Strona główna forum Język Prof. Piskorski o genezie mowy kociewskiej |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
Michal |
wysłane dnia:
6.11.2011 12:07
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 1.4.2004 z: Żulawskich Rubieży Kociewia Wiadomości: 577 |
Re: Prof. Piskorski o genezie mowy kociewskiej Darek bez urazy, ale nieco pokory. Sam byłem świadkiem (o polemikach pisanych nie wspominając) co najmniej paru gorących dyskusji między utytułowanymi historykami zajmującymi się średniowieczem, gdzie zabierały głos osoby pozostające nierzadko w bardzo ostrym i ciągnącym się latami sporze z profesorem Labudą. Lecz żaden z nich NIGDY nawet nie sugerował, że Gerard Labuda nie radzi sobie (delikatnie rzecz ujmując) z okresem Polski plemiennej. Wręcz przeciwnie sam słyszałem kuluarową wypowiedź, w duchu, że Labuda wręcz monopolizuje okres przed rozbiciem dzielnicowym i trudno tutaj w czymkolwiek wchodzić z nim w polemikę, bo wręcz przysłowiowo zna wszystkie dostępne źródła na pamięć.
Zaś co do jego wieku, to wybacz, o pewnych rzeczach ludzie na poziomie dyskutować nie powinni. Wiem natomiast, że już po napisaniu „Historii Kaszubów”, profesor wydał kapitalną książkę poświęconą Zakonowi Krzyżackiem, nad którą torunianie (uznający się trochę za monopolistów w tej materii) z Marianem Biskupem na czele wręcz wznosili hymny pochwalne. I nie robili tego na pewno z jakiegoś szacunku dla wieku, bo jak trzeba było, to potrafili nie raz złośliwie Labudę skontrować. Dlatego, bądź tak miły i daruj sobie tradycyjne rozważania, czy autor jest kompetentny w temacie, czy nie, bo to po prostu ośmiesza tą dyskusję. Nikt nie był bardziej kompetentny w tym temacie od Gerarda Labudy. Był największym specjalistą od wczesnośredniowiecznych dziejów Polski i na dodatek o mocnych zainteresowaniach pomorzoznawczych. Dlatego zachowajmy proporcje… Co nie oznacza, że ten nie mógł się merytorycznie mylić w wielu rzeczach. Taki urok historii, a zwłaszcza mediewistyki. Natomiast, „Historia Kaszubów” to jedna z pierwszych prac naukowych na Pomorzu, w której autor odszedł od tradycyjnych przypisów w celu uatrakcyjnienia formy przekazu. Minus tego zabiegu jest taki, że nie możemy na bieżąco śledzić gdzie i do kogo „pije” w danym momencie autor. To co się znajduje w tzw. fragmencie naukowym, jest bowiem zazwyczaj jedynie odniesieniem do podstawowej literatury, a nie tradycyjnym przypisem. Natomiast nie do końca wiem, dlaczego Labuda miałby się odnosić do tej konkretnej książki Piskorskiego, która jest przecież syntezą, a nie monografią. Piskorski świetnie podsumowuje stan badań pomorzoznawczych, ale tak naprawdę przedstawia bardzo mało własnych wniosków. Natomiast wystarczy prześledzić wcześniejsze prace Labudy, by zobaczyć, że uwzględnił padające zarzuty (nie jeden Piskorski je formułował) i wcześniej podawane przez poznańskiego profesora tezy, zyskały w pracy z 2006 roku nowe argumenty. Nie chodzi tu o wymęczonego Grzymisława, choć i tu autor powoływał się m.in. na zmiany granic kościelnych, co już podważa zarzut Piskorskiego o brak źródeł z epoki. Mnie najbardziej zaintrygował jednak opis rządów Mściwoja II i całkiem nowa perspektywa spojrzenia na niego jako na władcę świeckiego, realizującego tamtejszy, a nie gdański interes polityczny. Podchwycił to m.in. Błażej Śliwiński, który tak właśnie komentował choćby fakt oddania ziemi gniewskiej krzyżakom: dla władcy całego Pomorza była to duża strata. Dla księcia świeckiego, który wygnał krewniaków z Tczewa i Gdańska, to znośny koszt (acz Mściwój nie poniósł go bez walki), przejęcia we władanie sąsiednich ziem. Gerard Labuda z właściwym sobie rozmachem, na łamach „Historii Kaszubów” połączył różne przesłanki w logiczną całość, powołując do życia „księstwo kociewskie”. I właśnie całościowo, (a nie na etapie osoby samego, wymęczonego wcześniej już przez innych Grzyzmisława, czy świeckocentryzmu Mściwoja II) jest to teza dość rewolucyjna. I chcąc ją podważać musimy także całościowo do niej podchodzić. To, że udowodnimy, że żadni Prakociewiacy nie przywędrowali w VI w. na Pomorze, albo, że Grzymisław nie był udzielnym księciem zmienia nam szczegóły, ale nie obala całościowej teori. I na sam koniec. Naprawdę przyjemniej by się z Tobą dyskutowało, gdybyś potrafił czasem przyznać, że się pomyliłeś. Choćby niekontynuując danego wątku…. |
Poprzedni wątek | Następny wątek |