Trwa ostatni miesiąc Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2011. Już tylko przez tydzień można się spisać przez internet. Ci obywatele, którzy nie dokonali samospisu i do których nie dotarł jeszcze rachmistrz lub ankieter spisowy, po 16 czerwca mogą się spodziewać telefonu lub wizyty rachmistrza. Chyba że zdążą się spisać w sieci, do czego zachęcamy.
Na początku kwietnia docierały do nas informacje o tym, że system obsługujący samospis nie jest doskonały. Zdarzało się, że się zawieszał, bywały dni lub godziny, w których nie można było się zarejestrować i/lub zalogować. Po jakimś czasie usunięto chyba przyczyny trudności, bo system zaczął funkcjonować prawidłowo. Albo po prostu mniej osób z niego korzystało...
Słyszeliśmy i o innych problemach, np. ktoś, kto się spisał w internecie, był nagabywany przez rachmistrza, który koniecznie chciał go spisać jeszcze raz, twierdząc, że z systemu zniknął wpis tej osoby. Niektórzy mówili, że dokonywanie samospisu, jeśli się było "szczęśliwcem" wylosowanym, by wziąć udział w spisie reprezentacyjnym, było bardzo uciążliwe - pytań jest zdecydowanie za dużo, a na niektóre z nich nie można było odpowiedzieć zgodnie z prawdą, bo w kwestionariuszu nie przewidziano pewnych opcji. Na przykład tego, że ktoś może mieć w domu bieżącą wodę i jednocześnie nie mieć kanalizacji (szamba w XXI wieku widocznie nie mieściły się w głowie twórców ankiety :). A w felietonie ze Szkocji, opublikowanym w czerwcowej Pomeranii, autor pisze o tym, że w kwestionariuszu nie przewidziano niektórych aspektów sytuacji osób, które mieszkają od lat za granicą RP i tam spłodziły polskich obywateli podlegających spisaniu. Autor mimo że jego potomstwo przyszło na świat za granicą, musiał wpisać datę wyjazdu swoich dzieci z RP... W przeciwnym razie nie dało się wypełnić ankiety.
Czy Państwo także zetknęli się z jakimiś trudnościami lub nieprzyjemnymi sytuacjami, spisując się w sieci lub będąc spisywanymi przez rachmistrza czy ankietera?