Pomerania nr 9/08

Data 8.9.2008 17:40:00 | Kategoria: Miesięcznik "Pomerania"

2. Listy

W sprawie brętowskiej kolei. Od lat sześćdziesiątych XX w. jestem gorącym zwolennikiem odbudowy tej magicznej trasy kolejowej, za jaką uważam kolej brętowską. Dlaczego magicznej? Ponieważ była oknem na świat dla ludzi z głębi regionu. Jej nieistnienie pozbawiło wiele zdolnych osób z zachodnich Kaszub możliwości kształcenia się, a mimo to jakaś ukryta niemoc wciąż udaremnia próby choćby ograniczonej odbudowy.
Jest to bardzo ważna sprawa także dla Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, skoro od funkcjonowania kolei w dużej mierze zależy wykształcenie kaszubskiej młodzieży. Niestety, nigdy nie dopuszczono do dyskusji jakiegoś poważnego gremium na ten temat. Nie wspomnę o projekcie odbudowy choćby niewielkiego odcinka toru, który skróciłby drogę z mojej Lini do stołecznego Gdańska z trzech godzin (z przesiadkami) do jednej. Odkąd zamknięto trasę Kartuzy-Lębork, w naszej gminie zmniejszył się procent młodzieży uczącej się w szkołach ponadpodstawowych. Nie wspomnę o tych, którzy – nie mogąc sobie pozwolić na pobyt w akademikach – nie ukończą wyższych studiów. (więcej w „Pomeranii”)

_____________________________________________________________
Pomerania - miesięcznik wydawany przez Zarząd Główny Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Redakcja: 80-837 Gdańsk, ul. Straganiarska 21-22, tel. 058 3012731, e-mail red.pomerania@wp.pl
_____________________________________________________________
Jestem Pomorzanką. Podczas ostatniej bytności w Gdańsku kupiłam nr 7-8 „Pomeranii” jako lekturkę na drogę. Kiedyś czytałam Was systematycznie, bo zawsze było coś dobrego. Tym razem szczególnie przypadł mi do gustu tekst ze stron 24-26 [Tomasza Żuroch-Piechowskiego „Wyznania prowodyra. Głos w dyskusji o hymnie kaszubskim” – przyp. red.]. Chyba z tej racji, że uznaję siebie za Pomorzankę, a nie Niemkę czy Polkę. Szczególnie dziękuję p. Piechowskiemu za wspomnienie o paszporcie z gryfem. Patrząc przez pryzmat historii, ów gryf ma jedno skrzydło orła białego, a drugie – czarnego orła niemieckiego. Ot i podstawowy sens odmienności. (więcej w „Pomeranii”)

Pomniki, które są i których nie ma. Pomniki przestały upamiętniać już tylko ważne wydarzenia czy sławne postacie historyczne. Zaczyna się pojawiać na nie coraz więcej zgoła kuriozalnych pomysłów.
W Strękowej Górze na Podlasiu odsłonięto pomnik Śledzia, który powinien się znajdować raczej w Gdyni, Gdańsku czy na Helu. Co prawda, Gdynia ma w herbie dwa dorsze, ale o pomniku Dorsza jakoś nikt tu nie pomyślał.
W końcu lipca na Zamojszczyźnie odsłonięty został pomnik bohaterów niezapomnianej komedii Sylwestra Chęcińskiego „Sami swoi”: Kargula i Pawlaka. Organizatorzy wykorzystali popularność aktorów do promocji gminy. Pomysł przedni, lecz iluż jest wspaniałych polskich aktorów, którzy nie doczekali się ani pomnika, ani tablicy pamiątkowej. (więcej w „Pomeranii”)

4. Bożysław Bogdaniuk, Epitafium (?) dla Kolei Metropolitalnej

Kolej Metropolitalna jest od pewnego czasu tematem licznych publikacji w prasie lokalnej i wystąpień pomorskich władz samorządowych. O zaletach i wadach tej koncepcji pisano w ostatnim czasie dość sporo, między innymi na łamach „Pomeranii” (nr 3, 4, 6 z 2008 r.). Główny nurt wypowiedzi skupia się na konieczności odbudowy zniszczonego w wyniku działań wojennych fragmentu Wrzeszcz-Kokoszki. I nic dziwnego, skoro powyższy fragment stanowi istotny element połączenia Gdańska (poprzez Wrzeszcz) z osiedlami położonymi na wysoczyźnie, a jednocześnie wymaga największych robót inwestycyjnych. Podkreślanie znaczenia tego połączenia pod kątem obsługi EURO'2012 sprawia, że opinia publiczna dostrzega pod pojęciem „kolei metropolitalnej” głównie „transport szynowy” między lotniskiem w Rębiechowie a centrum Gdańska – linia miałaby służyć przewozowi kibiców przylatujących na mecze w 2012 roku. Przy takim ograniczeniu funkcji nie dziwią wątpliwości co do zasadności wydawania setek milionów złotych na rewitalizację kolei, podczas gdy powszechnie wiadomo, że „obsługa” małych lotnisk dokonywana jest na całym świecie głównie samochodami, a tylko największe porty lotnicze „fundują” sobie metro czy kolej. W odniesieniu do lotniska gdańskiego – raczej małego – nawet tramwaj mógłby się okazać zbyt „wydajnym” środkiem transportu. (więcej w „Pomeranii”)

10. Janusz Świątkowski, Dwujęzyczne tablice – koniec wyścigu

Gminy Stężyca i Chmielno jako pierwsze w kraju postawiły – sfinansowane przez państwo – tablice z dwujęzycznymi nazwami swych miejscowości. Starania o ministerialne pieniądze skończyły się „wyścigiem”, który ponoć poróżnił wójtów obu gmin. Ale mieszkańcy twierdzą: najważniejsze, że wygrali wszyscy Kaszubi.
Trzy lata temu Polska zobowiązała się zapłacić za dwujęzyczne tablice, przyjmując europejską Ustawę o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Jako pierwsi na Kaszubach z odpowiednim wnioskiem wystąpili mieszkańcy Szymbarka i Potuł w gminie Stężyca. Inicjatywę tę poparł lokalny samorząd i na początku 2006 roku wystąpił o pieniądze dla gminy do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Trzy miesiące później wniosek złożyła także gmina Chmielno. (więcej w „Pomeranii”)

12. Maja Tybel, Od kontestacji do opozycji (wywiad z Janem Jakubowskim)

– Panie redaktorze, czym się pan zajmował podczas wybuchu strajku w Stoczni Gdańskiej 14 sierpnia 1980 roku?
– Pracowałem w tygodniku „Czas”, który był, jak na tamte lata, odważnym czasopismem. Ukazywał się w całej Polsce w nakładzie 150 tysięcy egzemplarzy. Drukowaliśmy artykuły krytyczne wobec władz, na przykład o nadużyciach notabli różnych szczebli typu prezydenci miast, dyrektorzy wielkich firm czy prezesi spółdzielni. Ponieważ cenzura nie zezwalała na uogólnienia, staraliśmy się pokazywać ocean poprzez kroplę (ówczesne oficjalne stanowisko partii było takie, że system jest dobry, tylko psują go lokalne wypaczenia). Przedstawialiśmy więc te „lokalne wypaczenia”, czym zyskiwaliśmy sympatię i wiarygodność u czytelników. Wobec wielu artykułów krytycznych cenzura była bezradna. (więcej w „Pomeranii”)

15. Dariusz Szymikowski, Jakiego hymnu potrzebują Kaszubi? (3)

W związku z wyborem swojego hymnu Kaszubi staną przed jeszcze jednym ważnym problemem: jak tego dokonać? Wprawdzie delegaci Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego na ostatnim zjeździe podjęli decyzję, że sprawą ma się zająć najbliższy kongres kaszubski, jednak nie określili zasad wyboru. Tymczasem ze względów organizacyjnych odpowiednie decyzje muszą zapaść na długo przed zwołaniem kongresu.
Jeśli mówimy o hymnie wszystkich Kaszubów, to wszyscy Kaszubi mają prawo wziąć udział w jego wyborze. Nie ulega wątpliwości, że najlepszym rozwiązaniem byłby powszechny plebiscyt, a nie tylko głosowanie osób uczestniczących w obradach kongresu. (więcej w „Pomeranii”)

16. Joanna Gil-Śleboda, Nie majstrujcie przy tradycji

Jeszcze polska nie umarła,
Póki my żyjemy,
Co nam obca moc wydarła,
Szablą odbierzemy

Tak brzmiała w oryginale pierwsza zwrotka hymnu polskiego. Czy komukolwiek przychodzi obecnie do głowy walczyć o zmianę tych słów na bardziej neutralne w treści i lepiej przystające do współczesnych czasów? Na przykład na: „To nie ja byłam Ewą”, bo woli wykonanie Edyty Górniak, choć tradycjonaliści oburzali się na sposób, w jakim artystka zaśpiewała polski hymn? Czy dlatego, że zamieniliśmy szable na kałasznikowy, winniśmy szukać sobie innego hymnu, skoro z zaśpiewaniem starego ma problemy nawet były premier?
Nikt przy zdrowych zmysłach nie majstruje przy takich symbolach, jak godło, flaga czy hymn, bo to nasza TRADYCJA!
Nie bardzo rozumiem, dlaczego młode pokolenie zrzeszeńców (członków Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego), tudzież osób sprzymierzonych, ale nienależących do organizacji, za swoje sztandarowe posłannictwo uważa walkę z tradycją. Czy marsz Hieronima Derdowskiego, od lat uznawany za hymn kaszubski nie tylko przez Kaszubów, naprawdę zasługuje, by go wyrzucić go na śmietnik historii? Czy następna zmiana pokoleniowa, która za parę lat będzie rządzić Zrzeszeniem, nie zechce uznać pieśni Jana Trepczyka o „Rodny Zemi” za archaiczną i godną wymiany, bo nie będzie w niej słów o przyjaźni kaszubsko-marsjańskiej? (więcej w „Pomeranii”)

17. Jadwiga Kirkowska, Trzymajmy się uchwał

Podzielam poglądy Teresy Hoppe wyrażone w artykule „Nie manipulować kaszubskimi symbolami” w „Pomeranii” nr 6/2008.
Marsz Hieronima Derdowskiego zaczynający się od słów „Tam gdzie Wisła…” wyraża dwie ważne dla Kaszubów zasady: wierność Polsce i Bogu. Historia Kaszubów i Polaków wykazała, że w swych działaniach kierowali się oni tymi zasadami i to uchroniło ich od germanizacji oraz pozwoliło zachować własną tożsamość. Do dzisiaj wyrażają to w swych działaniach i symbolach. Wiele oddziałów Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego posiada sztandary – na każdym widnieje Gryf, a drzewce prawie na wszystkich zakończone są Orłem – godłem Polski. Na wielu widnieje napis „ Mё trzimòmё z Bògä”. Sztandary projektowali Zrzeszeńcy, a zatwierdzała je Rada Naczelna ZKP. Każda uroczystość kaszubska organizowana przez Zarząd Główny Zrzeszenia czy oddziały rozpoczyna się mszą św., zaś uroczystość świecka hymnem „Tam gdzie Wisła…”. (więcej w „Pomeranii”)

18. Marek Adamkowicz, Kaszubi wracają do stolicy

Jest wrzesień i nie ma śladu po gorączce, jaka towarzyszyła tegorocznemu X Zjazdowi Kaszubów. Na to, co wydarzyło się 12 lipca br. w Gdańsku, można więc już popatrzeć spokojnie, bez emocji. A zrobić to należy nie tylko z kronikarskiego obowiązku.
Spotkanie, choć niewątpliwie podobne do poprzednich, było zarazem wyjątkowe. Naznaczyło je piętno jubileuszu oraz fakt, że odbyło się w stolicy regionu. Wybór miejsca w naturalny sposób nasunął szereg odniesień do historii, zmuszając jednocześnie do zastanowienia się nad sprawami zasadniczymi: Czy Kaszubi mają poczucie, że Gdańsk jest ich stolicą i jakie jest ich miejsce w życiu miasta? Odpowiedzi na te pytania szukano podczas różnego rodzaju spotkań przedzjazdowych, dywagowano o nich na łamach prasy. Wnioski były jednoznaczne – najważniejsze miasto Kaszub leży nad Motławą (nie wszyscy chcieli przyznać, że jest to centrum całej ziemi pomorskiej), zaś sami Kaszubi byli pierwszymi jego mieszkańcami, na trwałe wpisali się w dzieje grodu, a obecnie powinni odgrywać w nim coraz istotniejszą rolę. (więcej w „Pomeranii”)

19. Kazimierz Ostrowski, Daleko od miasta (felieton)

– Trzymajcie się Kaszubi! – krzyknął ktoś z boku. Obejrzałem się, na chodniku stała czteroosobowa rodzina, machając przyjaźnie rękami. Maszerowaliśmy ulicą Rajską. Na widok pochodu ze sztandarami i transparentami przechodnie przystawali, wymieniali z nami pozdrowienia i uwagi. Nie wszyscy, niektórzy patrzyli na marszową kolumnę bez uśmiechu i zapewne bez sympatii. Może w ich oczach byliśmy intruzami na miejskim gruncie?
W poobiedniej porze na Długim Pobrzeżu raz po raz dosięgała nas ciekawość spacerowiczów. – Z Chojnic? Tam też są Kaszubi? – dziwili się. – Tak, są i w Bydgoszczy, a nawet w Warszawie – przekonywaliśmy, lecz z twarzy nie znikały oznaki niedowierzania. Dla większości przygodnych rozmówców Kaszuba to jednak wciąż ktoś mało znany, żeby nie powiedzieć – obcy. A przecież Kaszubi mieszkają także w Gdańsku, zaś w zwartej grupie prawie za rogatkami Gdańska. Osobno spojrzeć trzeba na Gdynię, gdzie blisko trzecia część mieszkańców ma kaszubski rodowód, a rdzennie kaszubskie wioski znalazły się nawet w granicach miasta. (więcej w „Pomeranii”)

20. Tomasz Fopke, Kaszubski Idol – z nowym do ludzi

Z Bartłomiejem Kuncem z Radia Kaszëbë, koordynatorem projektu Kaszubski Idol, rozmawia Tomasz Fopke.
- Skąd wziął się pomysł na Kaszubskiego Idola?
– Z chęci zbadania, jak jest na Kaszubach ze śpiewaniem nowoczesnych utworów po kaszubsku. Docierały do nas, tzn. do Radia Kaszëbë, różne sygnały. Również takie, że młodzi Kaszubi nie chcą śpiewać w swoim języku. Okazało się jednak, że jest zupełnie inaczej. Pierwsza edycja „Idola” była, mówiąc nieskromnie, sukcesem. (więcej w „Pomeranii”)

21. Grażyna Antoniewicz, We wnętrzu góry

To jedno z bardziej niezwykłych miejsc w Gdańsku (ponad Dworcem PKS): Fort Grodzisko na Górze Gradowej – ponad 20 hektarów terenów zielonych i obiektów militarnych. Znajdziemy tu piękne punkty widokowe i stare fortyfikacje, ale przede wszystkim Centrum Hewelianum.
– Idea zagospodarowania Grodziska powstała kilkanaście lat temu – opowiada Przemysław Guzow, dyrektor Parku Kulturowego Fortyfikacji Miejskich „Twierdza Gdańsk”. – Najpierw trzeba było scalić obszar rozdzielony pomiędzy różne instytucje. W 1997 roku powołano jednostkę budżetową, która rozpoczęła porządkowanie terenu. (więcej w „Pomeranii”)

22. Grażyna Antoniewicz, Odkrycie czakramu

Zachodzące słońce zaróżowiło niebo nad Gdańskiem. Na wyspie Ołowianka zadudniły bębny. Przechodnie przystawali po drugiej stronie Motławy albo zbliżali się do wody, by zobaczyć, kto koncertuje.
– Chodźcie do nas, płyńcie łódkami, kajakami! Zapraszam także załogę jachtu! – nawoływał prowadzący imprezę detektyw Mac Dżul. – Czeka nas ekscytująca podróż badawcza, której efektem będzie wyjaśnienie skrywanej od wieków tajemnicy!
Przy bajkowo podświetlonym budynku Polskiej Filharmonii Bałtyckiej rozpoczął się wstęp do widowiska muzycznego. Larry Ok' Ugwu oraz Ikenga Drummers z żarem akompaniowali na bębnach (własnoręcznie wykonanych przez członków zespołu) m.in. pieśniom gospel. Niemal czuło się, jak pozytywna energia płynie z estrady. Larry zachęcał publiczność do wspólnego tańca. Muzyka rozgrzewała tym bardziej, że na scenie pojawił się mistrz Przemek Dyakowski z nieodłącznym saksofonem. Tego wieczoru ze wszystkich utworów zespołu Ikenga Drummers najbardziej mogło się podobać „Alleluja”. (więcej w „Pomeranii”)

24. Maria Roszak, Serbska Mladost

Ostatnie dni lipca tego roku zawsze będą mi się kojarzyły z niesamowitą przygodą. W tym bowiem czasie pracowałam w charakterze tłumaczki i opiekunki serbskiego zespołu, który przybył na V Europejskie Spotkania z Muzyką – Festiwal Kultury Łowieckiej. Kulturo-Umetničko Društvo „Mladost” (Kulturalno-Artystyczne Towarzystwo „Młodość” z miasteczka Elemir), przyjechało na zaproszenie organizatorów przedsięwzięcia – gmin Sierakowice i Somonino.
38 osób (głównie młodzież) zakwaterowano w sierakowickim gimnazjum. Serbowie dojechali nieco zmęczeni, za to niepoprawnie objedzeni kaszubskimi jagodami. Jak tłumaczyli, nie potrafili sobie odmówić takiej przyjemności – tym bardziej że niektórzy nigdy nie widzieli podobnego „urodzaju” i praktycznie dopiero na Pomorzu dowiedzieli się, jak smakują owe drobne, ciemnogranatowe owoce. (więcej w „Pomeranii”)

25. Ryszard Stoltmann, Spotkanie rodu Stoltmannów

Zjazdy rodowe stały się w Polsce popularne w latach 90. ubiegłego wieku, stanowią bowiem dowody wielkiego szacunku dla przodków i przywiązania do korzeni. Rozpamiętywaniu historii szczególnie dobrze służy wiedza o tych antenatach, którzy zapisali się w dziejach złotymi zgłoskami. Satysfakcję sprawia każda odnaleziona informacja, każdy dokument uratowany przed zapomnieniem. Taka pamięć budzi pragnienie osobistego wkładu w trwałość łańcucha pokoleń.
7 czerwca br. w Ostrowitem koło Chojnic odbył się II Sejmik Rodu Kaszubsko-Pomorskiego Stoltmannów (familia ta postanowiła nazywać swoje zjazdy sejmikami, ponieważ od XV w. aż do czasów dzisiejszych Stoltmannowie bywają sołtysami, a w przeszłości funkcje te były dziedziczne). Na pierwsze zgromadzenie rodu, cztery lata temu w Leśnie, przyjechało ok. 200 osób. Podobnie było trzy miesiące temu w Ostrowitem. (więcej w „Pomeranii”)

27. Eliza Sosnowska, Retromobile, czyli zabytki wśród zabytków

Nie lada gratkę mieli mieszkańcy i goście Żuław Wiślanych, którzy od 19 do 27 lipca mogli podziwiać kawalkadę weteranów szos. Piękne, lśniące i wspaniale utrzymane oraz w pełni sprawne pojazdy uczestniczyły w Rajdzie Zabytkowych Samochodów, zorganizowanym przez Klub Antycznych Automobili i Rajdów Caar. Załogi 27 aut tworzyło 69 uczestników z Danii, Holandii, Niemiec i Polski (głównie z Warszawy, Wrocławia i Poznania).
– Zamiast ścigania się i rywalizacji, wybieramy poznawanie najpiękniejszych zakątków Polski i zwiedzanie zabytków oraz prezentowanie zainteresowanym naszych „staruszków” – informował Konrad Majkowski, jeden z komandorów rajdu. – Jest to wyprawa turystyczna i rodzinna. Każdego roku organizujemy kilka wypadów weekendowych i jeden dłuższy, dziesięciodniowy, zawsze wybierając inny region Polski. (więcej w „Pomeranii”)

28. Zygfryd Stefan Mielewczyk, Fotograficzne promieniowanie tła (8)

Nastrojowa fotografia nad Pustym Stawem (Heidsee) w gdańskiej dzielnicy nadmorskiej Stogi (Heubude) wywołuje najpierw poczucie biofilii, czyli wrodzonej przyjemności odczuwanej w kontakcie z przyrodą. Można przypuszczać, że troje widocznych na niej ludzi wcześniej, wspólnie z fotografem, wybrało z natury tło o dużej sile emocjonalnego i estetycznego oddziaływania na widza.
Mam poczucie osobistej znajomości trzech twarzy na zdjęciu: Michała, Brunona Spretkego i dziewczyny stojącej między nimi na pomoście do cumowania łódek. Niewykluczone, iż fotografem była inna panna, druga do pary. (więcej w „Pomeranii”)

30. Katarzyna Dunaj, Satyra wciąż aktualna

Chociaż powieść gdańskiej pisarki i aktorki Lucyny Legut „Piotrek zgubił dziadka oko, a Jasiek chce dożyć spokojnej starości” ma już ponad dwadzieścia lat (po raz pierwszy utwór ten, złożony z dwóch części, ukazał się w roku 1986, ale jego część pierwsza sięga genezą lat 70. XX w.), nadal jest wyborną satyrą na świat dorosłych.
Inspiracją dla autorki były opowieści kolegów z teatru. Właśnie za kulisami usłyszała L. Legut o chłopcu, który zgubił sztuczne oko swojego dziadka – i tak zaczęła powstawać seria o Piotrku i Jaśku, lekka, zabawna lektura nie tylko dla dzieci. Adresatami powieści są bowiem także ludzie starsi, co wynika z wprowadzenia postaci niepełnoletniego narratora. W kręgu jego zainteresowań znajdują się nie tylko sprawy dziecięce, ale również świat dorosłych, zwłaszcza ten najbliższy dzieciom – świat rodziców. (więcej w „Pomeranii”)

31. Andrzej Grzyb, Ławka

W zakątku ogrodu, opodal zmurszałego Cesarza Wilhelma, na wykoślawionej sosnowej ławce siedzi cień mojej babci. Dookoła piołun, marzanna i dziki rumianek, jak dawniej, w szczerej komitywie z dziewannami, malwami i firletkami. Wszystko jest w tym zakątku naturalną pochodną chaosu, na swoim miejscu. Nawet bujne pokrzywy i usychający oset.
Łąka za płotem, wyzbywszy się czasu, wciąż jest umajona tak, jak babcia wyśpiewała. Po zdrowaśkach i litaniach wspominała swoich umarłych synów. Benedykta przy mostku mina rozerwała, a dzieckiem był dobrym, w koszyk do kartofli jego ciało zebrałam. „Zmiłuj się, Boże, nade mną, bo nie wypominam. Stanisława armatnia laweta przejechała w pół. Chciał dotknąć, a nie wolno przebiegać za automobilem, który ciągnie armatę. Zmiłuj się nad nami. Za ocalenie Konrada, który jak rzeszoto postrzelony z wojny wrócił, chwalę Cię, Panie. Zmiłuj się nade mną. I wybacz mnie, starej, że swoje wtrącam, choć wiem, że taka Twoja wola. Zmiłuj się nad nami”. (więcej w „Pomeranii”)

32. Maria Roszak, Wystawa

Jedan malulki dziewczak zéz Małżewka (chto tamoj bół to wié, że to je pegeer i jano dziewiańć chałupów wystawa za szyrzawó) pojechała zéz nanulkó i tatusiam na wystawa psiésów (bo tan dziewczak srodze lubjał całkóm gadzina). Łaziło se to dzieszczko po ty wystawie i oglóndało te cudaki. Zara na poczóntku jedan brodila mniał wéw klatce trzy małe kłaczate białe psieski, co wyjrzeli jak trusie, take zestrachane.
– Moge jednégo na rence? – pyta sia dziewczak.
– Nié! Zmykaj gzubie. Taki egzémplarz to dwa tysiónce stoji. Nié dochrapiesz sia.
Ale dóndrot – mruknéła mała i dziarno lézie dalji. (więcej w „Pomeranii”)

33. Ewa Barylewska-Szymańska, Mieszkać w XVIII-wiecznym Gdańsku

Badania osiemnastowiecznych domów gdańskich pozwalają uchwycić niemal ostatni etap rozwoju kamienicy w tym mieście, ponieważ od XIX wieku coraz liczniejsze stawały się budynki z wydzielonymi mieszkaniami na każdej kondygnacji, przeznaczonymi pod wynajem, a ich partery ulegały przebudowie na cele handlowo-usługowe. Ponadto następowało opuszczanie domów w historycznym centrum przez rodziny zamożne, które zaczęły wznosić okazałe rezydencje wolnostojące w zielonych dzielnicach peryferyjnych. (więcej w „Pomeranii”)

36. Tómk Fópka, W dobrą stronã zakrącóny

Òdszedł Sławòmir Pahlke. Człowiek zasłużony dlô naszi Môłi Òjczëznë. Kaszëba z wëbiéru. Miôł 44 lata...
Sławka pòtkôł jem pôrã lat temù òbczas jednégò z zetkaniów tikającëch turisticzi na Kaszëbach. Ùsmiéchniãti, dësza towarzëstwa. Człowiek z pasją. Òn pò prôwdze żił tim, co robił. Prawie zaczął nową robòtã w bielkòwsczi browarni. Òpòwiôdôł ò swëch ùdbach, jak co zrobic. Miôł jich wiele. Pòtrafił zachãcëc drëdżich do tegò, co wëmiszlôł. Rozmiôł téż jinëch, tëch „w dobrą stronã zakrąconëch”. (więcej w „Pomeranii”)

37. Lektury

38. Muzyka

39. Klëka

44. Z życia ZKP

46. Kow., Informator regionalny

48. Rómk Drzeżdżónk, Nigdë do zgùbë nie przińdą Kaszëbë, òd Gduńska tu, jaż do Roztoczi bróm!
(felieton)

Bëlë më czedës z Adamã Krëszką na echt-kaszëbsczim zéńdzenim ze mszą, stanicama a fanama i całim tim achtniãcym jaczé towarzi negò ôrtu rozegracjóm. Pò kòscele szlë më wszëtcë farwnym pòchòdã na zalã, dze miałë bëc ne wszëtczé mòwë, przemòwë, kôrbiónczi, pòdzãkòwania wszëtczim swiãtim, wpinanié òrderów, wrãcziwanié gratulacjowëch lëstów, a kòmù trzeba w slôdk wchôdanié. Czej sã wszëtcë fejn w równëch régach ùstawilë, Przédnik dôł kòmendã:
– Do kaszëbsczégò himnu!
Wszëtcë stanãlë parôt, stanicowi pòchilëlë zrzeszeniowé stanice, zeszłi nabralë w płëca fest lëftu… i ju chcelë naczic spiewac, czej z jednégò nórta dôł sã czëc pitający głos:
– Ale jaczégò??? (więcej w „Pomeranii”)




Powyższy artykuł opublikowano w serwisie Nasze Kaszuby
http://naszekaszuby.pl

pod adresem:
http://naszekaszuby.pl/article.php?storyid=1631