpije. Nie ma pan czegoś gorszego? Dyrektor nawet sekundy nie czekał: Mam, mam, proszę pani. Pomocnik murarza. Dwa tysiące. Kobiecina kręci głową i nadal jest niezadowolona. W końcu odważyła się i mówi: A nie ma pan dyrektor czegoś za sześćset złotych? To by było w sam raz. Zaskoczony dyrektor drapie się po głowie i po namyśle mówi: No, mam, proszę pani, taką robotę, ale żeby ją pani syn dostał, musiałby skończyć wyższą szkołę. (więcej w „Pomeranii”)

48. Jerzy Nacel, Uwagi o dysertacji doktorskiej Aleksandra Majkowskiego
W lipcu 2006 roku minęła 130. rocznica urodzin wielkiego syna ziemi kaszubskiej doktora Aleksandra Majkowskiego – lekarza, publicysty, działacza społeczno-politycznego czasów zaboru pruskiego i dwudziestolecia międzywojennego. To on, twórca Towarzystwa Młodokaszubów, poprowadził w 1912 roku uczestników inauguracyjnego zjazdu tej organizacji do klasztoru w Oliwie, na groby książąt kaszubsko-pomorskich.
Był również wybitnym pisarzem. W listopadzie 1935 roku Polska Akademia Literatury odznaczyła go Srebrnym Wawrzynem Literackim. Jego „Żëcé i przigòdë Remùsa” to najwspanialsza powieść napisana w języku kaszubskim (miała kilkanaście wydań, w tym tłumaczenia na języki polski, francuski i niemiecki). (więcej w „Pomeranii”)

50. Marek Adamkowicz, Szepty
Czas nie chciał przyspieszyć. Płynął jednostajnie, w rytmie odmierzanym złotymi wskazówkami na eleganckim cyferblacie. Karl Moser patrzył na nie z wyraźną irytacją. Miał wrażenie, że zegarek śmieje się mu prosto w twarz, chce nauczyć pokory.
– Dobrze, przyjmuję wyzwanie – tłumaczył sobie. – Poczekam cierpliwie, aż ona przyjdzie. To przecież niedługo.
Podniósł się z ławki z ociąganiem, ślubując w duchu, że w umówione miejsce będzie szedł spokojnie. Przyjmie pozę kogoś obojętnego na kobiece wdzięki, kogoś kto nie odstępuje od krępujących luterańskich zasad; uda, że serce nie łomocze z niecierpliwości.
Kilka kroków uświadomiło mu, że oszukuje sam siebie. Tak naprawdę chciał biec, być jak najszybciej w zakątku, w którym ta niezwykła kobieta miała na niego czekać.
– Jak będziesz w Oliwie, odwiedź koniecznie grotę szeptów w zamkowym parku – zachęcała, kiedy rozmawiali po raz pierwszy. (więcej w „Pomeranii”)

54. Zygmunt Bukowski, Świąteczne nastroje
W drugą niedzielę adwentu zbudziłem się wcześnie, ledwie poranek począł bladym różem wstającej zorzy nakrywać przeczystą biel zaśnieżonych pól. Coraz wyraźniejszy cień naszej jodły kładł się w pożogę pałających diamentów przybierającą na sile we wstającym słońcu. Niebawem jego naga połowa, wydęta z brzemiennego pagóra, ubrawszy się w ognistą koronę, siłą pełną blasku uderzyła w szczytowe okno naszego domu, zalewając sypialnię spotęgowanym światłem odbitym od śniegu. Róża – już w półsennym czuwaniu – trafiona jego mocą z wielką ostrożnością uniosła powieki, by je natychmiast zmrużyć i przez szparki przysłonięte rzęsami, jak przez grzebień hebanowy, badała siłę złotego ognia, jaką mogą przyjąć jej szmaragdowe tęczówki i przepastne źrenice. Uczyniwszy ten zwiad, wnet wstąpiła w rzeczywistość danego nam dnia i rzekła:
– Zygmunt, czy ty wiesz jak mi wezbrany pokarm w piersi dokucza? – jakby tysiące szpileczek ją kłuły, a Sebcio nie chce jej tknąć, odkąd spróbował pić z butelki.
Żartując powiedziałem:
– To ja się stanę oseskiem i je opróżnię. (więcej w „Pomeranii”)

57. Stanisław Janke, Zaginione humoreski
W 1922 roku Aleksander Majkowski zaczął wydawać w Kościerzynie, przy wsparciu Rady Pomorskiej, gazetę „Pomorzanin”. Dziennik publikował niedzielny dodatek „Druh”, którego redakcję Majkowski powierzył poecie ks. Leonowi Heykemu. W tym czasie autor „Piesniów północë” od dwóch lat był katechetą w miejscowym Państwowym Seminarium Nauczycielskim Męskim, a jako twórca zaczął pisać swój monumentalny poemat epicki „Dobrogòst i Miłosława”. Duchowny ogłosił w „Druhu” cykl humoresek pod nazwą „Bardzeńskji vergle” (w obecnej pisowni „Bardzeńsczé wergle”). Według Jana Karnowskiego i Władysława Pniewskiego fabułę do nich poeta czerpał z gadek zasłyszanych w dzieciństwie, które spędził w Cierzni, przysiółku leżącym niedaleko Bieszkowic w powiecie wejherowskim. (więcej w „Pomeranii”)

58. Radosław Grześkowiak, Obraz Gdańska w poezji staropolskiej
Bujna historia Gdańska zajmowała nie tylko dawnych kronikarzy, ale także poetów, którzy w swych wierszach opiewali dramatyczne i przełomowe wydarzenia. Miał on ponadto twórców, sławiących zarówno wspaniałość grodu, jak i hojność oraz mądrość Rady Miejskiej. Jednym z nich był Jan Łangowski, lektor języka polskiego w Gimnazjum Gdańskim w drugiej połowie XVII wieku, będący niejako zawodowym panegirystą nadbałtyckiego grodu. Jak pod sznurek pisywał on szumne strofy typu:
Zacne w swej godności, miasto Gdańsku, sławne
Ku Panu w miłości, w szczyrość starodawne,
[...]
Tyś między inszymi przodkowało śmiele
Miastami pruskimi, podnosząc tak wiele
Szkód, strat, chcąc przy swojej umierać wierności,
Niżeli fałszywej służyć obłudności.

(więcej w „Pomeranii”)

62. (rs), Konkurs literacki im. M. Stryjewskiego
Podczas finału XXI edycji Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego im. Mieczysława Stryjewskiego, który odbył się 24 listopada, aula lęborskiego „ogólniaka” nr 1 wypełniona była, jak co roku zresztą, po brzegi.
Uroczystość rozpoczęła się Turniejem Jednego Wiersza – tradycyjnym konkursem polegającym na głosowaniu przez publiczność na najładniejszy, jej zdaniem, utwór poetycki. Najlepsze (w scenografii Hanny Lewandowskiej z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lęborku) zaprezentowała licealna młodzież. Najwięcej głosów i nagrodę publiczności, ufundowaną przez Lęborską Fundację Kultury, otrzymał wiersz lęborczanki Małgorzaty Borzeszkowskiej w interpretacji Elizy Wrońskiej. (więcej w „Pomeranii”)

63. Elżbiéta Bùgajnô, Wiérztë

64. Maria Roszak, Dziudzia Malwjina
Była raz sobia jedna taka dziéwucha, ćmuła wéw wszytkim, ale pupa istna. Rodzice bolechowali, co zéz nióm bandzia, bo jano wéw haziel lejtała dziesiańć razy na dziéń. A tamoj ruńcowała wszytko aż rutotało na całóm chałupa. Najgorzy przed rumlam. Ta dziéwucha tedy i po godzina w tym haźlu ślénczała, bo na wygiby to trza i wyczes przyrychtować, westka se poprawić, delija i sznurówka. Takie to było dédko niełużyte. Nic dóma nié robjiła. Matka jamruja:
– Malwjina! – bo takoj mniała na imia – a weź nié myłkuj! Toć do mućki trza léźć, płachty uprać, a nié non stop na te plachandry, pinderindo! (więcej w „Pomeranii”)

65. Kazimierz Rosadziński, Wizjoner
Wszystko co o Lechu Bądkowskim powiedziano w „Pro memoria” zaświadcza o złożoności jego osobowości, o różnorodności dróg i ścieżek, jakimi podążał i na których uściślał swój cel. Objawia się on nam teraz naocznie, w otaczającej rzeczywistości. Bo Bądkowski okazał się wizjonerem. Zresztą był tego świadom, zgodnie z chińskim przysłowiem: „Jeżeli możesz planować na rok – siej zboże, jeżeli na dziesięć lat – sadź drzewa, jeżeli na całe życie – kształć i nauczaj ludzi”.
Pisarski dorobek Bądkowskiego obejmuje blisko 30 książek i około 1000 artykułów (pomijam niezliczone wystąpienia publiczne i kameralne). Spośród nich za najważniejsze uznaję poszerzone edycje „Pomorskiej myśli politycznej” oraz „Połów nadziei”, który ukazał się w Wydawnictwie Morskim w 1959 roku. „Pomorska myśl...” była i jest programem zdecydowanie politycznym, „Połów nadziei” zaś porusza wyobraźnię, uaktywniania nieświadomą sferę psyche, tkwiący w ludziach potencjał. (więcej w „Pomeranii”)

67. Lektury

69. Klëka

74. Kow., Informator regionalny

76. Rómk Drzeżdżónk, Dze ti młodi? (felieton)
Môle akcjë: Gduńsk òb czas Zjôzdu Kaszëbskò-Pòmòrsczégò Zrzeszeniô; w drodze ze zjôzdu, dzes midzë Gduńskã a Gdinią; môl dzes na Kaszëbach.
Czas akcjów: lëstopadnik-gòdnik 2006 r.
Bòhatérowie: Przédnô Redachtórka, Zrzeszeniowô Starszëzna, Młodi Pisôrz, Przédnik Partu, Zrzeszeniowô Dzejôrka, Drëch, Gwësny Zymkówc, Zrzeszeniowô Kluka*.
– Dze są ti młodi? – taczé dramaticzné pëtanié, drëżącym głosã, zadała Przédnô Redachtórka Zrzeszeniowi Starszëznie òbczas jubileùszowégò Zjôzdu Kaszëbskò-Pòmòrsczégò Zrzeszeniô
Młodi co prôwdã na Zjôzdze bëlë, ale w wikszoscë jakno òbsługa… A ti jinny dze sã skrëlë? Kùliż delegatów zebrónëch na ny ùroczëstoscë mòże zaliczëc do młodëch? Wzérającë pò zalë tam sam jaczis sã tacëlë, ale wiele wicy bëło ti, co prôwdã zasłużny i mądri, Zrzeszeniowi Starszëznë. (więcej w „Pomeranii”)

Dołączone pliki: pomerania_0701.jpg 
Strona do wydruku Poleć tę stronę (e-mail)
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002