Mój Szanowny Przedmówca powiedział:
"Donald patrzył perspektywicznie i mierzył wysoko: chciał zająć najważniejsze stanowiska w państwie. Aby zdobyć kaszubsko-pomorski mandat wystarczy zrobić dobrą minę.. Co tam Kaszuby. Prawdziwe interesy robi się w Warszawie, a jak się zapracuje na zaufanie za granicą, to nawet i w Brukseli!"

Co Pan raczy rozumieć przez "kaszubsko-pomorski mandat"? Zgodnie z informacjami PKW na partię obecnego premiera i na niego samego głosowali wyborcy z całej Polski (i z zagranicy).

Ponadto nie rozumiem Pańskiego sformułowania "Co tam Kaszuby". Nie chciałabym Panu nic imputować (na przykład zarzucania komuś lekceważenia Kaszub:), dlatego proszę o wyjaśnienie.

Co do Pańskiego kolejnego stwierdzenia "Prawdziwe interesy robi się w Warszawie, a jak się zapracuje na zaufanie za granicą, to nawet i w Brukseli!", to się z nim całkowicie zgadzam - dużo więcej można zrobić (także dla Kaszub), kiedy jest się w Warszawie i/lub w Brukseli, a nie wtedy, kiedy się pozostaje w naszej pięknej mniejszej Ojczyźnie. Chyba że źle zrozumiałam Pana okrzyk...

Pozostając z szacunkiem
Bogumiła Cirocka