Strona główna forum Sprawë Pan Profesor w objęciach szalikowców |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
Michal |
wysłane dnia:
5.7.2006 11:48
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 1.4.2004 z: Żulawskich Rubieży Kociewia Wiadomości: 577 |
My Kociewiacy czyli tutejsi :-) Hmm.
Po koleji. Co do tego Derszewa, to i Sychty słowniki jak i "Kulturę Materialną" zapoznałem, lecz to nie zmienia mego sceptycyzmu. To, że ludzie, którzy ukończyli niemieckie szkoły i spędzili dzieciństwo jeszcze w okresie zaborów na Tczew mówili Dirschau, to przecież nie dziwi. Ale pytanie brzmi na ile to Derszewo to językowe "dziedzictwo słowiańskie" a na ile kalka z niemieckiego i spadek rządów pruskich. I bynajmniej nie przesądzam, być może Tomek ma rację, choć jak sobie przeglądam różne dokumenty z okresu Rzeczpospolitej szlacheckiej, to tego Derszewa jakoś nie spotkałem (no ale archwalia czekają ). Natomiast co do ciekawszych rzeczy. Delikatnie to tak napiszę. Niech mi ktoś powie jakie zasadnicze różnice były między Kociewiem a Kaszubami (przypominam taka Kościerzyna leżała w jednym powiecie z Tczewem), że Kaszubi ostali się Kaszubami, a nas niby "spolonizowali". Co do zniszczeń wojennych, to na Kaszubach były one nawet, ze względu na toczące się tam intesywne działania wojenne większe niż na Kociewiu. Znowóż te żyzne ziemie, które miały przyciągnąć osadnictwo chełmińskie, to z tego co się orientuję zamieszkiwali głownie Olędrzy, najczęściej mennonici. Nizina Saratowicka, Walichnowska, Żuławy Gdańskie, aż praktycznie do I rozbioru były miejscami, gdzie osiedlano ludność niemieckojęzyczną. Kierując się tym rozumowaniem, to Kociewiacy powinni ulegać nie polonizacji a germanizacji. (Niestety menonnici byli społecznością zamkniętą i mieli minimalny wpływ na sąsiadów). Tak więc, wojny, wojanami, zniszczenia, zniszczeniami, ale państwo pozwolą, że będę sceptyczny. Być może osadnictwo z głębi Polski umacniało językową odrębność Kociewia, ale nie sądze by odegrało to większą rolę niż umacnanie języka kaszubskiego przez osadnictwo z Pomorza Zachodniego. Reasumując. Jakoś nie spotkałem się jeszcze z sensownym wyjaśnieniem, poglądu jakoby Kociewiacy, to spolonizowani w okresie nowożytnym Kaszubi. Wszelkie argumenty są bowiem ambiwalentne: nie będę tutaj złośliwie przypominał teorii, iż wspólnota kulturowa równie dobrze może być dowodem, na to, że to Kaszubi są zwieletyzowanymi Kociewiakami, ale jak najbardziej dowodzi ona tego, że obie te społeczności od dawien dawna zamieszkują obok siebie. I równie dobrze mieszkańcy Skórcza mogli mówić w XV wieku jeszcze po kaszubsku, jak i za czasów Grzymisława mogli posługiwać się dialektem mazowieckim. Wiem jedno z chwilą pierwszych wzmianek kronikarskich, Kociewie stanowiło odrębną jednostkę administracyjną (księstwo ze stolicą w Świeciu), której władca najprawdopodobniej nie pochodził z rodziny książąt gdańskich. I to tyle co mogę powiedzieć na temat kaszubskich korzeni Kociewia Zaś co do złotego gryfa. Die alte köngliche Stadt Dirschau - to określenie jakim nazywał swoje rodzinne miasto słynny XVIII -wieczny podróżnik Georg Förster. No i z tego jak pamietam z wykładów historii średniowiecznej Pomorza, to książę Sambor II owego gryfa sprowadzał nie dla kogo innego, tylko dla Niemców z Dirschau właśnie (rodem z Lubeki gwoli ścisłości). I jak mi się zdaje, to już zaznaczyłem, że nasz gryfik (notabene gryf-pierowzór wszystkich gryfów Pomorza Gdańskiego) pochodzi prosto z Meklemburgii, a nie z żadnego Nordvorpommern. I choć w oryginale czerwony, to w herbie Tczewa ozłociał . Nie mniej samborowy czerwony herb, związał się na stałe z naszym rejonem, więc powtórzę- być może dla Tczewa warto pomysleć o obaleniu sanacyjnej czerwieni, natomiast dla całego Kociewia, kolor ten jest jak najbardziej uzasadniony. (A dla czego w wersji kaszubskiej zczerniał to dopiero ciekawa historia ). Ja wiem, że z ideologicznego punktu widzenia to by było fajnie jakby Kociewiacy okazali się "Kaszubami języka polskiego". Wicie, rozumicie, taki żywy dowód jak nas tu polonizowali od tysiąca lat. Ja nie podejmuję się stwierdzenia jak to na prawdę było, ale wiem jedno: to na pewno nie było takie proste, jakby chciał Tomek. I abstrahując od tego jak to drzewiej bywało, historia, historią, a współczesność, współczesnością. Przykro mi bardzo ale nie jesteśmy Kaszubami. A Tomek jest tu wyjątkiem. Niestety od tczewiaków - Kaszubów, o wiele liczniejszą grupą są tczewiacy-Mazowszanie (warszawiacy gwoli ścisłości). Tylko niech mi ktoś spróbuje powiedzieć, że to dowód na mazowieckość Tczewa... Michał Ps. I to nie speratyzm kociewski, tylko kompleks, pod wieloma względami analogiczny do kompleksu kaszubskiego. Bo co, jak co, ale nikt mi nie wmówi, że się separuję od Kaszubów (zwłaszcza gdy mowa o Kaszubach płci żeńskiej ) Boże chroń.... |
Poprzedni wątek | Następny wątek |