Strona główna forum Sprawë TV Silesia |
Poprzedni wątek | Następny wątek |
Nadawca | Wątek |
---|---|
Realista |
wysłane dnia:
30.5.2008 16:11
|
Nie mogę oderwać się od tej strony! Zarejestrowany: 26.9.2004 z: Wiadomości: 243 |
Re: TV Silesia Cytat:
Sprowokowałem myśl dlaczego RAŚ rośnie w siłe a Kaszubszczyzna w odwrocie. Nie wiem, czy można już mówić o odwrocie, ale z pewnością doszliśmy do punktu w którym ma zastosowanie tzw. prawo malejących przychodów. Na początku lat 90-tych kilkadziesiąt zaangażowanych osób doprowadziło do przełomu w kaszubszczyznie przez samo wprowadzenie jej do życia publicznego. Możliwe było to dlatego, że punkt wyjścia był zerowy albo nawet ujemny, więc każda poprawa była wielkim przełomem. Od tego momentu następował dalszy postęp, coraz więcej osób angażowało się w działanie dla kaszubszczyzny, dzisiaj prawdopodobnie jest to kilkaset osób. Ale te kilkaset osób nie będzie w stanie doprowadzić to takiego skoku, jaki kiedyś wypracowało kilkadziesiąt osób. (Część z tych kilkudziesięciu osób osiągnęło już pozycję społeczną i zawodową, więc zmiana status quo już tak bardzo ich nie podnieca). Prawo malejących przychodów mówi, że wzrost nakładów jednego czynnika (w tym przypadku pracy ludzi) w pewnym momencie przestaje przynosić proporcjonalny wzrost przychodów, ten wzrost staje się coraz mniejszy (w tym przypadku przychodem są efekty końcowe pracy ludzi działających dla kaszubszczyzny). Oczywiście będzie pewien postęp, będą powstawały nowe cenne projekty, będzie postęp w dziedzinie języka w szkołach malutkimi kroczkami, ale aby dokonać podobnego przełomu i skoku jak w latach 90-tych potrzebnych jest nie kilkaset osób aktywnie działających, ale tysiące i dziesiątki tysięcy osób. Czy jest to możliwe? W obecnej formule kaszubskości napewno NIE. Ta formuła została wypracowana w latach 90-tych, opiera się coprawda w pewnym stopniu na na języku, ale również na zamkniętej etniczności, jedynie słusznej religii, skrajnym klerykalizmie i skanseniarstwie do potęgi n-tej. Ta formuła się już dawno wyczerpała i nigdy nie miała i tak szans na przyjęcie się na masową skalę. Więc jak można to zmienić i zdobyć te kilkadziesiąt tysięcy osób, które nadałyby nowego wiatru? Ano poszerzyć tę formułę tak, aby te osoby mogły się w niej odnaleźć. Język: nawet gdyby WSZYSCY Kaszubi zaczęli się go uczyć (co jest nierealne), jest w obecnej formule nie do uratowania - zbyt mały potencjał ludnościowy w bardzo nieprzychylnych warunkach. Aby język mógł przetrwać w długiej perspektywie jest potrzeba kilkuset tysięcy jeśli nie powyżej miliona ludzi używających a przynajmniej znających go. Dlatego tyle razy mówię o promowaniu języka POMORSKIEGO, a nie kaszubskiego, co pozwoliłoby ludziom uznać go za dziedzictwo Pomorza i zacząć z nim się identyfikować nawet jeśli nie są Kaszubami. W chwili obecnej nazywa się kaszubszczyznę językiem regionalnym, co jest kłamstwem bo jest ograniczona do jednej grupy etnicznej, więc jest językiem mniejszościowym. Uczynienie z pomorszczyzny prawdziwego języka regionalnego jest jedyną szansą na przetrwanie i rozwój. Kluczem do uratowania kaszubszczyzny są nie-Kaszubi mieszkający na Pomorzu i niech to w końcu działacze sobie uświadomią! Jest wielu ludzi którzy z Pomorzem się mocno identyfikują, a których korzenie rodzinne są gdzie indziej i którzy nie są Kaszubami. W tych ludziach tkwi ogromny potencjał i mogą wiele dobrego zrobić jeżeli będą mogli się w pomorskości odnaleźć. Taką sytuację mamy właśnie na Śląsku, gdzie formuła śląskości jest bardzo szeroka i odnajdują się w niej również "przyjezdni" i ludzie deklarujący różne narodowości a ideą przewodnią jest odzyskanie autonomii. Atutem Górnego Śląska jest żywa pamięć o autonomii. Atutem Pomorza Gdańskiego jest piękny kraj i miasta, krajobrazy, gospodarka i jeśli sięgniemy dalej to własna państwowość. To co udaje się na Śląsku powinno być możliwe do powtórzenia na Pomorzu Gdańskim.
|
Poprzedni wątek | Następny wątek |