Strona główna forum Historia „Każdy Kaszub to Polak, ale nie każdy Polak jest Kaszubem” |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
Michal |
wysłane dnia:
23.12.2011 13:05
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 1.4.2004 z: Żulawskich Rubieży Kociewia Wiadomości: 577 |
Re: „Każdy Kaszub to Polak, ale nie każdy Polak jest Kaszubem” Panowie bez urazy, ale do porozumienia nie dojdziecie.
Po pierwsze, bez pogłębionych badań (a takie Kaszubi mieli w swej historii tylko raz – pod koniec lat osiemdziesiątych XX w.), trudno autorytatywnie odpowiedzieć na pytanie jak dzisiaj wygląda poczucie tożsamości Kaszubów. Badania cząstkowe (na takich opierały się szacunki Modrawskiego), czy nawet spisy powszechne dostarczają nam tylko pewnych informacji o dużym stopniu ogólności. Spis niestety nie jest zbyt dobrym narzędziem do badania tak „ulotnych” sfer jak poczucie tożsamości. I tak jak zwolennicy narodowości kaszubskiej mogą zawsze twierdzić, że wiele osób nie wiedziało, że może zaznaczyć w nim swoją kaszubskość, tak zwolennicy narodowości polskiej, mogą mówić o uległych nachalnej propagandzie, albo o zaznaczaniu czegoś „dla prowokacji”. Zwracam wam uwagę, że w przypadku tegorocznego spisu mieliśmy do czynienia z nieco politycznie sterowaną, ale jednak w sumie oddolną akcją zaznaczania „niepolskiej” narodowości na złość Jarosławowi Kaczyńskiemu, po jego stwierdzeniach na temat Ślązaków. Dlatego należy być przygotowanym na tego rodzaju argumentację, gdy się okaże, że kaszubskich deklaracji narodowych będzie znacząco więcej. I nie ma tutaj, co się obrażać, ale będzie należało mocno przeanalizować podane przez GUS informacje by ewentualnie obalić takie zarzuty. Po drugie, ponieważ tożsamość jest kategorią deklaratywną, to mamy tutaj często do czynienia z opiniami bardzo skrajnymi. Sam swego czasu rozmawiałem z kilkoma Kaszubami, którzy, podkreślając swój polski patriotyzm, od czci i wiary odsądzali tych mówiących, że są tylko Kaszubami (według nich na pewno nimi nie byli, bo prawdziwy Kaszub, to Polak-patriota). Dla wielu jest bardzo wygodne podtrzymywanie mitu, że tak jak „narodowość kaszubską wykreowało środowisko Òdrody”, tak podwójna tożsamość, to „tylko i wyłącznie pomysł gdańskich profesorów”. Nie odmawiajmy ludziom elementarnej inteligencji. Jest jakiś odsetek społeczności podatny na różne „wzory”, czy nawet manipulacje, ale na pewno zdecydowana większość odpowiadając na takie pytania (zwłaszcza w spisie powszechnym) robi to w pełni świadomie. Po trzecie z tego co wiem, to na temat osób, które podały narodowość kaszubską w spisie w 2011 roku badań jeszcze nie ma, i mówić możemy o liderach głoszących taki pogląd w roku 2002. A tutaj, zmartwić nieco muszę Kolegę Titusa, bo sprawa jest nieco zagmatwana, ponieważ światek kaszubski jest niezmiernie mały (a dziesięć lat temu był jeszcze chyba mniejszy) i niewykluczone, że profesorowie głoszący te poglądy rozmawiali nawet z dość dużym odsetkiem osób propagujących zaznaczanie narodowości kaszubskiej. Piszę o tym, bo sam byłem świadkiem, na konferencji „Kim są Kaszubi” w 2006 roku, gdy po referacie naukowca z południa Polski, prezentującym właśnie kwestię kaszubskiej tożsamości narodowej, wybuchła dyskusja dotycząca informatorów, z którymi przeprowadzał wywiady . Jak nakazywała bowiem naukowa procedura autor nie podał bowiem żadnych informacji o nich poza płcią. Zarzucono mu bowiem, że są to osoby mało reprezentatywne dla całej społeczności. Ten rzecz jasna się bronił i to nawet całkiem nieźle. Nie mógł jednak zrozumieć, z jakiego powodu ta dyskusja w ogóle wybuchła, aż do momentu, gdy w kuluarach wyliczono i scharakteryzowano mu z imienia i nazwiska chyba każdą z kilkunastu osób, które badał (a które rozpoznano po cytowanych wypowiedziach). Dlatego byłbym ostrożny z tego typu zarzutami, że jakiś badacz nie wie o czym pisze w tym temacie. Nie wyklucza to rzecz jasna całkiem tego, że stawia złe hipotezy, albo po prostu uogólnia. No i po trzecie, taka refleksja, po opłatkowych rozmowach na ostatniej pomorańskiej Wigilii. Jakby nie oceniać różnych spraw dokoła spisowych to nie ulega wątpliwości, że kaszubskie środowisko narodowe od 2002 roku cechuje, w sferze - nazwijmy to - „przekazywania swoich poglądów i przekonywania do nich innych”, ogromna niemoc. Widać to wyraźnie gdy się porówna ich aktywność, na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat, nie tylko ze Ślązakami, ale nawet z innymi, często bardzo nielicznymi społecznościami mniejszościowymi. Brutalnie nawet powiem, z mojej kociewskiej perspektywy, uważnego, ale oddalonego, obserwatora, że wiele działań, zwłaszcza tych publicznych ogranicza się albo do bojowych deklaracji, albo do różnych kontr względem środowiska zrzeszeniowego. Wydawać by się mogło, że „narodowcy” to całkiem liczna, aktywna i doświadczona w działaniach grupa, ale tak naprawdę poza dogorywającą przez jakiś czas „Òdrodą”, nic konkretnego przez te dziesięć lat nie zaistniało. Był świetny pomysł ze Świętem Kaszub, który popisowo oddano Zrzeszeniu dopuszczając (i to z jakim entuzjazmem) do przekształcenia go w jakiś enigmatyczny „Dzień Jedności Kaszubów”. Działało niby jakiś czas „Stowarzyszenie Remus”, powstać miała partia kaszubska, lecz co po nich dziś zostało? Lider tej grupy, Artur Jabłoński stanął na czele ZKP, lecz okazało się, że nie ma po prostu „żołnierzy” o podobnych poglądach, by choćby cząstkę swoich osobistych poglądów przekuć w jakiś czyn. Tracono jedynie energię na walkę z wiatrakami, czyli przekonanie większości członków Zrzeszenia, że ich hymnem nie powinien być „Marsz Kaszubski”. Właśnie tak, bo dla promocji „Zemi rodnej” jako pieśni hymnicznej Kaszubów nie poświęcono nawet 1/10 energii, zużytej na walkę z „Marszem”. Pytanie jest bowiem proste: jakaż organizacja, zrzeszająca przedstawicieli owych ponad pięciu tysięcy członków narodu kaszubskiego, zawalczyła o dobre formuły spisowe? A cały czas mówimy, że w 2002 roku zaznaczali kaszubską narodowość tylko ci najbardziej świadomi i zdeterminowani. Skoro zdecydowana większość kaszubskich członków Zrzeszenia ma w tej sprawie diametralnie inny pogląd (tak diametralnie, że nawet prezesura Artura Jabłońskiego nic nie zmieniła), to skąd ta ciągła pretensja, że Kaszubi, uważający się za Polaków w tej organizacji promują właśnie swoje poglądy? Powstała „podobno” nowa organizacja zrzeszająca osoba o kaszubskich poglądach narodowych. Specjalnie owe „podobno” podaje w cudzysłów. Jakbym nie był czytelnikiem tego portalu, to nie miał bym o tym fakcie zielonego pojęcia. I nie twierdzę, że to źle, bo poprzednie, z hukiem i w blasku fleszy, ogłaszane inicjatywy nie zakończyły się sukcesem, i może spokój, i dobre przygotowanie przyszłych działań to droga do sukcesu. Pytanie brzmi jak będzie chciała ona realnie wpłynąć na rzeczywistość? I czy będzie kolejnym bytem cierpiącym na kompleks Zrzeszenia? Gdzie cześć osób niby kontestuje poglądy tej organizacji, a z drugiej strony ciągle czegoś od niej chce. Naprawdę fajnie by było doczekać momentu, gdy oceniać będziemy tu kolejne samodzielne działania i inicjatywy podejmowane przez środowisko narodowe. I tym optymistycznym akcentem świątecznie pozdrawiam Michał |
Poprzedni wątek | Następny wątek |