Strona główna forum Sprawë Indoktrynacja w Lęborku już od przedszkola? |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
Stojgniew |
wysłane dnia:
20.5.2011 1:01
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 19.5.2011 z: Antiquissima Polonia, Mazovia Wiadomości: 306 |
Re: Indoktrynacja w Lęborku już od przedszkola? Cytat:
Trudno nie przyznać logiki wywodowi Stoigniewa. Jednak, trzeba spojrzeć szerzej na zagadnienie etnosów i narodowości. Owszem, od kilku wieków w Europie narodowe państwa powstawały jednocząc różne etnosy. Ale nie wszystkie etnosy dały się zjednoczyć silniejszym i najbardziej aktywnym sąsiadom. Daleko nie trzeba szukać - weźmy Czechów, którzy w połowie XIX wieku w większości nawet nie mówili po czesku albo znacznie lepiej znanych Polakom sąsiadów ze wschodu - Litwinów. Polski paternalizm [http://pl.wikipedia.org/wiki/Paternalizm] zaowocował tym, że dziś Polaków i Litwinów (mimo wspaniałych i wspólnych dziejów) więcej dzieli niż łączy. Czy taki scenariusz jest możliwy dla Kaszub? Nie wiem. Nie wiem nawet, czy bym chciał by był możliwy. Nie zmienia to jednak faktu, iż główny temat tego wątku - indoktrynacja dzieci pewną wizją relacji Kaszuby-Polska jest naganna i wymaga napiętnowania. I to wcale nie z racji relacji Kaszuby-Polska, ale z powodu iż dotyczy dzieci. Tylko pytanie jak obiektywnie przedstawić relację Kaszuby-Polska? Czy w ogóle jest to możliwe? Otóż nie jest. W tym zagadnieniu nie ma złotego środka. Wiąże się to z tym o czym pisałem. Albo akceptujemy aksjom Polak =/= Kaszeba, akceptujemy promowanie kultury przez akcentowanie różnic i forsujemy pojęcie odrębnej narodowości albo nie. Można oczywiście zamknąć oczy i w ogóle nie organizować konkursów, nie promować wiedzy o lokalnym dziedzictwie, tylko chyba nie to jest celem Zrzeszenia? Dobrze, że w ogóle istnieje jakieś zrzeszenie i zajmuje się tym problemem. Bardziej aktywnej organizacji na tym polu nie ma. Niezgoda rujnuje. Czy jest to indoktrynacja? Wydaje mi się, że obojętnie od tego jak odpowiemy na to pytanie, odpowiedź nie dotyczy już tak naprawdę naszego głownego celu ochrony dziedzictwa i nie jest umotywowana troską o jej zachowanie. Tu już wychodzimy poza ramy ochrony samej kultury ludowej, chyba, że zdaniem niektorych sukces w wiedzie przez "uniezależnienie się" etniczne i narodowe, a daleszj mierze także i polityczne. Wchodzimy więc w politykę. Jeśli ktoś w to wierzy to życzę mu sukcesów przy tworzeniu nowego narodu. Nie ma jednak taka osoba po co kierować żalów i pretensji do Zrzeszenia, bo w nie ma tu o pola do dyskusji. To dwie zasadniczo sprzeczne koncepcje ochrony tożsamości kaszubskiej. Cytat: Warto przeczytać dokładnie wywód Stoigniewa także z innego powodu. Pierwszy raz tak klarownie i jednoznacznie przedstawia on, jak przypuszczam, faktyczne stanowisko Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego na kwestie etniczne i narodowe. Poetycko można je skreślić tak: Kaszubi są jedną z gałęzi wielkiego polskiego drzewa... Ładnie, nieprawdaż? Dla mnie to jednak kolejny przejaw życzeniowego myślenia. Z historii znamy przecież rożne Goralenvolk będące jedną z gałęzi pewnego wielkiego narodu. Idąc dalej - jeśli takie polskocentryczne jest myślenie działaczy Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego (bo któż inny by tak bardzo bronił lęborskiego organizatora) to kto ma reprezentować tych którzy myślą inaczej, dla których ważna jest kaszubskość i pomorskość bez dodatków zza Noteci i Warty? Czekać tylko aż skrzyknie się kilku młodych gniewnych i założy kaszubski odpowiednik RAŚ. Nota bene - przeprowadzona na naszym portalu ankieta pokazała, ze 44% osób biorących w niej udział jest za powstaniem takiej struktury. Czy Zrzeszenie będzie wówczas milczeć i biernie przyglądać się konkursom dla dzieci choćby pod tytułem "Powiedzmy stop postępującej polonizacji Pomorza"? Nie jestem przekonany... Oczywiście możemy gdybać. Co jęśli powstanie "RUK" albo Kaszubi z bronią w ręku wzniecą powstanie? Jeśli... Ja nadal czekam na te masy młodych gniewnych Kaszubów, którzy nie tylko masowo bronią lokalnej kultury ale też odrzucają "polskość z jednego pnia" i głoszą hasla separatyzmu. Byłby to ciekawy fenomen. Jak narazie jednak dość surrealistyczny. Rzeczywistość jest inna. Jak widać istnieją zrzeszenia które reprezentują ten nie-polonocentryczny, "inny głos". Narodowy głos Kaszub. Taki rys ma także i to forum. Cóż poradzić, że te hasła nie zwyczajnie nie trafiają na podatny grunt? Nie są popalurne wśrod samych ludzi? Co do Goralenvolku to przykład o podwójnym ostrzu. Po pierwsze pusta deklaracja w warunkach okupacji to nie oddolne stworzenie własnej inicjatywy umotywowanej osobistą potrzebą. Po drugie, przykład ten hipotetycznue ukazuje, że na silę wszędzie w Polsce społeczności mogą w pewnych warunkach odstąpić od ogólnie przyjętej "polskości". I wykładnikiem nie musi być wcale odrębność gwarowa czy kulturowa. Może nim być zwykły interes. Kolaboranci trafiali się wszędzie. Presja okupacji i sankcji oraz odgórnie sterowana akcja moglaby równie dobrze przynieść podobne rezultaty w innych obszarach. Niemcy z DDR w odgórnie stworzonych warunkach kolaborowali z Sowietami na wiele bardziej masową skalę niż zdecydowanie mniejszościowy Goralenvolk. Czy to czyni z nich odrębny naród? Nie sądzę. Ostatecznie więc, jak już pisałem, wszystko sprowadza się do zasadniczo różnej koncepcji etnosu i narodu - tego czym jest "kaszubskość", a więc i jak nalezy o nią dbać. Tak naprawdę ostatecznie to kwestia prywatnego, emocjonalnego postrzegania wlasnego "ja". Poglądy Zrzeszenia nie muszą się wszystkim podobać, zastanowiłbym sie jednak kilka razy przed wystosowaniem oskarżeń o "indoktrynację dzieci" pod adresem znacznej grupy osób aktywnie zaangażowanych w promowanie kultury Kaszub. To zdradza gdzie tkwią nasze priorytety. |
Poprzedni wątek | Następny wątek |