"Na filmie widać, jak zwierzę się szamocze, usiłując się wydostać. Pracownicy rzeźni zamknęli nad nim klapę oparzarki, mówiąc: "To się zdarza". "Zwierzę ginęło w potwornych męczarniach, tj. w skutek utonięcia w wodzie, oparzeń i urazów mechanicznych zadanych elementami wirującego urządzenia" - taką opinię biegłego lekarza weterynarii odczytano wczoraj oskarżonym rzeźnikom z dwóch rzeźni."
Dziś przed sądem rejonowym w Pucku rozpoczął się pierwszy w Polsce proces o łamanie przepisów dotyczących humanitarnego uboju zwierząt. Oskarżeni są pracownicy rzeźni w Żelistrzewie i w Bobrowiczkach k. Sławna. Sprawa została nagłośniona dzięki opublikowaniu filmu nakręconego przez organizację Animals w kilku pomorskich rzeźniach.
Jak podaje Gazeta Wyborcza (http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34308,2510122.html), b. powiatowa lekarz weterynarii oświadczyła, że film jest manipulacją, a w podległych jej rzeźniach nigdy nie dochodziło do znęcania się nad zwierzętami. Zeznawał też weterynarz, który feralnego dnia miał kontrolować ubój w Żelistrzewie. Oświadczył, że film jest zainscenizowany i nie przedstawia prawdziwego zdarzenia. Przyznał jednak, że mógł być nieobecny podczas uboju, bo miał tak wiele obowiązków, że wymagałoby to bycia w kilku miejscach jednocześnie. Weterynarze - jak podaje Wyborcza - uniknęli oskarżenia dzięki luce prawnej.
Z zasłyszanych przeze mnie informacji, weterynarz nadzorujący ubój otrzymuje ok. 5 złotych od skontrolowanej sztuki, co miesięcznie daje zarobek liczony w grubych tysiącach złotych, trudno więc się dziwić, że weterynarze nie chcą piłować gałęzi na której siedzą.
Pozostaje jednak pytanie o etykę - zarówno etykę zawodową weterynarzy, jak i zwykłą moralność pracowników rzeźni. Trudno kwestionować zasadność żywienia się zwierzętami, ale czowiek, będąc istotą świadomą i myślącą, nie powinien zadawać zwierzętom cierpień większych niż jest to konieczne. Dla wszystkich Europejczyków powinno to jednoznacznie wynikać z zasad humanizmu, ponadto dla osób wierzących jest to obraza Stwórcy, który dał ludziom zwierzęta we władanie. Robienie sobie zabawy z topienia świni w oparzarce jest moralnie obrzydliwe.
Takie zdarzenia nie przynoszą chluby Kaszubom.