Wiadomości - Aktualności - Tusks schwieriger Großvater
Losowe zdjęcie
Kaszubi na Giewoncie 6
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Aktualności : Tusks schwieriger Großvater
Wysłane przez: tczewianin dnia 19.10.2005 8:40:00 (2893 odsłon)

Frankfurter Allgemeine Zeitung: "Mój dziadek był polskim kolejarzem, Gestapo aresztowało go zaraz na początku wojny". Donald Tusk kandydat na prezydenta prawicowoliberalnej Platformy Obywatelskiej wypowiedział to zdanie zaraz na początku swojego pierwszego spotu wyborczego w telewizji, aby raz na zawsze dać do zrozumienia wyborcom: Na Tusku można polegać.

Także gdy kandydat w przeciwieństwie do swojego narodowokonserwatywnego konkurenta Lecha Kaczńskiego szukał przyjacielskiego zbliżenia z Niemcami, miało to oznaczać że nie jest to człowiek bez charakteru. Podczas wystąpień wyborczych Tusk nie marnował żadnej okazji aby podkreślić, że jego bliscy tak jak większośc rodzin w Polsce cierpiała w wyniku zniewolenia i akcji przemocy okupanta niemieckiego. Obaj dziadkowie zostali osadzenie w obozach koncentracyjnych, jeden w Stutthoffie koło Gdańska a drugi w Neuengamme niedaleko Hamburga.

Cios w koncepcję kampanii wyborczej

W piątek telewizja polska zadała cios koncepcji kampanii wyborczej Tuska: przeprowadzone poszukiwania w niemieckim arhiwum wojskowym wykazały że dziadek kandydata Józef Tusk, urodzony w Gdańsku w roku 1907, był nie tylko aresztowany przez Gestapo ale także w sierpniu 1944 roku wcielony do Wehrmachtu. Było to prawdziwe trzęsienie ziemi dla sztabu wyborczego Tuska, gdyż w Polsce gdzie w wyniku wydarzeń wojennych i eksterminacyjnej polityki okupantów niemieckiego i radzieckiego kraj stracił 18 procent swoich obywateli historie te są bliższe ludziom niż gdzie indziej. Powołanie do Wehrmachtu jest w tym więc w tym wypadku postrzegane jako plama na honorze. Jednocześnie przeciwnik Tuska Kaczyński który także podczas kampanii wyborczej powoływał się na swoją rodzinę, skutecznie wykorzystał fakt iż jego ojciec był ranny podczas legendarnego Powstania Warszawskiego w 1944 roku.

"Chwila próby"

Sprawa jest dla Tuska tym nieprzyjemniejsza że zareagował bardzo stanowczo i gwałtownie przystępując do obrony zaraz po tym jak kilka dni wcześniej szef kampanii wyborczej Kaczyńskiego ujawnił pierwsze niepotwierdzone jeszcze informacje dotyczące dziadka Józefa. Tuska zażądał oficjanlych przeprosin które to otrzymał. Szef kampanii wyborczej Kaczyńskiego został zwolniony i wydalny z szeregów partii. Gdy w piątek Tusk dowiedział się o wynikach dochodzenia powiedział: "Jest to dla mnie chwila próby". W domu jego dziadek nigdy o tym nie opowiadał.

Przypadek dziadka Tuska porusza traumatyczne punkty polskiej pamięci. Losy Polaków którzy jak gdańska rodzina Tusków żyli na ziemiach które po wkroczeniu wojsk niemieckich we wrześniu 1939 roku, zostały włączone do Rzeszy podczas wojny były szczególnie dramatyczne.

Przymusowa germanizacja w III Rzeszy

Na przyłączonych terytoriach Warthenland (Kraj Warty) i Reichsgau Danzig-Westpreussen (Okręg Gdańsk-Prusy Zachodnie) niemieckie władze okupacyjne albo przesiedlały Polaków do Generalnej Guberni która wg. pomysłów nazistów miała być rodzajem "niewolniczej prowincji" zarządzanej z Krakowa albo też poddawano poddawały ich silnej polityce germanizacyjnej. Wciągnięto wówczas na tak zwaną "Deutsche Volksliste" około trzech milionów Polaków którzy mieli ulec przymusowemu zniemczeniu. Skutkiem tego prawie wszyscy zdolni do służby wojskowej mężczyżni z tych rodzin, miedzy innymi jak się dziś okazuje także dziadek Donalda Tuska musieli wyruszyć z Wehrmachtem na front. Na początku roku 1944 pobór był tak intensywny że znacząco więcej Polaków nosiło niemieckie mundury niż liczyły polskie oddziały po stronie alianckiej, bowiem możliwości uniknięcia służby nie było praktycznie żadnych.

Patriotyczna niepoprawność?

Tezę że dziadek Tuska "ochotniczo" wstąpił do Wehrmachtu jak to przedstawił były współpracownik Kaczyńskiego, znawcy problematyki jak historyk profersor Włodzimierz Bartodziej uważają za bezsensowną. Jednak do dziś utrzymuje się w społeczeńsktie polskim uporczywy przesąd o patriotycznej niepoprawności ludzi którzy znależli się na "Volksliście".

Badania historyczne jednak już od dawna obalają te zastrzeżenia i zarzuty. To że polscy żołnierze w szergach Wehrmachtu starali się wykorzystać każdą nadarzającą sie okazje aby "zbiec" do odziałów alianckich jest udokumentowane w dziesiątkach tysięcy przypadków. Drogą tą poszedł oczywiście i Józef Tusk. Po uwięzieniu w obozach koncentracyjnych min. w Neuengamme, gdzie co drugi umieral z wygłodzenia, w wyniku złego traktowania czy doświadczeń z gazami bojowymi lub przez zarażenie grużlicą otrzymał tam w sierpniu 1944 roku decyzję o powołaniu do wojska.

Jednak już w listopadzie 1944 roku zaledwie trzy miesiące po powołaniu do oddziału grenadierów w okolicach Akwizgranu pojawia się on w aktach "Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie" które w tym czasie wspólnie z alianckimi wojskami inwazyjnymi posuwały się z Normandii w kierunku Niemiec. W jaki sposób on tam trafił, czy to w wyniku wzięcia do niewoli czy też dezercji z własnego oddziału akta nie zdradzają, tak jak nieznane pozostają jego dalsze losy wojenne.

Prawdopodonie jednak brał on udział w walkach na północy Niemiec i zajęciu Bremenhaven przez pirewszą dywizję pancerna pod dowództwem generała Maczka, a może wraz z brygadą spadachronową generała Sosabowskiego uczestniczył w nieszczęśliwym lądowaniu pod Arnhem. Do tego że jak mówi wnuk Donald Tusk dziadek nigdy o tym nie opowiadał są poważne podstawy. W latach powojennych każdy kto znalazł się na volksliście był narażony na represje. Natomiast służba w Wehrmachcie (nawet przymusowa przyp. tłumacza) była okolocznością obciążającą. Także walka w polskich formacja wojskowych na zachodzie była z punktu widzenia władz komunistycznych przejawem niepoprawnośći.

Konrad Schuller, Warszawa
Frankfurter Allgemeine Zeitung 17.10.2005
tłum. maaris



„Mein Großvater war polnischer Eisenbahner, die Gestapo verhaftete ihn zu Beginn des Krieges.” Donald Tusk, der Präsidentschaftskandidat der rechtsliberalen polnischen Bürgerplattform, hat diesen Satz gleich zu Beginn seines ersten Fernsehspots gesprochen, um den Wählern eines ein für allemal klarzumachen: Auf einen Tusk ist Verlaß.

Auch wenn der Kandidat im Gegensatz zu seinem nationalkonservativen Konkurrenten Lech Kaczynski freundliche Nähe zu Deutschland sucht, sollte damit gesagt werden, ist er kein Mann ohne Rückgrat. In Wahlveröffentlichungen ließ Tusk keine Gelegenheit aus, zu betonen, daß auch die Seinen, wie fast jede Familie in Polen, im Weltkrieg unter deutschen Mord- und Versklavungsaktionen zu leiden hatten. Beide Großväter hätten in deutschen Konzentrationslagern - der eine in Stutthof bei Danzig, der andere in Neuengamme bei Hamburg - eingesessen.

Schlag für das Wahlkampfkonzept

Am Freitag nun hat das polnische Fernsehen Tusks Wahlkampfkonzept einen Schlag versetzt: Eine Recherche im deutschen Militärarchiv ergab, daß sein Großvater Jozef Tusk, geboren in Danzig im Jahre 1907, nicht nur von der Gestapo verhaftet, sondern im August 1944 auch in die Wehrmacht eingezogen wurde. Für Tusks Kampagne ist die Nachricht ein mittleres Beben, denn in Polen, das durch das Kriegsgeschehen, vor allem aber durch die Mordaktionen der deutschen und sowjetischen Besatzer, 18 Prozent seiner Bürger verlor, ist die Geschichte viel näher als in anderen Ländern.

Eine Einberufung zur Wehrmacht ist vor diesem Hintergrund ein schlimmer Makel. Hinzu kommt, daß Tusks Widersacher Kaczynski sich im Wahlkampf ebenfalls auf die Familie beruft und mit der Verwundung seines Vaters im legendären Warschauer Aufstand 1944 erfolgreich punkten kann.

„Ein Augenblick der Prüfung”

Die Angelegenheit ist für Tusk um so unangenehmer, weil er sich heftig zur Wehr gesetzt hat, als Kaczynskis Wahlkampfchef einige Tage zuvor erste, noch unbelegte Gerüchte über Großvater Jozef verbreitet hatte. Er hatte eine förmliche Entschuldigung gefordert und erhalten, Kaczynskis Wahlkampfchef wurde entlassen und aus der Partei ausgeschlossen. Als Tusk am Freitag von den Enthüllungen erfuhr, sagte er: „Für mich ist das ein Augenblick der Prüfung.” Sein Großvater habe zu Hause nie davon erzählt.

Das Schicksal des Großvaters Tusks rührt an traumatische Punkte der polnischen Erinnerung. Das Los der Polen, die wie die Danziger Familie Tusk in solchen Gebieten lebten, die das Reich nach dem Einmarsch der deutschen Truppen im September 1939 annektierte, war während des Kriegs besonders dramatisch.

Zwangsgermanisierung im „Dritten Reich”

In den angegliederten Territorien „Wartheland” und „Reichsgau Danzig-Westpreußen” vertrieb die deutsche Besatzungsmacht die polnischen Bewohner entweder in das „Generalgouvernement” - nach dem Konzept der Nazis eine Art von Krakau aus verwalteter restpolnischer Sklavenprovinz -, oder sie unterwarf sie einer massiven Eindeutschungspolitik. Insgesamt sind damals etwa drei Millionen Polen über die sogenannte „Deutsche Volksliste” auf den Weg der Zwangsgermanisierung gebracht worden.

Die Folge war, daß fast alle wehrfähigen Männer dieser Familien, unter anderen, wie sich jetzt zeigt, Großvater Tusk, mit der Wehrmacht an die Front mußten. Zu Beginn des Jahres 1944 war die Aushebung so intensiv, daß deutlich mehr Polen in deutschen Uniformen dienten als in den alliierten polnischen Exilstreitkräften. Möglichkeiten zum Ausweichen gab es kaum.

Patriotische Unzuverlässigkeit?

Daß Tusk, wie Kaczynskis einstiger Wahlkampfchef suggeriert hatte, „freiwillig” zur Wehrmacht gegangen sei, halten Fachleute wie der Historiker Wlodzimierz Borodziej allerdings für Unsinn. Doch hält sich bis heute in der polnischen Gesellschaft ein zähes Vorurteil über die patriotische Unzuverlässigkeit der Leute, die auf der „Volksliste” standen.

Die historische Forschung hat diese Vorbehalte jedoch längst widerlegt. Daß die polnischen Wehrmachtssoldaten jede Gelegenheit wahrnahmen, zu den Alliierten überzulaufen, ist in Zehntausenden von Fällen dokumentiert. Auch Jozef Tusk ist offenbar diesen Weg gegangen. Nach einer Haftzeit in deutschen Konzentrationslagern, unter anderem in Neuengamme, wo jeder zweite Insasse an Mißhandlung, Unterernährung oder an Experimenten mit Giftgas und Tuberkuloseerregern starb, erreichte ihn im August 1944 der Einberufungsbefehl.

Wer auf der „Volksliste” gestanden hatte, war Repressionen ausgesetzt

Schon im November 1944, nur drei Monate nach seiner Einberufung zu einer Grenadiereinheit im Raum von Aachen, taucht er jedoch in den Akten der „Polnischen Streitkräfte im Westen” auf, die damals mit den alliierten Invasionstruppen von der Normandie Richtung Deutschland vorrückten. Wie er dorthin gelangte, ob durch Gefangennahme oder durch Desertion aus seiner Einheit, verraten die Akten nicht, und auch sein weiteres Kriegsschicksal ist unbekannt.

Wahrscheinlich hat er jedoch in der ersten polnischen Panzerdivision unter General Maczek den Vorstoß nach Norddeutschland und den Fall Bremerhavens miterlebt, vielleicht hat er auch mit der Fallschirmbrigade Brigadegeneral Sosabowskis das unglückliche Landeunternehmen an der Brücke von Arnheim mitgemacht. Dafür, daß er von alldem zu Hause, wie Enkel Donald sagt, nie etwas erzählt hat, gab es gute Gründe: In den Nachkriegsjahren war Repressionen ausgesetzt, wer auf der „Volksliste” gestanden hatte - Dienst in der Wehrmacht war dabei ein erschwerender Umstand. Und auch der Kampf auf seiten der polnischen Exilstreitkräfte im Westen war aus Sicht der kommunistischen Machthaber ein Beweis von Unzuverlässigkeit.

Von Konrad Schuller, Warschau
Text: F.A.Z., 17.10.2005
Quelle: "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Strona do wydruku Poleć tę stronę (e-mail)
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002