Strona główna forum Sprawë Indoktrynacja w Lęborku już od przedszkola? |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
bcirocka |
wysłane dnia:
28.4.2011 8:47
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 10.12.2004 z: Przodkowo Wiadomości: 530 |
Re: Indoktrynacja w Lęborku już od przedszkola? Do Tomka: Ameryki odkrywać nie chciałam, po co mi kolejny kontynent z państwami o mocarstwowych ambicjach...
Rzecz w tym, że tym razem to nie szkoła indoktrynuje, nie państwo, lecz przedstawiciele organizacji pozarządowej, a właściwie jej filii. Z głównej siedziby, pośrednio, także są wysyłane ciekawe sygnały. W zamieszczonym na stronie ZKP liście do nauczycieli, zachęcającym ich do przeprowadzenia lekcji o spisie, prezes używa niedefiniującego tożsamości określenia "kaszubska wspólnota etniczna" - które nie ogranicza i nie wskazuje, jak należy rozumieć kaszubskość. Ale czy równie szerokie jest sformułowanie użyte przez autorkę (zamieszczonej obok listu) lekcji o spisie, która przywołując ustawę z 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym, sugeruje, że Kaszubi to "regionalné karno" (w domyśle: grupa regionalna, bo posługująca się językiem regionalnym)? Ciekawe, jak nauczyciele mieliby dojść od definiowania Kaszubów jako członków "grupy regionalnej" (posługujących się językiem regionalnym) do pytań spisowych 14a i 14b, w których słowo "regionalny" się nie pojawia - mowa tylko o narodowości i etniczności... Nawiasem mówiąc (wiem, Tomku, nie odkrywam Ameryki), przywołana ustawa przyniosła nam, Kaszubom wiele pożytku, umożliwiła mnóstwo ważnych przedsięwzięć, ale w pewnym stopniu także szkodzi, przez nazwanie kaszubskiego owszem: językiem, ale "regionalnym". Wiem, pamiętam, w 2005 roku nie był możliwy inny zapis - Kaszubi nie figurowali w żadnym zestawieniu mniejszości narodowych i etnicznych, to była jedyna możliwość zagwarantowania Kaszubom i kaszubskiemu pewnych praw. Dlaczego ustawa także szkodzi? Ponieważ nazywając Kaszubów użytkownikami języka regionalnego, automatycznie definiuje kaszubskość jako regionalną polskość (w domyśle: skoro Kaszuby są regionem w Polsce). Z posługiwania się określeniem "regionalné karno" nie czynię zarzutu wobec autorki, taki jest stan prawny - to określenie jest tylko logiczną konsekwencją ustawy. Ale niestety ono i definiuje kaszubskość, i ogranicza ją tylko do jednej opcji: "dëbeltnô jidentifikacjô Kaszëbów (nôrodnô i etnicznô)". Autorka lekcji nigdzie wprost nie definiuje w ten sposób kaszubskości, to sformułowanie jest tylko nazwą jednej ze spraw, nad którymi mają się pochylić uczniowie podczas lekcji, mają także rozważać takie kwestie, jak "nôród" i "juwernota". Czyli tak naprawdę wszystko w rękach nauczycieli - jeśli się podejmą przeprowadzenia zaproponowanej lekcji, to będą musieli rozwiązać mnóstwo problemów, które pośrednio wywołuje jej scenariusz. Nie zazdroszczę. Zanim zamieściłam tę odpowiedź, ubiegł mnie, jak widzę, Jerk. Do Jerka: zwróć uwagę, że to nie cała organizacja firmuje ów światopogląd - tylko jeden z jej oddziałów, a owe oddziały są samodzielne, także myślowo, mogą zatem prezentować różne koncepcje. I jeszcze, przy okazji, ZKP podejmuje mnóstwo działań popularyzujących i sam spis powszechny, i ideę deklarowania w nim kaszubskości - można się nie zgadzać z niektórymi formami czy konkretnymi akcjami, ale warto docenić aktywność. Tylko ten, kto nic nie robi, (podobno) nie popełnia błędów :) |
Poprzedni wątek | Następny wątek |