Ankiety
Losowe zdjęcie
Jamno - Pomysk - budynek polski
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Czy Kaszubi powinni walczyć o przyznanie statusu mniejszości etnicznej?
Zakończona 12.2.2012 23:59
Tak 59 % 59 % (98)
Nie 32 % 32 % (54)
Nie interesuje mnie to 6 % 6 % (11)
Inne - napisz w komentarzu 1 % 1 % (3)
Głosów: 166
Głosujących: 166

Komentarze wyrażają poglądy ich autorów. Administrator serwisu nie odpowiada za treści w nich zawarte.

Wysłane przez: Wątek
Jark
Wysłano:: 13.2.2012 9:45  Zaktualizowany: 13.2.2012 15:28
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 12.2.2004
z: Wiôldzi Kack
Wiadomości: 578
 Rozwój czy trwanie - słów kilka na podsumowanie ankiety
Wyniki ankiety są dość jednoznaczne - blisko 60% spośród tych, którzy oddali głosy, uważa, iż Kaszubi powinni walczyć o zmianę statusu prawnego i formalne uznanie za mniejszość etniczną.
Czy oznacza to, że dla młodego pokolenia Kaszubi jako prawnie uznana mniejszość etniczna, to naturalny, kolejny etap rozwoju naszej społeczności? Niech każdy odpowie sobie sam na takie pytanie.

Trwający blisko dwa tygodnie szum w pomorskich mediach nie wniósł niczego do koniecznej w kaszubskim środowisku merytorycznej dyskusji o oczekiwanych przez część Kaszubów zmianach prawnych. Wszystko zakręcono wokół emocji, podbijając maksymalnie bębenek... Efekt był taki, że zwolennicy nowego uregulowania statusu Kaszubów zostali odsądzeni od czci i wiary (lub przypisano im finansowe inspiracje - vide weekendowy materiał w trójmiejskiej Gazecie Wyborczej). Niestety także obrońcy status quo popłynęli w krasomówstwie, często zaprzeczając samym sobie (wystarczy przypomnieć sobie głosy prezesa ZK-P podczas ubiegłorocznego spisu powszechnego).

Najgłośniej lamentujący na naszych łamach Pienczke nie odniósł się merytorycznie do rozważań Sternika. A szkoda, bo może wszyscy dowiedzielibyśmy się, jakie zagrożenia niesie ewentualna zmiana statusu i co tak bardzo niepokoi kolegę Pienczkego. Z kolei Michal (z żuławskich rubieży Kociewia), zadając logiczne pytanie "co dziś Kaszubom da zmiana zapisu w ustawie?", sam na nie udzielił od razu odpowiedzi: "Według mnie jedynie problemy - i to większe dla samych Kaszubów niż dla państwa". Niestety, nic nie napisał o tym, jakie to będą problemy i dlaczego mają być większe od tych, z którymi borykamy się dziś.

Nie wiem, czy znajdą się dyskutanci, którzy zechcą merytorycznie wypowiedzieć się o potencjalnych zyskach i stratach, jakie może przynieść zmiana prawnego statusu Kaszubów. Merytorycznie, bez demagogii i ekwilibrystyk słownych lub medycznych...

Jerk

Wysłane przez: Wątek
Michal
Wysłano:: 14.2.2012 19:40  Zaktualizowany: 14.2.2012 19:40
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 1.4.2004
z: Żulawskich Rubieży Kociewia
Wiadomości: 577
 Re: Rozwój czy trwanie - słów kilka na podsumowanie ankiety
Jarku, ale mam sam ze sobą dyskutować, czy jak?

W tym akurat wątku się odezwałem jedynie w nawiązaniu do ciekawego głosu Darka, zaś oba te posty i jego, i mój, dotyczyły nie odpowiedzi na pytanie: co zmiana ustawy da Kaszubom, ale szerokiego kontekstu dotyczącego „ustawowego definiowania” grup mniejszościowych. I całkiem na marginesie zamieściłem swoją opinię o owych problemach. Wydawało mi się to oczywiste, ale jak chcesz enumerycznego wyliczenia tych przychodzących od razu na myśl, to proszę bardzo:

1) Zmiana nastawienia do społeczności kaszubskiej tak części elit polityczno-urzędniczych RP, jak i „medialnej opinii publicznej” (vide causus Ślązaków, a ciekawą zajawką tego procesu jest ów artykuł w GW);

2) Pogłębianie się podziału w postawach tożsamościowych wśród Kaszubów, grożące powstaniem głębokiego konfliktu w jej obrębie (mamy już tego przedsmak” „wynaradawiacze Kaszubów” vs. „zawężacze do mniejszości”);

3) Zanik wspólnych celów strategicznych, istotnych dla ochrony tożsamości całej społeczności kaszubskiej;

4) Paradoksalnie, ale - zmniejszenie się środków przekazywanie z budżetu państwa na ochronę języka kaszubskiego.


Natomiast, co istotniejsze, w kilku innych miejscach zadałem kilka mniej lub bardziej sensownych pytań dotyczących tego konkretnego postulatu Jednoty i nie doczekałem się JAKIEJKOLWIEK merytorycznej odpowiedzi na nie. Co z mojej perspektywy pokazuje, że nie ma tutaj jakiejś chęci do pogłębionej dyskusji, ze strony zwolenników zmiany statusu Kaszubów. Od kolejnych członków Jednoty słyszę tylko, że „nie są upoważnieni do zabierania głosu”. Usłyszałem więc tylko hasła i jak rozumiem to ma mi wystarczyć.

Co gorsza (w końcu pępkiem świata nie jestem i obecni na tym forum zwolennicy tej zmiany nie muszą mi przecież na nic odpowiadać), podobne zachowanie widzę także wobec mediów, co sukcesu Jednocie (jak i jakiejkolwiek dyskusji na jej temat) nie wróży.

Wysłane przez: Wątek
Jark
Wysłano:: 14.2.2012 20:39  Zaktualizowany: 14.2.2012 20:39
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 12.2.2004
z: Wiôldzi Kack
Wiadomości: 578
 Re: Rozwój czy trwanie - słów kilka na podsumowanie ankiety
Dzięki Michale.

To fakt, że trudno dyskutować z samym sobą (choć wówczas zawsze możesz powiedzieć, iż prowadzisz mądrą rozmowę z inteligentnym człowiekiem).

Pytań (wciąż wiszących) do Kaszubskiej Jednoty nie będę komentował. Może starczy sarkastycznie zauważyć, iż zawsze brak odpowiedzi też jest przecież odpowiedzią...

Wysłane przez: Wątek
sgeppert
Wysłano:: 14.2.2012 21:04  Zaktualizowany: 14.2.2012 21:04
Dobrzińc Najich Kaszëb
Zarejestrowany: 17.6.2003
z: 索波特
Wiadomości: 1608
 Re: Rozwój czy trwanie - słów kilka na podsumowanie ankiety
Cytat:
Paradoksalnie, ale - zmniejszenie się środków przekazywanie z budżetu państwa na ochronę języka kaszubskiego.

Akurat zmniejszenie dotowania mogłoby wyjść tożsamości kaszubskiej na dobre. Jest szansa, że większy wpływ na jej kształtowanie zyskiwaliby ludzie ideowi, zajmując przestrzeń zwolnioną przez profesjonalnych konsumentów dotacji.

Wysłane przez: Wątek
Michal
Wysłano:: 14.2.2012 22:30  Zaktualizowany: 14.2.2012 22:30
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 1.4.2004
z: Żulawskich Rubieży Kociewia
Wiadomości: 577
 Re: Rozwój czy trwanie - słów kilka na podsumowanie ankiety
Staszku, jakby to brutalnie nie zabrzmiało:

Nie, żebym nie widział ludzi ideowych, ale dziś i przez najbliższe lata nie widzę, żadnego innego potencjalnego sponsora, który byłby zainteresowany systematycznym łożeniem jakichkolwiek pieniędzy na sprawy kaszubskie, oprócz państwa. A świetnie wiemy, że sama z siebie taka działalność na szerszą skalę się nie utrzyma.

I jakbyśmy krytycznie nie oceniali koncentracji środków państwowych na sprawie języka, to wiara, że przesunięcie ich do jakiejś innej kategorii wiele zmieni w ich dystrybucji to mrzonki. Głównie dlatego, że owa dystrybucja to właśnie wynik oczekiwań administracji, która domaga się (nie tylko w tej dziedzinie) by wydawali je właśnie "profesjonalni konsumenci". Domaga się tak bardzo, że by ideowcy coś mogli uczknąć muszą się niestety "profesjonalizować".

To jest tak naprawdę problem szeroko rozumianej polityki kulturowej w naszym kraju i jedną z istotnych słabości hasła "zmiany statusu Kaszubów" jest właśnie owo oderwanie od otaczających nas realiów (by nie powiedzieć dosadniej brak orientacji w dzisiejszych możliwościach i ograniczeniach).

Bo nie wierzę mimo wszystko w tezę, że działaczom Jednoty zależy jedynie na tym, by jednych "profesjonalnych konsumentów" specjalizujących się w edukacji językowej, zastąpili inni specjalizujący się w mediach.

Wysłane przez: Wątek
sgeppert
Wysłano:: 15.2.2012 8:34  Zaktualizowany: 15.2.2012 8:34
Dobrzińc Najich Kaszëb
Zarejestrowany: 17.6.2003
z: 索波特
Wiadomości: 1608
 Re: Rozwój czy trwanie - słów kilka na podsumowanie ankiety
Ale ja właśnie podważam przekonanie, przyjmowane dziś za "oczywistą oczywistość", że do utrzymania tożsamości kaszubskiej (i każdej innej społeczności) niezbędny jest państwowy sponsoring. Fundamentalna alternatywa brzmi: czy Kaszubi są Kaszubami bo tak chcą, czy też są nimi bo tak chce państwo. Jeśli Kaszubi sami z siebie chcą być wyodrębnioną społecznością, to nią będą i kropka. I będą manifestować swoją odrębność niezależnie od polityki państwowej. Przypominam, że nowoczesny naród polski nie kształtował się w warunkach pruskich państwowych dotacji, tylko Kulturkampfu. W tych samych zresztą warunkach powstawały podwaliny kaszubskiej odrębności - Ceynowa działał na własny koszt, Derdowski mógł był chyba znaleźć sobie intratniejsze pole twórczości, niż pisanie "łgarstw", Ramułt (jeśli mylę się to proszę poprawić) też chyba nie miał dotacji na pisanie swojego słownika. Późniejsze fundamentalne dzieła też powstawały przede wszystkim dzięki pasji ich autorów: Majkowski nie dostawał urlopów twórczych w Pieriediełkinie na napisanie Remusa, Sychta nie zarabiał na tworzeniu swojego słownika...

A jeśli społeczność kaszubska ma istnieć, bo tak chce państwo - to co innego. Wtedy państwo musi stworzyć strukturę, której zasadniczym celem będzie pokazywanie, że ta społeczność istnieje, ma się dobrze i z wdzięcznością przyjmuje państwowy patronat. Na pewno zostanie zorganizowana pewna liczba "ludności" która będzie wierzyć (ściśle: okazywać wiarę) w swoją kaszubskość, ale podmiotem polityki państwowej będzie nie ludność, tylko funkcjonariusze struktur dystrybuujących środki. W tym modelu istotą kaszubskości będzie wymiana pieniędzy na raporty.
Pieniądze oczywiście zostaną skutecznie zagospodarowane przez beneficjentów.

Pytanie, co by się stało, gdyby państwo w pewnym momencie stwierdziło, że wspieranie Kaszubów było błędem, bo wspierać należy - dajmy na to - Wybrzeżaków. Spodziewam się, że dość szybko powstałyby organizacje wybrzeżackie, w których nietrudno byłoby spotkać dawnych Kaszubów, którzy odkryli swoją nową tożsamość.

Czy państwo powinno w ogóle prowadzić jakąkolwiek politykę kulturalną? Uważam, że powinno, bo dla spoistości państwa jest ważne, by obywatele uznawali je za swoje dobro, by identyfikowali się z państwem. Ta identyfikacja zachodzi na płaszczyznach pragmatycznej i emocjonalnej; śmiem twierdzić, że emocje są nawet ważniejsze. Dlatego potrzebny jest kanon kulturowy, historyczny, aksjologiczny - i ważną rolą państwa jest (współ)tworzenie i upowszechnianie tego kanonu.

Czy państwo powinno wspierać grupy mniejszościowe? Są różne opinie i argumenty.
Nie, bo to zagraża spójności państwa, grozi konfliktami etnicznymi.
Tak, bo skoro członkowie mniejszości płacą podatki, to z nich powinna być finansowana ich kultura, a nie tylko kultura większościowa.

Uważam, że państwo powinno wspierać mniejszości w takim zakresie, w jakim służy to utrzymaniu spójności państwa. Państwo jest własnością swoich obywateli, ci mają rozmaite dziedzictwa kulturowe i rolą państwa jest umożliwienie obywatelom rozwijania tego dziedzictwa. Ideałem wydaje mi się swoisty kontrakt: państwo wspiera mniejszości, a te rozwijają swoją tożsamość jako element tożsamości ogólnopaństwowej.

Wracając do wyjściowej kwestii dotowania kaszubszczyzny. Jeśli Kaszubi przyjmują wsparcie od państwa, to godzą się (świadomie lub nieświadomie), że państwo będzie wpływać na ich tożsamość. Może to służyć Kaszubom, ale może też doprowadzić do swego rodzaju zgnuśnienia, oddania odpowiedzialności za swoją tożsamość, wyprowadzenia tożsamości z serca do urzędu. Jeśli tak by się stało, to za parę pokoleń może okazać się, że nie ma Kaszubów tylko są Wybrzeżacy albo może Wschodni Pomorzanie bądź Południowi Bałtowie.

Wysłane przez: Wątek
CzDark
Wysłano:: 15.2.2012 15:42  Zaktualizowany: 15.2.2012 16:17
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 24.5.2004
z: Biebrznicczi Młin
Wiadomości: 1133
 Re: Rozwój czy trwanie - słów kilka na podsumowanie ankiety
Môsz Të prôwdã Stachù. To je widzec chòc ù Łużëcczich Serbów jak dotacëje zwilowałë jima kła.

Okróm tegò to je gwës jëż jidze krizys, téj z dotacëjama niedôłgò mdze kùńc.



Jakieś dwa lata temu zupełnym przypadkiem zobaczyłem program TVP-Kultura. Polegał on na tym, że na ekranie była jakaś pani (albo i dwie – nie pamiętam), a widzowie wydawali im polecenia. Jak łatwo się było domyśleć: w końcu kazali im zdjąć majteczki, co one bez protestu wykonały.

W ten sposób TVP „realizuje misję”, za którą bierze od nas miliardy złotych.

Obecnie znów tam trafiłem – i opisałem to w „Dzienniku Polskim”:

(.. i odkryłem, że można to jeszcze obejrzeć tu:)


LINK

TVP "Kultura"

Ledwo-m był napisał tekścik o różnicy między człowiekiem a zwierzęciem, gdy o trzeciej nad ranem, już w Wigilię, zobaczyłem w TVP-Kultura jakiegoś faceta w brudnej koszuli i pomiętej kurtce - chyba zabytkowej, ortalionowej - który zachwalał alternatywny sposób spędzania Wigilii ("...co przedtem było nie do pomyślenia"): w dyskotece z disc-jockeyem.

Otóż kultura polega na tym, by odróżniać święto od dnia powszedniego; Wigilię od np. wolnej soboty. Jasne, że niektórzy się buntują przeciwko tradycyjnej Wigilii - i bardzo dobrze! Bunt jest twórczy. Odsiedzą kolację z rodziną - i z tym większym zapałem będą za parę dni tańczyć swoje woo-boo-doo-boo.

Jeśli jednak będą tańczyć te woo-boo-doo-boo przy każdej okazji, to po kilku latach im się znudzi.

Człowiek kulturalny stwarza sztuczne ograniczenia - po to, by konformiści mieli co przestrzegać, a nonkonformiści mieli co łamać. Ale nonkonformista zachęcany, by łamał, nie jest nonkonformistą: jest żałosnym doopkiem.

O czym TVP-Kultura zapomina.
- a tak się składa, że tego samego dnia czytałem – chyba w „Gazecie Wyborczej” - biadolenie, że nowy zarząd TVP chce zlikwidować w Polsce kulturę – poprzez likwidację programu TVP-Kultura.

Jest to jeszcze bardziej nonsensowne, niż przypuszczenie, że likwidacja Ministerstwa Zdrowia, NFZ i całej służby zdrowia spowodowałaby likwidację medycyny w Polsce.

Jeśli obecny zarząd TVP chce to-to zlikwidować – to ma moje błogosławieństwo. Ten program jest szkodliwy!

Na szczęście: praktycznie nikt go i tak nie ogląda...

(JK-M)

Wysłane przez: Wątek
GDUNSKeKASZEBE
Wysłano:: 5.2.2012 17:45  Zaktualizowany: 5.2.2012 18:05
Współtworzę ten serwis
Zarejestrowany: 22.1.2011
z:
Wiadomości: 119
 naród Kaszubski!
„Kaszëbsczim jesmë lëdã,
Nim wiedno chcemë bëc;
Niech ten sã pôli wstëdã,
Chto ò tim nie chce czëc!”

Kaszëbsczim më jësme nôródóm!

P.S. Jak ktoś chce należeć do narodu kaszubskiego to wspaniale i prawidłowo, a jak nie to nikt nie powinien wywierać presji, ale czego się bać? Jeżeli młodzi się nie boją i nie wstydzą, to dlaczego to starsze pokolenie się boi. Obowiązek dla ojczyzny to niekoniecznie wypieranie się własnej narodowości i uleganie działaniom państwa w którym żyjemy, by ujednolicić wszystkich w jeden "słuszny" naród.

Zgadzam się z "Michal'em" jeśli chodzi o skuteczność działań Kaszubów i Ślązaków.

Wysłane przez: Wątek
pienczke
Wysłano:: 31.1.2012 14:17  Zaktualizowany: 31.1.2012 14:18
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 31.5.2004
z: lasów Nowego Pomorza
Wiadomości: 310
 Wielki błąd
Walko o status mniejszości etnicznej jest wielkim, wielkim i chyba już przedostatnim z możliwych błędem częsci środowiska kaszubskiego, który to wszak błąd idzie na konto nas wszystkich Kaszubów.
Z możliwych samobójczych kroków zostaje juz tylko stworzenie czegoś w rodzaju Ruchu Autonomii Kaszub podkreślającego narodowość kaszubską i posługującego się radykalną antypolską retoryką.

Wysłane przez: Wątek
sternik
Wysłano:: 31.1.2012 16:19  Zaktualizowany: 31.1.2012 17:06
Współtworzę ten serwis
Zarejestrowany: 31.1.2012
z:
Wiadomości: 110
 Re: Wielki błąd
Czemu zaraz błędem? To zależy chyba z czyjej perspektywy. Jeśli kampania taka ma posłużyć komuś jako narzędzie polityczne służące do wywierania persji i zbicia politycznego kapitału, to nie jest to błąd, a raczej doskonały argument przetargowy. I tak się właśnie dzieje przy cichym, lecz ostatnio bardzo systematycznym działaniu określonych mediów. Oczywiście niewiele z niego wyniknie dla samych Kaszubów, bo pieniędzy nikt nam z nieba nie zrzuci, ani nie dodrukuje niezależnie od prawa. W tym państwie nie ma pieniędzy. Czy społeczeństwo pomorskie przekona otwarte poklepywanie się po ramieniu z RAŚ-em oraz gratulacje na Facebooku od Łemków i sympatyków państwa pruskiego? Wątpię, by na Kaszubach istniało zjawisko sympatyzowania z tymi organizacjami czy grupami etnicznymi. Jeśli w trosce o ocalenie kultury mamy liczyć na trwałe efekty, to praca u podstaw może z czasem przysporzyć więcej dobrego niż gardłowanie za większymi dotacjami, które skutkiem ubocznym zniechęci rzesze ludzi, a w razie niewypału dodatkowo ośmieszy samą ideę.

Wysłane przez: Wątek
CzDark
Wysłano:: 2.2.2012 7:33  Zaktualizowany: 2.2.2012 8:22
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 24.5.2004
z: Biebrznicczi Młin
Wiadomości: 1133
 Re: Wielki błąd
Problem leży w przyjętych definicjach.

W modelu zachodnioeuropejskim np. w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej oraz Republice Francuskiej narodowość w prawie (ang. nationality, franc. nationalité) uznaje się za coś rownoznacznego z obywatelstwem.

W modelu wschodnioeuropejskim np. w Federacji Rosyjskiej narodowość (ros. narodnost') uznaje się za coś zupełnie innego niż obywatelstwo. Na dodatek w FR we spisie można się wpisać choćby jako hobbit, elf, Połowiec i Federacja Rosyjska to respektuje.

Te dwa modele są tylko pozornie sprzeczne gdyż w rzeczywistości są one bardzo klarowne i uznają iż tożsamość etniczna, a lojalność wobec państwa/monarchy to dwie odmienne kwestie.

Przykładem tego, że tożsamość etniczna a lojalność wobec państwa to dwie odmienne sprawy mogą być dolnoniemieckojęzyczni Gdańszczanie u których jeszcze w XIX wieku w kamienicach można było znakleźć portrety królów polskich wieszanych na ścianach.

Oprócz tego istnieje model środkowoeuropejski, który jest moim zdaniem najgorszy, a który obowiązuje w Republice Federalnej Niemiec i Rzeczypospolitej Polskiej. Polega on na koncesjonowanej etniczności oraz który obywateli własnego państwa może wiązać z innym państwem co może prowadzić do generowania konfliktu lojalności. Ten model jest też sprzeczny z filozofią prawa rzymskiego, które dąży do unikania prawa szczegółowego na rzecz prawa uniwersalnego, którego nie trzeba co chwilę aktualizować.

Nie dziwię się ani osobom uznającym się za Kaszubów, którzy chcą wywalczyć sobie prawny stratut grupy etnicznej czy narodowości, gdyz pozbawienie tego statutu może rzeczywiście spychać dany etnos w coś co zostało okreslone przez Aleksandra Majkowskiego jako "pognój etnograficzny".

Z drugiej zaś strony nie dziwię się osobom żywiącym troskę o państwo pt. Rzeczypospolita Polska, że przyznawanie statusu mniejszości narodowej kolejnym grupom może powodować pewien rodzaj dysonansu lojalności wobec państwa co jest widoczne np. w przypadku mniejszości niemieckiej, która z jednej strony deklaruje lojalność wobec RzP, a z drugiej strony głosi hasła pt. "droga do Europy wiedzie przez Niemcy [tzn. Republikę Federalną Niemiec]", a powstańców sląskich deklarujących lojalność wobec Rzeczypospolitej Polskiej przedstawia niemal jak bandytów, których "na szczęście udało się odeprzeć z obszaru Opolszczyzny" (informacje ze strony mniejszości niemieckiej).

Moim zdaniem należy odrzucić model środkowoeuropejski na rzecz wschodnioeuropejskiego bądź zachodnioeuropejskiego; zlikwidować zasadę podwojnego obywatelstwa ("Nie można dwóm panom służyć"); dotacje z innych państw uznać za jurgielt. Choć obecnie jest to trudne, gdyż de facto państwo polskie nie istnieje (jest prowincją), a zamiast tego właściwym państwem jest de iure, a coraz bardziej de facto Unia Europejska.

Jednak w samej chęci uzyskania statusu mniejszości etnicznej nie widzę nic złego tym bardziej, że jej definicja nie wiąże się z jakimś konkretnym państwem. Sam Brunon Synak (dawny promotor kariery Łukasza Grzędzickiego) przyznawał publicznie, że Kaszubi spełniają wszystkie warunki by uznać ich za mniejszość etniczną.

"Naprawę świata należy rozpocząć od naprawy pojęć" (Konfucjusz)

Wysłane przez: Wątek
Michal
Wysłano:: 2.2.2012 12:07  Zaktualizowany: 2.2.2012 12:08
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 1.4.2004
z: Żulawskich Rubieży Kociewia
Wiadomości: 577
 Re: Wielki błąd
Czy aby na pewno? Ja tutaj widzę nie tyle jakieś modele geograficzne, co wypadkową historii. I w Stanach Zjednoczonych. gdzie obywatelstwo jest wyniesione ponad chmury, mamy przecież także usankcjonowane prawem grupy mniejszościowe "rdzennych Amerykanów". O Hiszpanii (Baskowie), Włoszech (Niemcy), czy Szwecji (Lapończycy) nie wspominając.

Nasz, jak nazwałeś "środkowoeuropejski" model, to zresztą właśnie w dużej mierze dziecko angielsko-amerykańskie - wprowadzane w życie po I wojnie światowej w celu "ucywilizowania" obszarów byłych państw centralnych.

Kwestia "dwóch paszportów" - to całkiem inna sprawa i bym jej tutaj nie mieszał. Natomiast mnie trochę martwi uciekanie w różnorakie teorie i światowe porównania, gdy mamy konkretne przykłady rzeczywistej skuteczności różnych pomysłów "ochrony własnej etniczności" na terenie Rzeczpospolitej.

Zadałem jakiś czas temu pytanie, w którym według mnie tkwi clou problemu formalnego statusu Kaszubów jako mniejszości etnicznej. Jak to się bowiem stało, że Ślązacy musieli czekać aż 14 lat na, nie niosące de facto żadnych następstw prawnych, zarejestrowanie stowarzyszenia osób o poczuciu narodowym - jeszcze teraz ich za to ściga prokurator, zaś Kaszubi mogli to samo zrobić bez najmniejszego problemu i reakcji?

Zwrócicie uwagę, nikt, nawet w mediach nie kontestował samego faktu istnienia Jednoty, lecz jedynie jej plany dotyczące zmiany polskiego prawodawstwa! Jak to się stało, że nikt dziś w Polsce nie widzi najmniejszego zagrożenia w stowarzyszeniu się osób narodowości kaszubskiej, choć identyczne próby Ślązaków wywołują gwałtowne reakcje (ta zawieruszka z zeszłego tygodnia, to mała chmurka w stosunku do reakcji na rejestrację stowarzyszenia śląskiego).

Niestety jakbyśmy głośno nie krzyczeli działamy w określonej rzeczywistości i realiach. I choć jak najbardziej możemy zakładać własny wpływ na ich zmianę - to będzie on zawsze ograniczony (mniejszość w demokracji, nigdy nie będzie w stanie narzucić czegokolwiek większości!).

Dlatego w porównaniu modelów śląskiego i kaszubskiego, Kaszubi biją Ślązaków skutecznością działań w celu ochrony własnej tożsamości na głowę. Jedynym rzeczywistym sukcesem działaczy śląskich jest ich medialność.

I to jest właściwy kontekst do rozpatrywania zagadnienia: co dziś Kaszubom da zmiana zapisu w ustawie. Według mnie jedynie problemy - i to większe dla samych Kaszubów niż dla państwa.

Wysłane przez: Wątek
CzDark
Wysłano:: 13.2.2012 23:27  Zaktualizowany: 13.2.2012 23:27
Nie mogę oderwać się od tej strony!
Zarejestrowany: 24.5.2004
z: Biebrznicczi Młin
Wiadomości: 1133
 Re: Wielki błąd
Cytat:
Czy aby na pewno? Ja tutaj widzę nie tyle jakieś modele geograficzne, co wypadkową historii. I w Stanach Zjednoczonych. gdzie obywatelstwo jest wyniesione ponad chmury, mamy przecież także usankcjonowane prawem grupy mniejszościowe "rdzennych Amerykanów". O Hiszpanii (Baskowie), Włoszech (Niemcy), czy Szwecji (Lapończycy) nie wspominając. Nasz, jak nazwałeś "środkowoeuropejski" model, to zresztą właśnie w dużej mierze dziecko angielsko-amerykańskie - wprowadzane w życie po I wojnie światowej w celu "ucywilizowania" obszarów byłych państw centralnych.



1. "Rdzenni Amerykanie" w prawie amerykańskim to pozostałość traktatów zawieranych z państwami plemiennymi Indian, które następnie zostały wchłonięte jako rezerwaty

2. Nazwy dla modeli, które przyjąłem są oczywiście nieco arbitralne, ale na pewno nie sztuczne. Hiszpanii raczej zalicza się do Europy południowej, niż do zachodniej. Zresztą dawniej w Hiszpanii (przed XX wiekiem) był także model zachodnioeuropejski.

3. Polityka amerykańska względem angielskiej w odniesieniu do etniczności obecnie różni się dość znacznie; nie wrzucałbym więc ich do jednego worka. Np. Amerykanie w spisach powszechnych stosują kryterium ni to rasowe ni to językowe np. są tam kategorie: Biały, Latynos, Afro-amerykanin, Native-amerykanin. Moim zdaniem napięcia rasowe w Stanach po części wynikają z tej kategoryzacji ludności, co wiąże się np. z numerus clausus przy przyjmowaniu studentów na uniwersytety.

4. Uwazam, że najlepszym ucywilizowaniem Europy po I wojnie światowej byłoby przywrócenie monarchii absolutnych.
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002