Strona główna forum Sprawë Trujmy się dalej? |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
bcirocka |
wysłane dnia:
15.8.2008 11:58
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 10.12.2004 z: Przodkowo Wiadomości: 530 |
Trujmy się dalej? Kiedy zaczyna się sezon grzewczy, z kominów bucha czarny dym. Wiosną i latem czarny gryzący dym dolatuje do mnie z niektórych sąsiednich posesji.
Przedwczoraj przy bocznej ulicy w pewnej kaszubskiej wsi robotnicy drogowi rozpalili sobie ognisko - wiecie, co zamierzali spalić? Worki po cemencie, metalowe puszki, kartony po sokach i... plastikowe butelki. Powiedziałam do podsycającego ognisko: "Nie wolno palić plastiku, bo to nas truje". A on na to: "A co się z nim robi?". Na moją odpowiedź, że plastik powinien trafić na legalne wysypisko, usłyszałam, że "przecież wszyscy palą". Zadzwoniłam zatem do prawdopodobnego zleceniodawcy usługi (polegającej na budowaniu drogi dojazdowej do sklepu), dowiedziałam się, że nie ma żadnego wpływu na tych pracowników. Ale kiedy znowu przejeżdżałam koło ogniska, było już ugaszone: plastik nie został spalony. Następnego dnia rano znowu przejeżdżałam tamtędy: ognisko się paliło, plastik jeszcze nie płonął, wyszłam z auta i odsunęłam butelki na bezpieczną odległość - ze sklepu wyszedł syn właścicielki sklepu, powiedziałam do niego: "I plastik znowu się pali". Usłyszałam: "Ale dlaczego Pani się zwraca z tym do mnie?". Powiedziałam, że może zna nazwę firmy, w której pracują ludzie palący plastik. Usłyszałam, że mam o to zapytać robotników (nie było ich tam, poza tym pytałam poprzedniego dnia, nie odpowiedzieli mi). Nie miałam już siły powiedzieć, że mówię to jemu, bo po pierwsze sądzę, że ma coś wspólnego z wykonywaniem tej usługi; po drugie, dlatego że jest policjantem i chyba nawet jeśli nie jest na służbie i w mundurze, to powinien reagować na przypadki nieprzestrzegania prawa; po trzecie, że przecież i jego truje palący się plastik. Kiedy jechałam tamtędy po 2 godzinach, po ognisku, plastikowych butelkach i budowniczych drogi nie było już śladu. Jedyne, co mogę zrobić teraz, to wielkim łukiem omijać sklep, którego właścicieli nie obchodzi, że ktoś w pobliżu zatruwa środowisko - dyktuje mi to instynkt samozachowawczy. Po co w ogóle zareagowałam, po co się narażam ludziom, którzy mogą mieć nie wiadomo jakie wpływy, zapytał mnie sąsiad. Nie wiem, po co to robię, może jestem naiwna, myśląc, że mogę coś zmienić... Czy warto reagować, gdy ktoś wokół nas niszczy nasze wspólne środowisko? |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Temat: | Nadawca | Data |
---|---|---|
» Trujmy się dalej? | bcirocka | 15.8.2008 11:58 |
Szanujmy Matke-Ziemie | KruszynskiS | 15.8.2008 14:21 |
Wójt Tadeusz Kobiela | KruszynskiS | 15.8.2008 15:04 |