Strona główna forum Sprawë ZK-P , kaszubscy intelektualiści a sprawy kaszubskie |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
Michal |
wysłane dnia:
17.4.2009 14:18
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 1.4.2004 z: Żulawskich Rubieży Kociewia Wiadomości: 577 |
Re: ZK-P , kaszubscy intelektualiści a sprawy kaszubskie Ma się niedługo ukazać socjologiczna monografia Zrzeszenia, jako organizacji, która w pewnym stopniu przybliży nam jego rzeczywisty obraz, który chyba znacznie się różni do różnych wyrywkowych ocen, formułowanych na podstawie działań tej czy innej jego struktury. Natomiast w kontekście problematyki kondycji ZKP i zmian, jakie są w nim niezbędne, to w mojej ocenie mimo wielu ogromnych niedociągnięć, ZKP, jako cała organizacja jest jedną z najdynamiczniejszych struktur na całym Pomorzu.
Są w Zrzeszeniu oddziały i ludzie, którzy preferując „długie trwanie” zatrzymali się w swoich działaniach na latach siedemdziesiątych. Są tacy, dla których sednem działań, jest opłatek, msza i ognisko z okazji ścinania kani. Jednak są i takie, co siłą i przemocą wdarły się w XXI wiek, korzystając z różnych nowinek ngosowskich stanowią wręcz obiekt zazdrości. Wykonano ogromną pracę związaną z uporządkowaniem spraw organizacyjnych. Każdy kto porówna choćby działalność Biura ZG w takim roku 2003 i dziś (abstrahując już od kwestii czym to biuro się zajmuje) zauważy tą sprawę gołym okiem. Zaczęto w końcu walczyć z „oddziałami w zawieszeniu”, te najprężniejsze pchnięto w stronę pozyskiwania osobowości prawnej i w mojej i nie tylko mojej opinii to co osiągnięto przez te pięć lat może robić wrażenie. Wśród ślepców jednooki jest królem i to chyba oddaje dobrze cały ten problem. Książkę można by napisać na temat wszystkich niedociągnięć i zarzutów względem Zrzeszenia. Tak ideologicznych, merytorycznych, organizacyjnych, jak i nawet społecznych. Jednak ZKP nie istnieje, ot tak sam z siebie, lecz działa w określonej rzeczywistości. Człowiek dość często po dyskusji z jednym czy drugim działaczem naszej organizacji ma ochotę ciepnąć to wszystko w cholerę przysłowiową, ale… Stety, czy też niestety przynajmniej ja osobiście mam piękną skalę porównawczą jak działają inne organizacje społeczne w naszym kraju. Na różne towarzystwa miłośników, można machnąć ręką, że to kółka geriatryczne, stąd ów marazm itd… ale harcerstwo? Różne rozplenione po 2004 roku fundacje i stowarzyszenia zakładane dla jak najlepszej absorpcji unijnych środków? W mojej skromnej ocenie są tylko dwa rodzaje organizacji pozarządowych, o których dziś się mówi, że działają prężnie i nowocześnie: organizacje liderskie, zazwyczaj małe, gdzie siła tkwi w liderze lub liderach mających ogromne umiejętności jakiejś dziedzinie oraz organizacje etatowe, o budżetach tak wielkich, że tak naprawdę całą merytoryczną pracę wykonują opłacani fachowcy. Organizacje pierwszego typu mają tendencję do pewnej chimeryczności: lider odejdzie, zaabsorbuje go życie i po pięknej organizacji. Kilka dobitnych na to przykładów mieliśmy na Kociewiu po roku 1995. Drugie z nich są trwalsze, lecz często rodzą pytanie, czy to jest jeszcze działalność społeczna? Zrzeszenie na tym tle jawi się jako coś naprawdę dobrze działającego. Zrzeszenie jest dziwną hybrydą, i stąd olbrzymia trudność w jego ocenie. Głównym problemem obecnego Zrzeszenia jest tak naprawdę komunikacja. Na dziś w Zrzeszeniu jest około 40 aktywnie działających oddziałów plus kolejne 20-30 „opłatkowych”. Ponad dwadzieścia ma chyba już osobowość prawna. Konia z rzędem temu, kto mi przedstawi, co ciekawego działo się, choćby tylko w ostatnim półroczu i tylko w oddziałach z osobowością prawna. Choć jedna imprezę? Ja, członek władz rewizyjnych, bez wizyty w Biurze ZG, jestem może w stanie i to po półdniowej kwerendzie w necie wysupłać takie informacje dla góra piętnastu oddziałów. A inne? Daleko nie szukając. Oddział w Tczewie zamieszcza swoje informacje w necie i na stronie kaszubi.pl , wiec dla przykładu Kolega Marek jest wstanie cokolwiek się dowiedzieć sam z siebie, co robimy. A nasz sąsiedni part w Pelplinie? Nie dość że tamtejsi działacze nie jeżdżą bemwicami, to jeszcze robią co roku po kilka imprez wykraczających znaczeniem i rangą nawet poza skale powiatu. I to swoimi własnymi rękami. Kto o tym wie w Bytowie? Brusach? Chojnicach? A bycie w Zrzeszeniu na Kociewiu to obciążenie a nie szansa na lepszy stołek... My, być może nie mamy wiedzy o klimacie jaki panuje w partach znanych koledze Markowi. Bylibyśmy jednak wdzięczni, gdyby swoje krytyczne uwagi formułował pod konkretnymi adresami, a nie rozciągał na cała działalność organizacji. Co do uwag Kolegi Marka o dzieleniu… Powiem tak, powyższa wypowiedź jest najlepszym dowodem na to, że wiedza kolegi o tej organizacji oparta jest na doświadczeniach z najbliższego podwórka (więc kontaktu z 2-5 oddziałami) tudzież tym, co od czasu do czasu zaserwowały media (np. prezes chce partie robić). A już całkowicie nie zrozumiał kolega głosu Krzysztofa, który odnosi się do osobistych doświadczeń. Z tego jak pamiętam był swego czasu zaangażowany właśnie, wraz z kilkoma osobami aktywnymi później w „Remusie” w „nadawanie nowego ducha” ruchowi zrzeszeniowemu, czy wręcz kaszubsko-pomorskiemu. No i zaczęło się od krytyki nieco na wzór może Kolegi, a dziś po paru latach, Krzysztof zbudował od odstaw prężny oddział którego nie ma się co wstydzić i zrobił kupę fajnych spraw (a ile guzów zarobił po drodze) zmieniając wizerunek Zrzeszenia (zapraszamy do Tczewa, poza zarzutami, że jesteśmy piąta kolumną kaszubską innych jakoś nie słyszymy) i coś faktycznie zmienił, a niektórzy bracia Kaszubi… krytykują dalej. Do krytyki ma prawo każdy. Ale wypadało by znać przedmiot krytyki. A z tym, jak wynika z wielu głosów na tym forum, wielu krytykantów Zrzeszenia ma fundamentalny problem... Pozdrawiam |
Poprzedni wątek | Następny wątek |