Strona główna forum Sprawë Pruska definicja narodu |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
Stojgniew |
wysłane dnia:
29.8.2011 23:58
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 19.5.2011 z: Antiquissima Polonia, Mazovia Wiadomości: 306 |
Re: Pòmòrzkô Omówienie "grupy lechickiej" znajduje się tutaj - "Język Polski" 2003, nr 1:
http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=33171 Istnienie grupy lechickiej kwestionuje profesor Mańczak (zaliczający kaszubszczyznę jako dialekt polski wtórny - pierwotnie pomorski), natomiast jej istnienie uzasadnia profesor Popowska-Taborska (notabene zbliżająca sie w swych poglądach do Nitscha, a poprzednim artykule zaliczająca kaszubski do dialektów polskich z zastrzeżeniami). Oba artykuły rzucają ciekawe światło na problem przejściowego charakteru wschodnich ostatków dialektów pomorskich. Mańczak podkreśla że mimo podobieństw oznaczanych jako lechickie, jego zdaniem połabskie języki bliższe były dolnołużyckiemu niż polskiemu. Z tym też nalezy wiązać argumenty Mańczaka (i chyba taże Nalepy?), które reprezentuje marlon. Grupa "północno-zachodnioslowiańska" wraz z językami łużyckimi zastąpiłaby grupę lechicką. Wracając zaś do teorii mazurzenia połabskiego, podobne częściowe mazurzenie spotykane też jest w języku dolnołuzyckim, choć już nie w górnołużyckim. Na tym przykładzie więc teza Mańczaka miałaby silne uzasadnienie. Spory te generalnie polegają nie na kwestionowniu podobieństw językowych ale na tym którym zjawiskom dajemy pierwszeństwo. Nikt jednak - ani Mańczak, ani Taborska - nie kwestionuje bliskiego genetycznego związku gwar polskich, pomorskich i połabskich. Kwestię pierwszeństwa wyjaśniłaby może chronologia zjawisk, która jednak jest kontrowersyjna. [b]A więc grupa lechicka - jak słusznie wskazuje Popowska-Taborska, funkcjonuje jedynie dla najstarszego okresu - wczesnego średniowiecza i okresu piastowskiego, a nie jak chce Mańczak porównujący XVII wieczny drzewiański, dalece już przekształcony i odcięty od pierwotnego pnia z którego wyrósł. [b] Niektóre zjawiska wspólne mogą oddawać pierwotne pokrewieństwa jezykowe i pierwotny stan rzeczy, zatarty jednak przez późniejsze wydarzenia (migracje, wojny, zmiany granic itd.). Tak np. jak pewne zjawiska (forma młóć zamiast mleć) pozwalają przesunąc granicę kaszubszczyzny pod Nowe nad Wisła. W tym kontekście, przyjmując teorię o plemiennej genezie mazurzenia, niektóre języki połabskie mogły dawniej być bliższe dialektom dolnoślaskim oraz lubuskim (może poprzez nadnoteckie gwary typu wieleńskiego?), a inne ściślej łączyć się z niemazurzącym dialektem wielkopolskim i pomorskim. To już jednak tylko hipotezy. Faktem jest, ze Słowiańszczyzna była we wczesnym średniowieczu słabo zróżnicowana językowo. I często wydarzenia politycne i granice państwowe wtórnie zacierały pierwotne związki językowe. Tak stało się dialektami nad granicą czeską-polską na Śląsku, czy polsko-ruską na Pobużu, lub później polsko-pomorską na Kamionce w Krajnie. Podobnie dialekty czechosłowackie wyodrębniły się od południowosłowiańskich na skutek izolacji geograficznej spowodowanej ekspansją osadnictwa niemieckiego i Węgrów... Sądzę że przykład polsko-ruski, a przede wsystkim polsko-czeski na Śląsku jest najciekawszy - przecież było tu pierwotnie JEDNO plemię Golęszyców, których ziemia podzielona została ostatecznie za Krzywoustego. Jednak po kilku wiekach po jednej stronie dominowaly dialekty laskie, a po drugiej śląskie. Po pierwotnej wspólnocie plemiennej pozostało niewiele. |
Poprzedni wątek | Następny wątek |