Wiadomości - Wydarzenia - Dni Kultury Powiatu. Nowa formuła- forum animatorów
Losowe zdjęcie
Hopowo
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Wydarzenia : Dni Kultury Powiatu. Nowa formuła- forum animatorów
Wysłane przez: fopke dnia 4.10.2007 16:10:00 (4512 odsłon)

Ostatni weekend września stanowiły III Dni Kultury Powiatu Wejherowskiego.
Rozpoczęły się w piątek, uroczystą sesją Rady Powiatu Wejherowskiego w sali narad Starostwa Powiatowego w Wejherowie.
Po otwarciu sesji przez Przewodniczącego Rady Powiatu Wejherowskiego Wiesława Szczygła, zebrani wysłuchali wykładu okolicznościowego- p.t. „Oblicza współczesnej literatury kaszubskiej”- który przygotował i przedstawił red. Stanisław Janke. Następnie, po odczytaniu okolicznościowej uchwały i przedstawieniu zasług wręczono Medale za Zasługi dla Powiatu Wejherowskiego. Otrzymali je:

Janina Borchmann (dyrektor Biblioteki Publicznej Gminy Wejherowo); Edmund Szymikowski (artysta- hafciarz, organizator konkursów haftu); Stanisław Janke (literat kaszubski) oraz Cezary Paciorek (muzyk, kompozytor). Nagrodzone osoby zabrały głos. Otrzymali gratulacje od przybyłych gości. Chór „Batuta” z Gimnazjum w Szemudzie pod kierunkiem p. Beaty Stenki wykonał kilka piosenek w języku państwowym i regionalnym. Na tym sesję zakończono.
O godz. 14.00, w wejherowskim Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko- Pomorskiej rozpoczęło się II Powiatowe Forum Animatorów Kultury pod hasłem przewodnim: „O teatrze- słucham i patrzę”. Spotkanie otworzył Starosta Wejherowski Józef Reszke.
Kolejno następowały wystąpienia.
- „Wejherowo- kuźnia teatralna. Historia, teraźniejszość i przyszłość”- Edyta Łysakowska- Sobiczewska- instruktor teatralny, nauczyciel ZSP 1 w Wejherowie. Prezentację wzbogaciło wykonanie przez wychowanków p. Edyty kilku etiud aktorskich.
- „Teatr w regionie- nie znaczy- regionalny”- Zbigniew Jankowski- aktor- pracownik NCK w Gdańsku- załączamy treść wystąpienia.
- „Teatr w języku regionalnym na przykładzie sztuki „Dzéwczã i miedza” ks. Bernarda Sychty”- Maria Krośnicka- dyrektor GOK w Luzinie (z monogramem w wykonaniu Teofila Sirockiego)
- „Muzyka w teatrze”- Jerzy Stachurski, kompozytor, dyrektor artystyczny Teatru „Miniatura” w Gdańsku (w prezentacji udział wzięli uczniowie Zespołu Szkół w Czeczewie oraz Jacek Lange z Gościcina)
- „Teatr na ekranie, czyli Mónika i Testament”- Andrzej Sipajło, reżyser. Był to pokaz filmu kaszubskiego z napisami po polsku oraz rozmowa z reżyserem.
Forum zakończyła debata programowa pod hasłem: „Teatr- ale czy tylko”- prowadzona przez Wiesława Horaka- prezesa stowarzyszenia Twórców Sztuki i Rękodzieła Artystycznego „Kunszt” z Redy
Wieczorem, w Gowinie promowana była książka p.t. „Igielnik”, autorstwa satyryka Tadeusza Buraczewskiego- książki rozeszły się błyskawicznie. Dodatkową atrakcją gowińskiej imprezy był mini-koncert w wykonaniu wokalistek z Ogniska Pracy Pozaszkolnej w Wejherowie. Promocję prowadził Mirosław Odyniecki.
Kolejny dzień, sobota upłynął w muzeum. O godz. 17.00 spotkali się przyjaciele Wojciecha Kiedrowskiego, zasłużonego wydawcy pomorskiego i działacza regionalnego. Poświęcono mu książkę, którą zatytułowano: „Lew- Stolem- Budziciel”. Wprowadzenie do książki wygłosił prof. Tadeusz Linkner. Okazją do wydania tej publikacji stały się 70-te urodziny Kiedrowskiego. Jubilat podziękował wszystkim osobom zaangażowanym w napisanie „Lwa…”. Odbyła się dyskusja, wręczono kwiaty, złożono gratulacje. Przez niemal godzinę Jubilat wpisywał się do książek. Przy okazji promocji otwarto także wystawę poplenerową Powiatowo- Gminnego Pleneru Rzeźbiarskiego 2007, który odbył się w Łebnie. Podczas sobotniego wieczoru nie obyło się bez niespodzianek. Przez ponad godzinę brakowało prądu (sprawka PEWiKu)- co jednak nie przeszkodziło uczestnikom spotkania w kontynuowaniu rozmowy- przy świecach.
W niedzielę spotkali się miłośnicy pieśni maryjnej. Usłyszeliśmy ją w wykonaniu: „Towarzystwa Śpiewaczego im. Jana Trepczyka” z Wejherowa- dyr. Zofia Kamińska; Chóru Mieszany "Lutnia" z Luzina- dyr. Tomasz Fopke; „Świętojańskiego Chóru Mieszanego” Parafii św. Jana z Kęt w Rumi- dyr. Wojciech Grudnowski; Chóru „Rumianie” z Rumi- dyr. Marzena Graczyk; Chóru „Kameralny Św. Wojciecha” z Redy- dyr. Marcin Grzywacz oraz Chóru Męskiego "Harmonia" z Wejherowa- dyr. Marcin Grzywacz. Gościnne mury kościoła św. Stanisława Kostki w Wejherowie rozbrzmiewały dźwiękami pieśni wykonywanej a capella, z akompaniamentem, na głosy i solo, po polsku i kaszubsku. Na zakończenie koncertu wspólnie odśpiewano „Zapada zmrok”.

Organizatorzy Dni dziękują za wsparcie organizacyjne: Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubko- Pomorskiej, Parafii św. Leona Wielkiego w Wejherowie oraz wszystkim uczestnikom za czynny udział. Te osoby, których nie mogliśmy gościć- zapraszamy za rok!

Tomasz Fopke
naczelnik Wydziału Kultury i Spraw Społecznych Starostwa Powiatowego w Wejherowie

Załączam treść wystapienia Zb. Jankowskiego.

"Czy teatr w regionie to teatr regionalny?

Tomasz Fopke, szef Wydziału Kultury i Promocji Starostwa Powiatu Wejherowskiego, a na co dzień znany kaszubski twórca muzyczny i poeta, zwrócił się do mnie z propozycją abym spró-bował zająć się tym tematem.
Jest to, trzeba przyznać, temat frapujący, jako że jeszcze chyba nikt się tym zagadnieniem nie zajmował i zarazem trudny. Szczególnie w obecnych czasach, kiedy to od przemian ustrojowych w naszym kraju nikt za bardzo nie troszczy się o kulturę, a tym samym o teatr i, co za tym idzie, spada także zainteresowanie teatrem u publiczności. Tym bardziej zaskakuje fakt propozycji zajęcia się tym zagadnieniem.
Przypuszczam, że Tomaszowi Fopke, jako człowiekowi kultury, chodzi zapewne o wywołanie pewnego zainteresowania, jeżeli nie fermentu, wśród władz regionu, czyli Pomorza i ludzi decy-dujących o kulturze tego regionu, a także wśród działaczy ZK-P. Niewdzięczne to zadanie, po-dobne do stąpania po grząskim gruncie. Sam tego doświadczyłem w pierwszej połowie lat dzie-więćdziesiątych ub. w., kiedy na Spotkaniach Wdzydzkich, po odczytaniu referatu o moim wi-dzeniu stanu polskiej i pomorskiej kultury, zarzucono mi tęsknotę za minioną epoką i ustrojem. Hmmm… pozostawiam to bez komentarzy.
Jako ciekawostkę z tamtego spotkania mogę podać, że opinia jednego z obecnych tam wów-czas posłów, który jeszcze niedawno znów był posłem, a dotycząca służby zdrowia, zaczyna się sprawdzać. Otóż powiedział on wówczas, że oni – parlamentarzyści – stworzą takie prawo, że słabe szpitale wykruszą się, a zostaną tylko silne. I co mamy na horyzoncie?
Ale wróćmy do tematu.

Co to jest teatr i jak się rozwijał?

W przyszłym roku minie 40 lat od chwili, kiedy po raz pierwszy usłyszałem o teatrze jako spe-cyficznym spotkaniu czy też zdarzeniu. Otóż nasi profesorowie w szkole teatralnej powtarzali nam, że istnieją 2 teatry: jeden pisany przez wielkie T i drugi, jeśli nie jest użyty w nazwie wła-snej, pisany przez małe t.
W przypadku tego pierwszego, pisanego przez wielkie T, aby mógł zaistnieć, musi dojść do spotkania dwóch osób: aktora, który ma coś do powiedzenia i przekazania oraz widza, który chce tego czegoś wysłuchać, którego to coś zainteresuje i sprowokuje do zastanowienia lub po-budzi do śmiechu.
Ten drugi, przez małe t, to budynek teatralny lub inne pomieszczenie czy tez przestrzeń, w których odbywają się spektakle teatralne, co wcale nie oznacza, że zawsze ma tam miejsce Teatr przez wielkie T. Wyobraźmy sobie takie wydarzenie: w teatrze na scenie gra aktor lub kilkoro aktorów coś, co kompletnie nie interesuje żadnego z widzów, albo widownia jest pusta, co też się zdarzało. Czy możemy wtedy mówić o Teatrze?
Adam Hanuszkiewicz lubi powtarzać, że w Teatrze musi czuć się krążenie bioprądów, musi następować wymiana pozytywnej energii pomiędzy aktorami i widzami. Jedni winni ładować drugich.
Czy coś takiego, taka energia istniała w starożytnym teatrze greckim, który miał miejsce dwa razy w roku podczas Dionizji Wielkich, zwanych też Miejskimi i Dionizji Małych? Nie wiem i nie mnie przekonująco odpowiadać.
Tak, na marginesie, chciałbym zaznaczyć, aby nie traktować mojej wypowiedzi za naukową. Nie uzurpuję sobie prawa do zajmowania naukowego stanowiska. Jest to mój prywatny, osobisty pogląd.
Jeśli idzie o teatr grecki, to uważam, że chyba jednak jakaś energia tam przepływała, skoro Grecy zbierali się co roku na kilka dni, żeby oddać się uczcie duchowej i cielesnej. Był to swo-isty festiwal teatralny połączony z biesiadą, na który ówcześni dramaturdzy przygotowywali swoje nowe sztuki. Czy nowe? Otóż to. Tematem tych sztuk były wciąż te same historie i mity, opowieści o bogach oraz znane wszystkim zdarzenia, tyle tylko, że za każdy razem, przez każ-dego z autorów inaczej przedstawiane. I to właśnie co roku ściągało rzesze widzów, by zobaczyć jak dany autor przedstawił tę czy inną historię.
Z pewnością innego rodzaju energia towarzyszyła początkom europejskiego teatru misteryjne-go, który miał miejsce podczas świąt Wielkiej Nocy i przedstawiał Mękę Pańską. Z czasem i ten temat nie wystarczał, aby zainteresować widzów, więc zaczęto do niego dołączać intermedia, czyli przerywniki o charakterze ludycznym i zabawowym, z których wyrósł potem teatr uliczny i jarmarczny.
Nie będę zanudzał tutaj historią rozwoju teatru na świecie. Chciałem tylko przybliżyć początki czy też korzenie teatru, żeby uświadomić, że teatr wyrósł z wewnętrznej potrzeby i zmieniał się zgodnie do zmiany potrzeb widza, jednego z dwóch składników Teatru, aż doszło do tego mo-mentu w rozwoju ludzkości i techniki, a zarazem takiej zmiany wewnętrznej potrzeby ludzkiej, że teatr zaczął być wypychany najpierw przez kino, potem telewizję, a obecnie Internet. Coraz mniejsza jest garstka ludzi, którzy mają świadomość, że pójście do Teatru daje możliwość praw-dziwego, dogłębnego, a zarazem estetycznego przeżycia sztuki, problemów ludzkich, bo jest to przeżywanie żywe, tu i teraz, prawie że namacalne. O głębokości tego przeżycia decyduje przede wszystkim poruszany problem, a potem ci, którzy go przedstawiają lub też rozmawiają o nim z nami widzami, czyli aktorzy poprowadzeni przez reżysera. Jest to debata, może jednostronna, ale zmuszająca do myślenia, bądź też wywołująca uśmiech, radość i zabawę.

Teatry w regionie

Teatry, ze względu na uprawiany gatunek twórczości, dzielimy na:
- dramatyczne
- lakowe
- muzyczne, w tym opery
- teatry tańca i pantomimy
W województwie Pomorskim mamy profesjonalne:
- 3 teatry dramatyczne: Państwowy Teatr WYBRZEŻE w Gdańsku, Teatr Miejski im. W. Gombrowicza w Gdyni i Nowy Teatr w Słupsku
- 2 teatry lalkowe: Teatr Miejski MINIATURA w Gdańsku i Państwowy Teatr Lalki TĘCZA w Słupsku
- 2 teatry muzyczne: Państwowa Opera Bałtycka w Gdańsku i Teatr Muzyczny im. D. Badusz-kowej w Gdyni
- 2 teatry tańca: Teatr Ekspresji i teatr Dada von Bzdulow
Mamy też teatry nieprofesjonalne, czy też półprofesjonalne i amatorskie. A są to:
- WYBRZEŻAK, ZNAK, ŻAK i Teatr Tańca Współczesnego w Gdańsku, z tym, że WY-BRZEŻAK korzysta teraz z gościnności Gdyni
- Ośrodek Teatralny RONDO w Słupsku
- Teatr DIALOGUS i Grupa Teatralna w powiecie Bytowskim
- Teatrzyk Młodzieżowy KRATA z Pruszcza Gdańskiego i Sekcja Teatralna z Przywidza
- Dziecięcy Teatrzyk KIEŁEK z Kiełpina
- Scena Lalkowa im. J. Wilkowskiego i Alternatywny Teatr SCENA 2 z Kwidzyna oraz Te-atrzyk BAJKA z Prabut
- Teatrzyk Smoka Obiboka z Lęborka
- Sekcja Teatralno-Poetycka JESTEM AKTOREM i Teatrzyk PUDŁO 2 z Malborka
- Amatorski Teatr ze Strzelna, Kabaret FIF oraz Koło Teatralne, Szkolny Kabaret i Te-atr Lalek z Pucka
- Teatr Amatorski z Kępic; Teatrzyk Dziecięcy z Kobylnicy; Scena Monodramu i Recytacji, Teatr 22, Teatr PIVETTA i Teatr ŻALUZJA ze Słupska; dwa Koła Teatralne z Sycewic w Gminie Kobylnica i cztery Grupy Teatralne z Zaleskich w Gminie Ustka
- nie wiem, co się dzieje z Teatrem STAJNIA PEGAZA w Sopocie?
- KUŹNIA BRACKA, Młodzieżowy Zespół Teatralny SZŁĘTOCHY, Teatr Młodzieżowy NIEKONSEKWENCJI i Dziecięcy Zespół Teatralny WIDMO ze Starogardu Gdańskiego
- Teatrzyk KAMYCZEK z Pelplina oraz teatry SUPER ZGRAJA, GAZETA CODZIENNA i Teatrzyk Małego Aktora z Tczewa
- Amatorski Teatr z Luzina, Kabaret LABUD z Tłuczewa oraz Koło Teatralne EKSPE-RYMENT, a także teatry PO SZÓSTEJ i PRAWIE LUCKI z Wejherowa
Razem 48, a nie wiem, czy są to wszystkie, bo oparłem się na źródłach własnych i Wrót Pomo-rza. Doliczając je do teatrów profesjonalnych, dotowanych z kas samorządowych i państwowej, otrzymujemy imponującą liczbę 57 różnych teatrów i teatrzyków w całym województwie.
Być może, raczej na pewno, pominąłem jakieś teatry, ale nie można tego uniknąć, jako że nie-które się pojawiają, żeby zaistnieć tylko na czas grania jednego tytułu.
Z tej ogromnej liczby można by wyciągnąć wniosek, że w społeczeństwie istnieje olbrzymia wewnętrzna potrzeba teatru. Czy jest tak w rzeczywistości? Nie chcę odpowiadać na to pytanie. Państwo wiecie najlepiej jak z tą potrzebą jest u was samych i u ludzi z waszego terenu, a szcze-gólnie tam, gdzie te teatry działają i występują.

Teatr w regionie a dramaturgia regionalna

Czy te wymienione 57 teatrów możemy nazwać regionalnymi? Z punktu widzenia ich usytu-owania i miejsca działania z pewnością tak. Ale chyba nie o tego typu regionalność chodziło Tomaszowi Fopce, kiedy decydował się na ten temat. Znając go i jego podejście do spraw regio-nalizmu, a w szczególności do kaszëbiznë, śmiem domniemywać, że chodziło mu o głębszy pod-tekst, czyli zastanowienie się nad tym, co stanowi o regionalności teatru, bo czy wystawienie przez jakikolwiek z ww. teatrów Fircyka w zalotach Franciszka Zabłockiego lub Grubych ryb Michała Bałuckiego stawia ten teatr w rzędzie teatrów regionalnych? Moim osobistym i skrom-nym zdaniem – nie.
Na marginesie dodam, że pierwszym przedstawieniem w życiu, które widziałem, były właśnie wspomniane Grube ryby wystawione w Ręboszewie w latach 50-tych, w nieistniejącej już sali Łosińskiego, w reżyserii nieżyjącego już Gerarda (chyba) Gosza z Chmielna, strażaka z zawodu. Drugim przedstawieniem w tejże sali i też w jego reżyserii, które zobaczyłem, był spektakl Ò pónu Czerlińsczim, co do Pùcka pò séce ja-chôł wg H. Derdowskiego. Pierwsze moje spotkanie z literacką kaszubszczyzną, która musiała potem czekać na kolejne spotkanie około 30 lat.
Ale wróćmy do dramaturgii. Słyszymy często określenia: dramaturgia polska – różnych wie-ków, dramaturgia światowa, dramat polityczny, dramat egzystencjonalny, dramat psychologicz-ny itd., itp. Czy istnieje dramaturgia regionalna? Od razu można odpowiedzieć, że wśród pisarzy i poetów piszących po kaszubsku są tacy, którzy uprawiali i uprawiają dramatopisarstwo, czyli mamy w ich spuściźnie literackiej utwory pisane z myślą o ewentualnym wystawieniu ich na scenie. I tak należy wymienić: ks. Bernarda Sychtę, Franciszka Sędzickiego, ks. Leona Heyke, Jana Karnowskiego, Jana Rompskiego, Leona Roppela, Jana Piepkę, Annę Łajming, Pawła Szefkę, Klemensa Derca, a ze współczesnych Stanisława Janke czy Danutę Charland mieszkają-cą w Bostonie, USA. Osobiście dodałbym jeszcze Lecha Bądkowskiego i …Natalię Gołębską. Ale pozostaje postawione pytanie: czy istnieje dramaturgia regionalna? Na hasło takie w Inter-necie nie znajdujemy odpowiedzi. Osobiście nie wiem, czy na którymkolwiek z uniwersytetów zajmuje się ktoś taką dziedziną. Tak więc wypada nam, a raczej mnie, zająć się nieistniejącą, wyimaginowaną dziedziną. Spróbuję.
Co może stanowić o regionalności dramaturgii? Każdy z pewnością odpowie, że język. Czy tylko? Dodani przeze mnie Gołębska i Bądkowski nie pisali po kaszubsku, a jednak ośmielam się zaliczyć ich dramaty do kręgu regionalnych. Kolejny element to tematyka czy też problema-tyka. Tak oczywiście kaszubska.
W tym miejscu muszę prosić o wybaczenie i Państwa jako słuchaczy i tych, którzy ewentual-nie dowiedzą się o tym moim wystąpieniu, że ograniczam się tylko do sfery kaszubskiej, ale jest mi ona w miarę bliska, a problem jest taki sam, jeśli chodzi o Kociewie, mniejszości narodowe i etniczne a także Powiśle i Żuławy.
Czy Wesele St. Wyspiańskiego jest dramatem krakowskim czy też małopolskim? Nie. Jest dramatem polskim, co więcej narodowym. A Hanka sã żeni ks. B. Sychty jest dramatem wy-łącznie kaszubskim. Ośmielę się nawet zgłosić zastrzeżenie co do określenia dramat w tym przypadku. Opowiadałbym się raczej za określeniem obrazy sceniczne. Być może w oczach Pań-stwa popełniam w tej chwili świętokradztwo wołające o pomstę do nieba, ale mówię przecież o wyimaginowanej dziedzinie na podstawie istniejących przekazów. Sztuka ks. Sychty to właśnie zbiór obrazów, pieśni i tańców powiązanych słowem odautorskim włożonym w usta bohaterów sztuki, a tematycznie związanych z weselnymi obrzędami. Nie ma w tej sztuce żadnej dramatur-gii, żadnego poważnego konfliktu, bo i nie z takim zamiarem, moim skromnym zdaniem, pisał ks. Sychta tę sztukę. Wg mnie bardziej chodziło mu zapisanie, a przez to zachowanie i przekaza-nie potomnym właśnie tego, o czym wspomniałem wyżej: obyczajów i zwyczajów, pieśni i tań-ców. Toż samo uczynił pisząc Wesele kociewskie.
A czy Żëcé i przigòdë Remusa napisane przez Aleksandra Majkowskiego z myślą o scenie by-łoby sztuką, dramatem w pełni regionalnym? Tak, z całą pewnością. Ośmielam się twierdzić, że tak jak Wesele Wyspiańskiego, sztuka opisująca wesele w podkrakowskich Bronowiczach (pisa-na częściowo w gwarze) stała się dramatem narodowym, tak samo Żëcé i przigòdë Remusa też mogłoby nim być, a może nawet weszłoby do kręgu dramatu światowego, uniwersalnego, tak jak dramaty Szekspira.
Chciałbym na moment zatrzymać się przy Bądkowskim i wytłumaczyć się z dodania jego oso-by do kręgu literatów uprawiających dramatopisarstwo regionalne, mimo że nie pisał po kaszub-sku. Otóż jego mało znany ogółowi czytelników dramat Sąd nieostateczny jest dla mnie w pełni dramatem regionalnym, chociaż nie w języku kaszubskim. Problematyka moralności kaszubskiej w nim zawarta nie jest przypisana tylko nam Kaszubom, ale ludziom w ogóle. Jest więc to pro-blematyka ponadregionalna, ale prze umieszczenie jej na Kaszubach tym mocniej daje nam do myślenia i zrewidowania swych zachowań i charakterów. Dodatkowo wprowadzenie postaci symbolicznych: Smãtka, Purtka i Slédnika oraz przedzielanie poszczególnych aktów sztuki in-termediami (wspominałem o nich przy teatrze średniowiecznym) nadaje temu dramatowi specy-ficzną formę teatralną rzadko spotykaną u współczesnych autorów kaszubskich i nie tylko.
Natalia Gołębska zaś, to nieżyjąca już reżyserka – głównie teatrów lalkowych, – której …zainteresowania „oscylowały między folklorem i teatrem poetyckim”, najpierw w pracy reży-serskiej, później w jej pracy pisarskiej. Wszystkich Pomorzan zainteresuje, że wśród wielu sztuk Natalia Gołębska reżyserowała m.in. utwory Franciszka Fenikowskiego („Dumna legenda” – 1954, „Z igły widły” – 1966) i Lecha Bądkowskiego („Złoty sen” – 1954, „Zaklęta królewian-ka” – 1959). W latach sześćdziesiątych reżyserka spróbowała swych sił jako autorka, dramaturg. I odniosła sukces. Już, gdy znalazła się poza [teatrem] „Miniaturą”, sięgnęła jako autorka do folkloru kaszubskiego. Wówczas powstały trzy przepiękne utwory, wystawione zrazu poza Gdań-skiem. W kwietniu 1977 roku w Teatrze Lalki „Tęcza” w Słupsku odbyła się prapremiera śpie-wogry lalkowej na kaszubską nutę –„Guli-gutka”. Siedem lat później w tymże teatrze także w reżyserii Zofii Miklińskiej odbyła się prapremiera sztuki „Damroka i Gryf”. „Diabelskie skrzyp-ce” po raz pierwszy były grane w 1977 r. także w Słupsku, w Teatrze Lalki i Aktora „Baj Pomor-ski” [w Toruniu], w reżyserii Joanny Piekarskiej.
Te trzy sztuki stworzone dla teatru lalek nie tyle oparte są o folklor kaszubski, co tkwią swą te-matyką i artystyczną całością w barwach i klimacie baśniowych Kaszub. Te utwory z powodu artystycznego kunsztu i emocjonalnego ładunku winne być przypominane każdemu młodemu pokoleniu. I są to utwory, które winne być grywane nie tylko przez zawodowe teatry lalkowe. [...]


Krótka historia kaszubskiego Teatru

Róża Ostrowska i Izabella Trojanowska napisały w Bedekerze kaszubskim (1962), że …Najwcześniejsza wiadomość o teatrze kaszubskim we właściwym tego słowa znaczeniu pocho-dzi z drugiej połowy XVIII w. Wtedy to młodzież wejherowskiej szkoły klasztornej ojców refor-matorów wystawiła trzy widowiska, po polsku, ale z intermediami kaszubskimi, według przekazu kronikarza szczególnie gorąco przyjmowanymi przez widzów.
Przyznać trzeba, że w historii kaszubskiego teatru Wejherowo wiedzie prym, bo jak czytamy u ww. …w tym czasie (dwudziestoleciu międzywojennym) powstaje też pierwszy w pełni kaszubski teatr, zorganizowany w 1925 r. przez młodzież gimnazjalną w Wejherowie. (…) W rok Później rodzi się drugi teatr, w Wielu, gdzie jego organizatorem jest Wick Rogala. I od tej chwili teatral-ne życie kaszubskie stale się rozwija. Powstają coraz to nowe teatry amatorskie… w Gdańsku, Kościerzynie, Chojnicach, Strzelnie, Jastarni czy Luzinie.
Z inicjatywy burmistrza [Wejherowa Teodora Bolduana] powstał (za jego 10-cio letniej ka-dencji w latach 30-tych ub. w.) Teatr Kaszubski im. Hieronima Derdowskiego – czytamy na stronie internetowej Urzędu Miejskiego w Wejherowie.
Poza amatorstwo wykracza jednak tylko Teatr im. Jana Karnowskiego w Wejherowie. (…) Trzy zespoły tego teatru grają nie tylko na miejscu, nie tylko odwiedzają inne małe miasta Ka-szub, ale docierają również do Gdyni, Gdańska, Torunia, Bydgoszczy, a nawet Poznania, Kato-wic i Zakopanego. Po ostatniej wojnie Teatr im. Karnowskiego reaktywowano, ale istniał już tylko przez parę pierwszych lat. – napisały Ostrowska i Trojanowska.
Dalej czytamy u nich: …Wreszcie w 1958 r. zrodziła się w Wejherowie idea stworzenia teatru, który poprzez kształcenie kadry amatorskiej stałby się w przyszłości kaszubskim teatrem zawo-dowym. Realizację tego zamierzenia podjął, pod mecenatem miejscowego oddziału Zrzeszenia Kaszubskiego, długoletni (ponad 30 lat!) działacz ruchu amatorskiego, Klemens Derc. Niestety, próba nie powiodła się.

Znalazłem w Internecie opracowanie p. Brunona Ceszke o Latach 1945-69 teatru w Strzelnie. Czytamy tam m. in.:
Teatr na wsi kaszubskiej po 150 letniej germanizacji miał istotne znaczenie dla popularyzowa-nia języka polskiego. Na początku lat 20 tych tamtego stulecia był on wśród miejscowego społe-czeństwa w opłakanym stanie.
Dzięki teatrowi, aktorzy jak i widzowie mieli okazję zapoznania się z twórczością autorów pol-skich. W tym okresie literatura kaszubska była bardzo słabo rozwinięta. Stąd Kaszubi sięgali przede wszystkim do literatury polskiej (przed wojną zagrano tylko jedną sztukę kaszubską „Au-gust Szloga” - rok 1938). […] Teatr na Kaszubach, przed drugą wojną światową miał znaczenie propagandowe. Zamykało się usta niemieckim prowokatorom, którzy twierdzili, iż na Kaszubach nie ma żadnego życia kulturalnego.
Po drugiej wojnie światowej reaktywowanie działalności teatralnej w Strzelnie nastąpiło bardzo szybko. Można się tutaj posłużyć symbolicznym faktem, ponieważ już w grudniu 1945 roku miejscowi aktorzy wystawili sztukę „Polska już wolna”. Ożywiony, amatorski ruch arty-styczny, odznaczał się szczególną błyskotliwością i żywotnością. […] W latach 1945-69 zagrano około 20 sztuk, które wystawiano zazwyczaj kilkakrotnie. W odróżnieniu od teatru przedwojen-nego, ten reaktywowany czynił ekspansję upowszechniającą tę dziedzinę sztuki w różnych miej-scowościach na terenie Ziemi Puckiej.
Repertuar granych sztuk musiał odpowiadać przedwojennym zasadom. Akcja przejrzysta - we-soła lub smutna, bohater - charakterem jednoznaczny - dobry lub zły. Publiczność powinna śmiać się do rozpuku, lub ocierać łzy w poczuciu litości dla bohatera.[…]
Do roku 1968, podobnie jak przed wojną, większość sztuk zagrano w języku polskim. Sztuki kaszubskie były jeszcze w zdecydowanej mniejszości. Należały do nich: klasyczny utwór Bernar-da Sychty „Hanka sã żeni” - wesele kaszubskie (1947), oraz wystawiony powtórnie „August Szloga” (1948).[…]
Pod koniec lat 60-tych zainteresowanie uczestnictwem w amatorskim ruchu teatralnym osłabło na tyle, iż nie można już było wystawić żadnej sztuki. Wśród przyczyn - oprócz telewizji - należy dopatrywać się funkcjonowanie w tym czasie... dwóch placówek kultury (świetlicy, i klubu rolni-ka). Zaczęły się tworzyć we wsi „kawiarniane” warunki, które spowodowały możliwość wyboru wielu różnych form wypoczynku wśród młodzieży.
Po kilkunastu latach przerwy (spowodowanej również brakiem odpowiedniej bazy), w roku 1981 odrodziła się tutaj działalność teatralna. […] Sprzyjało temu otwarcie Wiejskiego Domu Kultury (14 listopada 1982). W odnowionym gmachu, aktorzy znaleźli niemalże optymalne wa-runki do rozwijania życia teatralnego. Była i sala i scena (z kurtyną i kulisami) oraz odpowied-nie zaplecze. A przede wszystkim była tradycja i zapał mieszkańców wsi.[…]
Warto podkreślić, iż od lat 80 tych, Strzelno ukierunkowało swój program na sztuki o charak-terze regionalnym. Przed tutejszym teatrem otwarło się bardziej „ono na świat”. W związku z tym, należało pokazywać to, co wyodrębnia spośród innych, to co jest specyficzne i tożsame dla danej społeczności.[…]
Już w grudniu 1983 roku wystawiono w całości „Augusta Szlogę”.[…]
W tymże [1985] roku tutejszy teatr przedstawił obrzęd noworoczny „Gwiżdże”, zajmując pierwsze miejsce w Ogólnopolskim Sejmiku Teatrów Wsi w Tarnogrodzie k/Zamościa. W następ-nym roku strzeleńska sztuka „Roczëzna” została najwyżej oceniona na Przeglądzie Wojewódz-kim w Wielu, jak i Sejmiku Polski Płn-Zach. w Świdwinie.
Kolejne dwa lata to kolejne dwa widowiska obrzędowe. W roku 1987 wystawiono sztukę „Wr-ëjôrze jidą”, z którą m.in. wyruszono w polskie góry )Bukowina Tatrzańska, Zakopane, Nowy Targ). W roku 1988 powrócono ponownie do „Hanka sã żeni” (skrócona wersja), w wykonaniu już młodszej generacji wiekowej. Również w tej sztuce aktorom Strzelna przypadł w udziale za-szczyt reprezentowania województwa gdańskiego na Sejmiku w Świdwinie.
W latach 90 tych (1991-93) wszelkie rekordy pod względem ilości występów zanotowała sztuka „Dze je Balbina”. Wystawiano ją kilkanaście razy w różnych miejscowościach Ziemi Puc-kiej.[…]

Teatr „Dialogus” z Parchowa istnieje od 1992. Grupę tworzą uczniowie szkół średnich. W swojej pracy zmierza do odkrywania własnej, kaszubskiej kultury na nowo.
Działalność teatru „Dialogus” i projekty edukacyjne prowadzone w tej miejscowości, mają na celu budzenie poczucia tożsamości, a także tolerancji dla kultur odmiennych. Specyfiką teatru „Dialogus” jest odkrywanie kaszubskich tekstów i kaszubskiej tradycji jako źródła inspiracji teatralnych. Aktorzy swoje prezentacje przedstawiają często kilkunastoosobowej widowni w ma-łych wsiach kaszubskich.
Pierwsze realizacje prezentował wyłącznie w małych wsiach i przysiółkach na Kaszubach aby tam konfrontować własne wyobrażenie o tradycji z rzeczywistością nie skażoną naleciałościami pop-kultury. Spotkania te zainspirowały młodych aktorów do dalszych poszukiwań, które zaowo-cowały kolejnymi spektaklami mocno osadzonymi w tradycji kaszubskiej ("Dwa małe misteria o obecności", "Drzwi"). W swojej pracy Dialogus stara się odkrywać głębię i bogactwo kultury Kaszubów.
Aktorzy i współpracownicy teatru są również organizatorami szeregu projektów teatralnych i parateatralnych, wśród których sztandarowymi są cykliczne imprezy pod nazwą "Biesiada Te-atralna" i „Pobocza Folku”. Spektakl "Remus", wg powieści Aleksandra Majkowskiego "Życie i przygody Remusa", powstał w trakcie realizacji szerszego projektu artystyczno-edukacyjnego, którego pomysł zrodził się również z inspiracji powieścią A. Majkowskiego, pod nazwą "Remu-sonalia".
Najnowszy spektakl, pod tym samym tytułem, jest próbą (w odróżnieniu od poprzedniej reali-zacji, która była czymś w rodzaju adaptacji powieści) ukazania postaci Remusa z jego pasjami, przeżyciami, słabościami, heroizmem i groteskowością…
Spektakl „Pusta noc” nie powstał tylko z chęci ukazania i zatrzymania przemijającego już ob-rzędu.
Szukamy w nim wartości uniwersalnych, nieprzemijających. Próbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego taka tradycja się narodziła, gdzie są jej źródła…? Stawianie takich pytań w kontekście konkretnych obrzędów poznawanych w praktyce, w życiu czy też z opowieści na tra-sach naszych kolejnych wypraw, powoduje twórcze i głębokie przeżywanie a następnie przyjmo-wanie ich jako swoje, bardzo osobiste doświadczenia.
Przygotowania do jego realizacji poprzedziły rozmowy ze starszymi mieszkańcami Parchowa i okolicznych wsi nad historia i istotą tego obrzędu. Ostateczną formę spektakl przyjął w lutym 2004 roku podczas kilkudniowego spotkania w Gołczewie, nieopodal Parchowa. Tam pod kie-runkiem przyjaciela teatru Marcina Brzozowskiego pracowaliśmy nad spektaklem, spotykaliśmy się z mieszkańcami Gołczewa. Tam też odbyła się premiera „Pustej Nocy”.
Są to fragmenty opracowań dotyczących dwóch działających teatrów kaszubskich. Wśród tych 48 teatrów amatorskich, które wymieniłem na początku znalazły się też inne kaszubskie teatry z powiatów kartuskiego, lęborskiego, puckiego i wejherowskiego. Nie doczekały się one jeszcze opracowań i dlatego możemy jedynie mieć o nich swoje własne pojęcie wyrobione na podstawie obejrzanych przez siebie przedstawień.
W każdym razie, dzięki poświęceniu i zaangażowaniu wielu działaczy i animatorów kultury, dzięki nieocenionemu i niedocenionemu wkładowi własnego czasu, zdrowia i pieniędzy wyko-nawców, dalej istnieją i działają, z mniejszym lub większym powodzeniem, te teatry i zespoły teatralne, które już wcześniej wymieniłem.
W tym miejscu mała dygresja.
Idea kaszubskiego teatru zawodowego zaprzątała umysł I. Trojanowskiej do końca jej dni. Z pomysłem tym zwróciła się do mnie na początku lat dziewięćdziesiątych ub. w.. Poczyniliśmy nawet pewne kroki. Zwróciliśmy się do włodarzy wszystkich gmin obecnego powiatu kartuskie-go z prośbą o comiesięczne dotowanie takiego teatru w kwocie chyba 10 tys. zł miesięcznie. Pieniądze te miały stanowić swego rodzaju budżet, z którego można by finansować koszty akto-rów przyjeżdżających na całoweekendowe próby do jednej miejscowości (myśleliśmy wtedy o Chmielnie, gdzie istniała i dalej istnieje potrzeba przystosowania sali w GOK-u do potrzeb te-atralnych – to miało być także z tych pieniędzy), produkcję spektakli – dekoracje, kostiumy, opracowanie muzyki itd., koszty biurowe a także koszty transportu (wyjazdy ze spektaklami) i drobne apanaże dla wykonawców. Nie spotkaliśmy się z przychylnym nastawieniem. Ważniej-sza była wtedy idea połączenia helikopterowego Stężycy z Żukowem i dalej z Gdynią.
Wzięliśmy także udział, jako Gmina Chmielno, w Konkursie Małych Ojczyzn z nadzieją na zdobycie jakichś pieniędzy na kapitał początkowy. Niestety kwota, jaką przyniosło nam zdobyte wyróżnienie była zbyt niska, aby w ogóle cokolwiek zaczynać i została spożytkowana przez Gminę Chmielno na inne cele.
Inną próbą zaktywizowania kaszubskich teatrów amatorskich, także z inicjatywy I. Trojanow-skiej, było ogłoszenie konkursu na najlepsze wystawienie kaszubskiej sztuki. Było to za dyrekcji p. Pawła Huelle w gdańskiej telewizji. Wspominam o tym dlatego, że główna nagrodą było sfil-mowanie nagrodzonego przedstawienia i pokazanie w gdańskiej telewizji. Zgłosiło się kilka te-atrów, ale potem się wycofały i na placu boju pozostał tylko teatr z Sierakowic, któremu zabra-kło konkurentów.
Wydaje mi się , że należy także wspomnieć – bo to osobna sprawa – o miejscu dramaturgii regionalnej, w tym przypadku kaszubskiej w teatrach profesjonalnych. Wspomniałem już wcze-śniej o N. Gołębskiej i jej wkładzie w popularyzowanie tematyki kaszubskiej. Niestety, nie mogę nic więcej od siebie dodać, jako że nie widziałem tych przedstawień. Tak samo ma się sprawa z widowiskiem Krzysztofa Gordona w Telewizji Gdańskiej zrobionym na podstawie powieści Al. Majkowskiego Żëcé i przigòdë Remusa.
Moje osobiste doświadczenie dotyczy przedstawienia, które powstało w grudniu 1996 roku – to już będzie 11 lat – w Teatrze Miejskim w Gdyni. Chodzi o „Christusa z Bëtowa” na podsta-wie „Roztrębachów” Franciszka Sędzickiego w reżyserii Jarosława Ostaszkiewicza. Widowisko pokazujące zwyczaje i obrzędy okołonoworoczne na Kaszubach, z niewielką akcja dramatur-giczną okraszone tekstami apokryficznymi tekstami z Biblii, do których została napisana bardzo współczesna muzyka. Jakie było to przedstawienie niech świadczy choćby fakt, że gdyński teatr otrzymał wtedy dotację z MKiSz na wystawienie dramatu współczesnego. Spektakl był grany w języku – umówmy się, że kaszubskim – bo przecież nie sposób nauczyć wszystkich wykonaw-ców perfekcyjnego posługiwania się tym językiem. Nie odstawało to zbytnio od języka orygina-łu Sędzickiego, który sam określił go jako kościersko-kościelny. Nie pomnę ile dokładnie zagra-liśmy spektakli, ale mogę powiedzieć, że przy posusze kaszubszczyzny w teatrach, spodziewa-łem się większego zainteresowania wśród Kaszubów.
W tym miejscu dochodzimy do zasadniczego problemu i pytania: czy teatr regionalny, kaszub-ski jest potrzebny, czy może się rozwijać i przetrwać?
Czy jest potrzebny? Z pewnością tak, tylko czy wszystkim? Z punktu widzenia rozwoju kultu-ry i języka jest na pewno potrzebny, ale – jak mówiłem na wstępie o Teatrze przez wielkie T – czy jest potrzebny temu drugiemu, oprócz aktorów, składnikowi tego zdarzenia, jakim jest Teatr, czyli widowni. Jak napisał p. Brunon Ceszke: Akcja przejrzysta - wesoła lub smutna, bohater - charakterem jednoznaczny - dobry lub zły. Publiczność powinna śmiać się do rozpuku, lub ocie-rać łzy w poczuciu litości dla bohatera. To nie były i nie są wymagania tylko kaszubskiej wi-downi, są to wymagania większej części widzów teatralnych w ogóle. Jeżeli dodamy do tego spadek zainteresowania teatrem od momentu upowszechnienia się telewizji z wielością rozma-itych filmów z całego świata, seriali i sitcomów na kilkudziesięciu kanałach, to tak naprawdę pozostaje tylko ta przysłowiowa garstecka tych, którzy wykazują w dalszym ciągu chęć pójścia do teatru. Telewizja ze swoimi produkcjami wyrządza wielką krzywdę społeczeństwu, bo wypa-cza mu gusty i percepcję poprzez kształtowanie nowego rodzaju kultury masowej wzorowanej przede wszystkim na amerykańskiej kiczowatej kulturze masowej, a wszystko to w imię nowego bożka, jakim jest oglądalność. Dołączywszy do tego coraz mniejszy zakres lektur obowiązko-wych w naszych szkołach, co powoduje, że młodzi ludzie są coraz mniej, albo i wcale oczytani, dojdzie w niedługim czasie do tego, że będziemy mieli w kraju społeczeństwo całkowicie uza-leżnione od telewizji, Internetu, gier komputerowych i MP 3, nie będące w stanie myśleć samo-dzielnie i, co najgorsze, bez świadomości i znajomości swoich korzeni w najbliższym, dalszym, europejskim i ogólnym otoczeniu. Już obserwuje się, że młoda widownia wybiera spektakle, które w swej formie są zbliżone do tego, co pokazuje MTV lub do gier komputerowych, a nie interesują jej przedstawienia oparte o dramaturgię antyczną, klasyczną itd. Wyjścia do teatru ze szkół na tzw. lektury cieszą się oczywiście powodzeniem, ale dlatego, że zawsze może udać się urwać, ale nie dlatego, że w bezpośrednim kontakcie z aktorem można głębiej i prawie że nama-calnie poznać korzenie naszej kultury i problemy oraz dramaty ludzkie na przestrzeni wieków.
Jednym słowem: boję się o przyszłość teatru w ogóle, a w tym także o przyszłość teatru ka-szubskiego, regionalnego, który przecież nie jest profesjonalny i tylko dzięki uporowi, zamiło-waniu, poświęceniu i oddaniu tych ludzi, którzy go jeszcze od czasu do czasu uprawiają, istnieje i czasem działa. Nie należy też zapominać o stałym dopływie nowych kaszubskich sztuk teatral-nych. Nie wiem czy jest to brak kaszubskich dramatopisarzy, czy też sposób myślenia ludzi pi-szących po kaszubsku: skoro nie mam pewności, że zostanie to wystawione, a tym samym obej-rzane, to czy warto pisać?
Nie chciałbym aby ta pesymistyczna i kasandryczna wizja wysnuta przeze mnie na koniec zniechęciła kogokolwiek od podejmowania kroków i prób ratowania i kontynuowania działalno-ści regionalnych, kaszubskich teatrów amatorskich. Jednak dopóki nie zmieni się nasze czyli społeczeństwa – potencjalnych widzów – myślenie o teatrze i potrzeby w odniesieniu do niego; dopóki nie zmieni się stosunek władz wszystkich szczebli do spraw kultury; dopóki nie będzie jasnej, klarownej perspektywicznej polityki kulturalnej w naszym kraju, dopóty będziemy się borykać z tymi problemami. Dopóty będziemy rozdarci pomiędzy pragnieniami, marzeniami, chęciami i zapałem a rzeczywistością nieraz brutalną, bo na pewno trudną i nieprzyjazną.

Zbigniew Jankowski"

Strona do wydruku Poleć tę stronę (e-mail)
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002