Lubię problematykę pomorską, tę współczesną także, pomimo tego albo może właśnie dlatego, że czasem bywa trudna. Kilka lat temu udało mi się dostrzec zupełnie nowy aspekt naszych pomorskich zachowań. Aż postawiłam sobie pytanie: ile i jakiej winy jest w nas (pokoleniu powojennym), że jesteśmy czasem nielubiani, niezrozumiali. I nie chodzi mi o przyczynę (dlaczego), ale o ustalenie, jacy jesteśmy po 70 latach „tanga z polskością”.
Problem przedstawię jako hipotetyczny, bezosobowy, bo osoby weń zaangażowane nie są przedmiotem tej małej analizy. Chodzi mi raczej o pewien realnie istniejący schemat zachowania, swoisty proceder.