Forum
Losowe zdjęcie
Odry krąg 1
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Strona główna forum
   Język
     Błędne nazwy na dwujęzycznych tablicach w gminie Bytów

| Od najnowszych Poprzedni wątek | Następny wątek | Koniec
Nadawca Wątek
CzDark
wysłane dnia: 21.2.2011 15:48
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 24.5.2004
z: Biebrznicczi Młin
Wiadomości: 1133
Błędne nazwy na dwujęzycznych tablicach w gminie Bytów
Zauważyłem zgodnie z moimi wcześniejszymi obawami, że nazwy kaszubskie na dwujęzycznych tablicach w gminie Bytów są również "urabiane" od nazw sztucznych wymyślonych przez Nitscha & Co.

Przykładem tego może być

pl: Nitsch & Co. "Mokrzyn", Lorentz podawa nazwę kaszubską "Péterzderp", Cenôwa nazwę "Pétersderp", Ramułt "Petersdorp"; niemiecką nazwą urzędową było "Petersdorf"; Najprawdopodobniej prof. Treder (ale nie jestem tego pewien) od sztucznej nazwy Nitscha urobił nazwę "Mòkrzëno". Po co się męczyć i szukać w źródłach, czy wśród autochtonów ... Niech żyje radosna twórczość !!!

Podobnie

pl: Nitsch & Co. "Szarzyn", Lorentz podawa nazwę kaszubską "Lénederp", niemiecką nazwą urzędową było "Helenendorf"; Na tablicach ma być "Szarzëno".

Myślę, że takich przykładów jest więcej; piszę tylko o tych które zauważyłem. Gdzieś w powiecie kartuskim widziałem też nazwę "kaszubską" z polskim (a tak naprawdę łacińskim) szykiem "rzeczownik + przymiotnik"

Zastanawiam się po co do "urabiania" nazw kaszubskich wynajęto aż profesorów ? Nazwy polskie na sztuczne kaszubskie mogliby przetworzyć nawet absolwenci kursu języka kaszubskiego. Na zasadzie - jeśli w polskim jest "ę" to w kaszubskim jest "ã" itd.

Paradoksalnie taka postawa wzmacnia Niemców, a nie Kaszubów; bo teraz każdy będzie mógł powiedziec, że przynajmniej w tym przypadku niemieckie nazwy urzędowe są bardziej autentyczne od tych polskich czy kaszubskich.

"Przeszłości ślad nasza dłoń zmiata" - jedno z haseł bolszewickich


----------------
Zdrzë: Peccunia non olet (Piniądz nie smierdzy)

pienczke
wysłane dnia: 2.3.2011 13:55
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 31.5.2004
z: lasów Nowego Pomorza
Wiadomości: 310
Re: Błędne nazwy na dwujęzycznych tablicach w gminie Bytów
Jeśli można - to chyba bym się z kolegą nie do końca zgodził.

Kolegę to pewnie może oburzyć ale ja bym osobiscie nie stawiał zawsze tzw prawdy historycznej nad potrzeby dnia dzisiejszego.

Realia na Kaszubach są takie, zę temat niemiecki jest tematem żywym i odczuwalnym bardziej niż gdzie indziej w PL. Mówiąc wprost Kaszubi od początku naszej obcności w odrodzonym państwie polskim przyszywaną mają łatkę Niemców. Szwabskość bywa epitetem który i dzisiejsi Kaszubi zapewne nie raz w życiu słyszeli.

Wobec tego uwarunkowania uważam że /rze: nawet jeżeli w XIX w miejscowi Kaszubi używali gwarowej nazwy niemieckiej nie ma powodu do niej dzisiaj wracać. Dlaczego? Ano dlatego, ze bytowianin potomek Antkowy albo i Karguljowy, nie mówiąc juz o turyście z Wlk ksiestwa warszawskiego zobaczywszy tablicę "Szarzyno Lenedorp" albo "Mokrzyn Petersdorp" ochoczo i niezwłocznie wskoczy w koleiny myślenia na którym nam Kaszubom nie zależy. Kaszubi bytowscy na tym nie skorzystają. Jak wyglada(ła) kwestia emigracji do RFN w Bytowie to przecież też wiadomo.

A druga rzecz - Kaszubi bytowscy - jak sądzę - wcale tak nie mówią! Nazwy tego typu są tak niemieckei w wyrazie, ze Kaszubi przypuszczalnie zarzucili ich używanie, zwłaszcza, że licznie wyjechali. Przyznaję - w tym punkcie dywaguję na całęgo - ale opiaram się na analogii ze znanych mi lpiej Kaszub północnych.
Otóż:
U Alojzego Budzisza nie pojawia się ani razu chyba nazwa "Wejrowo" zawsze jest Nowe Miasto albo Miasto. To Nowe Miasto to oczywista kalka Neustadt, i prawdą jest że w XIX w mówiła tak pewnie znaczna część okolicznych Kaszubów. Ale nie oburza nas ze na tablicach jest wejrowsczi powiot a nie "nowomiesczi krejs"

No chyba, że to nas też oburza.

Aha i jeszcze dodam, że uważam żę z tym dolnoniemieckim to kolega przesadza o tyle, że transponuje sobie relację współczesną kaszubszczyzny i polskiego do dolnnimeickiego i górnoniemieckiego.
Mam wrazenie, że Niemcy na Pomorzu XIXw używajacy w mowie potocznej plattu nie mieli nic przeciwko nazwom w hoch. W kościele luterańskim używano hochdeutch i dla kazdego Pommeringa było jasne że to jak on wykręca prawidłową nazwę Petersdorf jest niczym innym jak gwarą.

Zastrzegam, że rozumiem kolegi stanowisko troski o wykazanie historycznej ciągłości Kaszubów na Kaszubach, rozumiem troskę o hitoryczną prawdę. Ale w wypadku nazw jednoznacznie niemieckiego pochodzenia, za którymi nie stoi jakiś silny argument z rzeczywistego stosowania (jak w przypadku Kusfeldu np) a do tego prawie na pewneo są to nazwy zapomniane,to nie warto sie wystawiać na strzały antykaszubskich fanatyków zarzucajacych nam tradycjnie ukryty filogermanizm.

Lenedorp ani nawet Petersdorp nie wart jest mszy.





----------------

CzDark
wysłane dnia: 8.3.2011 2:23
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 24.5.2004
z: Biebrznicczi Młin
Wiadomości: 1133
Re: Błędne nazwy na dwujęzycznych tablicach w gminie Bytów
CzDark
wysłane dnia: 8.3.2011 2:23
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 24.5.2004
z: Biebrznicczi Młin
Wiadomości: 1133
Re: Błędne nazwy na dwujęzycznych tablicach w gminie Bytów
"Ùprôwienié swiata je nót nacząc òd ùprawieniégò rozmień" (Kònfùcjusz)

>>Kolegę to pewnie może oburzyć ale ja bym osobiscie nie stawiał zawsze tzw prawdy historycznej nad potrzeby dnia dzisiejszego.

Pozwolę się tu z Tobą niezgodzić. Taka postawa albo zalatuje tchórzostwem, a jeśli nim nie jest będzie za tchórzostwo odbierana. Pomijanie prawdy nie jest też postawą katolicką. Nie odnoszę tego do Ciebie, myślę że Twoje słowa wynikają raczej z błędnie rozumianego pragmatyzmu. Postaram się i to obalić.

Najpierw zacznę od pewnej refleksji socjologicznej. Wiele osób myśli, że jak będzie uległymi w stosunku do innch osób, to więcej w ten sposób uzyska. Na krótką metę być może tak, na dłuższą metę zawsze jednak więcej się traci. Gdyby np. Chrystus poszedł na kompromis z faryzeuszami na krótką chwilę by zyskał, ale na dłuższą stracił by o wiele więcej.

Możemy wziąć przykład z własnego podwórka np. Hieronima Derdowskiego. Człowiek ten pisał bardzo uległe listy do Józefa Ignacego Kraszewskiego. Dedykował mu nawet swoje książki. Nie mówąc już o jego polonofilstwie. A co zrobił Józef Ignacy Kraszewski ? Kopnął go w d..ę. A ściślej rzecz biorąc o języku kaszubskim napisał "że to język wychowanków Cejnowy", zaś o Kaszubach w "Starej Baśni" napisał, że "język jeszcze mieli słowiański, ale duszę już niemiecką". Ludzi, którzy nie mają szacunku do siebie samych, którzy gdy się ich kopnie podkulają pod siebie ogon się nie szanuje. Środowiska kaszubskie zachowują się trochę często jak pantoflarze, którzy sądzą, że uległością wobec kobiet wzbudzą ich szacunek. Tymczasem jak powiedziała jedna kobieta: "Nienawidzę mężczyzn, którzy robią wszystko to co im każę". Do dzisiaj chyba jeśli chodzi np. odzwrot zabytków na Pomorze to więcej zrobił kościół katolicki niż ZK-P. Nie wiem też (być może się mylę) czy ZK-P zrobiło coś na rzecz odszkodowań od państwa polskiego za zsyłanie dzieci mówiącch pokaszubsku do szkół specjalnych, przez co często łamano im życiorysy, czy też odszkodowań za wysłanie ludzi do takich obozów jak Potulice ? Nie myślmy, że inni będą nas szanować jak sami siebie nie szanujemy.

>>Realia na Kaszubach są takie, zę temat niemiecki jest tematem żywym i odczuwalnym bardziej niż gdzie indziej w PL. Mówiąc wprost Kaszubi od początku naszej obcności w odrodzonym państwie polskim przyszywaną mają łatkę Niemców. Szwabskość bywa epitetem który i dzisiejsi Kaszubi zapewne nie raz w życiu słyszeli.

Zapamiętaj jedno. Dla GŁUPKA nawet nazwa "Starogard" będzie niemiecka bo zobaczy on w niej człon "GARD" podobny do tego w mieście "StuttGART". Dla GŁUPKA dwie kropki nad e mogą oznaczać niemieckość, dla GŁUPKA powiedzenie "jo", które jest słowem pochodzenia dolnoniemieckiego będzie dowodem, że Kaszubi są Niemcami. GŁUPEK zobaczy nazwisko Treder pochodzenia dolnoniemieckiego i powie że to Niemiec. Czy to znaczy, że mamy zmieniać nazwiska ? Czym bardziej będziemy nadstawiać tyłka tym bardziej będą nas kopać. Tak jak nie można zmieniać nazwisk nawet jeśli są pochodzenia germańskiego, tak też nie można zmieniać nazw miejscowości. Bo jedno i drugie świadczy o braku honoru, tchórzostwie, zakompleksieniu i zarówno nazwiska jak i nazwy miejscowości świadczą o historii i ich zmiana jest jej fałszowaniem .

>>Wobec tego uwarunkowania uważam że /rze: nawet jeżeli w XIX w miejscowi Kaszubi używali gwarowej nazwy niemieckiej nie ma powodu do niej dzisiaj wracać. Dlaczego? Ano dlatego, ze bytowianin potomek Antkowy albo i Karguljowy, nie mówiąc juz o turyście z Wlk ksiestwa warszawskiego zobaczywszy tablicę "Szarzyno Lenedorp" albo "Mokrzyn Petersdorp" ochoczo i niezwłocznie wskoczy w koleiny myślenia na którym nam Kaszubom nie zależy. Kaszubi bytowscy na tym nie skorzystają. Jak wyglada(ła) kwestia emigracji do RFN w Bytowie to przecież też wiadomo.

Mylisz się tutaj. Tzw. "bosym Antkom" (chociaż dzisiaj to często Kaszubi są bardziej bosi) zamieszkującym Pomorze w zdecydowanej większości nie przeszkadza niemieckość. Dosyć niedawno wykonano sondaż w różnych województwach. Pytanie było "czy boicie się Niemców". I jak sądzisz, w tórych województwach najbardziej bano się Niemców ? Jeśli masz na myśli "Ziemie Odzyskane" jesteś w błedzie. Tam był największy poziom sympatii do nich. Najbardziej nielubiano Niemców na tzw. "ścianie wschodniej". Tzw. "bosym Antkom" nie przeszkadza niemieckość, germańskość, ale właśnie kaszubskość. Bardzo dobitny jest tu przykład Miastka. Jeśli będziesz mówił, że to "miasto niemieckie" to przeciętny "bosy Antek" będzie Ci tylko potakiwał. Natomiast jeśli powiesz, że Miastko jest "kaszubskie" często zobaczysz w oczach nienawiść. Nie do końca wiem z czego to wynika. Być może część ekstrapoluje wspomnienia zza Buga (zbrodnie ukraińskich banderowców czy litewskich szaulisów) na Kaszubów (banderowcy okrucieństwem przewyższali niemieckich SSmanów). Ale tak szczerze to nie wiem.

Jeśli sądzisz, że Linederp (csb: "Lénederp") czy Piterzderp (csb: "Péterzderp") wzbudzą jakieś złe skojarzenia to się mylisz. Niedaleko Bytowa jest wioska, które nazywa się podobnie - "Ùdorp" (pl: "Udorp", Nitsch & Co. "Udorpie", de: "Hygendorf"). W powiecie chojnickim jest wieś "Windorp", gniazdo rodziny Windorpskich.

>>A druga rzecz - Kaszubi bytowscy - jak sądzę - wcale tak nie mówią! Nazwy tego typu są tak niemieckei w wyrazie, ze Kaszubi przypuszczalnie zarzucili ich używanie, zwłaszcza, że licznie wyjechali. Przyznaję - w tym punkcie dywaguję na całęgo - ale opiaram się na analogii ze znanych mi lpiej Kaszub północnych.

Tu się mylisz. Młodzi Kaszubi oczywiście mówią niemal wyłacznie po polsku, ale starzy mieszkańcy a pewnie i część w średnim wieku zna tą nazwę. Jeśli do dzisiaj funkcjonuje wśród mieszkańców nazwa "Oksenkop" (Nitsch & Co. "Częstocin"), to równie prawdopodobne jest, że funkcjonuje również nazwa "Lénederp" i "Péterzderp", gdyż odległość Piterzderpu i Linederpu od dawnej granicy polsko-niemieckiej jest zbliżona do odlełości Oksenkopu od dawnej granicy polsko-gdańskiej. Zresztą te nazwy bardziej przypominają język angielski niż górnoniemiecki, jako że Platt jest bardziej spokrewniony z angielskim niż z górnosasko-turyngijskim (Hochdeutschem Lutra). Po angielsku te miejscowości zwałyby się "Petersthorpe" i "Helensthorpe".

>>Otóż:
U Alojzego Budzisza nie pojawia się ani razu chyba nazwa "Wejrowo" zawsze jest Nowe Miasto albo Miasto. To Nowe Miasto to oczywista kalka Neustadt, i prawdą jest że w XIX w mówiła tak pewnie znaczna część okolicznych Kaszubów. Ale nie oburza nas ze na tablicach jest wejrowsczi powiot a nie "nowomiesczi krejs"

Tu powtarzasz opinię, że nazwa "Wejrowò" jest mniej lub bardziej sztuczna. Nie jest to prawdą. Już nawet w górnoniemieckim przed I rozbiorem Polski funkcjonowała nazwa "Weihersfrei"; a nazwa "(Nowé) Miasto" była zwłaszcza w okolicach Wejherowa zamiennikiem słowa "Wejrowò", tak jakzamiennikiem nazwy "Gdańskò/Gdańsk/Gdôńskò/Gdôńsk/Gdóńskò/Gdóńsk" było "Stôré Miasto". Prusacy po I rozbiorze wprowadzili nazwę urzędową "Neustadt", co spowodowało upowszechnienie się zwłaszcza w powiecie wejherowskim sformułowania "Nowé Miasto". Jednak już w powiecie kościerskim Wejherowo określano "Wejrowem", zaś "Miastem" określano Kościerzynę. Nie ma więc tu żadnej analogii z Piterzderpem i Linederpem. "Mokrzyn" i "Szarzyn" to typowe nazwy wymyślone "przy kieliszku wódki". Nie mają żadnego umocowania historycznego. "Nitsch" &Co. często importowali nazwy z zupełnie inych stron morfologicznie i składniowo niepasujące do Pomorza. Przykładem takiej nazwy może być "Krynica Morska", której poprawna nazwa to "Łeb".

>>Aha i jeszcze dodam, że uważam żę z tym dolnoniemieckim to kolega przesadza o tyle, że transponuje sobie relację współczesną kaszubszczyzny i polskiego do dolnnimeickiego i górnoniemieckiego.
Mam wrazenie, że Niemcy na Pomorzu XIXw używajacy w mowie potocznej plattu nie mieli nic przeciwko nazwom w hoch. W kościele luterańskim używano hochdeutch i dla kazdego Pommeringa było jasne że to jak on wykręca prawidłową nazwę Petersdorf jest niczym innym jak gwarą.

W XIX wieku dla przeciętnego Pomra górnoniemiecki był czymś w rodzaju "cerkiewnosłowiańskiego" dla Rosjan. Owszem starocerkiewnosłowiański jest dla Rosjanina bardziej znajomy niż dajmy na to hiszpański, nie znaczy to jednak, że zawsze był to język zrozumiały. W sumie powtarzasz tu zarzut Michała Kargula z innego wątku. Łatwo to jednak obalić. Wystarczy choćby zajrzeć na tą stronę:

http://www.starakiszewa.republika.pl/karta/kiszewa.html

Przed nauką zmówiliśmy pacierz po polsku i zaśpiewaliśmy po polsku pieśń kościelna. Z niemieckich książek: katechizmu, historii biblijnej, czytanki, historii uczyliśmy się na pamięć i recytowalim po niemiecku. Pan nauczycie] Bucholc zapytywał się nas po polsku, tak wyjaśniał i odpowiadał. My do pana Bucholca odzywalim się po polsku i po polsku odpowiadalim. Gdy pisalim dyktando, wtenczas dyktował nam pan Bucholc po niemiecku. Wypracowanie wyjaśnił nam po polsku, a my pisalim po niemiecku. Przy śpiewie, obok niemieckich piosenek i pieśni, uczylim się polskich pieśni kościelnych. Po lekcjach była modlitwa po polsku i pieśń. Pomimo przymusu nauczania tylko po niemiecku, panowała w klasie pana Bucholca mowa polska. Niemcy chodzili do innej szkoły, była jednoklasowa i jeden nauczyciel. Gdy wracalim do domu ze szkoły z jednej strony, a Niemcy z drugiej, to się spotykalim. Czasem było spokojnie, a czasem wyzywalim Niemców, a czasem niektóremu natłukli. [...] Ludność polska z ludnością niemiecką się dobrze zgodzili. Gdy się spotkał Niemiec z Polakiem, to tylko po polsku rozmawiali. Mowa polska była nasiąknięta wyrażamy niemieckiemy. Na zapałki mówiono "fajerki", na nafta "pitroth", na piękne "fajn", na przynieś "kalej" itd. Niemcy mówili gwarem ludowym nasiąkniętym polskiemy wyrazamy (platt-deutsch). Stare Niemcy nie umieli gramatycznie po niemiecku, tak samo jak Polacy nie umieli gramatycznie po polsku. Zdarzyło się nieraz w sądzie, że Niemiec opowiadał w gwarze, a sędzia jego nie zrozumiał i Polak muszał Niemcowi za tłumacza być. Niemiec opowiadał w gwarze, a Polak tłumaczył na niemieckie.

>>jak w przypadku Kusfeldu

Nie widzę większej różnicy pomiędzy Kusfeldem, a Piterzderpem i Linederpem. Sztuczna nazwa "Kuźnica" jest chyba starsza od "Mokrzyna", i "Szarzyna", a mimo to w języku kaszubskim nie powinna być stosowana. Mylisz siętez odnośnie tych wyjazdów do RFNu. Mam tu analogię z Tuchomiem bytowskim. Rzeczywiście sporo osób wyjechało tam do RFNu, ale tamtejsi Kaszubi sładają się nadal w ok. 50 % z autochtonów (relacja mojej ciotki, która z tamtąd ma męża), a Piterzderp i Linederp leżały bliżj dawnej granicy więc tam autochtonów może być jeszcze więcej.

Prof. Treder zrobił to o czym mówił Jerk "Jak się nie obrócić d..a zawsze z tyłu". Jako, że Kaszubi są na Pomorzu ludnością autochtoniczną to kierunek translacji powinien być raczej taki

nazwa kaszubska → nazwa polska

kierunek

nazwa polska → nazwa kaszubska

to traktowanie języka Kaszubskiego i Kaszubów jak podbity lud niewolników, którym trzeba nazwy wymyślać bo swoich nie mają. Nie możemy się zgodzić na takie pańszczyźniane podejście. Jesli ustąpimy przy jednej nazwie to pozwalamy tak naprawdę fałszować wszystkie nazwy.


----------------
Zdrzë: Peccunia non olet (Piniądz nie smierdzy)

pienczke
wysłane dnia: 10.3.2011 20:10
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 31.5.2004
z: lasów Nowego Pomorza
Wiadomości: 310
Re: Błędne nazwy na dwujęzycznych tablicach w gminie Bytów
Na dludżi lest be wëpôdô tak samò dludżi òdrzekniãcé - ale témów tak wiele a gôdaniô na jesz wicy gòdzënów. Témù prosto:

Drëchu - jô bë baro chãtno Tobie dôł recht!

Ale (ters chceme po polsku) przyznaję niestety, że nie do końca - wyznaję to co nazywasz mylnie pojętym pragmatyzmem.

" Wiele jeszcze mam wam do powiedzenia ale jeszcze teraz słuchać nie możecie" jakos tak to było. A u sw Paula zdaje się: "wsród gołębi gołebiem a wśród węzy wężem" czy jakoś podobnie. To są takie proste mądrościowe prawdy konformizmu/pragmatyzmu, który nie zawsze musi oznaczać zdradę Prawdy czy gwałt na Prawdzie. Nasi kuzyni Antkowie nie o wszystkim mogą jeszcze słuchać.

Pierwsze co należy wziąć pod uwagę, że rozmowa jest już po fakcie. Możemy sobie dyskutować czy lepiej Peterzdorp czy Piterzderp jak i tak tablice już stoją. I szczerze mówiac - Oby stały!
Bo tylko Bogu dziękować, że w ogóle są. I nię sadzę aby ktoś je teraz albo w najbliższej przyszłości zmieniał w imię argumentów, które przytoczyłeś. Raczej pewnie kiedyś zardzewieją a następne kaszubskiej nazwy mogą już nie mieć. Skoro nikt młody w Bytowie nie mówi po kaszubsku, co za chwilę wykaże spis powszechny - nie będzie powodu stawiać żadnych kaszubskich napisów. Cieszmy się wieć tą chwilą póki trwa.

Po drugie - nie jestem specjalnie wielkim admiratorem tzw autortetów - ale na Paróna - kogo my mamy lepszego niż prof Treder? Przecież nie możemy zakładać, że czowiek nie wie co robi i nie chciało mu sie przeczytać żródeł , które przywołujesz. Zakładam, że nie podjąl decyzji samodzielnie - istnieje przecież Rada Języka Kaszubskiego ciało kolegialne, które chyba także weryfikuje tak ważne rzeczy. A nawet jeśli nie - to pierwsze co robię to uznaję że Treder wie co robi. I tak samo pomyślą Kaszubi, którzy raczej w większosći ucieszą się (choć oczywiscie nie przyznaja na głos)z kaszubskiego napisu.

Po trzecie kluczową sprawą jest odpowiedź na pytanie: jak mówią okoliczni mieszkańcy?. W odpwoeidzi także stosujesz argument z analogii. Zatem tą kluczową sprawę uważam za nieudowodnioną. Bo to jest włąśnie rozstrzygające - jak mówią mieszkańcy. Jeśli prof Treder tego nie sprawdził - to faktycznie godny potępienia. Ale jeśli sprawdził - argument historyczny staje się historyczną ciekawostką dla regionalistów.

Po czwarte - sprawa niemiecka - Niestety podtrzymuję swoje stanowisko, chociaż Twoje rozumiem. Można sprowadzić sprawę do absurdu i otrzepać proch z sandałów na ignorantów i głupków ale realia są takie że kaszubskie dzieci są nadal wyzywane od szwabów. Nie warto dolewać benzyny do tego podskórnego płomienia nienawiści jaki tli się wsród ludnosci napływowej. Nie warto dla prawdy o XIX wiecznym nazwenictwie narażać się na lokalne i ogólnopolskie nawet nieoficjalne potępienie. Może to jest i tchórzostwo ale jeśli tak to takie samo jakie kazało ojcom rodzin zabierać je i uciekać z Warszawy w 1944. Idealizm kontra realizm. Ty reprezentujesz idealizm, co jest godne szacunku. Takim jak ty stawiają pomniki a tacy jak ja dożywają starości:)

Po piąte i poboczne nie twierdzę, że Wejherowo jest nazwa sztuczną. Podałem tylko przykład, że nazwy niemieckie wywierały wpływ na to jak mówili Kaszubi w tych zaborczych czasach.

Sprawę plattu na Pomorzu wypadałaoby zostawić jakimś doktorantom z germanistyki na UG. Nie wydaje się jednak słuszne traktować mówiących plattem Niemców na Pomorzu jako jakiś inny etnos niż niemieccy wojskowi, urzędnicy, pastorzy. Nie postrzegajmy dziewiętnastego wieku jako czasów zapadłych wiosek w lasach bo był to też wiek kolei, telegrafu fotografii, mostów stoczni, cegielni, cementowni, powszechnej edukacji i codziennych gazet. Nie wątpię że w karczmach na folwarkach siedzieli starzy Niemcy od gnoju, którzy ino plattdeutch. Ale co do zasady to było nowoczesne przemysłowe autorytarne militarystyczne państwo z minimalnycm analfabetyzmem i konsekwentnie upowszechnianym obowiązkiem szkolnym. Sądzę, że gwarowa wymowa Petersdorf mało kogo obchodziła. Nadal nie widzę powodu, żebyśmy z ryzykiem dla naszej kaszubskiej opinii ją jakoś specjalnie musieli pielęgnować.
- NO CHYBA ŻE MIESZKAŃCY MOKRZYNA NA SWOJĄ WIOSKĘ TAK MÓWIĄ. Ale to by najpierw trzeba sprawdzić.

Pòzdrowieni


----------------

CzDark
wysłane dnia: 12.4.2011 21:26
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 24.5.2004
z: Biebrznicczi Młin
Wiadomości: 1133
Re: Błędne nazwy na dwujęzycznych tablicach w gminie Bytów
Najpierw krótkie podsumowanie poglądów:

Niemieccy narodowi socjaliści uważali, że nazwy na Pomorzu powinny być "czystogermańskie":



Polscy komuniści, Nitsch & Co, oraz niektórzy użytkownicy "Naszych Kaszub" uważają, że nazwy powinny być "czystosłowiańskie":



Ja natomiast uważam, że nazwy miejscowości powinny być osadzone w historii,



co w przypadku Pomorza rzeczywiście oznacza to, że gdzieś w ~90 % będą to nazwy pochodzenia słowiańskiego, ale będą też nazwy pochodzenia germańskiego (przede wszystkim pochodzenia dolnoniemieckiego, ale też skandynawskiego) oraz bałtyjskiego (pruskiego). Na dodatek kryterium historyczności może być bardzo uniwersalne imożna je zastosować zarówno do Pomorza jak i Sycylii, Normandii czy Patagonii.


Nasi kuzyni Antkowie nie o wszystkim mogą jeszcze słuchać.


Mylisz się. Samym Bosym Antkom często przeszkadza nieautentyczne brzmienie ich miejscowości. Prawda jest jak śnięta ryba, prędzej czy później wypływa na wierzch. Przykładem tego może być ta oto strona:

http://pelczyce.org/content/blogsection/5/27/

Jest to strona, zapewne napisana przez "Bosych Antków" poświęcona zachodniopomorskiej miejscowości Bersztyn (Nitsch & Co. "Pełczyce"). Co się rzuca w oczy ? To, że nazwa nadana przez Komisję Nazewniczą jest pisana małymi literami, a urzędowa nazwa górnoniemiecka dużymi. Dlaczego tak jest ? Z dwóch powodów jak sądzę: 1) nazwa wymyślona przez bandę profesorów jest "sztuczna" i nie ma żadnego potwierdzenia,ciężko odnieść ją do historii; 2) nazwa "Pełczyce" jest niekompatybilna zarówno z historią jak i heraldyką (godłem Bersztyna jest niedźwiedź); nazwa miasta z członem Ber- (oznaczającym niedźwiedzia koresponduje z herbem). Nawet ludność nieautochtoniczna wyczuwa sztuczność, dlatego nazwa górnoniemiecka jest chętnie używana, aczkolwiek autochtoniczni mieszkańcy jak to bywało na Pomorzu używali w mowie codziennej nazwy dolnoniemieckiej, która brzmiała zapewne Bersteen.

Pierwsze co należy wziąć pod uwagę, że rozmowa jest już po fakcie. Możemy sobie dyskutować czy lepiej Peterzdorp czy Piterzderp jak i tak tablice już stoją. I szczerze mówiac - Oby stały!

Nie można zgodzić się z takim podejściem. Gdybym był Prusem nie dałbym sobie wmówić, że nazwy "Kaliningradas", "Sowieckas", czy "Baltijskas" to nazwy staropruskie. Osoby, które są odpowiedziaolne za błędne nazwy powinny zostać pozwane przez ZK-P i zapłacić za postawienie tablic z poprawnymi nazwami

Bo tylko Bogu dziękować, że w ogóle są. I nię sadzę aby ktoś je teraz albo w najbliższej przyszłości zmieniał w imię argumentów, które przytoczyłeś. Raczej pewnie kiedyś zardzewieją a następne kaszubskiej nazwy mogą już nie mieć. Skoro nikt młody w Bytowie nie mówi po kaszubsku, co za chwilę wykaże spis powszechny - nie będzie powodu stawiać żadnych kaszubskich napisów. Cieszmy się wieć tą chwilą póki trwa.

Język opada, ale toższamość wzrasta. Taka jest moja obserwacja. Nie dziękujmy za to, że możemy oddychać powietrzem, bo wyjdziemy na megacioty !!!

Po drugie - nie jestem specjalnie wielkim admiratorem tzw autortetów - ale na Paróna - kogo my mamy lepszego niż prof Treder? Przecież nie możemy zakładać, że czowiek nie wie co robi i nie chciało mu sie przeczytać żródeł , które przywołujesz. Zakładam, że nie podjąl decyzji samodzielnie - istnieje przecież Rada Języka Kaszubskiego ciało kolegialne, które chyba także weryfikuje tak ważne rzeczy. A nawet jeśli nie - to pierwsze co robię to uznaję że Treder wie co robi. I tak samo pomyślą Kaszubi, którzy raczej w większosći ucieszą się (choć oczywiscie nie przyznaja na głos)z kaszubskiego napisu.


Znam lepszych specjalistów od nazw miejscowości choćby Zbigniewa Babika. Jerzy Treder to osoba bardzo konformistyczna, łatwo ulegająca naciskom, poza tym jego poglądy jeśli chodzi o język kaszubski są tylko trochę lepsze od poglądów Eugeniusza Gołąbka. Nazwy na tablicach są tak naprawdę w olbrzymim zakresie powtórzeniem filozofii "zielonej Książki" (czy może lepiej rzec "Zielonego G...na" pod redakcją Chludzińskiego). W całej tej "Zielonej Książce", którą również prof. Treder współredagował chodziło o wyszlamowanie szmalcu z MSWiA, który tą książkę współfinansował. Problem był taki, że ministerstwo narzuciło termin więc były dwie możliwości 1) albo książka będzie miała jakość, ale niezdąży się jej napisać na czas wskutek czego nikt z profesorów szmalcu z ministerstwa nie zobaczy; 2) książka ukaże się na czas, ale wówczas jej jakość będzie problematyczna. Wybrano 2gą opcję, choć moim zdaniem nie byłoby problemów z ukończeniem jej na czas i to w dobrej jakości, skoro każdy z profesorów ma swoich pomagierów w postaci doktorantów i magistrantów, no ale wtedy pewnie trzeba by się jeszcze podzielić kasą z kimś jeszcze. Profesorowie zadecydowali, że każdy z nich będzie się zajmował nazewnictwem innej części Kaszub i tak prof. Trederowi przypadła w udziale część zachodnia woj. pomorskiego. Jak to zostało zrobione możesz sobie zobaczyć w "Zielonej Książce". Polegało to w skrócie na zapisie nazw urobionych przez Nitscha po kaszubsku. Prof. Treder urobił nazwy kaszubskie nie tylko od nazw wymyślonych przez Nitscha dla miejscowości, które miały tylko nazwę germańską (zamiast zrekostruowania nazwy kaszubskiej z postaci dolnoniemieckie jak to właściwie powinno się uczynić), ale również niepoprawił błędnych rekonstrukcji Komisji Nazewniczej odnośnie nazw pochodzenia słowiańskiego !!! Tyle jeśli chodzi o uczciwość naukową prof. Tredera. Później jak prof. Treder miał określić nazwy dla tablic to przecież nie będzie gryzł własnej ręki, która przyczyniła się do napisania "Zielonej Książki", bo by przecież sam się zdyskredytował. Tak to jest jak się łasi na pieniądze z "Ministerstwa Policji". Ostrzegałem przed tym nie raz. Byłem też zszokowany jak kiedyś spotkałem mojego byłego nauczyciela WOSu z Kościerzyny Mariana Seydę, który powiedział mi, że prof. Treder oraz prof. Breza twierdzili, że język kaszubski to "język staropolski, który się nie rozwinął". Prof. Treder ma swoje zasługi, ale my nie rozumiemy jednej bardzo prostej sprawy - pisanie dobrych książek to "psi" obowiązek językoznawcy. Za tą działalność dostaje pieniądze i nie robi w ten sposób, żadnej łaski. My mamy tendencję do robienia z naszych profesorów "złotych cielców", którym oddaje się częśc boską. Ułatwia to fakt, że UG nie ma jakiejś konkretnej kokurencji jeśli chodzi o badania nad językiem kaszubskim imoże dzięki temu wciskać dowolny kit.


Zakładam, że nie podjąl decyzji samodzielnie - istnieje przecież Rada Języka Kaszubskiego ciało kolegialne, które chyba także weryfikuje tak ważne rzeczy. A nawet jeśli nie - to pierwsze co robię to uznaję że Treder wie co robi. I tak samo pomyślą Kaszubi, którzy raczej w większosći ucieszą się (choć oczywiscie nie przyznaja na głos)z kaszubskiego napisu.

Rada Języka Kaszubskiego to organ, który zajmuje się "zbiorowym gwałtem na języku kaszubskim". Pisałem już o tym (JÃŻËKÒWÔ KÒMÙNA) i nie chce mi się do tego wracać. Rzygać mi się tylko chce jak czytam ich uchwały.

Po trzecie kluczową sprawą jest odpowiedź na pytanie: jak mówią okoliczni mieszkańcy?. W odpwoeidzi także stosujesz argument z analogii. Zatem tą kluczową sprawę uważam za nieudowodnioną. Bo to jest włąśnie rozstrzygające - jak mówią mieszkańcy. Jeśli prof Treder tego nie sprawdził - to faktycznie godny potępienia. Ale jeśli sprawdził - argument historyczny staje się historyczną ciekawostką dla regionalistów.

Prof. Treder wziął dyktafon i jeździ z nim po Kaszubach. Już to widzę. Z analogii wynika, że starsi mieszkańcy mówią "Péterzderp", młodsi "Mokrzyn". Jeśli to kaszubią to co najwyżej do postaci "Mòkrzin". Możliwa jest też przezwiskowa nazwa "Péter". Jak będę przejeżdżał przez Piterzderp srawdzę to. To jak mówią mieszkańcy może być ważkim argumentem, gdyby nie było zewnętrznej ingerencji w postaci sztucznego nazewnictwa. Gdyby się bowiem trzymać nazw mieszkańców władze Rosji nie mogłyby zmienić nazwy "Leningrad" z powrotem na "Petersburg".

Po czwarte - sprawa niemiecka - Niestety podtrzymuję swoje stanowisko, chociaż Twoje rozumiem. Można sprowadzić sprawę do absurdu i otrzepać proch z sandałów na ignorantów i głupków ale realia są takie że kaszubskie dzieci są nadal wyzywane od szwabów. Nie warto dolewać benzyny do tego podskórnego płomienia nienawiści jaki tli się wsród ludnosci napływowej. Nie warto dla prawdy o XIX wiecznym nazwenictwie narażać się na lokalne i ogólnopolskie nawet nieoficjalne potępienie. Może to jest i tchórzostwo ale jeśli tak to takie samo jakie kazało ojcom rodzin zabierać je i uciekać z Warszawy w 1944. Idealizm kontra realizm. Ty reprezentujesz idealizm, co jest godne szacunku. Takim jak ty stawiają pomniki a tacy jak ja dożywają starości:)

Najlepszą obroną jest atak. W Małopolsce (mateczniku Kargulów) nazw miejscowości pochodzenia niemieckiego jest chyba jeszcze więcej niż na Pomorzu. Warto najpierw spojrzeć na tą mapę (można powiększyć):

Niemieckie osadnictwo w Małopolsce i na Rusi Czerwonej

Teraz staje się jasne skąd w Małopolsce takie nazwy jak Czorsztyn (Scharnstein), Łańcut (Landshut), Tymbark i setki innych. Z podobnych względów w Małopolsce jest sporo nazwisk niemieckich: Tajnery, Tischnery, Hausnery itd. Mi to absolutnie nie przeszkadza,tylko niech potem nie gadają, że na Pomorzu mają być tylko nazwy "czystosłowiańskie". Dziękuję za komplementy, ale nie jestem żadnym bohaterem.

Podałem tylko przykład, że nazwy niemieckie wywierały wpływ na to jak mówili Kaszubi w tych zaborczych czasach.

Nie twierdzę też, że nazwa Nowe Miasto jest sztuczna, myślę, że jest ona spontaniczna. Choć rzeczywiście do jej popularności mogły przyczynić się władze pruskie.

Sprawę plattu na Pomorzu wypadałaoby zostawić jakimś doktorantom z germanistyki na UG.

O Placie już pisałem w innym miejscu. Platt był tępiony przez władze pruskie nie mniej niż kaszubski, czy polski. Jednak atakowano go z trochę innych pozycji poprzez sprowadzanie go do pozycji dialektu, co jednak nie jest prawdą, gdyż dla osoby, która zna tylko luterskoniemiecki jest on po prostu niezrozumiały. Piosenka w Placie:

http://www.youtube.com/watch?v=VIhVN1xmxAs


----------------
Zdrzë: Peccunia non olet (Piniądz nie smierdzy)

| Od najnowszych Poprzedni wątek | Następny wątek | Top

 
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002