Gdy Witold Bobrowsk w roku 2005 sformułował publicznie swe pragnienie założenia kaszubskiej partii narodowej jako rzecznika politycznych interesów Kaszubów Donald Tusk był obok Synaka, Borzyszkowskiego i Ceynowy jednym z pierwszych, którzy przywołali Bobrowskiego "do porządku", http://gdynia.naszemiasto.pl/wydarzenia/486123.html.
Donald patrzył perspektywicznie i mierzył wysoko: chciał zająć najważniejsze stanowiska w państwie. Aby zdobyć kaszubsko-pomorski mandat wystarczy zrobić dobrą minę.. Co tam Kaszuby. Prawdziwe interesy robi się w Warszawie, a jak się zapracuje na zaufanie za granicą, to nawet i w Brukseli!