Wiadomości - Aktualności - Młodzież bawi się w Gotów
Losowe zdjęcie
Jezioro Płęsno w m.Małe Swornegacie
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Aktualności : Młodzież bawi się w Gotów
Wysłane przez: paulk dnia 7.7.2005 16:46:19 (3293 odsłon)

Tekst pochodzi z Gazety Wyborczej.

Jedzą podpłomyki prosto z ogniska, wyplatają kolczugi i tkają materiały. Każą się określać mianem archeologów, choć w ziemi nie kopią. Kto to? Grupa pięćdziesięciu nastolatków z okolic Brus - wielbicieli stylu życia Gotów, którzy dwa tysiące lat temu zamieszkiwali Kaszuby.



Młodzi archeolodzy pasjonują się archeologią doświadczalną, czyli odtwarzaniem życia codziennego Gotów, którzy w I i II wieku naszej ery przybywali ze Skandynawii na dzisiejsze Kaszuby. Grupa zebrała się trzy lata temu wokół Jędrzeja Czarnowskiego, nauczyciela historii w Gimnazjum w Brusach. Na początku zajmowali się głównie teorią i sami przyznają, że niewiele z tego zostało w głowach. Później przyszedł czas na praktyczną naukę rzemiosł gockich - snycerki, garncarstwa, rymarstwa i smolarstwa. Dziś w większości są już absolwentami szkoły, ale wciąż regularnie spotykają się przy swoich warsztatach w Domu Kultury w Brusach. Kasia Ryżak zajmuje się tkaniem na drewnianym przyrządzie zwanym bartko.

- Tkam krajki, takie kolorowe paski - wyjaśnia Kasia. - Przydają się naszym wojom, obwiązują nimi nogawki. My, dziewczyny, obszywamy nimi rąbki sukni i używamy zamiast paska.

Materiały na suknie robią tkaczki na krosnach. I tu pojawia się odstępstwo od tradycji, bo płótno zszywa elektryczna maszyna - żeby stroje dłużej służyły. Ale nie samą szatą niewiasta żyje - potrzebuje też ozdób. Dostarczają ich dziewczyny specjalizujące się w paciorkarstwie, które - jak Dorota Szczepańska - tworzą cacuszka do nawlekania na rzemyki.

- W czasach Gotów mało kto mógł sobie pozwolić na naszyjnik, bo paciorki robiono ze szkła, a to było drogie tworzywo - opowiada Dorota. - Ja przerzuciłam się na modelinę, to tańsze. Kilka wzorów, które tworzę, na przykład twarze, to kopie oryginałów pochodzących z wykopalisk. Resztę wymyśliłam.

By spokojnie pracować, rzemieślniczki potrzebują ochrony. Zapewniają ją woje. Jest ich sześciu i jak przekonuje jeden z nich - Janusz Leszczyński - są przygotowani na najgorszą ewentualność. Oczywiście sami wyplatali kolczugi: pocięli na kółka druciane sprężynki, a potem cierpliwie - całą zimę - łączyli je ze sobą i tkali zbroję. Tarcze wycięli z drewna i pomalowali. Tylko miecze zrobili na zamówienie - u kowala w Toruniu.

- Naszym zadaniem jest obrona miasta, wieśniaków i domostw. Mniej wyprawy łupieżcze, bo Goci to pokojowe plemię - podkreśla Janusz.

Wojak zajmuje się też snycerką. Wydłubuje z drewna dzieżki - naczynia służące m.in. do podawania posiłków. W kwestii jedzenia - głównym daniem archeologicznym są podpłomyki wyrabiane z mąki, jaj i mleka. Ciasto kładzie się na płycie ułożonej na ognisku - na patelni podpłomyk nie wychodzi.

Aby znaleźć się w "historycznej rzeczywistości", archeolodzy potrzebują "historycznego otoczenia". Latem grupa dużo podróżuje (spędzając noce w prymitywnych namiotach z płótna) po zamkach Pomorza i biesiaduje przy stołach z innymi wielbicielami średniowiecza. Woje pojedynkują się. A niewiasty lamentują przy "zwłokach" pokonanych.

- Gdy wkraczamy grupą na zamek, to jakbyśmy się przenieśli w czasie, jakbyśmy się cofnęli w rozwoju - śmieje się Janusz. - Warto to przeżyć.

http://miasta.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,2803705.html

Strona do wydruku Poleć tę stronę (e-mail)
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002