Strona główna forum Język Gwary na Pomorzu |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
Michal |
wysłane dnia:
16.12.2010 21:46
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 1.4.2004 z: Żulawskich Rubieży Kociewia Wiadomości: 577 |
Re: Gwary na Pomorzu Teraz o językoznawstwie.
Tak, użyłem argumentum ad personam, by Ciebie w końcu zmusić (nie pierwszy raz dyskutujemy o tej sprawie) do ujawnienia w końcu, czy czytałeś jakakolwiek z fundamentalnych prac dotyczących gwar południowego Pomorza. Jak na razie podpierasz się we wszystkim Ceynową, Ramułtem i internetem. I cytatami z cytatów. No i właśnie, jakbyś czytał Stamirowską, to byś w poprzednim poście nie pisał bajek o złych komunistach. Pani profesor bowiem w Roku Pańskim 1937 pisała coś takiego: „(..) nazwa >Kociewie< nazwą naprawdę żywą już nie jest i zapewnie w niedługim czasie istnieć przestanie. Tu i ówdzie zdają się ja co prawda podtrzymywać czynniki zewnętrzne: ksiądz, nauczyciel, gazetka, ale to >budzenie świadomości regionalnej<, nie jest oparte na ogół o dobrą orientację w miejscowych stosunkach i nie umiejące nawiązać do istniejącej jeszcze bądź co bądź tradycji, przyczynia się tylko do coraz większego zaciemniania się już i tak niewyraźnej wiedzy Kociewiaków o sobie samych” (tu fajny przypis, w który Stamirowska podaje, że jednak z respondentek Kociewiaków identyfikowała po prostu z wszystkimi polskojęzycznymi mieszkańcami Pomorza). Więc ktoś już był przed komunistami… I o zgrozo byli to księża. I pisze dalej, że nazwa ta jest znana tylko mężczyznom po czterdziestce, którzy wiedzę o Kociewiu czerpali jeszcze od ojców, co ani chybi jest świadectwem czasów sprzed I wojny, kiedy funkcjonowała ona jako określenie identyfikacyjne przeciwstawne licznym na tym obszarze grupom niemieckojęzycznym. Czyli ni mniej, ni więcej, według niej ludzie określali się Kociewiakami by podkreślić swoją polskość, odróżniającą ich od niemieckojęzycznych Feteraków, Oleandraków, czy niemieckojęzycznych mieszkańców Tczewa itp. Wychwyciłbyś też fakt, że profesor nie dotarła do owego „Kociewia właściwego” nad środkową Wierzycą, czerpiąc wiedzę tylko i wyłącznie od respondentów z sąsiednich „subregionów”, a i tych respondentów nie przepytała zbyt wielu. Tyle o nazwie Kociewie, która zakrzewić mieli na Pomorzu dopiero komuniści. Natomiast dla nas o wiele ciekawsze są jej spostrzeżenia językowe (bo językoznawcą w końcu była). Otóż cały jej artykuł z „Języka Polskiego” z 1937 roku dotyczy nazw na terenie występowania dialektu kociewskiego. I profesor podaje granice występowania tego dialektu (nawet jest mapka). Polecam ten tekst, bo zamiast głupimi żartami i anegdotkami tuszować swoją niewiedzę (tak na marginesie, poczytałbyś trochę jak zrodziła się dzisiejsza nazwa Ełk, którą całkiem świadomie zastąpiono dotychczasową nazwę tej miejscowości w języku polskim, czyli Lec, to być może zaczął krytykować komisję za jej rzeczywiste błędy, a nie za idiotyczne anegdoty) zrozumiałbyś dlaczego właśnie Nitsch użył nazwy Kociewie. Jakbyś jednak nie czytał: - bo nazwa ta była dobrze znana od dawna wśród miejscowych naukowców (rodem z Pelplina) którzy określali nią obszary dzisiejszych powiatów tczewskiego, starogardzkiego i fragmentów sąsiednich; - grupa identyfikująca się jako Kociewiacy (i identyfikowana tak przez sąsiadów), zajmowała centralny obszar występowania tego dialektu i to obszar z trzy-cztery razy większy niż pozostałe grupy posługujące się tą mową, a mające wg. Nitscha jakąś samoidentyfikację (choćby Lasacy). O funkcjonowaniu nazwy Kociewie na terenie powiatu świeckiego to niestety nie wiesz chyba nic. Ona tam bowiem funkcjonuje głównie właśnie w kategoriach dialektalnych właśnie: ludzie mówią tam dialektem kociewskim, ale uważają się przede wszystkim za Pomorzaków. O Twoim dowcipie na temat różnic pomiędzy mową na południu i na północy Kociewiaków to już nie wspomnę. Tylko zdradź mi słodką tajemnicę, skoro Lasacy mówią inaczej niż owi „Polusi”, to gdzie mieszkają, jedni, a gdzie drudzy? Tutaj taka uwaga na marginesie. Tak Nitsch, jak i Stamirowska nie prowadzili, jako językoznawcy, badań stricte etnograficznych. Interesowało ich bowiem głównie to, jak ludzie mówią, a nie co mówią. Efekt był taki, że na podstawie pojedynczych wypowiedzi kreowali różne „subgrupy” jak Górale, owi Polusi właśnie, czy Niżyniacy. Mało brakowało, a mieszkańców okolic Tczewa nazwano by Sambrami, bo znalazło się dwóch respondentów, którzy zastosowali taką nazwę. Na szczęście trzeci wytłumaczył, że chodzi tu o synonim Tczewa, czyli znane do dziś sformułowanie „gród Sambora” i profesor Stamirowska zrezygnowała z tej ładnej nazwy. Późniejsze badania, jak i szerokie kontakty z autochtonami pokazały, ze praktycznie poza Lasakami i niemieckojęzycznymi Feterakami nazwy pozostałych subgrup już w połowie XX wieku faktycznie nie były powszechnie znane wśród autochtonów, więc nie jest wykluczone, że i wcześniej wcale tak powszechne jednak nie były. Poza „wymierającym” Kociewiem właśnie…. No i na koniec dowcip. Jak rozumiem straszysz mnie, że mi znajdziesz moje własne wypowiedzi, zgodne z tezą którą podtrzymuję w dzisiejszych postach? Że pierwotny zasięg kaszubskiego (a dokładniej jego pierwocin) sięgał tylko gdzieś do Nowego? No i? W jaki sposób to wzmacnia Twoje chybione argumenty historyczne o kaszubskości Krajny na początku nowożytności? Czy przekreśla tezy językoznawców na temat charakterystyki dialektu kociewskiego? |
Poprzedni wątek | Następny wątek |