Forum
Losowe zdjęcie
Spływ "Śladami Remusa" 2005
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Strona główna forum
   Sprawë
     Dokąd zmierza ZKP - pyta Waldemar Rekść

Poprzedni wątek | Następny wątek
Nadawca Wątek
sgeppert
wysłane dnia: 5.2.2005 12:21
Dobrzińc Najich Kaszëb
Zarejestrowany: 17.6.2003
z: 索波特
Wiadomości: 1608
Dokąd zmierza ZKP - pyta Waldemar Rekść
"Nowa Myśl Polska opublikowała artykuł Waldemara Rekścia pod tytułem "Dokąd zmierza Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie?". którego autor idnosi się m.in. do dyskusji prowadzonej niegdyś na Zasobach w wątku Erika Steinbach + osobnicy spod znaku „Odrody”. Z niejaką satysfakcją odnotowuję opiniotwórcze znaczenie, jakie W. Rekść przypisuje Zasobom.

W odniesieniu do artykułu czuję się w obowiązku wyjaśnić:
1. Istotnie mam wileńskie korzenie
2. Nie aspiruję do wyrażania opinii ogółu Kaszubów - prowadzę serwis we własnym imieniu i na własną odpowiedzialność, stawiając sobie dwa cele: prezentację Kaszub z całą ich kulturową i społeczną złożonością oraz stworzenie miejsca do swobodnej wymiany poglądów dotyczących naszego regionu. Osoby nazwane przez W. Rekścia "redaktorami" prezentują na Zasobach swoje własne poglądy, które szanuję, ale nie zawsze są one moimi własnymi poglądami
3. Zasoby nie są ani oficjalnym, ani półoficjalnym organem Zrzeszenia. Oficjalnym pismem ZKP jest miesięcznik "Pomerania", oficjalna strona jest pod adresem www.kaszubi.pl .
4. Nazwisko jest osobistą sprawą i czepianie się go uważam za polemikę nienajwyższych lotów. Osoba wymieniona przez W. Rekścia jako "von" obecnie używa innej formy nazwiska, a motywy tej zmiany, które poznałem w osobistej rozmowie, są inne niż domniemywane przez Rekścia.

Wiązanie takich czy innych środowisk kaszubskich z agenturą czy antypolskością może wywoływać uśmieszek politowania, uważam jednak, że nie należy takich opinii lekceważyć, gdyż:
- w okresie PRL organizacje kaszubskie z pewnością były infiltrowane a zakres i personalia tej infiltracji nie zostały dotąd wyjaśnione
- niezależnie od prawdziwości tych wypowiedzi, mogą one zapadać w pamięć i przyczyniać się do powstawania złych stereotypów. W moim odczuciu Kaszubi są obecnie w Polsce postrzegani bardzo dobrze, ale nie możemy w związku z tym spocząć na laurach lecz wciąż powinniśmy dbać o dobre imię Kaszubów - zarówno poprzez działania "public relations", jak i wewnętrzną dbałość, by Kaszubi rzeczywiście byli warci tego dobrego imienia.

Artykuł został opublikowany na stronach "Nowej Myśli Polskiej", z kronikarskiego obwiązku poniżej zamieszczam kopię artykułu.

W ewentualnej dyskusji, proszę o powstrzymanie się od wypowiedzi wyrażających tylko czy głównie emocje. Proszę pisać tylko wtedy, gdy ma się naprawdę coś do powiedzenia. Przed wysłaniem wypowiedzi proszę pomyśleć dwa razy.




Dokąd zmierza Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie?

Waldemar Rekść

Przed kilku miesiącami ,,NMP” opublikowała moją replikę na przedrukowany przez wybrzeżowy periodyk ,,30 DNI” artykuł z jakiegoś niemiecko-polskiego pisma, wydawanego oczywiście na koszt Niemców. Szerzej nieznany autor tego artykułu, mimo jednoznacznego wyniku narodowego spisu powszechnego, próbował udowodnić absurdalną tezę, że Kaszubi są odrębnym narodem.

Przed kilku tygodniami zupełnie przypadkowo odkryłem, że bez mojej wiedzy tekst ten został w całości opublikowany na forum internetowej gazety ,,Nasze Kaszuby”. Nawet pobieżna lustracja tego forum pokazuje, że ,,Nasze Kaszuby” nie są bynajmniej gazetą, która ma prawo aspirować do rangi wyraziciela poglądów kaszubskiej społeczności. Na forum głos zabiera kilka zwykle tych samych osób, stanowiących – wydawać by się mogło – rodzaj niegroźnego towarzystwa wzajemnej adoracji.

Po opublikowaniu mojego tekstu zostałem przez tych panów oblany kubłem pomyj. Wyzwiska i epitety, grożenie mi sądem – ot, coś, nad czym normalny człowiek przechodzi do porządku dziennego, nie mając czasu na takie bzdury. Ale z uwagi na w miarę jeszcze sensowną wypowiedź jednego z redaktorów ,,Naszych Kaszub”, notabene z wileńskimi koneksjami rodzinnymi, posłałem obszerne wyjaśnienie, w którym m.in. napisałem, że jest mi po drodze z panem Danielem Czapiewskim, budowniczym wspaniałego regionalnego centrum patriotyczno-kulturalnego w Szymbarku, a nie z osobnikiem, który sobie manifestacyjnie niemieckie ,,von” dopisuje do polskiego nazwiska. O tym drugim i jego separatystycznych poczynaniach także swego czasu pisałem w ,,NMP”.

W tym momencie owemu ,,von” puściły nerwy i – na szczęście – odkrył się. Zrzucił skórę poczciwego, ,,krzywdzonego” baranka i ukazał swoje prawdziwe oblicze. Pan ,,von”, którego nazwisko pominę, aby nie przysparzać jemu zbytecznego i szkodliwego rozgłosu, na forum ,,Naszych Kaszub” rzygnął po prostu jadem nienawiści nie tylko wobec mnie, ale i wobec nas wszystkich. Także – Kaszubów. Nie ma sensu rozpisywać się nad jego wybiórczym traktowaniem historii, bądź w ogóle - ewidentnymi bredniami na poziomie szpitala specjalnej troski. Bo i czegoż można wymagać od kogoś, kto wypisuje banialuki o kaszubskiej narodowości gen. Józefa Wybickiego.

Ale pan ,,von” pisze jednoznacznie, że nazwanie jego Polakiem odbiera jako obelgę (!!!). Atakuje też bohaterską Tajną Organizację Wojskową ,,Gryf Pomorski” (pierwotnie ,,Gryf Kaszubski”), zaś jeden z jego kolesi stwierdza, że tylko ONI, garstka kilku czy kilkunastu ludzi, często ,,farbowanych” Kaszubów, są... „prawdziwymi” kaszubskimi patriotami. Znieważając w ten sposób nie tylko nas wszystkich, w tym pół miliona żyjących autentycznych Kaszubów, ale i – przede wszystkim – pamięć wielu kaszubskich bohaterów z Antonim Abrahamem i księdzem pułkownikiem Józefem Wryczą na czele oraz wielu tysięcy poległych w obronie Ojczyzny i pomordowanych w Sztuthofie, Piaśnicy i innych miejscach kaźni.

I w tym momencie ,,żarty” się skończyły. Fakt, że ten osobnik przestał od niedawna posługiwać się owym ,,von”, co też jest jednoznaczną deklaracją (w wolnej Polsce nie robili tego ani admirał Unrug, ani pułkownik Habsburg, ani książę Pszczyński, ani tysiące kaszubsko-pomorskiej czy wielkopolskiej szlachty) uznać należy wyłącznie za gest taktyczny, podobnie jak i jego deklarację lojalności wobec państwa polskiego.

Żyjemy nie w Republice Środkowo-Europejskiej, tylko w Rzeczypospolitej Polskiej i należy zadać pytanie, co w NASZYM kraju robi ktoś, dla kogo miano Polaka jest obelżywe?! Wszystko to wzbudza niesmak i oburzenie, kwalifikując się jednoznacznie do prokuratora. Ale prawdziwy problem polega na tym, że pan ,,von” systematycznie awansuje w hierarchii Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego (ZK-P), będąc dziś nie tylko redaktorem i wydawcą jakiegoś prywatnego piśmidełka, ale i redaktorem ,,Naszych Kaszub” – półoficjalnego internetowego pisma ZK-P. Jakkolwiek ZK-P nie jest organizacją reprezentatywną dla całej kaszubskiej społeczności i większość Kaszubów albo bardzo krytycznie się o nim wyraża, albo wręcz – na znak protestu – zrezygnowała z jego członkostwa, to jest to organizacja bardzo wpływowa, korzystająca z rządowego i samorządowego wsparcia oraz popierana przez część hierarchów Kościoła z metropolitą gdańskim abp Tadeuszem Gocłowskim na czele. A wpływy te wydatnie wzrosły po roku 1989, gdy ZK-P znalazło się pod politycznym parasolem UW z przyległościami. Ostatnio prezesem ZK-P wybrany został starosta pucki Jabłoński, nie będący zresztą ,,czystym” Kaszubem, za to będący gorącym zwolennikiem uznania kaszubskiego dialektu za drugi język urzędowy.

Istotą powojennego dramatu Kaszub był ponury fakt, że bogatą siatkę agentów i konfidentów gestapo, którzy zgodnie z wolą gauleitera Gdańska, Alberta Forstera, mieli całe Pomorze uczynić kryształowo niemieckie, przejęło po wojnie NKWD i UB, aby przy ich pomocy niszczyć patriotyczne ośrodki i organizacje. Ludzie ci korzystając ze wsparcia i ochrony tak potężnych mocodawców obejmowali wysokie stanowiska rządowe na Pomorzu, starannie inwigilując środowiska patriotyczne. M.in. aby unicestwić ,,Gryf Pomorski”, założony przez działaczy Stronnictwa Narodowego, powielono akcję z WiN-em, tworząc fikcyjną ostatnią komendę „Gryfa” z byłym agentem gestapo, niejakim Aleksandrem Arendtem na czele. Jeszcze w latach 70. byli działacze gdańskiej Polonii stwierdzali jednoznacznie, że są nadal prześladowani przez dawnych agentów gestapo, którzy weszli nawet w struktury ZBoWiD-u (sic!). Tak więc agenci gestapo nadal robili dokładnie tą samą robotę, tylko pod innym szyldem. Bezczelność i tupet tej agentury były bez precedensu, skoro przez długie powojenne lata w Sopocie brylował pewien Niemiec, który w sopockich knajpach bez cienia lęku czy żenady publicznie demonstrował SS-mański tatuaż.

We Władysławowie autentyczni Kaszubi mieszkający w dawnych Chałupach przy słynnym ośrodku w Cetniewie, z niechęcią mówili zawsze o mieszkańcach dawnej Wielkiej Wsi (obecnie centrum Władysławowa) jako o Niemcach. A wyjazd wielu Niemców w latach gierkowskich do RFN bardzo oczyścił atmosferę na Kaszubach. Niestety, wydaje się, że nie wszyscy wyjechali. Gdy w roku 1956 z inicjatywy wielu wybitnych działaczy społeczno-kulturalnych miary wielkiego polskiego patrioty Lecha Bądkowskiego tworzono ZK-P, nie mogło ono nie być pod kontrolą komunistycznych służb specjalnych, które podesłały do Zrzeszenia swoich najbardziej zaufanych agentów, m.in. wspomnianego Aleksandra Arendta, który został pierwszym prezesem-założycielem ZK-P. Zrzeszenie było więc obarczone ,,grzechem pierworodnym” od urodzenia, co ciąży na ZK-P do tej pory. Na dziś trudno powiedzieć, ilu agentów lub konfidentów gestapo znalazło się w szeregach ZK-P. Być może, wykryją to dalsze badania, prowadzone przez gdański IPN. Na razie wielkim sukcesem IPN jest ostateczne wyjaśnienie, kim naprawdę był Aleksander Arendt, albowiem przez kilkanaście lat ZK-P ,,szło w zaparte” (!), osłaniając i broniąc swego byłego prezesa oraz wyzywając dochodzących prawdy od oszołomów. Ale nie jest do końca jasne, skąd w ZK-P pojawiły się separatystyczne ciągoty, albowiem nie mają one najmniejszego odbicia w postawie autentycznych kaszubskich środowisk. I bardzo jest prawdopodobne, że ZK-P od początku było drążone od środka i wykorzystywane dla antypolskiej roboty przez dawną hitlerowską agenturę i ich spadkobierców.

Sędziwi weterani ,,Gryfa Pomorskiego” zeznający niedawno przed prokuratorami IPN bali się (sic!!!) mówić całą prawdę, w kuluarach wskazując na wysoko postawione osobistości – synów dawnych agentów i konfidentów gestapo. Sprawa staje się więc nad wyraz poważna: zaczyna wyglądać na to, że pod szyldem legalnie działającej i korzystającej z rządowego wsparcia i pieniędzy podatników zasłużonej skądinąd organizacji, prowadzi się coraz bardziej jawnie antypolską działalność. Miejmy nadzieję, że pomorscy posłowie zainteresują się tym skandalem i zmuszą ABW do prześwietlenia ZK-P. Zaś Platforma Obywatelska, tak energicznie forująca ZK-P, jeżeli chce uniknąć oskarżenia o wspieranie antypolskiej agentury, baczniej się przyjrzy własnym faworytom i dokona auto lustracji we własnych szeregach.

Waldemar Rekść

Nr 4 (23.01.2005)
Poprzedni wątek | Następny wątek

Temat: Nadawca Data
 » Dokąd zmierza ZKP - pyta Waldemar Rekść sgeppert 5.2.2005 12:21
     Re: Dokąd zmierza ZKP - pyta Waldemar Rekść gwidonus 5.2.2005 21:06
       Re: Dokąd zmierza ZKP - pyta Waldemar Rekść sgeppert 5.2.2005 21:30
     Re: Dokąd zmierza ZKP - pyta Waldemar Rekść kamfor 8.2.2005 11:40

 
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002