Wiadomości - Kultura - Słupsk – najważniejsza z (wielko)pomorskich stolic?
Losowe zdjęcie
Msza osobistości 3
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Kultura : Słupsk – najważniejsza z (wielko)pomorskich stolic?
Wysłane przez: Redakcja_nk dnia 16.10.2011 14:35:59 (1772 odsłon)
Kultura

Redakcja Naszych Kaszub miała przyjemność uczestniczyć w drugim dniu III Międzynarodowej Konferencji Wielkie Pomorze, która odbywała się w Słupsku od 12 do 14 października. Pierwszy referent, prof. Józef Borzyszkowski, nazwał Słupsk najważniejszą, może, stolicą z wielu stolic Wielkiego Pomorza, stąd tytuł relacji.

Sztuka kościelna, kurtuazja heraldyczna oraz przedchrześcijańskie obiekty sacrum
Konferencja została podzielona na trzy części, z których każdą prowadziła inna osoba. W części pierwszej –prowadzonej przez dr Adelę Kuik-Kalinowską – usłyszeliśmy trzy referaty.

Wykład 1: Józef Borzyszkowski Parafia a sztuka na Pomorzu
Prof. Borzyszkowski rozpoczął od zdefiniowania pojęć użytych w tytule swojego referatu: parafia i sztuka. Uprzedził, że będzie mówił o sztuce na „Wielkim Pomorzu w wydaniu przedwojenym”. W swoim wystąpieniu, które z powodu ograniczeń czasowych – prelegenci mogli przemawiać tylko przez 20 minut – było tylko niewielką częścią przygotowanego przez niego bardzo obszernego tekstu (który tak jak pozostałe przedstawione na konferencji referaty zostanie zamieszczony w pokonferencyjnej publikacji), skupił się na diecezji chełmińskiej. Podstawową tezę jego słupskiej mowy, moim zdaniem, można by streścić w następujący sposób: na to, jak się rozwijała sztuka kościelna w diecezji chełmińskiej i jaki był stosunek proboszczów do zabytków zastanych w obejmowanych przez nich parafiach, decydujący wpływ miała ich formacja seminaryjna. Prelegent skupił się zatem na owej formacji, a konkretnie na tym, dzięki komu przyszli księża studiujący w pelplińskim seminarium zdobywali wiedzę o historii sztuki. Słuchacze dowiedzieli się, że w Pelplinie historia sztuki jako przedmiot nauczania została wprowadzona już w roku 1926. Następnie prof. Borzyszkowski przywołał nazwiska kolejnych wykładowców.
Rozpoczął od opowieści o ks. Makowskim, jego życiu i dziele, m.in. o tym, że ów rozpoczął opracowywanie zabytków pelplińskich i jest autorem bardzo ważnej książki Sztuka na Pomorzu, jej dzieje i zabytki, wydanej w Toruniu w 1932 r. Wśród wykładowców wymienił jeszcze ks. Antoniego Lietke (ur. w Chwaszczynie), autora Historii sztuki kościelnej w zarysie (Poznań 1961), który uratował od zniszczenia Biblię Gutenberga (i napisał o niej książkę), jego wychowanka i następcę ks. Janusza Stanisława Pasierba (autora m.in. kilkakrotnie wznawianej pracy Ochrona zabytków sztuki kościelnej) oraz ks. Romana Ciecholewskiego, twórcę Muzeum Diecezjalnego w Pelplinie.
Poza wiedzą o sztuce i metodach jej ochrony, zdaniem prof. Borzyszkowskiego, ważny dla podemowania przez proboszczów działań chroniących sztukę kościelną jest przykład mecenatu biskupów. Tu prelegent wspomniał m.in. o bp. Stanisławie Okoniewskim, dzięki któremu w Pelplinie powstały dzieła sztuki, oraz ks. Jana Fethke, z którego inspiracji powstały kościół i kalwaria w Wielu.
Sporą część swojego wystąpienia prelegent poświęcił archiwom kościelnym i nie zawsze właściwemu stosunkowi do nich przedwojennych i powojennych proboszczów. Na koniec Profesor wspomniał o Janie Karnowskim, przypominając jego zdanie o wielewskich dziełach sztuki (wykonanych zgodnie z zasadami szkoły monachijskiej, bez jakiegokolwiek lokalnego akcentu) i jego apel o stworzenie teatru religijnego – apel poety prelegent skierował do Daniela Kalinowskiego, współorganizatora konferencji, ale także człowieka teatru.
Wykład 2: Bronisław Nowak Motywy heraldyczne i ich symbolika w herbach pomorskich
Drugie wystąpienie było tak interesujące, że... niewiele jestem w stanie o nim napisać, zafascynowana tematem i sposobem jego przedstawiania, zapomniałam bowiem o robieniu notatek. Na szczęście cały referat i bogaty materiał ilustracyjny prezentowany na ekranie w Sali Rycerskiej, w której odbywała się konferencja, będzie dostępny w pokonferencyjnej książce. Do czwartku heraldyka wydawała mi się nie najbardziej interesującą dziedziną wiedzy, ale pasja, z jaką dr Nowak mówił o niej, w odniesieniu do pomorskich herbów, zachęciłaby do jej studiowania chyba każdego słuchacza jego wykładu. Dr Nowak, który „w cywilu” jest też animatorem ruchu rycerskiego w Słupsku, opowiadał o elementach heraldyki pomorskiej, skupiając się przede wszystkim na figurach odzwierzęcych. Z czterech wymienionych: gryf, rybogryf (ryba gryf?), wilk i jeleń, zdążył nam przedstawić tylko dwie pierwsze, bogato ilustrując ciekawą opowieść pięknymi fotografiami wielobarwnych herbów (znajdujących się w obiektach na całym Pomorzu, czyli także na terenie Niemiec). Referent zapoznał słuchaczy z niektórymi zasadami heraldycznymi, dotyczącymi m.in. barw użytych w herbach czy pozycji zajmowanych na tarczach herbowych przez poszczególne ich elementy. Omówił ważne w heraldyce pojęcie „kurtuazja heraldyczna”, dowiedzieliśmy się o istnieniu „figur wybitnych (zaszczytnych)” i o składaniu im hołdu przez figury mniej znaczące. Dr Nowak poświęcił uwagę także herbowi Słupska, m.in. przypomniał tezę Lelewela, że gryf z herbu tego miasta to rybogryf... [Znawców heraldyki przepraszam za błędne sformułowania, którymi być może została „ubogacona” moja relacja, ale jestem początkującą adeptką ich branży].
Wykład 3: Rafał Fołtyn Sztuka przedchrześcijańskiego Pomorza i Połabia na przykładach świątyń i obiektów sacrum
„Duch dawnej Słowiańszczyzny nie zaginął i czeka na odkrycie przez dzisiejszych Słowian bałtyckich” – tak zakończył swój referat słupski historyk i kurator prezentowanej w ubiegłym roku w Muzeum Pomorza Środkowego wystawy „Życie dawnych Słowian i innych ludów pomorskich” Rafał Fołtyn. Zanim wypowiedział te znamienne słowa, z konieczności w dużym skrócie omówił ciekawy i mało mi, niestety, znany temat. Opowiadał o gajach i dąbrowach, które dla naszych przodków stanowiły miejsca święte, i o kącinach (bożnicach), które z czasem budowano bogom – jako ich ziemskie siedziby. O pięknie tych ostatnich miejsc sacrum, bogactwie ich wystroju, zdobnictwie, o stojących w nich posągach wiemy tylko dzięki chrześcijańskim kronikarzom, którzy (mimo że to były obiekty kultu pogan, czyli tych, których trzeba było nawracać na „prawdziwą wiarę”) w swoich pismach zachwycali się wysokim poziomem kunsztu twórców budynków i rzeźb. Dzięki zatem opisom, jakie sporządzili m.in. Thietmar, Saxo Gramatyk i Helmhold (kolejność, w jakiej wymieniam te nazwiska, jest przypadkowa), Fołtyn mógł nam zobrazować – przede wszystkim słowami – jak wyglądały bożnica w Rodogoszczy, kącina w Arkonie na Rugii czy świątynie Rujewita i Rajewita (w Wołogoszczy), jak piękny był złoty posąg Swarożyca (umieszczony w łożu zasłanym purpurą), jak wyglądał Swantewit, a jak Trygław. Referent opowiedział także m.in. o kamieniach sakralnych i figurkach kultowych, zachęcając do ich obejrzenia w publikacji, w której znajdzie się i pełny tekst jego referatu i ikonografia.

Funeralia, wielonarodowa mozaika i muzyka na Kaszubach
Część drugą słupskiego seminarium o kulturze i sztuce Wielkiego Pomorza prowadziła prof. Jowita Kęcińska-Kaczmarek

Wykład 4: Anna Brochocka Zabytki funeralne w Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku
I to wystąpienie, mimo że dotyczące z pozoru mało atrakcyjnego tematu, było fascynujące – dzięki zaangażowaniu, z jakim o swojej pracy opowiadała prelegentka. Wykład był bogato ilustrowany fotografiami omawianych zabytków prezentowanymi na ekranie. Anna Brochocka wspominała ekspozycję zabytkowych funeraliów udostępnioną publiczności w Muzeum Pomorza Środkowego na przełomie ubiegłego i obecnego roku, wystawa była zatytułowana „Die Blume ist verwelckt / Zwiądł już kwiat” (referentka była jej komisarzem, autorką scenariusza i aranżacji, przygotowała także katalog dostępny w MPŚ). To właśnie przy okazji przygotowywania tej ekspozycji opracowano i skatalogowano (oraz zakonserwowano) zabytki funeralne gromadzone w muzeum już od dawna, część z nich pochodziła ze zbiorów przedwojennego słupskiego Heimatmuseum, pozostałe pozyskano z innych źródeł, m.in. w latach 60. XX wieku z opuszczonych świątyń. Obiekty, które pokazywała nam na ekranie i o których mówiła prelegentka, to m.in. nagrobki, epitafia, stroje trumienne i biżuteria.
Wykład 5: Izabella Stelmasiak Aksjologiczny potencjał literatury narodowej na wielokulturowym Pomorzu – perspektywa pedagogiczna
Zrelacjonowanie tego referatu jest bardzo trudne, co najmniej z dwóch powodów: po pierwsze, każde wypowiedziane przez prelegentkę zdanie było niezwykle ważne, co powoduje, że streszczenie byłoby uproszczeniem, strywializowaniem głębokich myśli, które formułowała autorka, po drugie, jej wystąpienie było wyłącznie werbalne, pozbawione jakiejkolwiek ilustracji, obrazu, który pozwalałby słuchaczowi choć na chwilę odpocząć od potoku mądrych, ważnych słów, stać się widzem – uruchomić inny kanał odbiorczy niż słuchowy. Zatem ograniczę się do wymienienia kilkunastu haseł (wyrwanych z kontekstu, za co autorkę bardzo przepraszam), które udało mi się zanotować, i odeślę czytelników tej relacji do artykułu p. Stelmasiak w publikacji pokonferencyjnej, bo dopiero czytając to, co mówiła, jest się w stanie dostrzec wagę jej spostrzeżeń.
Referentka mówiła m.in. o obowiązku przekazywania wiedzy o wieloetniczności Pomorza, o dostrzeganiu przez Greków piękna różnic kulturowych, postulując ich naśladowanie, wspomniała, że depozytariuszem owych różnic jest rodzina (i o tym, że obecnie transmisja przekazu kulturowego z domu jest zaburzona). Nazwała główną kategorię, jaką jej zdaniem posługuje się współczesna młodzież – ma to być kategoria dobrowolności. Mówiła o ważnych na Pomorzu pojęciach: pogranicze, wielonarodowa mozaika, tożsamość hybrydalna. Postulowała polifoniczność kultury. Wymieniła najważniejsze jej zdaniem wartości, o których zinterioryzowanie przez wychowanków powinien się starać pedagog, jedyną z tych wartości, którą zanotowałam, jest tolerancja. Przypominała o tym, że osobowość kształtuje się na obszarze granicy ja – inni, przypominała o postawie otwarcia na drugiego człowieka. Cytowała Michała Bachtina i współczesnych polskich pedagogów i psychologów.
Podczas dyskusji toczącej się po konferencji jeden ze słuchaczy zapytał p. Stelmasiak, do kogo adresuje swoje postulaty, odpowiadając mu na to pytanie, powiedziała m.in., że sama opracowuje program nauczania (a może wychowania), który będzie je uwzględniał.
Poniżej, w komentarzu, dyskusję z tezami postawionymi przez prelegentkę podejmuje, po ich krótkim omówieniu, S. Geppert (który razem z redakcją ncsb uczestniczył w słupskiej konferencji).
Wykład 6: Witosława Frankowska Literatura kaszubsko-pomorska jako źródło inspiracji muzycznej
Ostatnim referatem w tej części miało być wystąpienie o teatrze lokalnym na środkowym Pomorzu, ale ponieważ prelegentka nie dotarła do Słupska, poproszono o zabranie głosu muzyka i muzykologa Witosłowę Frankowską.
Referentka świetnie wykorzystała czas, jaki miała do dyspozycji, jej wykład był klarowny, spójny i dobrze skomponowany. Ponadto jako że dotyczył muzyki, była w nim też ilustracja muzyczna – uczestnicy konferencji mogli posłuchać dwóch utworów: pieśni „Teskniączka”, skomponowanej przez Wacława Kirkowskiego do wiersza Jana Karnowskiego, i Psalmu 128, najstarszego utworu (a właściwie tłumaczenia) w języku kaszubskim (słowięskim), do którego muzykę napisała Frankowska. Prelegentka w dużym skrócie, ale wyczerpująco przedstawiła zagadnienie stanowiące temat jej wystąpienia. Nie będę tu streszczać jej wypowiedzi, mając nadzieję, że autorka zechce opublikować swój artykuł w naszym portalu.

Przywracanie tradycji i ciągłość zmienności
W ostatniej, trzeciej części konferencji w roli prowadzącego wystąpił prof. Daniel Kalinowski.

Wykład 7: Jowita Kęcińska-Kaczmarek Tradycja i inspiracje w widowiskach folklorystycznych na Krajnie
Mówczyni bardzo ciepło opowiadała nam o swoich ziomkach, o gwarze krajeńskiej, o Wielkim Buczku, w którym mieszka, i działającym w nim zespole folklorystycznym „Krajniacy” (przez nią prowadzonym, co wiem skądinąd). Dowiedzieliśmy się, że głównym źródłem inspiracji do tworzenia przez „Krajniaków” widowisk folklorystycznych jest pamięć ich najstarszych członków oraz interakcje i rozmowy prowadzone podczas prób. Okazało się, że niewiele jest już osób posługujących się na co dzień gwarą krajniacką, że dla najmłodszych członków grupy jest to zupełnie nowy język, którego trzeba się uczyć od podstaw. Bardzo ciekawe były rozważania prelegentki o powstawaniu krajniackich strojów, o ich barwach i znajdujących się na ubiorach haftach. Mogliśmy zobaczyć piękne zdjęcia, na których można było podziwiać błękitno-białe (z plamami czerni) stroje członków grupy.
Wykład 8: Cezary Obracht-Prondzyński Kultura pomorska czy pomorskie kultury? Między sąsiedztwem a zderzeniem kultur na pograniczu
Profesor, jak zawsze, mówił dużo, ciekawie i ze swadą. Jego wystąpienie polegało w większym stopniu na zadawaniu pytań, które mogłyby zainicjować planowaną na koniec dyskusję, niż na formułowaniu twierdzeń. Rozpoczął od nieco zmienionego pytania tytułowego: czy można mówić o kulturze Pomorza, czy o pomorskiej kulturze, a może kulturach? A może raczej należałoby mówić o kulturach na Pomorzu? Czy istnieje wspólnota pomorska? Czy raczej ciąg, konglomerat, archipelag wysp, konfiguracja wysp, półwyspów, enklaw, regionów przejściowych – czy jest coś, co łączy, coś wspólnego, czy można mówić raczej o podtrzymywanych i legitymizowanych różnicach? Czy istnieje jakiś wyróżnik tej kultury, tych kultur? Może tym wyróżnikiem pomorskości mogłaby być ciągłość zmienności kulturowej?
W tej części jego wypowiedzi, w której więcej niż pytań było zdań twierdzących, pojawiły się następujące pojęcia (twórczo rozwijane i pasjonująco omawiane przez mówcę): wielojęzyczność, wielokulturowość, wieloestetyczność, palimpsest, sąsiedztwo kultur, Pomorze jako region pobudzony/przebudzony kulturowo.
Na koniec prelegent sformułował kilka zdań, które można by uznać za wnioski a może nawet tezy: Jeśli cechą zasadniczą Pomorza jest wewnętrzne zróżnicowanie, to trzeba zarządzać wiedzą międzykulturową. Do tej pory na Pomorzu nie prowadziło się edukacji międzykulturowej, może dlatego zamiast dialogu mamy archipelagi, wyspy... Profesor postulował unikanie lokalnego egocentryzmu, nawoływał do wolnych od uprzedzeń spotkań różnych kultur. Zatem ukształtowanie się kultury Pomorza zdaniem prelegenta mogłoby nastąpić (jeśli dobrze zrozumiałam jego słowa) pomiędzy lokalnym egocentryzmem a większościową dominacją.

Z ponadpółgodzinnej dyskusji najbardziej utkwiła mi w pamięci krótka wypowiedź młodego człowieka, chyba studenta Akademii Pomorskiej, który mówił o tym, że jeden z jego wykładowców, człowiek mający niewiele więcej niż 30 lat, zwierzył się studentom, że w kontakcie z nimi czuje się jak dinozaur. O tym, czy młodzież mówi obecnie innym językiem niż przedstawiciele pokolenia średniego i najstarszego, i o tym, czy możliwy jest dialog międzypokoleniowy, rozmawialiśmy potem w kuluarach. Ale to jest już chyba temat na kolejną konferencję.

Strona do wydruku Poleć tę stronę (e-mail)
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002