Forum
Losowe zdjęcie
Krzyż w Łączyńskim Młynie
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Strona główna forum
   Historia
     Pół Kaszub, pół Niemiec czyli cały Grass

| Od najnowszych Poprzedni wątek | Następny wątek | Koniec
Nadawca Wątek
Dolnoslazak
wysłane dnia: 31.8.2006 15:19
Współtworzę ten serwis
Zarejestrowany: 1.6.2005
z: Wrocław
Wiadomości: 90
Re: Pół Kaszub, pół Niemiec czyli cały Grass
A co do Grassa - wybrał nawet nie najgorszy moment do tego, żeby się przyznać. Dostał wcześniej Nobla, dostał honorowe obywatelstwo, a do tego Erika Steinbach znowu zaczęła mówić o Centrum przeciwko wypędzeniom.
goch
wysłane dnia: 31.8.2006 23:12
Współtworzę ten serwis
Zarejestrowany: 5.8.2004
z: Czersk- Słupsk - Borowy Młyn
Wiadomości: 147
Re: Pół Kaszub, pół Niemiec czyli cały Grass
Günter Grass o sobie



Urodziłem się tam, gdzie spoczywa pogrzebane właściwe źródło mojej twórczości: w Gdańsku, w roku 1927, w środowisku drobnomieszczańskim. Moi rodzice mieli sklep; nie bez. znaczenia był również fakt, że rodzina, tak jak wiele rodzin w Gdańsku, stanowiła pod względem etnicznym barwną mieszaninę: ze strony ojca niemieckiego, ze strony matki kaszubskiego pochodzenia. (E. Rudolph [wyd.], (Protokolle zur Person)

Od trzynastego, czternastego roku życia było dla mnie rzeczą pewną, że w jakiejś formie będę dążyć do zdobycia zawodu artystycznego (...). Malarz, rzeźbiarz, to na pierwszym planie. Także inscenizator, ponieważ w dzieciństwie żywiłem upodobanie do teatru. (Z tomu Aussage zu Person - zwölf deutsche Schriftsteller im Gespräch mit Ekkehart Rudolf)

Aż do końca myślałem, że nasza wojna była słuszna. („Time'', kwiecień 1970 r.)

Jako siedemnastoletni jeniec zaprowadzony zostałem w celach wychowawczych do obozu w Dachau: nie chcieliśmy niczego pojąć; widzieliśmy prysznice, piece i nie wierzyliśmy. (Z Pamiętnika Ślimaka)



Dopiero po wypuszczeniu z obozu jenieckiego byłem dorosły. Dopiero w tym momencie, chociaż nie, właściwie dopiero w miarę, upływu lat uświadomiłem sobie, co uczyniono z moją młodością (...). Dopiero w tym momencie (...) pojąłem, co za niewyobrażalne zbrodnie zostały popełnione w imię przyszłości mego pokolenia. Jako dziewiętnastolatek zacząłem rozumieć, jaki ciężar i jaką odpowiedzialność będą musiały unieść moja i następna generacja. (W tomie Über das Selbstverständliche)

Jako dziewiętnastolatek pracowałem w kopalni potasu. W tym czasie brakowało węgla, kartofli i kalorii, nie mogliśmy natomiast narzekać na niedostatek przerw w dostawach prądu i intensywnych rozmów. Z lampami karbidowymi siedzieliśmy bez prądu w jakimś szybie. Stanowiliśmy mieszane towarzystwo. Mali nieszkodliwi naziści, którzy pod ziemią szukali schronienia przed epidemią kwestionariuszy, zgorzkniali komuniści i starzy socjaldemokraci, myślący w prostej linii od Bebla do Schuhmachera. Przysłuchiwałem się i wiele się nauczyłem. (Heinz Ludwig Arnold,Gespräche mit Giinter Grass, ,,Text + Kritik" 1971, I/la)

W kopalni potasu nauczyłem się przede wszystkim tego, jak żyć bez ideologii. Nauczony doświadczeniem, trzymałem się przezornie mych małomównych socjaldemokratów, którzy nie ględzili ani o Tysiącletniej Rzeszy, ani o światowej rewolucji, którzy już wtedy, w roku 1946, dziewięćset metrów pod ziemią, wyekspediowali na hałdy resztki ideologicznego balastu i którzy byli bardziej postępowi aniżeli kierownictwo ich partii (...). Im wszystkim, tym wielekroć rozczarowanym, zwalczanym z prawa i z lewa, sceptycznym socjaldemokratom winien jestem wdzięczność, albowiem nauczyli mnie żyć bez celu w chmurach, bez symboli i sztandarów polowych, bez heroicznych wzorów. (Über das Selbstverstdändliche)



Nie bardzo wiem, co począć z pojęciem „humanistyczna literatura"; wydaje mi się ono czymś w rodzaju ,,masła maślanego". Ale jedno jest, przynajmniej dla mnie, pewne: to, że „światowości" powieści nic dowodzi szybka zmiana miejsca akcji z jednej metropolii do drugiej, ani też, fakt bezpośredniego ukazania wielkich historycznych wydarzeń, i że szansa literatury zawarta jest akurat w tym, by wychodząc od szczegółu dać obraz większe] społecznej całości; szczegółem jest w mym przypadku prowincjonalne miasto i przedmieście tego prowincjonalnego miasta - jest na to cały szereg przykładów w literaturze, nic to nowego. Było jednak dla mnie zaskoczeniem (...), że powieść w rodzaju Blaszanego bębenka / znalazła oddźwięk i czytelników nie tylko w Niemczech, lecz, także za granicą. \V ogóle nie liczyłem się z tym, że ktoś na środkowym zachodzie Stanów Zjednoczonych, w południowe] Francji lub też w Skandynawii mógłby interesować się życiem drobnomieszczaństwa w okresie przełomu od Republiki Weimarskiej do narodowego socjalizmu. W taki nieoczekiwany sposób potwierdziło się, że służalcze postępowanie drobnomieszczanina, oportunisty a jeśli mówię w tej chwili „drobnomieszczanin". to mam na oku zarówno „proletariat", jak i uniwersytety - jest zjawiskiem ogólnoświatowym i że te formy postępowania nie są czymś szczególnie egzotycznym. (Heinz Ludwig Arnold, op. ci t.)

Blaszany bębenek utrzymuje ironiczny dystans wobec niemieckiej ,,powieści pedagogicznej". Wywodzi się ... z tej europejskiej tradycji powieściowej, która sięga od powieści pikarejskiej z wszystkimi jej odnogami, od Rabelais'go, jego spóźnionego tłumaczenia na niemiecki i nowej wersji Fischarta: potem jest pierwsza wielka powieść Girimmelshauseną. następnie inne europejskie powiązania z Anglią, Sterne, itu już bezpośrednio wpływ Goethego i Jeana Paula, a potem, idąc dalej od Sterne'a do Joyce"a i od Joyce'a do Dos Passosa i Döblina w Niemczech, którzy znowuż mają powiązania z Jean Paulem - to są tradycje, do których się przyznaję. (Ibidem)


Wychodzę z założenia, że pisarz od książki do książki jest sumą swoich postaci, wliczając w to występujących w nich esesmanów; i musi - czy chce tego, czy nie — móc te postaci w chłodny, literacki, zdystansowany sposób kochać; nie wolno mu mieć wobec nich dystansu i ze wstrętem nazywać ich ,,ci inni". Tym się kierowałem w trakcie pisania, także w odniesieniu do postaci Oskara Matzeratha, który tkwiąc w drobnomieszczaństwie zabiera głos jako jego część i jego rzecznik. (Ibidem)

Nie chcę się zgodzić z tym, że sztuka i moralność lub też polityka i moralność są przeciwieństwami, co jest często praktykowane; także przez polityków, którzy chętnie wskazują racje polityczne, po czym dodają: z moralnego punktu widzenia wygląda to tak i tak. Mamy do czynienia z kilkoma europejskimi tradycjami, ze wspaniałymi etycznymi koncepcjami, by wspomnieć chociażby chrześcijaństwo z jego utopijnymi ideami miłości bliźniego i społecznymi wyobrażeniami, zawartymi w Kazaniu na Górze, to samo dotyczy Manifestu komunistycznego oraz wysokich ideałów europejskiego Oświecenia. I tę miarę przykładamy do rzeczywistości, do historycznych, społecznych, także kościelnych realiów, widzimy fiasko, widzimy abstrakcyjne liczby i ta niespójność stała się dla wielu autorów mego pokolenia motorem napędowym twórczości, ba, całej egzystencji (Ibidem)



Wszyscy trzej narratorzy personalni we wszystkich trzech książkach piszą z poczucia winy (...) to ich pierwszy rys wspólny. Drugim rysem wspólnym są czas i miejsce. Trzeci rys wspólny to poszerzenie pojęcia rzeczywistości, włączenie do niego wyobraźni i fantastyki, ciągła fluktuacja między tym, co widoczne, a tym, co wymyślone. Doszło do tego jeszcze coś czwartego, co pierwotnie miało tylko znaczenie prywatne, ale w oddziaływaniu - a wierzę, że książki mają określone oddziaływanie mogło zyskać istotną wagę; to, że najpierw dla samego siebie usiłowałem utrwalić w słowie z historycznych, politycznych powodów utraconą ojczyznę. Gdyż jest to zupełnie coś innego, gdy ktoś pisze trzy książki o Gdańsku, którego nie ma - dzisiejszy Gdańsk ma bowiem zupełnie inny charakter, zupełnie inną genealogię - niż gdy ktoś pisze trzytomowe dzieło o Regensburgu, by wymienić jakieś inne historyczne miasto. (Ibidem)

Niniejsze wypowiedzi pochodzą z książki - Zbigniewa Światłowskiego – Günter Grass; Czytelnik 1987

Jest to mój przyczynek do dyskusji na naszym Forum (wysoko ją oceniam ...) o G. Grassie.


Pozdrawiam

Zbigniew Talewski/ Zaborak Goch


----------------
„Nigde do zgube
Nie przyńdą Kaszube
Marsz, marsz za wrodziem!
Me trzymome z Bodziem..."
(H. Derdowski – Hymn
Kaszubski)
Pisownia m.in. za "Muzyka Kasz...

CzDark
wysłane dnia: 12.9.2006 8:19
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 24.5.2004
z: Biebrznicczi Młin
Wiadomości: 1133
Re: Pół Kaszub, pół Niemiec czyli cały Grass
Prze leznosce godczi o Grassu przeboczelo mie sa co czedes rzek moj szkolny od dzejow we strzedny szkole (Rafał Słomińsczi).

Jak On rechtowol swa mestersko robota, tikajaca sa Wolnego Gardu Gdunska, to miol cali sztapel relaceji Polochow ze Gdunska, co przeznale jez selale swe dzece do Hitlerjugend.

Na pitanie czemu prawie tak robile, odrzekle jez w procemnosce do nudnego ZHP, Hitlerjugend wedowol sa jima o wiele barzi jinteresowny. E nijak to nie oznacza, jez ti w jaczims wikszim dzelu simpatizowale z Hitlera; czele sa Polochama a nie Miemcama (choc je not pamiatac jez Polochami we Gdunsku baro czasto mianowale sa Kaszebi; jaczi sromale sa swi kaszebskosce; abo czele sa e Kaszebama e Polochami).

To rownak pokazeje jak baro mocno bela sela hitlerowsczi jideologije w Wolnym Gardze.
« 1 (2)
| Od najnowszych Poprzedni wątek | Następny wątek | Top

 
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002