Opis:
ze strony:
Od roku 2007 poszukuję własnych korzeni, które sięgają roku 1938 i miejscowości Wietkowo, w powiecie słupskim na Pomorzu. Dzięki badaczom stron rodzinnych ze stowarzyszenia dawnych mieszkańców powiatu słupskiego udało mi się ustalić, kim było kilku moich przodków. Problem w tym, że pisownia mojego nazwiska zmieniała się na przestrzeni wieków, w zależności od tego, do jakiego państwa Pomorze w danym momencie należało. Mój dziadek został wpisany przez swego ojca do księgi kościoła w Smołdzinie jako Pigors. Kiedy to się stało (lub musiało się stać!), że zaczął nazywać się Pigorsch, pozostaje spekulacją. Dlatego jest rzeczą bardzo trudną, wniknąć dalej w przeszłość. Czy jestem więc Polakiem, Niemcem, Kaszubem czy Słowińcem? Bądź co bądź mieszkałem tam i nie gra dla mnie roli, czy jest tak albo inaczej. Dla Polaków pozostanę chyba na zawsze Niemcem, a dla „Związku Słupszczan” [tj. "Stolper Heimatverein"] podejrzany, bo zgłosiłem się jako „Kaszub”. Oznacza to: moje teksty nie ukażą się w sieci w Polsce, a mój stosunek do „małej ojczyzny“ i moje „zabiegi o względy“ nie będą stanowić oficjalnej treści w księdze gości związku dawnych mieszkańców. Krótko mówiąc: Pomorze było mała ojczyzną mojego dzieciństwa, obecnie jest nią dla mnie i moich dzieci Schlezwik-Holsztyn. Przez takie nastawienie już w młodości uchodziłem w oczach mojego ojca za „zdrajcę ojczyzny”. De facto w moim przypadku może to być prawdą, ale nie w przypadku moich dzieci i dlatego już dawno uznałem sprawę za zamkniętą, żeby uchronić dzieci przed wszelakimi utarczkami. Nie żywią one żadnych resentymentów w stosunku do mieszkających obecnie w mojej rodzinnej wsi Wietkowo Polaków i nie stawiają żadnych żądań zwrotu. Pokolenie Pomorzan, które przeżyło wygnanie ze stron rodzinnych, już nie żyje, a poczucie stron rodzinnych następnej generacji jest już inne. Dla starszych Pomorzan smutny rozdział zbliża się ku swemu końcowi: przez dziesięciolecia żądni głosów politycy opowiadali tym ludziom na zjazdach wysiedleńców: Zadbamy o zwrot waszych stron rodzinnych”. Jednak tych słów nie mogli (czy nie chcieli) zrealizować, ponieważ „wspólnota międzynarodowa” na to nie pozwalała.
|