Wiadomości - Miesięcznik "Pomerania" - W "Pomeranii" grudniowej
Losowe zdjęcie
Kalwaria wejherowska
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Miesięcznik "Pomerania" : W "Pomeranii" grudniowej
Wysłane przez: bcirocka dnia 6.12.2012 13:10:00 (26199 odsłon)

Na stronie 2 znajdziemy, jak zwykle, słowo
Od redaktora
Znany pomorski artysta Marian Kołodziej, mówiąc o jednej ze swych monograficznych wystaw „Zdarzyło mi się w Gdańsku”, dodawał „koło Kartuz”. Znaczenia Gdańska dla Pomorza nikt chyba nie zamierza negować, ale w tym roku warto zwrócić szczególną uwagę także na miasto w samym sercu Kaszub. Kończą się tam właśnie obchody sześćset trzydziestej rocznicy ufundowania klasztoru braciom z praskiego domu zakonnego kartuzów, co dało początek dzisiejszemu miastu. Niektórzy mówią, że Kartuzy są „w cieniu kolegiaty”, ale trzeba przyznać, że nawet gdyby tak było, to po ostatnich pracach w tej świątyni i wokół niej jest to cień wyjątkowo piękny i dostojny.
Swoją rocznicę powstania – bardziej okrągłą, bo osiemsetną – świętuje też w tym roku Żukowo, nekropolia księżnych kaszubsko-pomorskich. Józef Belgrau na łamach „Pomeranii” przypomina początki Żukowa, które podobnie jak Kartuzy swój rozkwit zawdzięcza zakonowi.
Obie te miejscowości przez wieki wywierały ogromny wpływ zarówno na duchowe, jak i kulturalne oraz gospodarcze życie sporej części Pomorza. Czy tak jest i dzisiaj? Działaniom podejmowanym przez kartuskie instytucje upowszechniania i tworzenia kultury przyjrzymy się w tym numerze, a do „stolëcë kaszëbsczégò wësziwkù” wrócimy w styczniu.
A jako że to ostatni numer naszego miesięcznika w tym roku (Roku Młodokaszubów), chcemy gorąco podziękować naszym Czytelnikom za to, że byli z nami i nie tylko czytali to, co publikujemy, ale i pisali do nas, telefonowali z pochwałami i uwagami – na każdym kroku dawali znać, że traktują „Pomeranię” jako swoje pismo, na którym im zależy. Jesteśmy Państwu za to bardzo wdzięczni. Mamy nadzieję, że w nowym 2013 roku – jubileuszowym dla naszego pisma, które będzie świętować 50-lecie – ta współpraca, czyli współtworzenie „Pomeranii” będzie trwać i się rozwijać.
Dariusz Majkowski

Na II stronie okładki: Gòdowé żëczbë
A w numerze:
3. Listy

4. Z drugiej ręki

Przeczëtóné
Nowe życie Domu Pielgrzyma . www.wejherowo.pl, 31.10.2012
Zakończony został remont dachu na Domu Pielgrzyma oo. Franciszkanów przy ul. Reformatów. (...)
Jak mówi o. Daniel Szustak, gwardian, proboszcz parafii św. Anny w Wejhero¬wie, niebawem rozpoczynają się kolejne prace remontowe: Prace w Domu Pielgrzyma prowadzone są etapowo. Klasztor wpisany jest do rejestru zabytków. Obiekt pięknieje z dnia na dzień, teraz na remont czeka całe poddasze.

Postaw na rodzinę. www.bytow.com.pl, 31.10.2012
Gmina Bytów w dniu 19 października 2012 r. otrzymała certyfikat pn. Samorząd Przyjazny Rodzinie poświadczający, że Bytów należy do grona samorządów aktywnie zaangażowanych w Ogólnopolską Kampanię „Postaw na Rodzinę!” 2012. Organizatorem kampanii jest Krakowska Akademia Profilaktyki.

Òbezdrzóné
Wësokô jakość i wiôlgô skala. Telewizja Teletronik, Spiéwné Ùczbë, 26.10.2012
– Jesmë dzysô na gòspòdarstwie Mariana Stenzla z Pãpòwa, Mistrza Agrolidżi sprzed pôrã lat. Jô tak so mëszlã, jak dzys mòżna zdobëc Agroligã? To doch nie je tak einfach, na pewno nié. Ale dôwô sã na Kaszëbach téż...

Ùczëté
Regionalia. Radio Gdańsk, Klëka, 31.10.2012
...to je warkòwnie z rozkòscérzaniô kaszëbsczi kùlturë mdą w Spòdleczny Szkòle nr 7 w Wejrowie, jaczi direktorką je Joana Kandzora.

Razã pòmôgómë jinym. Radio Gdańsk, Klëka, 6.11.2012
Piãc lat dzejaniô, dzesątczi dzecy, jaczé dobrze spãdzëłë czas i niejedne westrzód nich, jaczima ùdało sã pòmòc, to wszës-tkò dzãka Stowôrze Drëchów Jedynczi – òrganizacje dzejający przë Spòdleczny Szkòle nr 1 w Kartëzach.

7. Marek Adamkowicz. Refleksje nad regionalizmem gdańskim
Współczesne myślenie o regionalizmie na Pomorzu w znacznej mierze jest definiowane przez pryzmat doświadczeń kaszubskich. To zrozumiałe, jeśli się weźmie pod uwagę chociażby wielkość Kaszub w stosunku do całego województwa, autochtoniczność ludności czy odrębność języka kaszubskiego. Próby podkreślania specyfiki regionalnej daje się wprawdzie zauważyć również na Kociewiu, Powiślu i Żuławach, niemniej – jak się zdaje – brakuje im siły i wyrazistości.
W tym właśnie miejscu pojawiają się pytania: A co z Gdańskiem? Czy i tutaj mamy do czynienia z jakimś rodzajem regionalizmu? A jeśli tak, to w jaki sposób się on wyraża? Czy jest to zjawisko samoistne, czy powinniśmy raczej mówić o sumie innych regionalizmów, swego rodzaju kompilacji doświadczeń mieszkańców miasta? I jak w tym wszystkim rozumieć rolę Gdańska jako stolicy Kaszub, o której tak chętnie mówią działacze kaszubscy oraz prezydent miasta Paweł Adamowicz?
Wątpliwości, jakie niesie ze sobą próba opisania aktywności współczesnych gdańszczan, sprawiają, że być może w przypadku tego miasta należałoby zastosować koncepcję „regionalizmu otwartego”, którą przed laty zaproponował prof. Robert Traba. Według niego „otwarty regionalizm to budowanie sieci kontaktów i powiązań, których uczestnicy – czerpiąc z bogatych doświadczeń osobistych, specyfiki regionów, narodów – tworzą społeczeństwo obywatelskie oraz trwałe fundamenty współczesnej Europy”.

11. Przywracanie blasku
Z księdzem prałatem Piotrem Krupińskim, proboszczem parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kartuzach rozmawia Edmund Szczesiak.
Niedawno zakończyły się trwające rok obchody 630-lecia powstania Kartuz. Uroczystości odbyły się w święto patrona miasta, którym od dziesięciu lat jest założyciel zakonu kartuzów, święty Brunon. W Kartuzach, i to nie tylko od święta, kultywuje się pamięć o kartuzach i troszczy o to, co po nich pozostało.
Historia Kartuz jest nierozerwalnie związana z działalnością zakonu. Kartuzy otrzymały prawa miejskie dopiero w 1923 roku, natomiast początki osady sięga¬ją XIV wieku. To kartuzi, sprowadzeni przez Jana z Rusocina w to pięknie położone między jeziorami, otoczone lasami miejsce, stworzyli podwaliny pod osadę przyklasztorną i pozostawili wspaniałe dziedzictwo, nie tylko materialne. Jak cel¬nie zauważa Juliusz Zielonka we wstępie do wydanego w tym roku albumu Paradisus Mariae: „Spuścizna kulturowa i duchowa ojców z Chartreuse powinna być nam bliska i napawać nas dumą, bo są to nasze korzenie”.
Podczas uroczystej sesji Rady Miejskiej wyróżniono Księdza „za wysiłek przywrócenia dawnej świetności zespołowi poklasztornemu oraz dbanie o zachowanie najpiękniejszych tradycji bogatego życia duchowego kartuzów”.
Wyróżnienie to traktuję jako podzięko¬wanie dla wszystkich, którzy przyczynili się do odnowy Raju Maryi.

14. Zofia Watrak. Między tradycją a nowoczesnością
Kartuzy od dawna były centrum nie tylko administracyjnym, ale i kulturalnym środkowych Kaszub. Czy tak jest i dzisiaj? Za działalność kulturalną odpowiadają w mieście trzy instytucje – dyrektorami wszystkich są kobiety: Aleksandra Maciborska-Pytka (kieruje Centrum Kultury Kaszubski Dwór od 2003 r.), Kazimiera Nowicka (zarządza Biblioteką Publiczną od 2002) i Zofia Watrak (objęła dyrekcję Galerii Refektarz w 2007). Tę ostatnią poprosiliśmy o podsumowanie działań tych instytucji w ostatnich latach.
Gmina Kartuzy na działalność kulturalną przeznacza blisko dwa procent swojego rocznego budżetu. Oczywiście każda z wymienionych wyżej instytucji ma swój, określony statutem, zakres od¬rębnej działalności, ale to, co je łączy, to miejsce związane ze specyfiką regionu, jego historią i tradycją, która wyznacza dokonywane wybory, zakres zawieranych sojuszy i realizowanych projektów. Pierwszym takim wspólnym wątkiem jest niewątpliwie ochrona i promocja lokalnego dziedzictwa kulturowego. Drugim – umożliwienie mieszkańcom uczestniczenia w kulturze poprzez udostępnienie im wartościowych dzieł i wiedzy, która nie tylko pozwala rozumieć współczesny język komunikacji artystycznej, ale także doprowadza do uaktywnienia własnej kreatywności.
Najszerszą i najbardziej różnorodną ofertę – adresowaną głównie do dzieci i młodzieży – ma Centrum Kultury Kaszubski Dwór. Działa przy nim również Klub Seniora „Złota jesień” oraz Uniwersytet III wieku, w ramach którego organizowane są między innymi wykłady z różnych dziedzin nauki, warsztaty psychologiczne, nauka języka angielskiego i niemieckiego, kurs, na którym można się nauczyć podstaw obsługi komputera, czy Nordic Walking.

17. Jerzy Nacel. Z dzejów kartësczégò aptekarstwa
Zélny skłôdk kartuzów, żôłądkòwi likér kartëzjónka, kaszëbskô żôłądkòwô esencjô – dzysnia te pòzwë gwës ju nick nie òznôczają dlô mieszkańców Kartuz, a tec to je dzél historii tegò miasta. A pò richtoscë: historii jegò zdrowiô…
W céni kùńsztu lékarzeniô
Przeòr Raju Mariji Jerzi Schwengel (1718–1766), jeden z przédnëch dzejopisarzów kartuzji i kòscołów Pòmòrzô, nie wspòminô w swòjich Annałach ò klôsztornym czë téż przëklôsztornym lékarzenim kartësczégò kónwentu. To wëzdrzi dosc dzywno, czej sã weznie w rozwôgã to, że zôkònë bëłë szerok znóné z dzejaniô w zôkrãżim lékarzeniô. Dzywny je téż felënk chòcle jaczégò nadpòmkniãcô ò aptékarstwie czë zélnym skłôdkù. Czë to bë miało znaczëc, że aptékarstwò nie bëło w nym kónwence prowadzoné? Rozmieje sã, że bëło. Blós je nót pamiãtac, że tpzw. kùńszt szëkòwaniô lékù – to je dzysdniowé aptékarstwò – béł piérwi w céni kùńsztu lékarzeniô, jaczégò kùńcowim skùtkã mùszało bëc przëszëkòwanié jaczégòs lékù. Mòże bëc mòcno prôwdojuwerné, że w môlu dôwny kartuzji – na długò przed pòwstanim w Kartuzach aptéczi – dzejôł zélny skłôdk do zôkònnégò ùżëtkù.
Tłomaczenié Danuta Pioch

21. Józef Belgraù. Tak sã wszëtkò zaczãło…
Tłomaczenié Dariusz Majkòwsczi
Mijô òsmë wieków òd czasu, czej w dolëznie Reduni, kòl ksążãcy òsadë Żukòwò swój nowi môl nalazłë sostrë z zôkònu premònstratensków, znóné téż jakò sostrë norbertanczi. Wôrt sã zatrzëmac na sztót i zazdrzec w dzeje tak wôżnégò dlô Kaszub i Pòmòrzô placu.
Bògati spòsób nowégò klôsztoru
Żukòwò, dzãka swòjémù bëlnémù pòłożeniu w dolëznie Reduni bëło za¬mieszkiwóné òd baro dôwna. Pierszé szlachë gbùrsczégò òsadnictwa mają tuwò kòl 5 tës. lat. W czasach wschòdno-pòmòrsczi kùlturë (òd VI w. przed Chr.) doszło do òsoblëwégò gòspòdarczégò i spòlëznowégò òżëwieniô na tëch ze¬miach. Mòcné bëłë kòntaktë z pôłniową Eùropą, a òsoblëwie z etruską kùlturą. Razã z przëjimniãcym chrzescyjaństwa przez Gduńsk pòd kùńc X w. pò Chr. téż żukòwskô zemia przeszła na nową wiarã.
Pòd kùńc XII w. ksyżëc Sambòr I założił klôsztór cystersów w Òlëwie, jakò pierszi w ksyżëstwie. Wcyg równak béł pòtrzébny białgłowsczi klôsztór.

23. Bò w bôjkach je wszëtkò…
Z Duszanã Pażdżersczim, pòchôdającym z Serbii badérą kaszëbsczégò jãzëka, redaktorã antologii kaszëbsczich bôjków Òpòwiédz mie bôjkã / Opowiedz mi bajkę..., gôdómë ò tim, dlôcze wôrt wëdawac taczi ôrt lëteraturë, a téż ò pòwstôwającym kaszëbskò-serbsczim słowôrzu.
Dlôcze zajinteresowôł sã Wasta prawie kaszëbsczima bôjkama?
Zdôwô mie sã, że wcyg lëdowé ùtwórstwò z Kaszub je nômòcniészim lëteracczim dokazã ti kùlturë, jaczi bez proble¬mù mòżna przetłomaczëc na jiné jãzëczi i bãdze to czekawé – je wiedzec dlô lëdzy, co sã taczim ôrtã lëteraturë jinteresëją. Bò jeżlë to przërównómë do lëdowégò ùtwórstwa jinëch nôrodów, tej to kaszëbsczé nie je nick gòrszé.
A naji ùtwórcë mają taką swiądã?
Tak pò prôwdze wszëtcë naji pisarze, a przënômni ti nôwôżniészi, òdnosziwa¬ją sã jakòs do lëdowi kùlturë.

25. Bogusław Breza. Z miłości do Redy
W 2012 roku oddział Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Redzie obchodzi jubileusz dwudziestolecia istnienia – żeby pozostał po nim „ślad nieco trwalszy”, postanowiliśmy między innymi wydać wspomnienia naszego członka, Leona Denca.
Urodził się on w Redzie w 1925 r. i mieszkał w niej do roku 1943. Wtedy, jak większość Kaszubów w jego wieku, został wcielony do Wehrmachtu. Zdezerterował z niego w styczniu 1945 r. podczas rozpoczętej wówczas ofensywy Armii Czerwonej znad Wisły. Wrócił do Redy. Później pracował jako kolejarz na północnych Kaszubach. W 1985 r., kiedy przeszedł na emeryturę, zaczął pisać wspomnienia, przez wiele lat, prawie do dnia dzisiejszego, prowadził też kronikę życia rodziny. Obecnie mieszka w Gdyni, chociaż i do Redy często przyjeżdża.

27. Stanisłôw Hasse. Taczé to bëło żëcé
„17 gromicznika 1942 rokù, w same zôpùstë, w nocë òni przëszlë. Przëlecała sąsôdka, Baszka [òd nôzwëska: Bach – EP], a gôda: Jezës, Marija, Józef, më jesmë wënëkóny, Niemcë nas wëgóniają, a waji téż? A òjc gôdôł: Dopiérze jesz nié” – tak zaczinô swój wspòmink z wòjnë Stanisłôw Hasse z Miszewa. A hewò całô jegò òpòwiesc ò tim, co przeżił w latach 1942–1945.
Nôprzód niech nama dadzą òdszkòdowanié!
Zarô, jak le òna òdeszła òd dwiérzów, ti czôrny bëlë ju ù nas. Z Miszewa òni wëwiozlë sédmë gbùrów ë jesz dwùch z Dąbrowë – dwùch Kreftów. To bëło razã dzewiãc. W Môłim Miszewie béł majątk. Tam bëlë mieszkańcë, a taczich òni nie wëwôżelë, le gbùrów. Tata wiedzôł, że mògą nas wënëkac, tej chùtczi zgòdzył sã pòdpisac III grëpã. Òni mù rzeklë, że przez to nas nie wëwiezą, a òni i tak zrobilë swòje.
Wspòmink zapisôł i òdjimk zrobił Eùgeniusz Prëczkòwsczi

29. Dariusz Majkòwsczi. Nié leno pisanié
Méstrowie i arcëméster kaszëbsczégò pisënkù, barżi i mni drãdżé tekstë Labùdë, wnetka 200 ùczãstników – za nama XI Kaszëbsczé Diktando „Królewiónka w pałacu”.
„Kaszëbsczim jesmë lëdã, nim wiedno chcemë bëc. Niech ten sã pôli wstëdã, chto ò tim nie chce czëc” – tima słowama Aleksandra Labùdë witôł gòscy wójt gminë Lëniô Łukôsz Jabłońsczi. Latosé diktando znajôrze kaszëbiznë piselë w Strzépczu, gdze nen bëlny kaszëbsczi pisôrz i dzejôrz je pòchòwóny. Nick tej dzywnégò, że prawie z jegò dokazów pòchòdzëłë dzéleczi, z jaczima biôtkòwelë sã ùczãstnicë.

30. Jolanta Justa. Szkic do portretu Macieja Kilarskiego (część 1)
Opus magnum tego naukowca i badacza średniowiecznej architektury ceglanej stał się zamek w Malborku, przywrócony przy jego udziale światowemu dziedzictwu kultury. Odegrał również ważną rolę w odbudowie zabytkowej architektury zrujnowanego Gdańska. W 2012 roku mija 90. rocznica urodzin wybitnego konserwatora zabytków, muzealnika i artysty Macieja Kilarskiego.
Pobieranie nauk w Rydzynie
Maciej Kilarski urodził się 24 lutego 1922 roku w Poznaniu. Pochodził z rodziny z patriotycznymi tradycjami wywodzącej się ze Lwowa i okolic. Ojciec Jan był m.in. wykładowcą w Wyższej Szkole Handlowej, nauczycielem fizyki i matematyki oraz krajoznawcą i redaktorem serii „Cuda Polski”, publikowanej przez Wydawnictwo Polskie Rudolfa Wegnera. Prof. J. Kilarski opracował tom Gdańsk, który ukazał się w tej serii w roku 1937. Akcentował w nim historyczne związki miasta z Rzeczpospolitą. Matka Wanda, z domu Ludwig, była malarką.

33. Róman Drzéżdżón, Danuta Pioch. Ùczba 17. Gòdë i Sylwester
Gòdë to pò pòlskù Boże Narodzenie. Wilëjô, Wiliô to Wigilia.

35. Marta Szagżdowicz. Na mostku kapitańskim lub za burtą
Edukacja i zabawa – zapewnia nam to Ośrodek Kultury Morskiej, stanowiący oddział Centralnego Muzeum Morskiego. Mieści się na Długim Pobrzeżu w nowo wzniesionym budynku przy Żurawiu. Inwestycja pochłonęła około 50 milionów złotych.
Wiatr w żagle złapany
Hitem Ośrodka Kultury Morskiej jest interaktywna wystawa „Ludzie – statki – porty”. Już od progu wzrok przyciąga duży basen, po którym pływają modele statków. Zwiedzający mogą tu sterować jednostkami. Nie jest to takie proste, ponieważ trzeba wiedzieć, jak ustawić żagiel względem sztucznie wytwarzanego wiatru. Można tu również sprawdzić, jak kształt kadłuba wpływa na prędkość. Wystawa przybliża też tajniki budowy statku. W sali prezentowana jest siedmiometrowa makieta żaglowca.

36. Jacek Borkowicz. Asuba i Kacuba (część 5)
Na dalekim Kaukazie, w Abchazji, do dziś powtarzana jest opowieść o bohaterze Abrskilu, znanym nam skądinąd pod greckim imieniem Prometeusza. Abrskil bronił przodków Abchazów przed najeźdźcami z plemion Asuba i Kacuba, niebieskookimi blondynami, napierającymi na Kaukaz od północy, od strony czarnomorskich stepów. Mit ten jest odległym echem ekspansji naszych praindoeuropejskich przodków, która miała miejsce dwa tysiące lat przed narodzeniem Chrystusa. Zwróćmy uwagę na intrygujące brzmienie nazw plemien¬nych: owi „Asuba” czy „Kacuba” uderzająco przypominają nam nazwę własną pomorskiego ludu znad Bałtyku.
Do tego niebieskoocy blondyni! Opublikowane w latach trzydziestych niemieckie badania z dziedziny antropologii fizycznej (naziści, trzeba przyznać, robili je naprawdę rzetelnie) wyraźnie pokazują, że najwyższy w Rzeszy odsetek blondynów wykazywał nie sąsiadujący z Danią Szlezwik, lecz okolice pomorskiego Sławna.

38. Ryszard Szwoch. Kociewie pamięta
Urodzony na Kaszubach, ale przez większość życia związany z Kociewiem, stał się ks. dr Bernard Sychta symbolem zbratania tych regionów, które były dla niego małą ojczyzną. Obu też darował największe dzieła swego życia: słowniki gwarowe Kaszub i Kociewia, nie licząc urokliwych dramatów.
Pierwszy kontakt z Kociewiem nawiązał tuż po maturze w 1928 roku. Zgłosił się wtedy do pelplińskiego Seminarium Duchownego, ale z powodu trwających prac budowlanych przy wznoszeniu nowego skrzydła budynku dla kleryków, mógł rozpocząć studia dopiero 6 stycznia 1929 roku.

39. „Kaszëbsczi nobel”
David Shulist i Kaszëbsczé Òglowòsztôłcącé Liceùm w Brusach ju z Medalama Stolema. Nôdgrodë Klubù Sztudérów Pòmòraniô òstałë wrãczoné 45. rôz.
Medal Stolema przëznôwóny je przez młodëch lëdzy, chtërny sztudérëją na trój¬miastowëch wëższich szkòłach. Laùreatama nôdgrodë mògą òstac lëdze, jinstitucje i òrganizacje, jaczi swòją robòtą mają starã ò rozwij kùlturë Pòmòrzégò i Kaszub.

40. Kazimierz Ostrowski. Wspaniała aż do śmierci
Tylko dziewięć lat, od 1930 do 1939, istniało Miejskie Gimnazjum Żeńskie (MGŻ) w Chojnicach i tylko cztery roczniki uczennic zdążyły w nim zdać maturę, lecz mimo krótkiego czasu szkoła świetnie zapisała się w historii miasta. Sukcesy oraz wysoka pozycja szkoły w środowisku w dużej mierze były zasługą dyrektorki Marii Matysikowej, która mocną dłonią trzymała ster nawy, a jednocześnie była troskliwą opiekunką swoich dziewcząt.

40. Kadzimiérz Òstrowsczi. Cëdownô jaż do smiercë
Tłomaczenié Bòżena Ùgòwskô

42. Róman Drzéżdżón. Kaszëbsczé kalãdôrze
Felëje mie kalãdôrza! Taczégò ksążkòwégò, w jaczim jô bë nalôzł wszëtczé brëkòwné wiadła, a mógł so w nim zapisac datã roczëznë zdënkù, ùrodzënów białczi czë numer telefónu do cządnika „Pomerania”. Jo, wiém, pòlëce w ksãgarniach sã òd taczich ùdżibają… ale kaszëbsczégò dzysdnia nijak nie kùpisz!
Pamiątka wo vôrtosci trvałi
W gòdnikòwim numrze z 1929 rokù dwùtidzennika „Przyjaciel Ludu Kaszubskiego”, co gò wëdôwôł ë drëkòwôł Adolf Splitt w Kartuzach, na pierszi starnie czëtómë zachãcbã:
Za pôrë dnji vińdze
v naszim vëdavnjictvje
Vjérni Naszińc.

44. Maya Gelniôk. Husky na Pòmòrzim
Tłom. J. i W. Makurôcë
Małgòrzata i Andrzéj mieszkają na Kaszëbach òd dwadzesce sédem lat. Ù nich doma wiedno bëłë psë. Przeważno niemiecczé òwczarczi. Dogôdiwelë sã z nima bez jiwrów, rozmielë je wëchòwac. Terô mieszkô ù nich szterech przedstôwców zortu siberian husky: Nelly, Léa, Timò i Apò. I jak dwòje gôdają: „to nié më mómë psë, to òne mają nas”.
Biôtka ò panowanié
Przigòda Małgòrzatë i Andrzeja z psama husky zaczãła sã òd…kaùkasczégò òwczarka Bòhùna, jaczégò jich córka Zuza dosta w dôrënkù òd starczi. Tószk miôł dwa miesące, a ju przëbôcziwôł zachtnégò niedzwiôdka. Béł rozkòszny, ale ju jakno szczeniã rozmiôł dac miéwcóm do zrozmieniô, że wszëtkò mô bëc wedle jego mëszleniô.
Na zôczątkù jô nie wierza w to, co jô czëła ò kaùkazach – òpòwiôdô Małgòrzata – ale jô dozna na gwôsny skórze, że òne lëdają panowac.

46. Jerzy Samp. W Gnieżdżewie przed... laty
Każdy, komu bliskie są sprawy kaszubskie, a raczej dzieje regionu, musiał, jak mniemam, zetknąć się z książeczką księdza Juliusza Pobłockiego Na Kaszubach przed stu laty. Kiedy jej wydanie w oficynie z odwróconą kotwicą (czyli Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego) przygotowywał Wojciech Kiedrowski, użyty przez autora tytuł miał już charakter historyczny. Właściwie należałoby wówczas pisać „Na Kaszubach przed dwustu laty”.
Tamten tekst znany był wcześniej badaczom regionu lub jak ich niegdyś określano – ludoznawcom. Miał on w dużym stopniu charakter memuaru (wspomnienia), niemniej sporządzony przez autora opis zwyczajów i obyczajów przez dziesiątki lat stanowił niezwykle interesujący przyczynek do badań dotyczących życia codziennego w opisywanych przez ks. Pobłockiego czasach.

48. Zyta Wejer. Gwjizdór
Hej, Gzubjiska!
Mófta jano tera paciyrze, żebi do Was psziszet Gwjizdór zez dużym mniecham! Najlepsi napsiszta dó niego list, ji dejta mu dokładna adrysa, bo łón je łusz stari ji bes patszidłóf licho wjidzi. Dawni to jamu pómogeli Amniołi, ale tera niechtórne nie wjerzó, że Amniołi só – ji tera łóne sia rozeźlyłi! Tera Gwjizdór czi św. Mnikołaj łazi sóm!!

49. Maria Pająkowska-Kensik. Póki są wesela
Zapewne wielu z nas niejednokrotnie słyszało ludową sentencję – wesele raz, a biyda całe życie. Zawsze budzi to mój sprzeciw. Jasne, że nie całe życie może być weselem, ale żeby ciągle jamrować… Tak zwana szara codzienność jest też ciekawa i dobra, i musi być jej więcej niż świąt, inaczej świętowanie nie miałoby nadzwyczajnego blasku, niezwykłego nastroju.
Zaproszona w listopadzie na wesele kociewskie (wybuta i z prezentem) udałam się do duchowej stolicy Kociewia, czyli Pelplina, gdzie wiele dobrego się w kulturze dzieje. Rzeczywistość przerosła oczekiwania.

50. Moja Pomorania
Klub powstał w 1962 roku przy boku ówczesnego Zrzeszenia Kaszubskiego. W tamtym czasie obu instytucjom patronował jeden z ich założycieli – Lech Bądkowski. Zadaniem Pomoranii było zrzeszanie wszystkich młodych – mieszkańców szeroko rozumianego Pomorza. O przynależności do Klubu Studenckiego Pomorania i dwóch latach prezesury rozmawiam z córką Lecha Bądkowskiego, a moją Mamą, Sławiną Kosmulską.
Do Pomoranii dołączyłaś w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych, kiedy sama byłaś studentką. Co więcej przez dwie kadencje pełniłaś funkcję prezesa tego klubu. Jak to się stało, że dołączyłaś do Klubu Studenckiego Pomorania i zostałaś wybrana na prezesa?
Sławina Kosmulska: Moje pierwsze kontakty z Pomoranią zaczęły się od uczestnictwa w zebraniu poświęconym Ferdinandowi Neureiterowi w kwietniu 1973 roku. Było to burzliwe, pamiętne spotkanie. Dotyczyło przyznania Neureiterowi Medalu Stolema i związanych z tym protestów PZPR oraz profesora Andrzeja Bukowskiego. Członkowie Pomoranii i Zrzeszenia też byli podzieleni. Ja tylko słuchałam i notowałam. Potem, w maju, byłam na rajdzie kaszubskim z pomorańcami. Wszystko to mi się podobało.

52. Matéùsz Bùllmann. Nowi symbòl Nordë?
Czej żdôl jem na kôwkã, sedzącë w paradnicë kòl szôltësczi Gniéżdżewa wastnë Marii Szefka, ùzdrzôl jem leżący na stole zesziwk. 50 lat Kòla Wiejsczich Gòspòdëniów – taczi bél titel, a pòd nim logò ti stowôrë. Mô òno sztôlt herbù. Òkróm żôltégò slunuszka widzymë snôżą górkã, jaczich na Nordze wiele, a… wesoczi biôli wiatrôk. Nié taczi do mieleniô zôrna, ale do wëtwôrzaniô sztrómù.
Wiatrôczi są ju czësto kòl nas przëjãté – rzekla mie szôltëska – nasza wies kòjarzi sã terô prawie z nima, tej më w Kòle Wiejsczich Gòspòdëniów ùdbelë so je na nasze logò. Wszëtcë bëlë na to zgódny.

53. Wiérztë. Gwiôzdczi, aniołë, danka…

54. Lektury

57. Ana Glëszczëńskô, Karolëna Keller. Jesz je wiele Pòmòrzanów do òdkrëcô...
Terô je takô móda, cobë robic cos wiãcy nigle blós sztudérowac. Chòc młodi czãsto ùczą sã nié leno na jedny ùczbòwnie, równak szukają jesz za czims. We Gduńskù mają wiele mòżlëwòtów i pòmòrańcë bédëją jima jedną z nich.
Mie jidze ò cos wiãcy...
Wierã żëcé sztudérów nie kùńczi sã i nie zaczinô na wëkładowëch zalach. Wierã to, co nôlepszé i nôcekawszé, mô swój plac kąsk dali – za mùrama ùczbòwniów. Tam téż wierã mô swój zôczątk nôwôżniészô szkòła – szkòła żëcégò. Tej, wezmë na to, jem prawie dobëła pòstãpny dzél mòji edukacje – egzamin dozdrzenia¬łoscë. Rëchtëjã sã na wiôlgą rézã do czësto cëzégò swiata. Rubzak fertich, mëma jesz cos tam mie w tutach na drogã wcëskô, a tatk ju aùtół grzeje. Chcemë jachac…

59. Klëka

65. Tomasz Żuroch-Piechowski. Czas twardych sumień
Pewnego dnia, dokładniej 24 grudnia, moja żona przyprowadziła do domu obcego mężczyznę. Następnie oświadczyła, że spędzi on z nami święta Bożego Narodzenia. Rozdziawiłem gębę i próbowałem nieśmiało przebąkiwać, że święta są dla rodziny, że puste nakrycie przy stole, to tylko stara, nieświecka, tradycja, niezobowiązujący gest, że nikt tego nie bierze serio.

66. Ana Glëszczëńskô. Jak òbarchniec na Gòdë
Wid w znitach na smãtôrzach jesz dobrze nie béł wëgasłi i mòrze chrizantemów na pòmnikach nimò mrozu dali farwno falowało, a ju dało sã czëc zwãk zwónków. Wele „Jingle bells” zôs je ù naju. Za dżinglama zarô na pôlëcach w krómach za régą sadłë kùgle i betlejemsczé gwiôzdë. Kòl nich ju żdałë janielsczé włosë a szokòlôdë z gwiôzdorama.

67. Tómk Fópka. Nie strzelac do òrganistë!
Na kòscelny tôblëcy wisy ògłoszenié: „Wiész, jak je w piekle? Nié? Tej przińdzë w niedzelã na mszą i pòsłëchôj naszégò òrganistë!”.
Tak biwô, równak są i ti bëlny òrganiscë.

68. Rómk Drzéżdżónk. Kùńc swiata…
Pòwiôdają, że latos w gòdnikù mô bëc kùńc swiata. Na swiece, jegò westrzódkù a na jegò kùńcach, przed nim bùksama trzãsą, ale nama tu, w najim përdegóńsczim Pëlckòwie, nijak nie je òn straszny. Më jesmë jegò zwëczajny, kò co sztërk rozmajité kùńce swiata przeżiwómë.

Edukacyjny dodôwk „Najô Ùczba”
I Janusz Mamelsczi. Dzecuszkò
III Emiliô Maszke.Gòdë ù Trédrów
IV Jiréna Damps. Krzëżnô tãgódka
V Jiréna Damps. Gòdowi czas
VI Dark Szëmikòwsczi. O pòzwie Kaszëbë na Gduńsczim Pòmòrzim
VIII Hana Makùrôt. Wstawné samòzwãczi

W tym numerze również bezpłatny dodatek kaszubskojęzyczny „Stegna"

Dołączone pliki: Pomerania2012_12.jpg 
Strona do wydruku Poleć tę stronę (e-mail)
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002