Strona główna forum Język Polaszenie czy neologizmy |
| Od najnowszych | Poprzedni wątek | Następny wątek | Koniec |
Nadawca | Wątek |
---|---|
pienczke |
wysłane dnia:
16.2.2005 19:08
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 31.5.2004 z: lasów Nowego Pomorza Wiadomości: 310 |
Polaszenie czy neologizmy W zamieszczonym na 'Zasobach' artykule - referacie "Probleme standarizacji jazeka..."pan Eugeniusz Gołąbk krytykuje stosowanie w pisanej kaszubszczyźnie neologizmów i słów przez ogół Kaszubów niezrozumiałych i proponuje raczej zastępowanie takich słów skaszubionymi słowami polskimi.
Na pierwszy rzut oka taka propozycja wydaje się racjonalna i sprzyjająca kaszubszczyźnie - lepiej jest bowiem pisać tak, jak się mówi. Zabezpiecza to język pisany przed martwotą i oderwaniem od językowej rzeczywistości. Postulat ten zasadny w przypadku naprawdę żywych języków, na gruncie kaszubskim wydaje mi się jednak ryzykowny. Mówiona kaszubszczyzna bowiem nie jest językiem, który samodzielnie bujnie i żywotnie się rozwija. Procesy w nim zachodzące - zanik słów odrębnych i kaszubiąca wymowa słów polskich w miejsce oryginalnych kaszubskich są raczej rezultatem potężnego i destrukcyjnego wpływu polszczyzny ogólnej a nie samoistnym, twórczym zjawiskiem językowym. Innymi słowy polaszenie w kaszubszczyźnie jest przejawem i skutkiem potężnej presji asymilacyjnej mediów, szkoły, kościoła i całego 'świata zewnętrznego', która nie tyle kaszubszczyznę wzbogaca i twórczo zmienia, co raczej prowadzi do jej degenaracji. Uważam, że poddanie się w kaszubszczyźnie literackiej tym procesom dekulturacyjnym w imię bycia na bieżąco z kaszubszczyzną mówioną jest kaszubskich warunkach drogą nieco samobójczą. Kaszubszczyzna mówiona, jaką można czasami usłyszeć w hipotetycznym PKSie z Kartuz do Sierakowic jest w moim odczuciu coraz bardziej parodią rzeczywistej kaszubszczyzny, coraz bardziej fakycznie 'skażoną polszczyzną' , rzeczywiście gwarą a coraz mniej samodzielnym językiem. Na końcu tych procesów asymilacyjnych języka kaszubskiego jest bowiem wiejska polszczyzna potoczna przetykana gdzieniegdzie 'jo' i 'doch', czasami jeszcze specyficzna melodia mowy - nie zaś żywa, rozwijająca sie kaszubszczyzna, jak zdaje się wierzyć Pan Gołąbk. Odnoszę wrażenie, że większość Kaszubów mówiących na codzień po kaszubsku ma do literackiej wersji kaszubszczyzny stosunek ambiwalentny - z jednej strony często poczucie swoistej obcości, zniecierpliwienie, że 'tak sie u nas nie mówi' ale z drugiej strony coraz częstsza świadomość, że używana w mowie potoczna kaszubszczyzna nie jest doskonała, że istnieje ta 'lepsza' i 'prawdziwsza' wersja kaszubszczyzny 'książkowo - uroczysta', która stanowi wzór prawidłowego mówienia. Uważam zatem, że piszący po kaszubsku nie powinni rezygnować ani ze stwarzania ani z rozpowszechniania neologizmów ani, tym bardziej, z używania i rozpowszechniania archaizmów i wyrażeń rzadkich i zapominanych. Poddanie się biegowi niekorzystnych zjawisk socjokulturowych i 'nadążanie' za coraz gorszej jakości mówioną kaszubszczyzną jest drogą donikąd - do zanegowania waloru kaszubszczyzny, jako rzeczywiście odrębnego języka.
|
wilem |
wysłane dnia:
16.2.2005 21:12
|
Stały bywalec Zarejestrowany: 13.11.2004 z: Miasto (Wejrowò) Wiadomości: 53 |
Re: Polaszenie czy neologizmy W pełni się z tobą zgadzam!!! Dzisiaj największym wrogiem żywotności języka kaszubskiego jest polszczyzna, która wdziera się wszystkimi drogami do naszej mowy ojczystej i powinniśmy ten proces w miarę swoich możliwości ograniczać, a nie do niego zachęcać.
|
| Od najnowszych | Poprzedni wątek | Następny wątek | Top |