1. W każdej kaszubskiej, pomorskiej gminie będzie jedna szkoła podstawowa, w której nauczanie będzie prowadzone po kaszubsku, kaszubski będzie językiem wykładowym w kilku gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych w każdym kaszubskim, pomorskim powiecie (za kaszubskie, pomorskie uważam wszystkie gminy, w których w ostatnim spisie powszechnym co najmniej 1/4 mieszkańców zadeklarowała język kaszubski jako język domowy.
2. Żeby punkt 1 był realny (wykonalny), do tego czasu wykształcimy kilkanaście tysięcy nauczycieli kaszubistów, którzy nie tylko zdadzą obowiązkowy egzamin ze znajomości języka, ale rzeczywiście będą mówić i pisać po kaszubsku.
3. W każdym kaszubskim/pomorskim przedszkolu będzie zatrudniony jeden kaszubskojęzyczny pedagog/jedna kaszubskojęzyczna pedagożka lub jeden wychowawca/jedna wychowawczyni o tychże umiejętnościach językowych, którzy przez dwie godziny dziennie będą mówić do dzieci po kaszubsku (także podczas posiłków, spacerów, gimnastyki) lub z nimi w tym języku rozmawiać, lub włączać im nagrania z kaszubskojęzycznymi utworami audio lub filmami.
4. Jubileusz 20-lecia będzie obchodził miesięcznik literacki ZYMK, na którego ponadstu stronach będą publikowane utwory prozatorskie, dramaturgiczne i nieliczne wiersze :)
5. Wydawcy będą się "bić" o prawa do publikacji kolejnych tomów kaszubskojęzycznej sagi o pewnej znanej goskiej rodzinie; a producenci filmów (z całego świata) będą się starali o prawa do ekranizacji piątego już tomu z kaszubskojęzycznej kryminalnej serii o komisarzu Labudzie z Kartuz, która do tego czasu została już przełożona na prawie wszystkie europejskie języki (z językami mniejszości włącznie) i oczywiście na chiński.
Może to już wystarczy? I oczywiście święcie wierzę w absolutną realność wszystkich ww. punktów. Howgh!