Forum
Losowe zdjęcie
Strzepcz
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Strona główna forum
   Sprawë
     Czy większość Polaków uczy się głównie historii Królestwa Kongresowego?

| Od najnowszych Poprzedni wątek | Następny wątek | Koniec
Nadawca Wątek
Jark
wysłane dnia: 20.5.2011 22:45
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 12.2.2004
z: Wiôldzi Kack
Wiadomości: 578
Re: Czy większość Polaków uczy się głównie historii Królestwa Kongresowego?
Cytat:
Regiony mniejsze, bardziej peryferyjne i mniej aktywne w procesie narodowotwórczym z natury rzeczy posiadały silniejszą tożsamość lokalną. Nie nazwałbym tego od razu "narodową". Po prostu inny był stopień uświadomienia społeczeństwa na Kaszubach, a inny w Wielkopolsce. Inny charakter walki klasowej z zaborcą czy polityka germanizacyjna. To natomiast wiążę się z szeregiem czynników - z silną lokalną tożsamością wielkopolską, z polityczną aktywnościa szlachty i kleru, powstaniami i zrywami narodowymi. Praca organiczna w Wielkopolsce, sieć kółek rolniczych, czytelni, polskich organizacji była na nieporównywalnie wyższym poziomie niż na Pomorzu. Galicja i Wielkopolska były pod tym wzgledem w awangardzie.


Bardzo ładnie zaprojektowana budowla, jakby z klocków lego - wszystko pasują prawie idealnie. Tyle tylko, że jest to oderwane od rzeczywistości, kaszubskiej rzeczywistości Gdańska, Kartuz czy Bytowa. Bo gdzie w tym rozumowaniu jest kaszubski punkt widzenia? Będąc regionalistą trzeba zachowywać się jak egoista i patrzeć przede wszystkim na swoje podwórko. A jakie jest nasze podwórko historyczne? Zupełnie inne niż polskie, niż choćby Wielkopolskie. Rzetelny historyk mógłby na ten temat napisać nie jeden artykuł. Przykładów jest aż nadto - Grunwald (w którym ponieśliśmy klęskę), wielowiekowa niezależność Pomorza Zachodniego (mimo "słowiańskich" i "rodzinnych" więzów Gryfici trzymali Polskę na odpowiedni dystans), autonomia Prus Królewskich do czasu szwedzkich wojen, brak masowych powstańczych ciągot w czasach pruskich. Nie miejsce tu i czas, by robić jakieś listy. To, że w 1282 (układ w Kępnie), w 1454 (powstanie antkrzyżackie) i w 1919 (konferencja w Wersalu) nasi przodkowie - Pomorzanie - zwracali się w stronę Polski nie wynikało z polskiej świadomości narodowej ale było wyborem między tym co jest bliższe (polskie) czy dalsze (niemieckie).

Pomorze zawsze było jednak li tylko depozytem ofaiarowywanym Polsce przez naszych przodków - władców lub lud. Niestety, panujący w Krakowie czy Warszawy łaskawie raczyli szybko o tym fakcie zapominać. Stąd tzw. zdrada Święców w 1307 roku i brak antykrzyżackich działań w latach 1308-1310, spokojne przyjęcie decyzji rozbiorowych w 1772 roku oraz wyjątkowo wysoki wynik niemieckich list wyborczych podczas wyborów w 1920 roku. Dla Polaków w okresie rozbiorowym byliśmy dziwaczną słowiańską skamienieliną nad Bałtykiem. Gdyby nie aktywność miejscowych działaczy, dziennikarzy i polityków, wspieranych przez kler - Konferencja Wersalska pozostawiłaby Kaszuby poza granicami Rzeczypospolitej. Pewnie dziś naszym problemem była by powszechna germanizacja i wywodzący się spośród nas ludzie, dziwiący się że Kaszubi nie czują się prawdziwymi Niemcami jak reszta Pomorzan.
Oba moi dziadkowie służyli w czasie wojny w Wehrmachcie ale żaden z nich nie podpisał II listy narodowościowej (choć z racji urodzenia byli do tego namawiani). Nam po I i II wojnie światowej narzucono a priori narodowość polską. O sposobie myślenia polskich oficjeli dobitnie świadczy fakt, iż Słowińców (Kaszubskich mieszkańców ziemie słupskiej) starano się po II wojnie światowej repolonizować. Jak można jednak repolonizować kogoś, kto nigdy nie był Polakiem i kogo przodkowie, licząc z grubsza od 25 pokoleń, nie mieli nic wspólnego z Polską? Idąc tą drogą myślenia czas najwyższy upomnieć się o Polaków z Łużyc, Czech i Słowacji, które wszak znajdowały się pod polskim panowaniem w czasach Chrobrego.

Wiem, że Stoigniew ma wszystkie kwestie poukładane po swojemu a na moje argumenty i tak znajdzie kontrargumenty. I to jest spór, którego nie da się rozstrzygnąć. To jest spór o pryncypia! Nie jest to kwestia delikatności, ciemnoty czy niedokształcenia. Zapewne znajdą się ludzie, którzy uznaja mnie za separatystę i radykała, choć nie wiem w czym niby miałby się wyrażać mój separatyzm.
Kaszubi nie wypadli sroce z pod ogona. Mamy ponad 1000 lat własnej historii. Mamy własną kulturę i język. To, że ostatkiem sił bronimy się przed pacyfikacją i zglajszlachtowaniem jest naszym prawem. To nie jest radykalizm - to jest powinnością wobec własnej ojczyzny - Kaszub. Ślązacy może są w innym miejscu swoich dziejów, ale nasze drogi są bliźniaczo podobne.
Stojgniew
wysłane dnia: 21.5.2011 0:31
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 19.5.2011
z: Antiquissima Polonia, Mazovia
Wiadomości: 306
Re: Czy większość Polaków uczy się głównie historii Królestwa Kongresowego?
Cytat:
Bardzo ładnie zaprojektowana budowla, jakby z klocków lego - wszystko pasują prawie idealnie. Tyle tylko, że jest to oderwane od rzeczywistości, kaszubskiej rzeczywistości Gdańska, Kartuz czy Bytowa. Bo gdzie w tym rozumowaniu jest kaszubski punkt widzenia? Będąc regionalistą trzeba zachowywać się jak egoista i patrzeć przede wszystkim na swoje podwórko. A jakie jest nasze podwórko historyczne? Zupełnie inne niż polskie, niż choćby Wielkopolskie. Rzetelny historyk mógłby na ten temat napisać nie jeden artykuł. Przykładów jest aż nadto - Grunwald (w którym ponieśliśmy klęskę), wielowiekowa niezależność Pomorza Zachodniego (mimo "słowiańskich" i "rodzinnych" więzów Gryfici trzymali Polskę na odpowiedni dystans), autonomia Prus Królewskich do czasu szwedzkich wojen, brak masowych powstańczych ciągot w czasach pruskich. Nie miejsce tu i czas, by robić jakieś listy. To, że w 1282 (układ w Kępnie), w 1454 (powstanie antkrzyżackie) i w 1919 (konferencja w Wersalu) nasi przodkowie - Pomorzanie - zwracali się w stronę Polski nie wynikało z polskiej świadomości narodowej ale było wyborem między tym co jest bliższe (polskie) czy dalsze (niemieckie).

Pomorze zawsze było jednak li tylko depozytem ofaiarowywanym Polsce przez naszych przodków - władców lub lud. Niestety, panujący w Krakowie czy Warszawy łaskawie raczyli szybko o tym fakcie zapominać. Stąd tzw. zdrada Święców w 1307 roku i brak antykrzyżackich działań w latach 1308-1310, spokojne przyjęcie decyzji rozbiorowych w 1772 roku oraz wyjątkowo wysoki wynik niemieckich list wyborczych podczas wyborów w 1920 roku.




Przenosi Pan wydarzenia z epoki feudalnej, kiedy w ogóle nie istniał naród polski, na dzisiejsze realia. Co wtedy istniało? Plemiona. Samo tzw. "Pomorze" nie było żadnym jednolitym tworem ale podzielone było na kilka osobnych władztw plemiennych. Dopiero Krzywousty zaprowadził tam chrzescijaństwo i nadał tym obszarom ramy feudalengo państwa. Nie było wtedy żadnych "Pomorzan" tylko grupy plemion. Same Kaszuby nie były nawet jeszcze Kaszubami. Nie wykształciła się jeszcze wtedy odrąbna gwarą, kaszubienie, szwa kaszubskie. Omawiając ten okres możemy rownie dobrze mówić o "naszych przodkach" Mazowszanach, którze "wybierali mniejsze zło", Polskę itd. itd. Mazowszanie mieliby ku temu nawet większe prawo bo dłużej pozostawali niezależni, aż do 1526 roku. Tylko ani potomkowie Mazowszan ani Pomorzan dziś tak nie myślą. Nie postrzegają siebie jako plemienia. A tożsamosci narodowej nie zdołali wykształcić. To, że istnieją krople w morzu i jednostki myślące inaczej nie zmienia ogólnego stanu rzeczy. Nie stworzy nowej rzeczywistości bo 99% ludzi którzy dziś są potomkami Pomorzan czy Mazowszan nie myśli trybalnie i feudalnie ;)



Poza tym, jaki związek ma zdrada Święców czy bitwa pod Grunwaldem do współczesnej świadomości Kaszub? Doprawdy nie wiem. Mówi Pan o czasach w ktorych nie istniał żaden naród tylko feudalne podzialy dzielnicowe i konflikty - Wielkopolski ze Śląskiem, Mazowsza z Pomorzem itd. Mazowsze samo przez dlugi czas lawirowało między Litwą, Królestwem Polskim a Zakonem. Potem stało się integralną częscią państwa polskiego. Więc to wszystko nie ma żadnego bezpośredniego przełożenia na obecną sytuację, którą ukształtował wiek XIX i XX.



Pomorska szlachta spolonizowała się, tak jak mazowiecka. I w XIX czy XX wieku narodowy ruch kaszubski nie zdobył popularności. Nie trafił na podatny grunt bo tożsamość Kaszubów uformował kościół i rodzime elity. Panujący w Warszawie i Krakowie nie zapominali o Pomorzu. Stąd procesy sądowe i konflikty z państwem krzyżackim. Lenno słupskie, inkorporacja Bytowa i Lęborka. Stąd też próby organizacji życia narodowego w XIX wieku. Nikt w Krakowie ani w Warszawie o Pomorzu ani szlachcie pomorskiej nie zapomniał. To właśnie wcielenie kaszubskich Panków do narodu szlacheckiego pozwoliło przetrwać kaszubszczyźnie bytowskiej. To katolicyzm przyjęty z rąk państwa polskiego i utrzymywany oraz promowany przez Koronę Polską ugruntuwał Kaszubów i trzymał na długie wieki przy rodzimej kulturze. W XIX wieku całe Pomorze objęła działalność narodowa promowana właśnie przez rodzime elity. Nikt Kaszubom poslkości nie narzucał. W XIX wieku w dobie zaborów mogli sami opowiedzieć sie za kaszubskościa. Było to wręcz na rękę zaborcy ktory promował takie postawy. Ale stało się dokładnie odwrotnie. I to na dlugo przed PRL-em. Prosta wymowa faktów historycznych rysuje w bardzo wyraźny obraz. Co do Warszawy i Krakowa, to wypadałoby przytoczyć jakieś argumenty zanim wystąpi się z tak silną tezą.


Czemu brandenbursko-pruskie protestanckie Pomorze Zachodnie wynarodowiło się zupełnie, a polskie nie? Czemu do XX wieku kultura Pomorzan przetrwała tam gdzie dawniej sięgała jurysdykcja Polski i polskiej archidiecezji gnieźnieńskiej?


Jaki wysoki wynik list niemieckich w 1920 roku? 28 listopada 1920 odbyły się pierwsze wybory do samorządu powiatu kartuskiego, wszystkie 43 miejsca zostały zajęte przez Polaków.



Cytat:
Dla Polaków w okresie rozbiorowym byliśmy dziwaczną słowiańską skamienieliną nad Bałtykiem. Gdyby nie aktywność miejscowych działaczy, dziennikarzy i polityków, wspieranych przez kler - Konferencja Wersalska pozostawiłaby Kaszuby poza granicami Rzeczypospolitej. Pewnie dziś naszym problemem była by powszechna germanizacja i wywodzący się spośród nas ludzie, dziwiący się że Kaszubi nie czują się prawdziwymi Niemcami jak reszta Pomorzan.
Oba moi dziadkowie służyli w czasie wojny w Wehrmachcie ale żaden z nich nie podpisał II listy narodowościowej (choć z racji urodzenia byli do tego namawiani). Nam po I i II wojnie światowej narzucono a priori narodowość polską.



"Dla Polaków..." I znowu generalizujemy. I znowu stawiamy mocne tezy bez argumentów. Kto narzucał Kaszubom polskość w XVIII i XIX wieku? Kto kazał im głosować na listy polskie do Reichstagu? Kto organizował koła rolcznie i czytelnie? Czy siłą zapędzano do nich Kaszubów? Czy odebrano im możliwość zorganizowania własnego ruchu narodowego i własnego stronnictwa politycznego i list wyborczych? Lub wysłania własnej delegacji, złożonej z rodzimych elit do Wersalu? Czy to polscy ciemiężyciele zmuszali kaszubskich gburów do osiadania na rozparcelowanych niemieckich majątkach w II RP? Czy to że w Człuchowkim i Bytowskim powiecie więcej ludzi deklarowało polski niż kaszubski w pruskich censusach to był efekt polskiego terroru?



Odpowiedź na te wszystkie pytania brzmi nie. A to co działo się i dzieje po II wojnie to tylko epilog. Kluczowe wydarzenia miały miejsce przed II wojną. Przede wszystkim w XIX wieku i u progu XX. Po prostu elity kaszubskie przyjęly polską tożsamość narodową w zdecydowanej przygniatającej większości, a potem zrobił to prosty lud. Z własnej nieprzymuszonej woli.



I nie ma co zganiać na Konrada Mazowieckiego, Łokietka czy Derdowskiego, którego ktoś tu pięknie nazwał "zdrajca Kaszubów". Tym torem myślenia to 99% Kaszubów jest zdrajcami. Ale przecież nie zdradzili siebie, tylko ten pozostały 1 procent który z tęsknitą patrzy na epokę rozbicia dzielnicowego. Po prostu nie zaistniał na Kaszubach narodowy ruch kaszubski i nie zdobył popularności. Ani w XVIII ani w XIX, ani w XX wieku. Nigdy. Nie było to Prus Wschodnich i Abstimmung Allenstein. Nie było protestów i masowych wyjazdów. Polskośc wróciła na Pomorze po I wojnie bezkonfliktowo, bo zakorzeniła się tu już wcześniej.


Cytat:
O sposobie myślenia polskich oficjeli dobitnie świadczy fakt, iż Słowińców (Kaszubskich mieszkańców ziemie słupskiej) starano się po II wojnie światowej repolonizować. Jak można jednak repolonizować kogoś, kto nigdy nie był Polakiem i kogo przodkowie, licząc z grubsza od 25 pokoleń, nie mieli nic wspólnego z Polską? Idąc tą drogą myślenia czas najwyższy upomnieć się o Polaków z Łużyc, Czech i Słowacji, które wszak znajdowały się pod polskim panowaniem w czasach Chrobrego.




Nie naciągajmy. Po pierwsze UB i komuniści to nie to samo co Polacy, a PRL to nie demokraryczne państwo polskie. Pracownicy Instytutu Zachodniego starali się prowadzic wyważoną politykę względem autochtonów ale mieli związane ręcę, sparaliżowani niechęcią bezpieki.


Sami Słowińcy natomiast nigdy nie utożsamiali sie z katolickimi mieszkańcami Pomorza. I vice versa. Katoliccy Kaszubi nazywali swoich ewangelickich pobratymców "Niemcami". Tak było w mieszanym wyznaniowo powiecie lęborskim. W 1945 roku nie było już żadnych Słowińców. To jakiś kolosalny it. Słowińcy, a właściwie ich potomkowie byli Niemcami i za takich się głośno uważali. Już w 1905 mowa ich była w zaniku, a w spisie powszechnie deklarowali się jako niemieckojęzyczni. W 1945 nawet w Klukach potomkowie Słowińców nie znali juz swojej mowy poza pojedynczymi zwrotami i wyrazami ktore przetrwały w pamięci najstarszego pokolenia.



Nie porównujmy więc Słowińców do katolickich Kaszubów związanych z Polską od wieków poprzez wspólną organizację państwową, kościelną, wspólną działalnośc polityczną, czy wręcz biologicznie poprzez koneksje kaszubskiej szlachty z wielkopolską. W Główczycach nie było szkół polskich jak w Płotowie. Nie działał tu pomorski Gryf. Ludnośc nie deklarowała się jak polska w censusie i nie głosowała na Polaków.



Sposób myślenia komunistów to nie sposób myślenia Polaków. Takie imputowanie postaw UBeków calemu narodowi polskiemu jest przekłamaniem. Poza tym jak wyglądała "polonizacja" Słowińców każdy wie. Nie da się kogoś spolonizować wbrew jego woli. I Słowińcy się nie dali. Zamiast tego dali nogę do Niemiec przy najbliższej okazji. Natomiast Kaszubi zachowując przez pokolenia znajomość gwary sami dobrowolnie ulegli narodowej polonizacji w XIX i XX wieku, i to wtedy kiedy nikt ich nie zmuszał a wręcz zachęcał do separacji - kiedy Polska nie istniała, a polskość była tępiona w państwie pruskim. Własnie wtedy Kaszubi, Górale jak i prości chłopi z kieleckiego przyjęli hasła polskiego ruchu narodowego.


A to, że dziś w 150 czy 100 lat potem młodzi Kaszubi tracą znajomość gwary nie jest niczym dziwnym, bo dzieje się tak wszędzie, także z ich kolegami na Mazowszu, w Wielkopolsce i na Podlasiu. XXI wiek i media zmieniają rzeczywistość i nie jest to diaboliczne działanie sił zła czy "pacyfikacja" prowadzona przez "polskich oficjeli".


Cytat:
Wiem, że Stoigniew ma wszystkie kwestie poukładane po swojemu a na moje argumenty i tak znajdzie kontrargumenty. I to jest spór, którego nie da się rozstrzygnąć. To jest spór o pryncypia! Nie jest to kwestia delikatności, ciemnoty czy niedokształcenia. Zapewne znajdą się ludzie, którzy uznaja mnie za separatystę i radykała, choć nie wiem w czym niby miałby się wyrażać mój separatyzm.
Kaszubi nie wypadli sroce z pod ogona. Mamy ponad 1000 lat własnej historii. Mamy własną kulturę i język. To, że ostatkiem sił bronimy się przed pacyfikacją i zglajszlachtowaniem jest naszym prawem. To nie jest radykalizm - to jest powinnością wobec własnej ojczyzny - Kaszub. Ślązacy może są w innym miejscu swoich dziejów, ale nasze drogi są bliźniaczo podobne.



Tak. Zgadzam się. Po prostu jesteście Państwo grupą, która diametralnie różnie postrzega Kaszuby i państwo polskie od ogółu społeczeństwa, w tym też kaszubskiego. Masowy dobrowolny wybór przez Kaszubów polskiej tożsamości narodowej (nawet wobec deklaracji odrębnego języka), trwający nie od dziś zresztą bo już od dwoch stuleci, to dla Państwa "pacyfikacja", obrona "ostatkiem sił". Dramatyczny opis. Bardzo dramatyczny. Tylko nie bardzo pasuje do codziennej rzeczywistości w kaszubskich wsiach i miastach. Nikt się nie broni, nikt nie pacyfikuje. Po prostu starsi nie przekazują odrębnej tożsamosci narodowej bo sami jej nie mają. Poza nielicznymi wyjatkami taka tożsamość nie istnieje na Kaszubach. A młodzi nie są nią zainteresowani. Natomiast zawisko zanikania gwar powszechne w calym kraju wynika z uwarunkowań historycznych i społeczenych. Gwara nie odgrywa już takiej roli jak dawniej wobec siły mediów i głównego nurtu kultury polskiej. Oczywiście gdyby od 1000 lat istniało osobne silne i niezależne państwo kaszubskie, z własnymi elitami, wlasną tradycją narodową i własnym życiem narodowym to być może wyglądałoby to inaczej. Gdyby Mazowsza nie inkorporowano w 1526.... kto wie co by dzisiaj mogło być?



To jest spór o pryncypia, a może raczej postrzeganie rzeczywistości. Mam wrażenie że niektórzy obudzili się po 1000 lat z letargu i trudno im pogodzić się z tym, że trybalizm i feudalizm to dziś przeżytek. Z tym co zaszło przez te długie stulecia. Jakby nie przyjmowali tego do wiadomości, że historii się nie zmieni. Usiłując innym narzucić swój punkt widzenia, rzucając oskarżenia o "zdradę", "pacyfikacje" itd. nie zmieni się faktu że Kaszubi w większości spolonizowali się dobrowolnie na dlugo przed II wojną. Zawsze jednak będą osoby który roszcząc sobie prawo do osądzania cudzych sumien i suwerennych decyzji poszczególnych rodzin i jednostek, będa aspirować do roli kogoś glębiej uświadomionego, wyjątkowego, "bardziej kaszubskiego".


To troszkę tak jak z tymi Slowińcami co na silę chcieli być Niemcami i UB które "wiedziało lepiej", nieprawdaż? :) Milo jednak było wymienić poglądy. Pozdrawiam serdecznie.
CzDark
wysłane dnia: 22.5.2011 3:56
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 24.5.2004
z: Biebrznicczi Młin
Wiadomości: 1133
Re: Czy większość Polaków uczy się głównie historii Królestwa Kongresowego?
Przenosi Pan wydarzenia z epoki feudalnej, kiedy w ogóle nie istniał naród polski, na dzisiejsze realia. Co wtedy istniało? Plemiona. Samo tzw. "Pomorze" nie było żadnym jednolitym tworem ale podzielone było na kilka osobnych władztw plemiennych. Dopiero Krzywousty zaprowadził tam chrzescijaństwo i nadał tym obszarom ramy feudalnego państwa. Nie było wtedy żadnych "Pomorzan" tylko grupy plemion.


Prawdą jest, że państwa z epoki późnego średniowiecza nie miały niemal nic (co nie znaczy, że wogóle nie miały) wiele wspólnego z dzisiejszymi państwami narodowym, wykształconymi pod wpływem reformacji, a zwłaszcza rewolucji francuskiej. Etniczność, a poddanie władcy to były wówczas dwa odrębne kryteria. Jeśli jednak chodzi o okres przed zaprowadzeniem chrześcijaństwa i tuż po jego zaprowadzeniu to wówczas świadomość istnienia czegoś takiego jak Pomorzanie była pełna. Zaciętość z jaką walczyli ze sobą Pomorzanie i państwo polskie przypomina chyba jedynie niechęć pomiędzy Gotami i Burgundami z wcześniejszego jeszcze okresu historycznego. Jest to dobrze opisane w "Kronice Galla Anonima". Pomorzanie stanowili pewną wspólnotę o czym świadczą pewne cechy językowe (o czym poniżej), wspólne cechy kultury materialnej (o tym poczytaj sobie na:

Archeologia Pomorza

oraz istnienie szeregu znaczących grodów w Pradolinie Noteci: Drzenia, Santoka, Ujścia, Nakła, Wyszogrodu itd. Tak umocniona linia nie ma precedensu na ziemiach wchodzących w skład dzisiejszej Polski. Można ją porównać jedynie z tzw. limesem saskim oddzielającym (Dolnych) Sasów od Słowian. Nie znajdziemy takiej linii w Dolinie Wisły, czy w Dolinie Odry. Nie jest też prawdą, że okres feudalny nie odcisnął piętna w kształtowaniu świadomości Kaszubów. Opowieści o księciach pomorskich można znaleźć chociażby w legendach kaszubskich. O tym, że istniała wspólnota Pomorzan może świadczyć także fakt, że Święcowie, którzy nie byli spokrewnieni z Gryfitami przyjęli w końcu dla swojego państwa ich herb - czerwonego gryfa na srebrnej tarczy. Oczywiście Pomorzanie także walczyli między sobą, niemniej to właśnie te walki miały charakter bardziej "feudalny" niż "etniczny". Świadomość własnego państwa i walk z Polską musiała istnieć wśród Kaszubów dość długo skoro x. dr Bernard Sychta zanotował takie powiedzenie "Biada Pòlsce przy Pòmorsce" i z racji swojego polonofilstwa za bardzo nie wiedział co z tym powiedzeniem zrobić. Oczywiście już po zaprowadzeniu chrześcijaństwa, a więc jeszcze w średniowieczu spory etniczne ustępowały feudalnym, co uważam generalnie za rzecz pozytywną i świadczącą o zaniku barbarzyństwa. Ja jestem trochę staroświecki i jeśli uznaję narodowość to tylko w znaczeniu etnicznym i nie mieszam jej z wiernością wobec władcy (którego dzisiaj wogóle nie ma) obecnie zastąpiona "obywatelstwem" (obywatel to ten co musi się wszystkiego "obywać" )

Pomorska szlachta spolonizowała się, tak jak mazowiecka.

Szlachta mazowiecka nie mogła się spolonizować, gdyż zawsze mówiła po polsku, co w przypadku szlachty pomorskiej nie było prawdą, gdyż jej pierwotnym językiem był oczywiście pomorski (kaszubski). Część szlachty pomorskiej się zgermanizowała, inna część się spolonizowała (jesli mówimy o języku).

Czemu brandenbursko-pruskie protestanckie Pomorze Zachodnie wynarodowiło się zupełnie, a polskie nie? Czemu do XX wieku kultura Pomorzan przetrwała tam gdzie dawniej sięgała jurysdykcja Polski i polskiej archidiecezji gnieźnieńskiej?

Najpierw sam przyznajesz, że nie było wówczas narodów a potem piszesz, że się wynarodowiło. Kultura Pomorska przetwała wśród zniemczonych Pomorzan. Przeczytaj sobie książkę Magdaleny Bonowskiej - "Przemijanie : śmierć, pogrzeb i życie pozagrobowe w wyobrażeniach mieszkańców Pomorza Zachodniego na przełomie XIX i XX wieku". Jeśli chodzi o język - Pomorze Zachodnie się doszczętnie zgermanizowało gdyż językiem kościelnym w Kościele protestanckim był górnoniemiecki (rzadziej polski lub kaszubski), i reformacja Lutra zakończyła na Pomorzu okres tzw. uniwersalizmu średniowiecznego opartego na języku łacińskim. Od czasu reformacji Lutra zaczynają się tworzyć państwa sprzężone z określonym językiem; w przypadku księstw pomorskich i Brandenburgii, a następnie Prus był to język górnoniemiecki. Poza tym mieszczaństwo wskutek rozwoju pańszczyzny było w przeważającej mierze przybyszami, a nie autochtonami. Na Pomorzu Wschodnim uniwersalizm średniowieczny utrzymał się dłużej - łacina była językiem kościelnym aż do lat 70. XX wieku. Niemniej Kulturkampf spowodował swego rodzaju reakcję obronną wśród duchownych katolickich i jak dotąd księża, którzy byli średnio rzecz biorąc obojętni na kwestie narodowo-językowe zaczęli się skłaniać ku polskości jako sojusznikowi w walce z państwem promującym protestantyzm (i jednocześnie język górnoniemiecki Lutra) - i to przyczyniło się do polonizacji Pomorza Wschodniego, zwłaszcza w XX wieku. Jednak zgadzam się również z opinią, że jeśliby państwo postbismarkowskie trwało na Pomorzu 50 lat dłużej również Pomorze Wschodnie doszczętnie by się zgermanizowało pomimo dominującego katolicyzmu.

Jaki wysoki wynik list niemieckich w 1920 roku? 28 listopada 1920 odbyły się pierwsze wybory do samorządu powiatu kartuskiego, wszystkie 43 miejsca zostały zajęte przez Polaków.

Obiecuję Ci. Gdyby byli to Polacy-ewangielicy, a Niemcy byli tylko katolikami to 43 miejsca zostałyby zajęte przez Niemców. Poza tym czy masz na myśli etnicznych Polaków czy Kaszubów co czuli się Polakami ?

Z własnej nieprzymuszonej woli.

Jeśli wyśmiewanie się z kaszubszczyzny i wysyłanie do szkół specjalnych za mówienie po kaszubsku uznać nieprzymuszoną wolą...

Po pierwsze UB i komuniści to nie to samo co Polacy, a PRL to nie demokraryczne państwo polskie.

UB i komuniści PRLu byli w zdecydowanej większości Polakami, a PRL raczej nie było państwem rosyjskim (nie zauważyłem rusyfikacji, chyba że za coś takiego uznać obowiązkową naukę rosyjskiego jako języka obcego)

Sami Słowińcy natomiast nigdy nie utożsamiali sie z katolickimi mieszkańcami Pomorza. I vice versa.

Kolega zapomniał, że przed reformacją również Słowińcy (Kaszubi nadłebscy) byli katolikami. I raczej nie czuli się wówczas Polakami.

Po prostu starsi nie przekazują odrębnej tożsamosci narodowej bo sami jej nie mają. Poza nielicznymi wyjatkami taka tożsamość nie istnieje na Kaszubach.

Sam spotkałem starych ludzi w powiecie puckim uważających się za Kaszubów, a nie za Polaków. O Polakach mówili - "oni".

Nie porównujmy więc Słowińców do katolickich Kaszubów związanych z Polską od wieków poprzez wspólną organizację państwową, kościelną, wspólną działalnośc polityczną, czy wręcz biologicznie poprzez koneksje kaszubskiej szlachty z wielkopolską.

Szlachta kaszubska miała też koneksje ze szlachtą brandenburską, wschodniopruską i co z tego ? Szlachta litewska miała koneksje ze szlachtą mazowiecką, i z tego wynika że Litwini są Polakami ?

A to, że dziś w 150 czy 100 lat potem młodzi Kaszubi tracą znajomość gwary nie jest niczym dziwnym, bo dzieje się tak wszędzie, także z ich kolegami na Mazowszu, w Wielkopolsce i na Podlasiu.

Jakiej gwary ? Język czeski to też może gwara polskiego ?

Nie wykształciła się jeszcze wtedy odrąbna gwarą, kaszubienie, szwa kaszubskie.


Język pomorski (jego zawiązki) musiały oddzielić się od pozostałej części języków słowiańskich, jeszcze przed (albo chwilę po) migracją Serbów i Chorwatów z Białej Serbii i Białej Chorwacji w kierunku bałkańskim, a już na pewno przed inwazją Węgrów. Świadczy o tym fakt, że przejście grupy TART w TRA(O)T nie nastąpiło w języku pomorskim, a nastąpiło w języku serbo-chorwackim, polskim, czesko-słowackim, łużyckich.
Kolega chyba nawet nie wie na czym polega "kaszubienie". Tzw. kaszubienie jest wymysłem polskich językoznawców, którzy uznali je za cechę wtórną wobec polskiej wymowy ć, ś, dź; podczas gdy w rzeczywistości jest to cecha pierwotniejsza od polskiej wymowy polegająca na przejściu "t" tylko do "c", a nie jak w języku polskim z "t" do "c", a następnie aż do "ć". Zobacz sobie np. zapis łaciński "Costerina". Jeśli chodzi o "szwa" to musisz dookreślić co masz na myśli. Jeśli chodzi o dzisiejszą wymowę ë to rzeczywiście jej nie było, ale nigdy też nie była ona uznawana za sztandarową cechę języka kaszubskiego i jest ona charakterystyczna przede wszystkim dla dialektu nordowego języka kaszubskiego. Natomiast wymowa u i y/i odbiegała zawsze od polskiej. Nawet jeśli południowi Kaszubi mówią "ryby" to nie brzmi to tak jak polskie "ryby".


----------------
Zdrzë: Peccunia non olet (Piniądz nie smierdzy)

Jark
wysłane dnia: 22.5.2011 9:34
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 12.2.2004
z: Wiôldzi Kack
Wiadomości: 578
Re: Czy większość Polaków uczy się głównie historii Królestwa Kongresowego?
O! Widzę, że DarkCz wypunktował część nieścisłości i generalizacji Dzięki.

By dyskusje zrobić nieco bardziej zwartą napiszę krótko.
O wspólnotowości decyduje wiele czynników: wspólna przeszłość i doświadczenia, wspólny ogląd tej przeszłości, podobna ocena tego co jest dziś i wspólny cel, do którego się dąży.
Mam nadzieję, że dla większości użytkowników naszego forum i serwisu tym celem są nasze Kaszeby, bez przymiotników, nie jako przedmiot ale podmiot w graniach Rzeczypospolitej.
Z pełnym przekonaniem używam określenia Rzeczypospolita, bo nie jest to to samo co Polska. Ta dla mnie (i nie tylko dla mnie jak sądzę) Polska zaczyna się na południe od Noteci i Warty bo jest pojęciem etniczno-geograficznym a nie administracyjnym. Wiem, że przyjęło się je stosować do określania całości państwa, ale to jest nadużycie!


W swoim, nie tak krótkim już zawodowym życiu, poszerzając własne horyzonty nie raz i nie dwa zjechałem Pomorze Środkowe, Zachodnie i Przednie, to po „niemieckiej” stronie Odry. Patrzę dziś więc na Kaszuby i pomorskość z innej prespektywy niż Stojgniew, dla którego odnośnikiem (jak widać we wspisach) jest li tylko Warszawa.
Różnimy się ogladem sytuacji. Róznimy się celem do którego chcielibyśmy poprowadzić Kaszuby. Ale jedno jest wspólne - Kaszuby nie są dla nas obojętne. I to jest w tym wszystkim najważniejsze...

Pozdrawiam
Jerk
Stojgniew
wysłane dnia: 22.5.2011 15:42
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 19.5.2011
z: Antiquissima Polonia, Mazovia
Wiadomości: 306
Re: Czy większość Polaków uczy się głównie historii Królestwa Kongresowego?
Cytat:
Prawdą jest, że państwa z epoki późnego średniowiecza nie miały niemal nic (co nie znaczy, że wogóle nie miały) wiele wspólnego z dzisiejszymi państwami narodowym, wykształconymi pod wpływem reformacji, a zwłaszcza rewolucji francuskiej. Etniczność, a poddanie władcy to były wówczas dwa odrębne kryteria. Jeśli jednak chodzi o okres przed zaprowadzeniem chrześcijaństwa i tuż po jego zaprowadzeniu to wówczas świadomość istnienia czegoś takiego jak Pomorzanie była pełna. Zaciętość z jaką walczyli ze sobą Pomorzanie i państwo polskie przypomina chyba jedynie niechęć pomiędzy Gotami i Burgundami z wcześniejszego jeszcze okresu historycznego. Jest to dobrze opisane w "Kronice Galla Anonima". Pomorzanie stanowili pewną wspólnotę o czym świadczą pewne cechy językowe (o czym poniżej), wspólne cechy kultury materialnej (o tym poczytaj sobie na:

Archeologia Pomorza

oraz istnienie szeregu znaczących grodów w Pradolinie Noteci: Drzenia, Santoka, Ujścia, Nakła, Wyszogrodu itd.

Tak umocniona linia nie ma precedensu na ziemiach wchodzących w skład dzisiejszej Polski. Można ją porównać jedynie z tzw. limesem saskim oddzielającym (Dolnych) Sasów od Słowian. Nie znajdziemy takiej linii w Dolinie Wisły, czy w Dolinie Odry. Nie jest też prawdą, że okres feudalny nie odcisnął piętna w kształtowaniu świadomości Kaszubów. Opowieści o księciach pomorskich można znaleźć chociażby w legendach kaszubskich. O tym, że istniała wspólnota Pomorzan może świadczyć także fakt, że Święcowie, którzy nie byli spokrewnieni z Gryfitami przyjęli w końcu dla swojego państwa ich herb - czerwonego gryfa na srebrnej tarczy. Oczywiście Pomorzanie także walczyli między sobą, niemniej to właśnie te walki miały charakter bardziej "feudalny" niż "etniczny". Świadomość własnego państwa i walk z Polską musiała istnieć wśród Kaszubów dość długo skoro x. dr Bernard Sychta zanotował takie powiedzenie "Biada Pòlsce przy Pòmorsce" i z racji swojego polonofilstwa za bardzo nie wiedział co z tym powiedzeniem zrobić. Oczywiście już po zaprowadzeniu chrześcijaństwa, a więc jeszcze w średniowieczu spory etniczne ustępowały feudalnym, co uważam generalnie za rzecz pozytywną i świadczącą o zaniku barbarzyństwa. Ja jestem trochę staroświecki i jeśli uznaję narodowość to tylko w znaczeniu etnicznym i nie mieszam jej z wiernością wobec władcy (którego dzisiaj wogóle nie ma) obecnie zastąpiona "obywatelstwem" (obywatel to ten co musi się wszystkiego "obywać" )



Zacznijmy od tego, że o średniowiecznym Pomorzu sprzed czasów Krzywoustego wiemy niewiele, bo nie istniala tam organizacja kościelna, nie prowadzono kronik ani roczników i nie zachowały się rodzime źródła. Na pewno nie istniał na Pomrozu jeden twór feudalny zwany "Pomorzem" i właśnie to wynika bezpośrednio z przekazu Galla. Nazwą tą kronikarz objął ziemie plemienne władane przez kilku książąt. O kształcie etnicznym i granicach tych pierwotnych terytoriów plemiennych czy księstwa nie wiemy nic. Tak samo o pochodzeniu lokalnych dynastii. Granica na Noteci pochodzi już z czasów późniejszych kiedy Pomorze uniezależniło sie od państwa Piastów na skutek reakcji pogańskiej i najazdu Brzetysława. Pomorzanie zajęli wtedy nawet Międzyrzecz, który odzyskał dopiero Krzywousty. Wcześniej natomiast tym obszarem władali Polanie. Co najmniej od czasów Mieszka I.

Pierwotna przynależność ziem nadnoteckich i kształt terytoriów plemiennych Pomorza, Kujaw i Wielkoposlk ijest dziś nie do odtworzenia.

Nazwa Pomorze nie jest nazwą rodzimą. Ziemie między Wisłą, a Odrą nie zamieszkiwało jedno plemię. Nazwy takie jak Pomorzanie, Prusowie, Niemcy czy Lachy nie były nazwami rodzimymi. To nie lokalne plemiona pomorskie tak siebie nazywały tylko ich sąsiedzi. Nazwy plemienne przetrwaly w tytulaturze książąt czy z innych źródeł. Wolinianie, Rzeczanie, Pyrzyczanie, Kaszubowie, Słowińcy... Pomorze nigdy nie tworzylo jednego etnosu i nigdy nie powstało tu jedno państwo. Samo Pomorze Zachodnie podzielone było na dzielnice książęce, oraz księstwo biskupie. Natomiast Pomorze Gdańskie stanowiło odrębne władztwo z własną dynastią. Inna była też organizacja i przynależność kościelna.


Sama tradycja "Pomorza" wywodzi sie najpewniej z okresu piastowskiego podoboju:

http://biblioteka.wejherowo.pl/dlibra/dlibra/doccontent?id=2956&dirids=1

...gdy ziemie zamieszkane przez różne grupy Słowian zostały scalone w jednym organiźmie państwowym na drodze zewnętrznego podboju władców Polan. Nie była to rodzima nazwa plemienna. To, że te "księstwa" czy plemiona nigdy nie zdołały zjednoczyć sie i przekształcić w jedno nowoczesne państwo feudalne, identyczie jak w przypdku Prusow, przesądzilo na długie wieki o podziale Pomorza.


Tak więc zanim w ogóle zaczniemy wdawać się w debaty na temat Kaszubów należy jasno zaznaczyć, że owa jedność i "pomorskość" zawsze była efemeryczna. Tak jak w przypadku mieszkańców Dolnego i Gornego Śląska. Mowa tu jest o kilku plemionach scalonych w jedność przez władców Polan. Dopiero wtedy, po tym podboju, w XI wieku pojawia się na kartach historii nazwa "Pomorze". Ziemie te stanowiły jednolitego tworu. Ani przed podbojem Krzywoustego, ani potem.


Zabawne jest gdy czyta się, że w XI czy w XII wieku, gdy Czesi i Polacy mówili praktycznie jednym językiem, jakiś jednolity etnos "Pomorzan" sięgał aż po Noteć. Ta rzekoma jedność to jest zwykły z palca wyssany mit. Co do przysłowia "Biada Polsce przy Pomorsce" powstalo ponoć po 1637 roku:

http://biblioteka.wejherowo.pl/dlibra/dlibra/doccontent?id=2956&dirids=1

Gdy sami Kaszubi nazywali "Pomorzem", Pomorze Zachodnie.



Cytat:
O tym, że istniała wspólnota Pomorzan może świadczyć także fakt, że Święcowie, którzy nie byli spokrewnieni z Gryfitami przyjęli w końcu dla swojego państwa ich herb - czerwonego gryfa na srebrnej tarczy.


Niby czemu? Mściwój II zapisał swoje księstwo Przemysłowi II, księciu Wielkopolskie i co?


Sądzę, że niestety wspólnota Pomorzan istniała tylko w tytulaturze polskich i zachodniopomorskich monarchów którzy rozciągnęli swoją władzę na kilka odrębnych plemion. Te plemiona niestety nigdy żadnego narodu nie stworzyły. Uniemożliwiło im to:

- rozbicie polityczne,

- religijne, organizacja koscielna, reformacja

- postępująca germanizacja

- struktura społeczna - panowanie krzyżackie i polskie utrwaliło niezależnośc drobnej szlachty i panków na Pomorzu Gdańskim


Wiemy, że w XIX czy XX wieku nie istniało żadne poczucie wspólnoty. Zachodniopomorska szlachta uległa pełnej germanizacji, a kaszubscy pankowie polonizacji. Lud natomiast pozostał nieświadomy. Nie było słowińsko-kaszubskiego tożsamości narodowej. Pokrewieństwa to nie zostało odkryte aż do samego końca. Ewangelicy choćby mowiący po kaszubsku byli dla katolickich Kaszubów "Niemcami".


Cytat:
Szlachta mazowiecka nie mogła się spolonizować, gdyż zawsze mówiła po polsku, co w przypadku szlachty pomorskiej nie było prawdą, gdyż jej pierwotnym językiem był oczywiście pomorski (kaszubski). Część szlachty pomorskiej się zgermanizowała, inna część się spolonizowała (jesli mówimy o języku).



Nie. Po pierwsze to czy coś jest językiem czy gwarą to kwestia względna. Dla jednego gwarą będzie dialekt mazurski a dla innego już osobnym jezykiem. Poza tym kaszubski nie istniał w średniowieczu. Początkowo mowa ta nie różniła się zasadniczo od polskich dialektów. Ewolucja językowa i różnicowanie się kaszubszczyzny trwało przez wieki. Kaszubienie pojawiło się w XVI czy XVII wieku.


Tak więc nie spierajmy sie o semantykę. Szlachta kaszubska mówiła we własnym języku/dialekcie, a mazowiecka we własnym, który cechowało np. mazurzenie. Podobnie wielkopolska i małopolska. Ale na skutek politycznej przynalezności do Rzeczpospolitej wytworzył się wspólny jezyk literacki. Jego użytkownikiem były wyższe stany calego państwa. Ten "szlachecki" język literacki wraz z polską tożsamością narodową przyswoili sobie także w XIX i w XX wieku chłopi.


Bez znaczenia jest tu więc który język/mowa/etnolekt/dialekt/gwara była bardziej odrębna czy kto pierwszy przyswoił sobie polską tożsamość narodową i jezyk literacki, a kto ostatni. Nie to jest przemiotem dyskusji. Ja wskazuje tylko na sam fakt, że tak się stało. Elity Kaszub spolonizowały się kulturowo, a za nimi w XIX i XX wieku spolonizował się zwykły lud.



Cytat:
Najpierw sam przyznajesz, że nie było wówczas narodów a potem piszesz, że się wynarodowiło. Kultura Pomorska przetwała wśród zniemczonych Pomorzan. Przeczytaj sobie książkę Magdaleny Bonowskiej - "Przemijanie : śmierć, pogrzeb i życie pozagrobowe w wyobrażeniach mieszkańców Pomorza Zachodniego na przełomie XIX i XX wieku". Jeśli chodzi o język - Pomorze Zachodnie się doszczętnie zgermanizowało gdyż językiem kościelnym w Kościele protestanckim był górnoniemiecki (rzadziej polski lub kaszubski), i reformacja Lutra zakończyła na Pomorzu okres tzw. uniwersalizmu średniowiecznego opartego na języku łacińskim. Od czasu reformacji Lutra zaczynają się tworzyć państwa sprzężone z określonym językiem; w przypadku księstw pomorskich i Brandenburgii, a następnie Prus był to język górnoniemiecki. Poza tym mieszczaństwo wskutek rozwoju pańszczyzny było w przeważającej mierze przybyszami, a nie autochtonami. Na Pomorzu Wschodnim uniwersalizm średniowieczny utrzymał się dłużej - łacina była językiem kościelnym aż do lat 70. XX wieku. Niemniej Kulturkampf spowodował swego rodzaju reakcję obronną wśród duchownych katolickich i jak dotąd księża, którzy byli średnio rzecz biorąc obojętni na kwestie narodowo-językowe zaczęli się skłaniać ku polskości jako sojusznikowi w walce z państwem promującym protestantyzm (i jednocześnie język górnoniemiecki Lutra) - i to przyczyniło się do polonizacji Pomorza Wschodniego, zwłaszcza w XX wieku. Jednak zgadzam się również z opinią, że jeśliby państwo postbismarkowskie trwało na Pomorzu 50 lat dłużej również Pomorze Wschodnie doszczętnie by się zgermanizowało pomimo dominującego katolicyzmu.




Mówiąc o "wynarodowieniu" się Pomorza Zachodniego miałem na myśli sam proces germanizacji. Tam nigdy nie zasitniał naród zachodniopomorski który zdołałby podjąc walkę o ocalenie swojej tożsamości. Szlachta pomorska była zbyt słaba i nie utrzymala się. Książęta od wczesnych wiekow sprowadzali rycerstwo niemieckie. Miasta zapełniły się przybyszami z obcych krajów. Ludność rodzimą usunięto do Chyży i podgrodzi. W dobrach koscielnych osadzano Niemców, a Gryfici sami wydali przywilej i ulgi podatkowe dla szlachty która we wsi osadzała w większości Niemców.


Pomorze Zachodnie nie przetrwało. Warstwy panujące zgermanizowały się jeszcze w czasach feudalnych gdy szlachtę i prosty lud nie łączyło poczucie wspólnoty. Pewnie, że elementy kultury ludowej utrzymały się wyspowo. Jamno i Łabusz, strój pyrzycki, oraz cała Ziemia Słupska - ostatni bastion Pomorzan. Tylko to szkielet. Okruchy. W XX wieku na Pomorzu żył już zupełnie inny naród. Nie rozumiał on starych pomorskich nazw. Mówił w innym języku, a jego świadomość, tożsamość uległa daleko idącym przeobrażeniom. To, że Pomorze Słupskie utrzymało dłużej swój rodzimy charakter jest chyba tylko zasługą tego, że dłużej utrzymała się tu rodzima szlachta.





P.S.


Nie wiem czy rozumiesz do czego zmierzam? Nie chce dyskutować co było 500 i 700 lat temu. Czy bardziej wrogie Polsce bylo Mazowsze czy Pomorze oraz kto jakie mial sympatie i jaką gwarą mowił, bo to nie ma wiekszego znaczenia.


Ja tylko wskazuje na to, ze w XIX i XX wieku, gdy rozpoczely sie z pelna sila procesy narodowe, to Kaszubi i Slowińcy nie tworzyli żadnej jedności. Kaszubi glosowali na listy polskie, chodzili do polskich szkół, a w censusie podawali jezyk polski prawie tak czesto jak kaszubski. Elity kaszubskie w większości były częścią ruchu polskiego. A Słowińcy i Kabatkowie nie. Podawali język niemiecki i chodzili do niemieckich szkół, a Byli ewangelikami. Mieszali się z niemieckimi Pomrami, a ich elity byly od kilkuset lat zupełnie niemiecie. Jedni drugich przezywali Niemcami albo Polakami. Religia i wyznanie znaczyło 1000 razy więcej niż średniowieczna plemienna wspólnota o ktorej w XIX wieku nikt z prostego ludu nie miał zielnego pojęcia. Tyle o "jedności pomorskiej".


Nikt nikogo nie zmuszał do przyjmowania literackiego języka polskiego i głosowania na polskie listy. Ani w XVIII wieku, ani w XIX wieku, ani w w Wersalu. Historia tak się potoczyła, że przez wieki elity wielkopolskie, kaszubskie, mazowieckie i inne towrzyly jedną kulturę i jeden język literacki w ramach jednego państwa polskiego. Kościół na pewno był silnym czynnikiem jendoczącym ale i sam charakter demokracji szlacheckiej. Lud natomiast, jeszcze w XVIII i XIX wieku dość obojętny na hasła narodowe, zaczął coraz bardziej uaktywniać się politycznie. Wspólna historia, religia, elity, kulturkampf - to wszystko było na pewno czynnikiem dzięki ktoremu po I wojnie i klęsce Niemiec, Polacy i Kaszubi przemówili jednym głosem. Była to dobrowolna partycypacja w jednym procesie narodowotwórzczym. Wyjątki zdarzały się natomiast wszedzie - w Galicji, w Kongresówce czy na Kaszubach. Nie wszyscy byli zainteresowani "narodem polskim". A to, że historia państwa polskiego czy literacki język polski spolaryzowany jest przez dwie najwieksze dzielnice Rzeczpospolitej to prosta konsekwencja historii a nie złośliwość ministra edukacji ;)



I tylko tyle chciałem podkreślić, nie odmawiając Kaszubom ich własnego języka czy włansych tradycji historycznych.



Cytat:
W swoim, nie tak krótkim już zawodowym życiu, poszerzając własne horyzonty nie raz i nie dwa zjechałem Pomorze Środkowe, Zachodnie i Przednie, to po „niemieckiej” stronie Odry. Patrzę dziś więc na Kaszuby i pomorskość z innej prespektywy niż Stojgniew, dla którego odnośnikiem (jak widać we wspisach) jest li tylko Warszawa.
Różnimy się ogladem sytuacji. Róznimy się celem do którego chcielibyśmy poprowadzić Kaszuby. Ale jedno jest wspólne - Kaszuby nie są dla nas obojętne. I to jest w tym wszystkim najważniejsze...


Na pewno różnimy się w rozkładaniu nacisku na wspólne dziedzictwo i akcentowaniu różnic. Sądzę jednak, że zasadniczą róznicą jest nawet nie tyle negatywna ocena, co raczej pewna negacja i odrzucenie kulturowej polonizacji Kaszub - elit i prostego społeczeństwa jaka miała miejsce już w czasach Rzeczypospolitej i zaborów.


Ja po prostu nie postrzegam tego procesu jako zła i nie próbuję się od niego odciąć, choć tak samo jak większość z użytkowników tego forum pragnę by dla przyszłych pokoleń uchowało się jak najwięcej z tożsamośći i kultury ludowej regionów, obojętnie od tego jak podchodzimy do kwestii gwary/języka i narodu, nawet jeśli ceną będzie istnienie grupy osób pragnacych "narodowej niezależności". O ile potrafimy kulturalnie dyskutować bez opluwania i rzucania kalumni, nie wadzi mi to w żaden sposób. Przez stulecia w jednym państwie polskim trwały obok siebie różne lechickie/słowiańskie grupy etniczne z własnymi obyczajami. W tym procesie zdołały wytworzyć pewną wspólną tożsamość. Polskość jest pewnym ostatecznym produktem.
CzDark
wysłane dnia: 22.5.2011 18:34
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 24.5.2004
z: Biebrznicczi Młin
Wiadomości: 1133
Re: Czy większość Polaków uczy się głównie historii Królestwa Kongresowego?
Zacznijmy od tego, że o średniowiecznym Pomorzu sprzed czasów Krzywoustego wiemy niewiele, bo nie istniala tam organizacja kościelna, nie prowadzono kronik ani roczników i nie zachowały się rodzime źródła. Na pewno nie istniał na Pomrozu jeden twór feudalny zwany "Pomorzem" i właśnie to wynika bezpośrednio z przekazu Galla. Nazwą tą kronikarz objął ziemie plemienne władane przez kilku książąt. O kształcie etnicznym i granicach tych pierwotnych terytoriów plemiennych czy księstwa nie wiemy nic. Tak samo o pochodzeniu lokalnych dynastii. Granica na Noteci pochodzi już z czasów późniejszych kiedy Pomorze uniezależniło sie od państwa Piastów na skutek reakcji pogańskiej i najazdu Brzetysława. Pomorzanie zajęli wtedy nawet Międzyrzecz, który odzyskał dopiero Krzywousty. Wcześniej natomiast tym obszarem władali Polanie. Co najmniej od czasów Mieszka I.

Na pewne słyszałeś o czymś takim jak "Konfederacja Wielecka". Skoro istniała "Konfederacja Wielecka", to mogła też istnieć "Konfederacja Pomorska" i to właśnie potwierdza przekaz Galla. Limes nadnotecki wyraźnie wskazuje na granicę dwóch różnych grup plemiennych, raczej ze sobą niespokrewnionych. Warto zauważyć, też że kroniki podają iż wybuchy metanu zdarzające się na bagnach nadnoteckich były dla Pomorzan dobrym zwiastunem, natomiast dla Polan złym. Człowiek boi się tego czego niezna, co wskazuje na wcześniejsze zasiedlenie tych obszarów przez Pomorzan.

Zabawne jest gdy czyta się, że w XI czy w XII wieku, gdy Czesi i Polacy mówili praktycznie jednym językiem, jakiś jednolity etnos "Pomorzan" sięgał aż po Noteć.

Nie twierdzę, że Pomorzanie stanowili jednolity etnos; uważam jednak że stanowili grupę plemion spokrewnionych ze sobą o wiele bardziej aniżeli z plemionami na południe od Noteci. Jak już powiedziałem oddzielenie się grupy pomorsko-połabskiej od pozostałych języków słowiańskich nastąpiło wcześniej aniżeli rozdzielenie się języka polskiego od czeskiego. Wyraźnie pisze o tym prof. Jan Piskorski w swojej książce "Pomorze plemienne".

Co do przysłowia "Biada Polsce przy Pomorsce" powstalo ponoć po 1637 roku: http://biblioteka.wejherowo.pl/dlibra/dlibra/doccontent?id=2956&dirids=1
Gdy sami Kaszubi nazywali "Pomorzem", Pomorze Zachodnie.


1) Powołujesz się tutaj na książkę prof. J. Tredera napisaną jeszcze w okresie PRLu dziś już trącącą myszką, której bardzo wiele tez poruszonych zwłaszcza na jej początku można dziś z łatwością obalić.

2)Wytłumacz mi jak przodkowie dzisiejszych Kaszubów mogli nazywać w 1637 roku Pomorzem jedynie Pomorze Zachodnie skoro aż do 1772 roku istniało województwo pomorskie ze stolicą w Skarszewach, wchodzące początkowo w skład prowincji "Prusy Królewskie", a następnie w skład prowincji wielkopolskiej.

3)Jak to przysłowie mogło powstać po roku 1637, skoro w 1648 roku nastąpił podział Pomorza Zachodniego pomiędzy Szwecję i Brandenburgię? Wówczas spodziewałbym się przysłowia "Biada Pòlsce przë Brambòrsce".

To przysłowie musi się odnosić do wcześniejszego okresu walk polsko-pomorskich.

Nazwa Pomorze nie jest nazwą rodzimą.

Zapewne tak, ale nazwą rodzimą nie jest tez chociażby nazwa "Ruś", co nie oznacza, że nie było Rusinów. Wszyscy mieszkańcy Pomorza przyjęli tą nazwę jako identyfikację.

Ewangelicy choćby mowiący po kaszubsku byli dla katolickich Kaszubów "Niemcami".

Owszem, ale właściwie dopiero po okresie Kulturkampfu, gdy nastąpiło zlanie się pojęć - Polak=katolik, Niemiec=ewangelik, ale i po Kulturkampfie nie było to jeszcze tak powszechne jak się wydaje gdyż nawet polonofilski Jarosz Derdowski nie określał Kaszubów Nadłebskich jako Niemców.

Niby czemu? Mściwój II zapisał swoje księstwo Przemysłowi II, księciu Wielkopolskie i co?

Z tego co pamiętam to nie było zapisanie swojego księstwa Przemysławowi II, ale układ, że ten którego dynastia prędzej wymrze zgarnia wszystko. Królewska korona to dla Mestwina II była nie lada gratka. Po śmierci Mestwina II, Przemysł II nosił tytuł "rex Poloniae et dux Pomeraniae" (król Polski i książe Pomorza). Jak już wspomniałem był to już jednak okres typowych walk feudalnych, a nie etnicznych jak to jeszcze było w czasie Krzywoustego.

Książęta od wczesnych wiekow sprowadzali rycerstwo niemieckie. Miasta zapełniły się przybyszami z obcych krajów. Ludność rodzimą usunięto do Chyży i podgrodzi. W dobrach koscielnych osadzano Niemców, a Gryfici sami wydali przywilej i ulgi podatkowe dla szlachty która we wsi osadzała w większości Niemców.

Tak było nie tylko na Pomorzu, ale również w Polsce. Wspominałem o osadnictwie niemieckim w Małopolsce w innym wątku. Swego czasu Kraków był w większości germańskojęzyczny. Sprowadzanie osadników z Niemiec nie wynikało tyle z chęci germanizacji, co z tego że na Zachodzie Europy było większe zaludnienie, zaś dochody władcy były proporcjonalne do liczby poddanych, którzy płacili mu podatek pogłówny. Stąd władcy (w przeciwieństwie do dzisiejszych poltyków a la Leszek Miller i Donald Tusk zachęcających do wyjazdów) byli zainteresowani w zwiększaniu się populacji państwa, stąd pomysł sprowadzania osadników.

[i]W XX wieku na Pomorzu żył już zupełnie inny naród.

Dla mnie naród w dzisiejszym znaczeniu to pochodna reformacji Lutra i rewolucji francuskiej, co w XX wieku zaowocowało ludobójstwami. Ja tam wolę poczucie etniczne (sprawa prywatna) i poddaństwo władcy jak to pierwej bywało w chrześcijańskiej Europie.




Pewnie, że elementy kultury ludowej utrzymały się wyspowo. Jamno i Łabusz, strój pyrzycki, oraz cała Ziemia Słupska - ostatni bastion Pomorzan. Tylko to szkielet. Okruchy.

Kultura ludowa rozumiejąc przez to zwyczaje, wierzenia i przesądy nie zmieniła się bardzo w skutek germanizacji. Gdybyś przeczytał książkę którą Ci zapodałem byś to zrozumiał. Zmienił się oczywiście język w jakim to było wyrażane.

Kaszubienie pojawiło się w XVI czy XVII wieku.

To bzdura z której nawet prof. Popowska-Taborska zaczęła się rakiem wycofywać. Może o tym świadczyć chociażby fakt, że w języku kaszubskim utrzymały się dwie poboczne formy "bratin" i "bracyn", nie zanotowano natomiast formy "bracin". Kaszubienie jest zjawiskiem pierwotniejszym od polskiej wymowy, a nie wtórnym.


----------------
Zdrzë: Peccunia non olet (Piniądz nie smierdzy)

Stojgniew
wysłane dnia: 23.5.2011 21:56
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 19.5.2011
z: Antiquissima Polonia, Mazovia
Wiadomości: 306
Re: Czy większość Polaków uczy się głównie historii Królestwa Kongresowego?
Zbaczamy znowu z głównego tematu, rozdrabniając się w dyskusje poboczne ale odpowiem tutaj.

Cytat:
Na pewne słyszałeś o czymś takim jak "Konfederacja Wielecka". Skoro istniała "Konfederacja Wielecka", to mogła też istnieć "Konfederacja Pomorska" i to właśnie potwierdza przekaz Galla. Limes nadnotecki wyraźnie wskazuje na granicę dwóch różnych grup plemiennych, raczej ze sobą niespokrewnionych. Warto zauważyć, też że kroniki podają iż wybuchy metanu zdarzające się na bagnach nadnoteckich były dla Pomorzan dobrym zwiastunem, natomiast dla Polan złym. Człowiek boi się tego czego niezna, co wskazuje na wcześniejsze zasiedlenie tych obszarów przez Pomorzan.

Nie twierdzę, że Pomorzanie stanowili jednolity etnos; uważam jednak że stanowili grupę plemion spokrewnionych ze sobą o wiele bardziej aniżeli z plemionami na południe od Noteci. Jak już powiedziałem oddzielenie się grupy pomorsko-połabskiej od pozostałych języków słowiańskich nastąpiło wcześniej aniżeli rozdzielenie się języka polskiego od czeskiego. Wyraźnie pisze o tym prof. Jan Piskorski w swojej książce "Pomorze plemienne"

To bzdura z której nawet prof. Popowska-Taborska zaczęła się rakiem wycofywać. Może o tym świadczyć chociażby fakt, że w języku kaszubskim utrzymały się dwie poboczne formy "bratin" i "bracyn", nie zanotowano natomiast formy "bracin". Kaszubienie jest zjawiskiem pierwotniejszym od polskiej wymowy, a nie wtórnym.


1. Operujesz pojęciem „Pomorzanie” dla grup które nie stanowiły zwartego organizmu ani plemiennego a cóż dopiero państwowego. Przenosisz urobiony od nazwy geograficznej exonim „Pomorzanie”, który utrwalił się na kartach historii dopiero po XII wieku w odniesieniu do tych plemion, na okres wcześniejszy. Nie wiemy nawet czy wtedy był w uzyciu. Limes nie był niczym szczególnym. Scentralizowane państwa feudalne budowały takie umocnienia wzdłuż zagrożonych granic. Wrogość sąsiednich plemion nie jest natomiast niczym zaskakującym. Państwo Polan powstało na skutek podboju i złamania oporu sąsiadów. Wieleci i Obodrzyci również pozostawali przez długi czas wrogami mimo sąsiedztwa i pokrewieństwa. Identycznie plemiona ruskie. Ruś powstała na drodze krwawej ekspansji, choć objęła przecież plemiona blisko spokrewnione. Limes nie jest więc niczym szczególnym. Wczesnofeudalne państwa Piastów zabezpieczalo się w ten sposób przed najazdami od północy. Sieć grodów powstała też na Ślasku oraz na Mazowszu od strony Prus. W iemy że grody takie jak Santok, Miedzyrzecz czy Wyszogród powstały i zostały rozbudowane za pierwszych Piastów.

2. Kiedy i jak daleko sięgały plemiona nazwane później pomorskimi to niewiadoma. Mówię o etnicznym zasięgu. Dolinę Noteci zasiedlała najprawdopodobniej ludność pokrewna Mazurom Wieleńskim. Plemiona pomorskie zasiedlały obszar przypominający podkowę, który w samym środku rozdzielały puszcze w dolinach Drawy, Gwdy oraz Wdy. Obszar ten - pózniejszej Nowej Marchii, Ziemi Wałeckiej oraz Krajny został wstępnie skolonizowany dużo poźniej w XII-XIV wieku. Tak samo było z kolonizacją Ziemi Bytowskiej, Człuchowskiej oraz Borów Tucholskich. Trudno więc dziś cokolwiek bliżej powiedzieć o pokrewieństwie językowym tych plemion. Na pewno zgrupowania nad Wisła nie łaczyły się w żaden bezpośredni sposób z plemionami osiadłymi nad Odrą w Ziemi Przyrzyckiej.


Sam Gal wspomina, że Krzywousty musiał przedrzeć sie przez nieprzebyte Puszcze by dotrzeć do Kołobrzegu i zdobyć gród z zaskoczenia. Tak więc osadnicza i polityczna oraz plemienna spójność Pomorza nie istniała. Teorie o jakimś związku plemion i "pomorskiej" solidarności z okresu trybalnego są tylko domysłami. Wiele przemawia, że było zupełnie inaczej i jedność tym obszarom nadał dopiero podbój i ekspansja Piastów. Zbyt mało wiemy o tym co tam się działo przed XII wiekiem.


3. Sugerujesz jakoby gwary Pomorzan i Połabian były dalsze językowi polskiemu niż czeski. Nie jestem językoznawazą ale z tego co sprawdzałem u Urbanczyka, Dejny:

http://docs.google.com/viewer?a=v&q=cache:apsueV3eIo8J:c.wrzuta.pl/wo7446/9b977716002c643f4c0d55a4/0/%252B%252B%2520grupy%2520telt%2520i%2520tort.pdf+gwary+polskie+grupa+tort&hl=pl&pid=bl&srcid=ADGEESinmSQQb8pqkKgcrT6X3cwtqWc2kDbRynJcn5MFAwKQmEstSm3lvf6gtAYmsiJOR2MDqmm-dpHlBQbkU6q5pWAJfId7lkrtAel6AvU-L9YL6nXUkoXgKGPqviAtvOm8b_7R6BeN&sig=AHIEtbR9DhFJWWJQOkeL4OxjcMuCPVRCwA

A także tu:
http://members.multimania.co.uk/rzabapaulina/WYKLAD3.pdf
http://www.republika.pl/xpicto/slavonia/zagadnienia/metateza.html
http://www.lib.grsu.by/library/data/resources/catalog/138892-261161.pdf
www.schnauzer.top2.pl/agata/J%25EAzyki%2520zachodnios%25B3owia%25F1skie.doc+j%C4%99zyk+kaszubski+przestawka+TorT&hl=pl&pid=bl&srcid=ADGEESinVbcS_npJSw5ENXdui_rnW5ryw3SFXUNz-CaIuTuQmpg5p2xhMqW5Sxu-Da1bvk_KptBCtPqWbcqZTifY5FilT1nn-8sK0ZLqxsTvYV_azu8IM3PMo6bcGWPeRP2MbhOkB2ji&sig=AHIEtbRvKDHbuqdRpKVgKMTy6h9wVt5oCA" target="_blank">http://docs.google.com/viewer?a=v&q=cache:fBjyaCd7u8YJ:www.schnauzer.top2.pl/agata/J%25EAzyki%2520zachodnios%25B3owia%25F1skie.doc+j%C4%99zyk+kaszubski+przestawka+TorT&hl=pl&pid=bl&srcid=ADGEESinVbcS_npJSw5ENXdui_rnW5ryw3SFXUNz-CaIuTuQmpg5p2xhMqW5Sxu-Da1bvk_KptBCtPqWbcqZTifY5FilT1nn-8sK0ZLqxsTvYV_azu8IM3PMo6bcGWPeRP2MbhOkB2ji&sig=AHIEtbRvKDHbuqdRpKVgKMTy6h9wVt5oCA
http://www.gwarypolskie.uw.edu.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=135
http://members.multimania.co.uk/rzabapaulina/WYKLAD8.pdf
http://www.jezyk.wortale.net/print.php?s=25

Wynika jednoznacznie że polski i kaszubski są sobie bliższe. Przeglos lechicki i przegłos polski objął oba dialekty. Więc do X wieku był to praktycznie jeden język. Kaszubski i połabski cechował brak metatezy. Kaszubski częściowo zachował Tart bez przestawki. Ale kaszubszczyzna nie jest pod tym względem jednolita. tłot = tĕlt występowały obok tlet, obok tart występowało też trot. Ale i w polskim języku przestawka nie upowszechniła się od razu, bowiem zachowały się toponimy i nazwiska bez przestawki. W staropolskim TarT też występowała, np. w KARW (wół):

http://www.wuw.pl/ksiegarnia/images/glosariusz.pdf

Także jęzk polski zachował TloT:

http://wwwg.uni-klu.ac.at/eeo/Kaschubisch.pdf
http://www.lib.grsu.by/library/data/resources/catalog/147060-291610.pdf

Język czeski rozwinął natomiast inną formę przestawki TraT, TlaT. Co do kaszubienia i szew i co do ich późniejszej genezy zdaje się jedynie na konsensus polskiej lingwistyki. Tak więc wybacz ale nie zgodzę się z Tobą co do wczesnego oderwania się języka kaszubskiego.


Wszystkie te przykłady i argumenty są ok ale tylko w momencie gdy porównujemy współczesny JĘZYK POLSKI LITERACKI i wybrane gwary kaszubskie. Tak, dziś faktycznie te etnolekty różnią się od siebie pod względem przestawki. W momencie jednak gdy patrzymy na to staropolski lub dialekty chełmińskie i północnopolskie, to argument przestawki nie ma takiego znaczenia.


Wydaje się też, że koncept grupy lechickiej i kaszubsko-polskie pokrewieństwo językowe to nie jest jedynie polski konsensus, bo przedostatni link pochodzi z wydziału slawistyki na Uniwersytecie w Klagenfurcie. prof. Jan Piskorski jest natomiast historykiem więc nie bardzo rozumiem co miał na myśli pisząc w ten sposób o kaszubskim. Wolę zdać się na lingwistów.


Cytat:

1) Powołujesz się tutaj na książkę prof. J. Tredera napisaną jeszcze w okresie PRLu dziś już trącącą myszką, której bardzo wiele tez poruszonych zwłaszcza na jej początku można dziś z łatwością obalić.

2)Wytłumacz mi jak przodkowie dzisiejszych Kaszubów mogli nazywać w 1637 roku Pomorzem jedynie Pomorze Zachodnie skoro aż do 1772 roku istniało województwo pomorskie ze stolicą w Skarszewach, wchodzące początkowo w skład prowincji "Prusy Królewskie", a następnie w skład prowincji wielkopolskiej.

3)Jak to przysłowie mogło powstać po roku 1637, skoro w 1648 roku nastąpił podział Pomorza Zachodniego pomiędzy Szwecję i Brandenburgię? Wówczas spodziewałbym się przysłowia "Biada Pòlsce przë Brambòrsce".

To przysłowie musi się odnosić do wcześniejszego okresu walk polsko-pomorskich.



Wybacz ale nie uznaje argumentów tyu, że cos było pisane w PRL-u. Dyskutujmy na odpowiednim poziomie. Jeśli jest tam jakiś bląd merytoryczny to należy go wykazać. W Polsce utrwaliła sie nazwa Pomorze, ale czy Kaszubi sami tak siebie nazywali w średniowieczu czy w XVI-XVII wieku? Nic mi o tym nie wiadomo. Raczej nie. Pomorynkami zwano właśnie imigrantow z Pomorza Zachodniego.



Pomorze jako najpewniej polski exonim pojawia się w źródłach obcych. Sami książeta zachodniopomorscy tytułowali się książeta i Sklawinii i Kaszubii, a potem w XIV wieku, książetami. Kaszubów Tak też nazywają ich bulle papieskie. Władająca na Pomorzu Gdańskim osobna dynastia Sobiesławiców, podlegająca początkowo seniorom krakowskim, używała od połowy XIII wieku tytułu książąt pomorskich. Gryf NIGDY nie był herbem Pomorza Wschodniego:

W powszechnej świadomości godłem związanym z Pomorzem jest Gryf. Jest to tradycja odwołująca się do czasów samodzielności politycznej Pomorza Gdańskiego - rządów miejscowej dynastii (pocz. XIII - 1294). w ten sposób objaśnia pojawienie się Gryfa w heraldyce pomorskiej Stefan Krzysztof Kuczyński (w pracy o fundamentalnym znaczeniu dla polskiej heraldyki ziemskiej: Polskie herby ziemskie. Geneza, treść, funkcje, Warszawa 1933), postępując zgodnie ze wskazówkami najwybitniejszych heraldyków staropolskich: Bartosza Paprockiego i Kaspra Niesieckiego. Tradycja ta jest jednak oparta na nieporozumieniu. Książęta wschodniopomorscy nie pieczętowali się gryfem, używali natomiast tego znaku władcy Pomorza Zachodniego. W okresie staropolskim wszystkie trzy województwa Prus królewskich (chełmińskie, malborskie, a także pomorskie używały Orła Mieczowego. Gryf jako znak województwa pomorskiego funkcjonował wyłącznie w literaturze heraldycznej, do której wprowadził go Bartosz Paprocki, a za nim poszli bezkrytycznie późniejsi heraldycy (Bielski, Niesielski). Błąd Paprockiego polegał na niewłaściwym odczytaniu przekazu Jana Długosza, który w swoim podstawowym dziele Heraldycznym podaje obok innych, informację o wyglądzie herbu księstwa słupskiego (w polu srebrnym gryf czerwony), opatrzoną podpisem: „Stolpensis alias Pomeraniae ducatus’. Paprocki przejął tę informację przypisując jednak ten herb województwu pomorskiemu, choć na poprzedniej stronie tego samego dzieła prawidłowo wymienia jako herb tego województwa Orła Mieczowego. W okresie zaboru pruskiego herbem prowincji Westpreussen był tradycyjny herb Prus królewskich, choć w zmienionej stylizacji. W okresie II Rzeczypospolitej gryf został przypisany nowoutworzonemu województwu pomorskiemu. Miało to podtekst polityczny bowiem dawny herb Prus Królewskich był kojarzony z okresem zaboru pruskiego (jako herb prowincji Prusy Zachodnie). Stąd odwołanie się do Gryfa miało oznaczać zerwanie z „niemiecką” tradycją heraldyczną i zastąpienie jej „polską”. Gryf bardzo mocno związał się z tradycją pomorską. Symbol ten w okresie międzywojennym był często eksponowany i patronował licznym imprezom i przedsięwzięciom regionalnym jako znak „Wielkiego Pomorza”. Podczas okupacji hitlerowskiej pełnił rolę symbolu pomorskiej organizacji AK.


To współczesna zmiana. Tak więć początkowo były to osobne państwowości z osobnymi dynastiami, tytulaturą i herbami. Potem dopiero w XV wieku nazwa Kaszub rozciagnieta zostala na Pomorze Gdańskie. Podobnie jak Śląska na sąsiednia odrębną wczesniej prowincje opolską. Nazwa Pomorze jednak nigdy nie była stosowana przez ludność rodzimą. Dopiero potem Kaszubi zwali tak przybyszów z Zachodu urabiając nazwę etniczna od nazwy państwa. Wczesna geneza tego przyslowia jest wiec malo prawdopodobna.



Nie nazwałbym też walki Krzywoustego z książetami Kaszubów Pyrzyczan i innych, których zwał "Pomorzanami", jakąś wojną etniczną, bo i co to ma oznaczać? Ot silniejsze feudalne państwo Piastów dokonało ekspansji kosztem swoich mniejszych i słabszych sąsiadów którzy nie zdołali się zjednoczyć i jeden po drugim ulegli najeźdźcom. Wtedy, po podboju polskim, wydzielono dwie prowincje i powstały księstwa które objęła nazwa Pomorze.


Cytat:
Tak było nie tylko na Pomorzu, ale również w Polsce. Wspominałem o osadnictwie niemieckim w Małopolsce w innym wątku. Swego czasu Kraków był w większości germańskojęzyczny. Sprowadzanie osadników z Niemiec nie wynikało tyle z chęci germanizacji, co z tego że na Zachodzie Europy było większe zaludnienie, zaś dochody władcy były proporcjonalne do liczby poddanych, którzy płacili mu podatek pogłówny. Stąd władcy (w przeciwieństwie do dzisiejszych poltyków a la Leszek Miller i Donald Tusk zachęcających do wyjazdów) byli zainteresowani w zwiększaniu się populacji państwa, stąd pomysł sprowadzania osadników.


W Polsce nie usuwano ludności rodzimej do Chyż i nie obarczano jej szeregiem zakazów nie zezwalajacych na osiedlanie sie miastach, handel czy wstepowanie do cechów. Nigdy władcy polscy nie promowali też prawnie osadzania Niemców po wsiach. To nonsens. Nie sprowadzano też niemieckich rodów rycerskich na tak olbrzymią skalę jak na Pomorzu Zachodnim. Dwór monarchów polskich i senat wypełniali polscy możnowładcy a prym w państwie widoły rodzime rody rycerskie.


Cytat:
Owszem, ale właściwie dopiero po okresie Kulturkampfu, gdy nastąpiło zlanie się pojęć - Polak=katolik, Niemiec=ewangelik, ale i po Kulturkampfie nie było to jeszcze tak powszechne jak się wydaje gdyż nawet polonofilski Jarosz Derdowski nie określał Kaszubów Nadłebskich jako Niemców.





TAK! I O TO WŁASNIE CHODZI...


Tak naprawdę niezależnie od tej średniowiecznej historii, i ewolucji językowych wspólne 500 lat jednego życia politycznego kaszubskich i wielkopolskich, mazowieckich (itd.) elit oraz postawa reszty społeczeństwa w XIX wieku przesądziła o ostatecznym narodowościowym obliczu Kaszub.


Pod tym względem nie ma znaczenia czy Kaszubi mówią dialektem czy językiem. Uważają się w większości za Polaków na skutek wspólnej historii. A Mazurzy uważali się za Niemców choć przecież etnicznie i językowo byli "Polakami" w bardziej uniwersalny sposób niż Kaszubi. Ostatecznie więc to nie język ani etnos rozstrzyga o tożsamości i narodowości. Kaszubi nigdy nie stworzyli jednego narodu, jednego języka literackiego czy jednej niezawisłej państwowości. Ich elity właczyły sie w nurt ogólnopolskiej polityki i kultury razem ze szlachtą z innych ziem Korony Rzeczypospolitej.


I Kaszubi, a raczej ich elity nie byli w tym sami. Tak uczyniła też szlachta litewska i ruska, która także uległa zupełnej językowej i kulturowej polonizacji. Gdyż sila ciężkości życia politycznego i kulturowego Rzeczypospolitej leżała w Wielko i Małopolsce. Różnica jest tylko taka, że w XIX i XX wieku za elitami poszedł w zdecydowanej więkoszsci kaszubski lud, natomiast litweski i ruski lud, z różnych względów, nie. Na pewno pokrewieństwo językowo kulturowe, religia oraz wspólne cele w pruskim zaborze były czynnikiem jednoczącym. Tak samo jak większa wolność społeczności kaszubskiej a zwłaszcza drobnej szlachty.


Czy to oceniamy negatywnie czy nie. Czy chcemy zmieniać historię i teraz tworzyć nowy naród czy nie - to już prywatna sprawa. Ale tak własnie potoczyła się na Kaszubach historia. Osobiście nie sądze by takie neonarodowe ruchy miały na celu ratowanie dziedzictwa Kaszub. To zwykła próba tworzenia nowej rzeczywistości wbrew historii. Uszczęśliwianie ludzi na siłę. Identycznie jak z polonizacją czy re-kaszubizacją Słowińców uważających się za Niemców. To też antagonizowanie ludzi i społeczeństw zyjących razem z sobą od wieków, wymieszanych, i odrzucenie całej wspólnej wielowiekowej historii i tradycji na rzecz tego co nas różni. Czy to faktycznie ma służyć ocaleniu kaszubskiej kultury? Budowanie silnej tożsamości i kultury regionalnej którą przyjmowaliby nawet i przybysze to jedno. Budowanie od podstaw narodu i niszczenie jednosci to coś zupełnie innego.
CzDark
wysłane dnia: 24.5.2011 0:24
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 24.5.2004
z: Biebrznicczi Młin
Wiadomości: 1133
Re: Czy większość Polaków uczy się głównie historii Królestwa Kongresowego?
Operujesz pojęciem „Pomorzanie” dla grup które nie stanowiły zwartego organizmu ani plemiennego a cóż dopiero państwowego.

Szkoda, że tam gdzie Ci to niewygodne nie stosujesz się do dogmatów, które wysuwasz, bo najpierw mówisz, że o wczesnym Pomorzu nic nie wiadomo, a potem z nabożną czcią piszesz, że Pomorze nigdy nie stanowiło jednego organizmu państwowego. Nie jest to takie oczywiste. O Siemomyśle Pomorskim znajdziesz informację, że "Był prawdopodobnie potężnym władcą chrześcijańskim, którego zasięg władzy mógł obejmować nawet całe Pomorze. ".

http://pl.wikipedia.org/wiki/Siemomys%C5%82_pomorski

Nie wiem czy to prawda, ale istnienie przynajmniej konfederacji Pomorskiej jest bardzo prawdopodobne, skoro Gall pisze o "trzech straszliwych ludach pogańskich - Prusach, Pomorzu i Seleucji" (to trzecie oznaczało chyba Wieletów". Gdyby nie było żadnej wspólnej organizacji plemiennej chociażby na poziomie konfederacji plemion wówczas by napisał "Prusy, Seleucja i różne ludy pomiędzy Prusami a Seleucją". Poza tym nawet jakby nie było jakiejś wspólnej organizacji plemiennej to Pomorzan łączyło wspólne pokrewieństwo, wspólne obyczaje i zbliżony język na co wskazują również badania antropologiczne i genetyczne.

Przenosisz urobiony od nazwy geograficznej exonim „Pomorzanie”, który utrwalił się na kartach historii dopiero po XII wieku w odniesieniu do tych plemion, na okres wcześniejszy.


Nazwa Pomorze pomimo że nazwa jest pochodzenia słowiańskiego po raz pierwszy pojawiła się w 1046 u niemieckiego (nie słowiańskiego !!!) kronikarza (kronika z Nieder Alteich) co dowodzi, że musiała się ona upowszechnić dużo wcześniej, a więc nie w XII wieku, lecz najpóźniej w początkach XI wieku. To że niemiecki kronikarz uzył nazwy Pomorze, a nie ogólniejszej Słowianie lub Wendowie wskazuje na to, że miał na myśli konkretne terytorium bądź konkretną ludność.


Limes nie był niczym szczególnym. Scentralizowane państwa feudalne budowały takie umocnienia wzdłuż zagrożonych granic. Wrogość sąsiednich plemion nie jest natomiast niczym zaskakującym. Państwo Polan powstało na skutek podboju i złamania oporu sąsiadów.

Ale tej wielkości i tego zasięgu limesu nie było nigdzie indziej na obszarach dzisiejszej RzP! Zauważmy też, że Bolesław Krzywousty nie tyle walczył z Pomorzem co z Pomorzanami. Nie tylko że zdobywał poszczególne grody, ale wręcz przeprowadzał czystki etniczne co też nie było typowe np. przy podboju Mazowsza, czy Śląska. Być może było to spowodowane tym, że Pomorzanie byli jeszcze pogańscy, a mieszkańcy państwa Piastów byli już ochrzczeni.

Wieleci i Obodrzyci również pozostawali przez długi czas wrogami mimo sąsiedztwa i pokrewieństwa. Identycznie plemiona ruskie. Ruś powstała na drodze krwawej ekspansji, choć objęła przecież plemiona blisko spokrewnione.

Pokrewieństwo Wieletów i Obodrzyców nie jest tak oczywiste. Wieleci byli chyba potomkami kultury Sukow-Dziedzice, a Obodrzyci mieszanki Sukow-Dziedzice z jakąś późniejszą warstwą słowiańską.

Jeśli chodzi o Ruś to mylisz się mówiąc o ich bliskim pokrewieństwie. Część plemion ruskich to w dużej mierze zeslawizowani Bałtowie, a jeszcze inni to w dużej mierze zeslawizowani Finowie.


Plemiona pomorskie zasiedlały obszar przypominający podkowę, który w samym środku rozdzielały puszcze w dolinach Drawy, Gwdy oraz Wdy. Obszar ten - pózniejszej Nowej Marchii, Ziemi Wałeckiej oraz Krajny został wstępnie skolonizowany dużo poźniej w XII-XIV wieku.

To była stara teza chyba głównie historiografii niemieckiej, że obszary Nowej Marchii były właściwie pustką osadniczą. Nowe badania wyraźnie temu przeczą.

Trudno więc dziś cokolwiek bliżej powiedzieć o pokrewieństwie językowym tych plemion. Na pewno zgrupowania nad Wisła nie łaczyły się w żaden bezpośredni sposób z plemionami osiadłymi nad Odrą w Ziemi Przyrzyckiej.

Na pewno byłoby warto gdybyś poczytał sobie trochę więcej na ten temat. Star(o)gard znajdziesz i na Wschodnim i na Zachodnim Pomorzu oraz w Meklemburgii, nie znajdziesz go natomiast np. w Wielkopolsce, czy Mazowszu. Podobnie z innymi cechami językowymi.

Sam Gal wspomina, że Krzywousty musiał przedrzeć sie przez nieprzebyte Puszcze by dotrzeć do Kołobrzegu i zdobyć gród z zaskoczenia.

Nieprzebyte puszcze i bory były wówczas w całej północnej Europie. Krzywousty nie był aż takim idiotą, żeby atakować ogłaszając wszem i wobec w każdym grodzie swoje przybycie.

Sugerujesz jakoby gwary Pomorzan i Połabian były dalsze językowi polskiemu niż czeski. Nie jestem językoznawazą ale z tego co sprawdzałem u Urbanczyka, Dejny:

Wynika jednoznacznie że polski i kaszubski są sobie bliższe. Przeglos lechicki i przegłos polski objął oba dialekty. Więc do X wieku był to praktycznie jeden język. Kaszubski i połabski cechował brak metatezy.

Polskie językoznawstwo tworzy teorie na zasadzie "wiatr wieje bo drzewa poruszają liśćmi" kompletnie myląc przyczynę ze skutkiem. Współczesne podobieństwo polskiego i kaszubskiego w tym równiez tzw. przegłos lechicki jest zjawiskiem wtórnym i wynikającym z wzajemnych interakcji w późniejszym okresie, a nie w okresie plemiennym. W okresie plemiennym nie było przegłosu lechickiego ani w zawiązku polskiego, ani w zawiązku pomorskiego mimo to już wtedy plemiona na północ i południe od Noteci różniły się wspomnianą już grupą TART/TRA(O)T czy TOLT/TLOT.

Ale kaszubszczyzna nie jest pod tym względem jednolita. tłot = tĕlt występowały obok tlet, obok tart występowało też trot. Ale i w polskim języku przestawka nie upowszechniła się od razu, bowiem zachowały się toponimy i nazwiska bez przestawki. W staropolskim TarT też występowała, np. w KARW (wół):

Grupa TROT jest ewidentnym wpływem polszczyzny o czym nawet prof. Popowska-Taborska przebąkuje (H. Popowska-Taborska "Szkice z kaszubszczyzny"). Mówiąc o opozycji pomorsko-połabskie TA(O)RT contra zachodniosłowiańskie(polsko-czesko-łużycko-słowacko-słoweńsko-serbo-chorwackie) TRA(O)T nie ma się na myśli oczywiście zupełnego zaniknięcia grupy TART na południe od Noteci, ale to, że zanikła ona w większości wyrazów. Pozostała jednakże w niektórych np. mówi się przecież po polsku "sarna", a nie "srona". "Karw" jest podobnym przykładem, ale zauważ mówiono po polsku "karw" (maskulinum) ale w polskim femininum była "krowa", a nie "karwa". Utrzymanie się TART w języku polskim w słowie "karw" (maskulinum) było moim zdaniem spowodowane zbyt trudnym do wymówienia słowem "krow" gdyby to przejście i tam zaszło. Po drugie przejście "karw" w "krow" spowodowałoby że liczba mnoga dla nazwania samca (krow) i samicy (krowa) byłaby taka sama (krowy), co byłoby oczywiście bardzo niepraktyczne

Dolinę Noteci zasiedlała najprawdopodobniej ludność pokrewna Mazurom Wieleńskim.

"Mazurzy Wieleńscy" zostali sprowadzeni z Mazowsza na podobnej zasadzie i w podobnym celu jak osadnicy niemieccy. Mieszkańcy Mazowsza (Mazurzy) rozlali się też na obszar pruski (Mazurzy pruscy), obszar Podlasia oraz Litwę, ale nikt nie śmie twierdzić, że Litwa, Podlasie i południowe Prusy to ziemie pierwotnie mazowieckie !!!


Język czeski rozwinął natomiast inną formę przestawki TraT, TlaT.

Przejście pomiędzy samogłoskami jest o wiele częstsze niż roszada spółgłosek, co również potwierdza to że pierwotnie polski był bliższy czeskiemu niż pomorskiemu.

Co do kaszubienia i szew i co do ich późniejszej genezy zdaje się jedynie na konsensus polskiej lingwistyki.

Jaki konsensus ? Stefan Ramułt miał na ten temat zupełnie inny pogląd.

prof. Jan Piskorski jest natomiast historykiem więc nie bardzo rozumiem co miał na myśli pisząc w ten sposób o kaszubskim. Wolę zdać się na lingwistów.

Będąc między drzewami nie widzi się lasu. Prof. Piskorski starał się poukładać puzle pochodzące zarówno z archeologii, historii i językoznawstwa w jedną sensowną całość.

W Polsce utrwaliła sie nazwa Pomorze, ale czy Kaszubi sami tak siebie nazywali w średniowieczu czy w XVI-XVII wieku? Nic mi o tym nie wiadomo. Raczej nie. Pomorynkami zwano właśnie imigrantow z Pomorza Zachodniego.

Wcale nie. W języku kaszubskim jest rozróżnienie "Pòmòrzón", "Pòmòrzczón" (=Pomorzanin, też Kaszuba), "Pòmer" (=zniemczały Pomorzanin z Pomorza Zachodniego), "Pòmarenk" - (=z okolic Lęborka), choć u Bolesława Borka ("Lesôcczé Pòwiôstczi ë jiné dokôzë") też w znaczeniu Pomorzanin.
Stojgniew
wysłane dnia: 24.5.2011 1:28
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 19.5.2011
z: Antiquissima Polonia, Mazovia
Wiadomości: 306
Re: Czy większość Polaków uczy się głównie historii Królestwa Kongresowego?
Cytat:
Pokrewieństwo Wieletów i Obodrzyców nie jest tak oczywiste. Wieleci byli chyba potomkami kultury Sukow-Dziedzice, a Obodrzyci mieszanki Sukow-Dziedzice z jakąś późniejszą warstwą słowiańską.

"Mazurzy Wieleńscy" zostali sprowadzeni z Mazowsza na podobnej zasadzie i w podobnym celu jak osadnicy niemieccy. Mieszkańcy Mazowsza (Mazurzy) rozlali się też na obszar pruski (Mazurzy pruscy), obszar Podlasia oraz Litwę, ale nikt nie śmie twierdzić, że Litwa, Podlasie i południowe Prusy to ziemie pierwotnie mazowieckie !!!



1. Obodrzyce to Sukow, a Wieleci to Menkendorf, kultura bardziej podobna do grupy Tornow.


2. Co do Mazurów Wieleńskich to mit. Poszukaj. Materialow w internecie jest masę.


3. Co do reszty. Ty masz swoją teorę odrzucając cały dorobek polskiej filologii w tym zakresie. Nie obraź się jesli zdam się na to drugie.



Cytat:
Szkoda, że tam gdzie Ci to niewygodne nie stosujesz się do dogmatów, które wysuwasz, bo najpierw mówisz, że o wczesnym Pomorzu nic nie wiadomo, a potem z nabożną czcią piszesz, że Pomorze nigdy nie stanowiło jednego organizmu państwowego. Nie jest to takie oczywiste. O Siemomyśle Pomorskim znajdziesz informację, że "Był prawdopodobnie potężnym władcą chrześcijańskim, którego zasięg władzy
mógł obejmować nawet całe Pomorze. ".


Nie wiem czy to prawda, ale istnienie przynajmniej konfederacji Pomorskiej jest bardzo prawdopodobne, skoro Gall pisze o "trzech straszliwych ludach pogańskich - Prusach, Pomorzu i Seleucji" (to trzecie oznaczało chyba Wieletów". Gdyby nie było żadnej wspólnej organizacji plemiennej chociażby na poziomie konfederacji plemion wówczas by napisał "Prusy, Seleucja i różne ludy pomiędzy Prusami a Seleucją". Poza tym nawet jakby nie było jakiejś wspólnej organizacji plemiennej to Pomorzan łączyło wspólne pokrewieństwo, wspólne obyczaje i zbliżony język na co wskazują również badania antropologiczne i genetyczne.


Nazwa Pomorze pomimo że nazwa jest pochodzenia słowiańskiego po raz pierwszy pojawiła się w 1046 u niemieckiego (nie słowiańskiego !!!) kronikarza (kronika z Nieder Alteich) co dowodzi, że musiała się ona upowszechnić dużo wcześniej, a więc nie w XII wieku, lecz najpóźniej w początkach XI wieku. To że niemiecki kronikarz uzył nazwy Pomorze, a nie ogólniejszej Słowianie lub Wendowie wskazuje na to, że miał na myśli konkretne terytorium bądź konkretną ludność.



oraz

Cytat:
To była stara teza chyba głównie historiografii niemieckiej, że obszary Nowej Marchii były właściwie pustką osadniczą. Nowe badania wyraźnie temu przeczą.

Trudno więc dziś cokolwiek bliżej powiedzieć o pokrewieństwie językowym tych plemion. Na pewno zgrupowania nad Wisła nie łaczyły się w żaden bezpośredni sposób z plemionami osiadłymi nad Odrą w Ziemi Przyrzyckiej.

Na pewno byłoby warto gdybyś poczytał sobie trochę więcej na ten temat. Star(o)gard znajdziesz i na Wschodnim i na Zachodnim Pomorzu oraz w Meklemburgii, nie znajdziesz go natomiast np. w Wielkopolsce, czy Mazowszu. Podobnie z innymi cechami językowymi.

Sam Gal wspomina, że Krzywousty musiał przedrzeć sie przez nieprzebyte Puszcze by dotrzeć do Kołobrzegu i zdobyć gród z zaskoczenia.

Nieprzebyte puszcze i bory były wówczas w całej północnej Europie. Krzywousty nie był aż takim idiotą, żeby atakować ogłaszając wszem i wobec w każdym grodzie swoje przybycie.



Słuchaj, faktem jest że nie ma absolutnie żadnych dowodów na jakąs pomorską federację. Nie wiemy zbyt wiele ani o pierwotnym kształcie terytoriów plemiennych na Pomorzu ani na ich organizacji w X-XI wieku. A co tego zdania:

Pomorzan łączyło wspólne pokrewieństwo, wspólne obyczaje i zbliżony język na co wskazują również badania antropologiczne i genetyczne

To mozna je odniesc do Lechitów czy Słowian w całości bowiem w X wieku nie istniały jeszcze aż takie różnice a język pomorski dopiero się ksztaltował.


Pomorzanie to nazwa polityczna a nie rodzima. Jakimi gwarami mówili Pyrzyczanie czy plemiona mieszkające nad Notecia, tego nie wiemy i się nie dowiemy. Twierdzenie że obszary te zamieszkiwali jacyś "Pomorzanie" pachnie tendencyjnością na kilometry. Większość z tych plemion nie przetrwała a jedyne gwary z okresu pózniejszego jakie znamy z tych obszarów to gwary krajniackie. Z pewnymi elementami pomorskimi. Co do Nowej Marchii i Ziemi Wałeckiej oraz Krajny jesteś w absolutnym błędzie. Obszar kasztelanii Santockiej był słabo zaludniony przed okresem rozbicia dzielnicowego. Większość wiosek powstała w XIII
i w XIV wieku w okolice Strzelc Krajenskich i Santoka. Krajna i Ziemia Wałecka i Bory Tucholskie natomiast zostały zaludnione jeszcze później. Zgrupowania plemienne Ziemi Pyrzyckiej i Stargardziej oraz Kołobrzeskiej oddzielał od nadwiślańskich "Pomorzan" szeroki pas puszcz na którym nie istnialy żadne większe związki plemienne.

Poza tym nie wiesz chyba sam co piszesz. Ślady grupy TorT TarT, bez przestawki zachowały się w nazwach miejscowych na całym niemal obszarze Polski: Karwowo (w okolicach Łomży, Sochaczewa, Płocka), Gardno (w okolicach Radomia), Wyszegard itd. Podałem też przyklad Karw. Moge podac przykłady w nazwiskach i imionach. Tak więc chyba jednak to nie tak z tą przestawką. Wygląda na to że była ona obecne w przynajmniej niektórych gwarach oraz w starpolskim i kaszubskim także.

Cytat:
W okresie plemiennym nie było przegłosu lechickiego ani w zawiązku polskiego, ani w zawiązku pomorskiego mimo to już wtedy plemiona na północ i południe od Noteci różniły się wspomnianą już grupą TART/TRA(O)T czy TOLT/TLOT.



A tu przykłady z Klagenfurtu:

http://wwwg.uni-klu.ac.at/eeo/Kaschubisch.pdf

Co do TolT i TloT:

Zur älteren Schicht sind vermutlich folgende kaschubische Merkmale: 1 zu rechnen: Wechsel von TelT > TolT > TloT (slowinz. mloko, poln. mleko „Milch“); vgl. jedoch auch ., nordpoln. Słodzona, standardpoln -. Śledziona, mloc Poln. MLEC, Ploc -. Poln. plewić.

Samo TarT utrzymało sie na północnych kaszubach do dziś. Ale dawniej nie było unikalnie kaszubskie. I zachowało się jak widać nie tylko do Noteci, bo takze w Polsce utrzymala sie TarT i TloT przez dlugi czas, stad:

- karw,

-Gardno,

-Wyszegard,


Natomiast kwestia przeglosu i oddzialywan - tu mozemy sobie gdybac do woli.. kto pierwotnie zachowal TarT, kto bardziej zachowal, oraz skad i kto na kogo bardziej wplynal. Faktem jest, ze ani TarT ani TloT nie byly nigdy unikalnie kaszubskie czy pomorskie w przeszlosci. Występowało też w Polsce, przynajmnej na niektórych obszarach, choć historycznie utrzymało sie dużej na Kaszubach, i to w północnej części. Cała ta językowa debata jest więc naginaniem możliwości i hipotez i interpretowanie faktów, każdy jak kto woli. Nie mówiąc już o tym, że nie ma reguły na to jak wiele archaizmów czy różnica uprawnia do tezy o osobnym języku.


Dla samego zagadnienia narodowości to i tak bez znaczenia. tyle ode mnie. Dobrej nocy! :)
CzDark
wysłane dnia: 24.5.2011 1:42
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 24.5.2004
z: Biebrznicczi Młin
Wiadomości: 1133
Re: Czy większość Polaków uczy się głównie historii Królestwa Kongresowego?
Książęta wschodniopomorscy nie pieczętowali się gryfem, używali natomiast tego znaku władcy Pomorza Zachodniego.

A co to jest ?



W okresie staropolskim wszystkie trzy województwa Prus królewskich (chełmińskie, malborskie, a także pomorskie używały Orła Mieczowego.

Na pewno ?

http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojew%C3%B3dztwo_pomorskie_%28I_Rzeczpospolita%29

http://www.republika.pl/akromer/ter_1569.html

A ten czerwony gryf wokół Kazimierza Jagiellończyka co oznacza ?

Jagiellończyk

A Mazurzy uważali się za Niemców choć przecież etnicznie i językowo byli "Polakami" w bardziej uniwersalny sposób niż Kaszubi.

Mieszkańcy Mazowsza uważali się za Niemców, ciekawe

Poza tym nie wiesz chyba sam co piszesz. Ślady grupy TorT TarT, bez przestawki zachowały się w nazwach miejscowych na całym niemal obszarze Polski: Karwowo (w okolicach Łomży, Sochaczewa, Płocka), Gardno (w okolicach Radomia), Wyszegard itd. Podałem też przyklad Karw. Moge podac przykłady w nazwiskach i imionach. Tak więc chyba jednak to nie tak z tą przestawką. Wygląda na to że była ona obecne w przynajmniej niektórych gwarach oraz w starpolskim i kaszubskim także.

Karwowo itd. mogą pochodzić od wspomnianego "karw" (maskulinum), a nie od "karwa" (femininum), "Gardno" może pochodzić od słowa "gardzić, pogardzać", a nie od słowa "gard" (gród), "Wyszegard" pochodzi z obszaru Pomorza. Poza tym u Piskorskiego znajdziesz mapkę, która wyraźnie pokazuje, że miejscowośći z grupą TART są w zdecydowanej większości na Pomorzu i Połabiu, zaś na innych obszarach Słowiańszczyzny Zachodniej są, ale bardzo rzadko co oznacza, że nawet jeśli utrzymały się w nazwach miejscowości, to już nie w mowie ludu i musiały zaniknąć dużo wcześniej. Na podobnej zasadzie utrzymują się w języku polskim w nazwach miejscowości nazwy takie jak "Ostrów", mimo że nikt wyspy ostrowiem nie nazywa. Na podobnej zasadzie utrzymuje się tez w języku polskim imię Zbigniew, mimo że mało kto wie skąd to "Zbi" na początku się bierze, a więc jest to jedynie skutek językowej inercji, a nie właściwości języka. W dokumentach średniowiecznych i to już z X wieku dotyczących obszarów na południe od Noteci wyraźnie dominuje grupa TROT/TRAT, co świadczy o tym że "roszada" na tym obszarze zaszła wcześniej, a ponieważ "roszada" i to dokładnie w tych samych miejscach co w polskim spotykana jest w języku serbo-chorwackim i słoweńskim, dowodzi że ta zmiana musiała zajść przed rozerwaniem obszaru Słowiańszczyzny Zachodniej przez najazd Węgrów.


----------------
Zdrzë: Peccunia non olet (Piniądz nie smierdzy)

« 1 (2) 3 4 »
| Od najnowszych Poprzedni wątek | Następny wątek | Top

 
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002