artykuly-125 lat poezji kaszubskiej
Losowe zdjęcie
Przejazd 2
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
125 lat poezji kaszubskiej
Author: Stanisław Janke (autorzy at zk-p dot pl)
Published: 20.01.2005
Rating 4.80
Votes: 45
Read: 17316 times
Article Size: 23.96 KB

Printer Friendly Page Tell a Friend

Na łamach „Przyjaciela”, tygodniowego dodatku do „Gazety Toruńskiej”, 18 grudnia 1879 roku pojawił się pierwszy fragment poematu „Ò rëbôkù Czôrlińsczim co do Pùcka pò sece jachôł”. Pod tekstem podpisał się „Heruś z Wielo”, dwudziestosiedmioletni Hieronim Derdowski. Pierwsza księga poetyckiej opowieści Derdowskiego ukazywała się w odcinkach w „Przyjacielu” do marca 1880 roku. Całość wyszła jesienią tego samego roku w książce pod zmienionym tytułem „Ò Panu Czôrlińsczim co do Pùcka pò sece jachôł”. Epopeja dała początek oryginalnej poezji Kaszubów, a jej autor zyskał miano pierwszego poety kaszubskiego. Można więc powiedzieć, że za sprawą pierwszej książki Derdowskiego obchodzimy w tym roku 125-lecie istnienia poezji kaszubskiej (więc jest to znakomita okazja do promocji antologii „Dzëczé gãsë”).

Barwna, poetycka opowieść o pełnej przygód wędrówce rybaka Czôrlińsczégò ukazuje niczym w kalejdoskopie dzieje ziemi kaszubskiej, humor, legendy, przesądy oraz radości i smutki Kaszubów. Derdowski znany także z kilku innych poematów, lecz już nie tak popularnych jak „O Panu Czôrlińsczim...” (m.in. „Kaszuba pòd Widnem”, „Jasiek z Knieji”), w swojej twórczości literackiej, przypadającej w okresie, gdy nasza ojczysta ziemia znajdowała się pod zaborem pruskim, akcentował potrzebę głębokiej więzi ludu kaszubskiego z kulturą polską. Uznał, że warunkiem przetrwania zagrożonych zniemczeniem Kaszubów jest nierozerwalna łączność z Kościołem rzymskokatolickim i pełna akceptacja niepodległościowych aspiracji narodu polskiego.

W „Czôrlińsczim” Derdowski przekazał Kaszubom swoje credo i nośny program polityczny dobitnie zapisany w dedykacji dla Józefa Ignacego Kraszewskiego: „Ni ma Kaszub bez Pòlonii,/A bez Kaszub Pòlsczi”. Poecie udało się w zgrabny sposób połączyć heroikomiczne przygody rybaka z Chmielna z frazami podkreślającymi polskość Kaszub. Mówi o tym nie tylko pierwsza strofa „kaszëbsczégò marsza”: Tam gdze Wisła òd Krakòwa/ W pòlsczé mòrze płinie,/ Pòlskô wiara, pòlskô mòwa/ Nigdë nie zadżinie”. Ten zabieg artystyczny bardzo sugestywnie odzwierciedla także jeden z wątków wędrówki głównego bohatera poematu – pobyt w Wierzchucinie: (cytuję) „Dzéń sã skùnczëł i witała szarô ju gòdzëna,/ Czej zmãczony z dłudżi réjze wszedł do Wierzchùcëna./ Chòc ta wies je Prusakòwa wierã ze dwa wieczi,/ Do dzys jednak w ni mieszkają polsczé katolëczi/ Rëbôk widząc sã ù swòjich Bògù pòdzãkòwôł,/ Klãkł na swiãti pòlsczi zemi i jã pòcałowôł,/ Jesz sã napił z pòlsczi strudżi czësti, pòlsczi wòdë,/ A tej pòszedł przenocowac do pòlsczi gòspòdë”.

Pielęgnowanie kaszubskiej historii i kultury z jednoczesnym umacnianiem łączności Kaszub z Polską należało do programowych zadań powołanego w 1912 roku w Gdańsku Towarzystwa Młodokaszubów. Do najbardziej znanych poetów z tej grupy, publikujących na łamach pisma artystyczno-literackiego „Gryf”, należeli Aleksander Majkowski, Jan Karnowski, ks. Leon Heyke. Młodokaszubi używając hasła „Co kaszubskie to polskie” uznali, że Kaszubi niezależnie od swojej odrębności językowej, wraz z Polakami stanowią jeden naród złączony silnymi więzami wspólnoty kościelnej, kulturalnej, tradycji historycznej i niedoli.

Poeci młodokaszubi ze szczególnym upodobaniem sięgali po motywy zarówno z kaszubskiej mitologii jak i rodzimej obyczajowości, tradycji. Przywódca młodokaszubów, Aleksander Majkowski, autor satyrycznego poematu epickiego „Jak w Koscérznie kòscelnégò òbrelë abò piãc kawalerów a jednô jedinô brutka” (1899) piętnuje przykre wady swoich pobratymców: pieniactwo, zabobonność, pijaństwo, brak ogłady. Czytając ten poemat i wiersze satyryczne poety nie można mieć wątpliwości, że Majkowski zarówno od strony językowej, jak i twórczej czerpał z ducha „Czorlińsczégò”.

Jan Karnowski, twórca tomiku poetyckiego „Nowòtné spiéwë” także potępiał w swoich wierszach przywary Kaszubów, m.in.: pogardę wobec swojszczyzny, naśladownictwo obcych wzorców, ale i w pełnej smutku, melancholii liryce ubolewał nad zanikaniem kaszubszczyzny. Z kolei ks. Leon Heyke zasłynął z pełnych subtelności wierszy miłosnych. W tomiku „Kaszëbsczi spiéwë” opublikował zarówno lirykę miłosną, jak i wiersze opiewające piękno rodzimej ziemi i mowy oraz poetyckie manifesty, mające wzbudzić w Kaszubach szczepową dumę i świadomość heroicznej postawy przodków wobec wrogów.

W kręgu młodokaszubów zrodził się kult mowy macierzystej. Do najczęściej przywoływanych strof należy poetycka prośba Jana Karnowskiego: „Jô bëm leno chcôł,/ Żebë twòji mòwë,/ Co jã Pón Bóg dôł,/ Nie przëkrëłë grobë./ Żebë zawdë précz, /Tësąc lat ësz żëła,/ Nigdë twòjô chëcz,/ Dlô ni klôtką bëła./ Żebë w letny dzónk/ Zapragnãła słuńca,/ Lotu smiałi krąg/ Nigdë ni miôł kùńca. („Jô bëm leno chcôł”). Karnowski podobnie jak ojciec odrodzenia kaszubskiego, Florian Ceynowa, dramatyzował, że Kaszubi wstydzą się swojej mowy, że zamykają ją w klatkach domów. Pragnął, aby wielki skarb języka pozostawiony przez przodków, następne pokolenia nie tylko czciły i szanowały, ale i obroniły przed zagładą, pomnożyły niczym zasiew zboża owocujący obfitym plonem.

Poczucie dumy szczepowej oraz językowej i etnicznej odrębności Kaszubów szczególnie silnie podkreślali w swoich utworach poeci z grupy ideowo-literackiej zrzeszińcë. Nazwa grupy wywodzi się od wydawanego przez nich pisma „Zrzesz Kaszëbskô”, które ukazywało się w latach 1933-39 oraz 1945-47. Działalność zrzeszińców, którym przewodził nauczyciel i pisarz Aleksandr Labuda, była wyrazem buntu przeciwko dyskryminacji Kaszubów przez ówczesną, sanacyjną administrację rządową i ludność napływową z głębi kraju po odzyskaniu przez Pomorze niepodległości. Zrzeszińcy żądali dla Kaszubów wolności, równości obywatelskiej i sprawiedliwości.

Radykalni w swoich dążeniach twórcy z kręgu „Zrzeszë”, używali w swojej poezji wiele archaizmów, neologizmów leksykalnych i semantycznych chcąc tym samym udowodnić, że kaszubszczyzna ma swoiste słownictwo i jest samodzielnym językiem słowiańskim. Najwybitniejszym poetą zrzeszińcem był Jan Trepczyk (przez wiele lat zresztą związany z Wejherowem), znany z bogatego dorobku kompozytorskiego i leksykograficznego. Przez przyjaciół i otaczających go młodych twórców literatury kaszubskiej został obdarzony tytułem Méster, jako że był wielkim autorytetem w sprawach kaszubszczyzny, mistrzem i piastunem kaszubskiego słowa. Opublikowana w nr. 9. „Zrzeszë Kaszëbsczi” w 1934 roku pieśń „Marsz Naszińców”, trzy lata po debiutanckiej „Piesni Sławë”, była kolejnym świadectwem zapowiadającym Jana Trepczyka jako utalentowanego autora tego gatunku poezji lirycznej. W jego twórczości właśnie pieśń – wywodząca się z tradycji antycznych obrzędów – najdobitniej oddawała nastroje wśród zrzeszińców: bojowość, pragnienie walki o przetrwanie kaszubszczyzny, głoszenie wszem i wobec jak chwalebny był świt dziejów i kultury szczepu kaszubskiego.

Jan Trepczyk jest autorem kilku książek poetyckich, w tym wydanego w 1977 roku wyboru wierszy „Òdecknienié” Tytuł tej książki oddaje obecne niemal w każdym wierszu pragnienie poety, by Kaszubi przebudzili się z kulturowego marazmu, etnicznego snu i dostrzegli wreszcie wartość swojej macierzystej mowy, pokochali ją i strzegli niczym świętego ognia.

W poezji Jana Rompskiego znaleźć można zachwyt nad niezwykłością i bogactwem natury, osobliwością ludzkiego istnienia, ale nade wszystko radość ze wzrastania kaszubskiej sprawy, głęboką wiarę, że nastaną czasy wielkiej pomyślności dla kaszubszczyzny. Rozproszone w czasopismach i rękopisach wiersze Rompskiego zostały wydane w 1980 roku, osiemnaście lat po śmierci poety w książce „Wiérztë”. Większość jego poetyckich i dramaturgicznych utworów nadal znajduje się w rękopisach.

Należący również do grona zrzeszińców Stefan Bieszk, był głównym ideologiem tego ruchu; uznawał Kaszubów za potomków wielkiego niegdyś, lechickiego plemienia Pomorzan, które stanowiło pomost między szczepami polskimi a połabskimi. Stefan Bieszk jako poeta był wyłącznie autorem sonetów; w twórczym dorobku pozostawił ponad czterdzieści tych utworów. Sonety Bieszka są wyrazem jego głębokiej fascynacji pięknem kaszubskich krajobrazów, siłą ducha wielkich Kaszubów oraz urodą klasycznych form literackich.

Przyrodę kaszubską, zatrzymaną w błękicie jezior i rzek, zieleni wzgórz i dolin, widział niczym w arkadyjskim zwierciadle, odbijającym mityczną historię tej ziemi i oblicza jej bohaterów. Wśród nich postrzegał przede wszystkim herosów odrodzenia kulturowego, poetów i pisarzy - Ceynowę, Heykego, Majkowskiego, Gulgowskich, Karnowskiego, przyjaciół z kręgu zrzeszińców Jana Trepczyka i ks. Franciszka Gruczę. Jednak dźwięk ich złotej liry, głosił poeta, lud kaszubski usłyszy wówczas, gdy będzie silny duchem. Podstawę duchowego przebudzenia Kaszubów widział w głębokim życiu religijnym, z jego symbolami i znakami zewnętrznymi. W sonecie „Kòscółk” odkrywa (cytuję): „Wiesczi kòscółk - Dodóm kaszëbsczi dëszë!/ Tu òna czwiérzkô ë piórka rozrëszô,/ Ë pławi së wëżni, skąd je przińdzonô”.

Z zrzeszińców najmniej znana jest twórczość poetycka Aleksandra Labudy, który głównie zasłynął jako autor satyrycznych felietonów, podpisywanych pseudonimem Gùczów Mack. Tylko kilka jego wierszy znalazło się w antologiach. Nie doczekał się osobnego zbioru poetyckiego, tomik jego wierszy „Kaszëbsczim jesma lëdã ukazał się dopiero w 1996 roku, 15 lat po śmierci poety. Wiersze Labudy mają charakter manifestów, w których poeta przypomina dawną, mityczną potęgę Kaszubów i apeluje do współziomków o solidarność w działaniu na rzecz zachowania języka, kultury, tradycji i etnicznej tożsamości. Nowatorskim dziełem w dorobku twórcy jest wydana w 2002 roku „Ewanielskô spiéwa”, apokryficzny, poetycki przekład Nowego Testamentu na język kaszubski.

Do odrębnej grupy ideowo-artystycznej należeli poeci skupieni wokół wydawanego w Wejherowie pisma „Klëka”, któremu patronował ówczesny burmistrz miasta Teodor Bolduan. Utożsamiając się z polonofilskim nurtem regionalizmu kaszubskiego i niejednokrotnie polemizując pośrednio lub bezpośrednio z zrzeszińcami, sprzeciwiali się akcentowaniu odrębności językowej kaszubszczyzny, deklarowali przywiązanie do sanacyjnej polityki rządu polskiego i zdecydowanie występowali przeciwko niemieckim aspiracjom terytorialnym wobec Pomorza. Do najbardziej znanych poetów z tego kręgu należeli Józef Ceynowa (pseudonim literacki - Półczińsczi Józk) i Leon Roppel (podpisujący się jako Piãtów Tóna).

W twórczości poetyckiej Ceynowy (w tym roku przypada 100. rocznica jego urodzin) obecne są przede wszystkim dzieje i mity nadmorskich Kaszubów oraz płomienne deklaracje o silnych więzach łączących Kaszuby z Polską. W jego wierszach odbija się także nostalgia za Kaszubami i rodzinnym Połczynem, które opuścił w wieku młodzieńczym.

Gawęda, a także dykteryjka i powiastka stanowią rdzeń stylizacji poetyckiej wierszy Leona Roppla. Poeta, wykorzystując wiedzę folklorysty, regionalisty-historyka i -lingwisty, bawi się układaniem rymów, a jednocześnie stara się opowiedzieć ciekawą anegdotę. Tę pasję twórcy widać zarówno w wierszowanych legendach „Łebianie w niebie”, „Gòsk” „Mòrsczi diôbeł”, jak i w wyraźnie ludowo-leksykalnym cyklu utworów „Ò mòrsczich wiatrach”. Osobne miejsce w dorobku poetyckim autora zajmują teksty piosenek i pieśni. Tworząc w konwencji kaszubskiej frantówki, sięga przede wszystkim po tematykę miłosno-sentymentalną, połączoną ze specyfiką kulturową rybaków morskich.

Z powojennego pokolenia kaszubskich poetów szczególnie ceniona jest twórczość Alojzego Nagla, Jana Piepki i Stanisława Pestki, podpisującego się pseudonimem Jan Zbrzyca. Każdy z nich wybrał indywidualną drogę twórczych poszukiwań. Debiutowali w latach 50. i 60 na łamach „Rejsów”, tygodniowym dodatku kulturalnym „Dziennika Bałtyckiego”, dwutygodnika „Kaszëbë” i „Biuletynu Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego”.
Najbardziej zbliżona do ideowego, patriotycznego nurtu w literaturze kaszubskiej, który reprezentowali zrzeszińcë, jest twórczość Alojzego Nagla, autora kilku tomików wierszy, w tym m.in. „Procëm nocë”, „Astrë”, „Òtemkni dwiérze”, „Nie spiéwôj pùsti nocë. Poezję Alojzego Nagla znamionuje osobliwa lapidarność i prostota wypowiedzi, a także stylistyka, odzwierciedlająca w dużej mierze kaszubszczyznę z rodzinnej wsi Kielno. Poeta głęboko doświadczony przez los, znający okrutne oblicza hitleryzmu i stalinizmu, w swoich wierszach daje świadectwo głębokiej wiary w Boga, z pokorą przyjmuje gorzki smak życia, zgrzebną powszedniość, z szacunkiem odnosi się do cichego heroizmu.

Poezja Jana Piepki, podpisującego się pod niektórymi utworami jako Staszków Jan, przypomina łatwe w odbiorze, pisane lekkim językiem teksty piosenek. Autor tomiku poetyckiego „Stojedna chwilka” opiewa nade wszystko piękno kaszubskiej ziemi, jest zauroczony różnorodnymi przejawami natury, pór roku, próbuje utrwalać zmienność codzienności i materii ożywionej. Podobnie jak Alojzy Nagel, jest oszczędny w słowach, aczkolwiek bardziej spontaniczny i otwarty, traktujący twórczość jako niezobowiązującą zabawę. Chce i umie mówić o własnych uczuciach, przeżywaniu miłości.

Niezwykle nowatorska i oryginalna w literaturze kaszubskiej jest twórczość poetycka Jana Zbrzycy autora zbiorów wierszy „Pòłudnica”, „Wizrë ë dëchë” , „Wieczórny widnik”. Poeta z pietyzmem odnosi się do kaszubskiego słowa, widząc w nim magiczną obecność duchowego bogactwa Kaszubów. Zbrzyca posługując się archaizmami i lokalnymi słowami z rodzinnych, południowych stron Kaszub, symboliką zaczerpniętą z mitologii i historii, kreuje osobliwe obrazy poetyckie - pełne metafor, aluzji, wieloznaczności. Mozaikowa, misterna, trudna w odbiorze poezja Jana Zbrzycy stanowi próbę połączenia wielowiekowej kaszubskiej tradycji z nowoczesnym modelem regionalizmu.

Trzecia książka poetycka, „Wieczórny widnik”, to z dotychczasowych publikacji najobszerniejszy i najbardziej osobisty tom wierszy Zbrzycy. Sięga w nim zarówno do zarania dziejów zachodniej Słowiańszczyzny, jak i do pierwocin własnego jestestwa. Wiersze odsłaniają niczym w blasku leniwie płynącej rzeki Zbrzycy, ziemię bliską i oswojoną, z postaciami rodziców, sąsiadów, z cieniami przodków, którym zadedykował tę książkę. Po lekturze „Wieczórnégò widnika” nie można mieć wątpliwości, że to właśnie tam „Z nënką w bòrach”, na „Jaglijny bôjczëznie zwiérzowi”, gdzie „Wëłiskiwôł srąb złotorodżégò jelénia” narodził się w Stanisławie Pestce poeta Jan Zbrzyca. To jest zawsze jego punkt odniesienia, centrum świata, nawet gdy wędruje wśród „chmùrników ë wieżowców” Manhattanu czy przywołuje z mroków przeszłości „Wierzëska Pòłabiznë”.

Osobne miejsce w poezji kaszubskiej zajmuje twórczość Jana Drzeżdżona, znanego przede wszystkim jako prozaika, autora wielu powieści. Drzeżdżon zadebiutował jako twórca kaszubski wierszami „Wieczórk”, „Jakùsz të mëslisz tatkù” w 1972 roku w „Pomeranii”. Dwa lata później w serii bibliofilskiej Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego ukazał się jego debiutancki tomik poetycki „Sklaniané pôcorë”, w którym zamieścił jedenaście wierszy. Kaszubską twórczość poetycką zakończył po pięciu latach od debiutu, w 1977 roku, wierszem „Ò Szëmlu, ò Trudze, a ò Swiãtim Michalë”. Cały dorobek poetycki Drzeżdżona, z dwudziestoma trzema wierszami autora, ukazał się w wydanym w 1995 roku tomiku „Przëszlë do mie”.

Drzeżdżon jako liryk stworzył niepowtarzalny język poetycki, przypominający dialogi i monologi z mowy potocznej mieszkańców północnych Kaszub. Z pozornie infantylnego gaworzenia, chaotycznie wypowiadanych aforyzmów przeplatanych oryginalnymi metaforami, wyłaniają się alegoryczne obrazy przeciętnej egzystencji ludzi pogodzonych ze swoim miejscem na ziemi i przemijaniem. Liryczni bohaterowie poezji autora „Sklanianëch pôcorów” czują się ludźmi wolnymi, w pełni wyzwolonymi z grzechu pierworodnego przodków, tak jak w debiutanckim wierszu „Jakùsz të mëslisz tatkù”: „Grzëmielë lëdzczé czasë/ Tã dze stegnë bëlë wëdeptóné/ Ni ma terô żôdny winë/ móże bëla czedës, móże bëla”.

Są wolni, bo rozporządzają swoją wolą, bo wybrali zdrową apatię i rezygnację zamiast pożądań i namiętności. Zdają się być ludźmi z filozoficznej wizji Epikteta, w której człowiek rzucony w świat absolutnych konieczności, w sobie samym, w wewnętrznej swobodzie odnajduje azyl wolności. Żyją jak bezosobowa cząstka natury: (cytuję) „Nôtera so zôs przezeblôka/ A so za niczim nie czerowa/ Czë Tóna je ùmarłi czë nié/ Czë Marika mô nowé nogawice czë nié” („Ò tim jak rôz bëło z nama w maju”). Mają świadomość, że choć człowieczego losu nie można zmienić, to zawsze należy być sobą. Ich mądrość wypływa z doświadczenia, z przekazywanej z pokolenia na pokolenie roztropności i umiejętności kontemplowania życia: (cytuję) „Naszi doma.../ Wiedzą jak ten swiat je ùrządzony/ Òni to wszëtkò wiedzą” („Naszi doma”). Świat , mimo niedoskonałości, zła, brzydoty, sam w sobie jest dobry i piękny właśnie dlatego, że jest istnieniem.

Śmierć w wierszach Drzeżdżona jest pospolita jak zjawiska w przyrodzie i pozbawiona znamion tragizmu; w „Sklanianëch pôcorach” zarówno gdy przychodzi, jak i odchodzi: „Bymloce krëszka na wietwi”/ Z samégò rena, z samégò wieczora/ Bymloce krëszka na wietwi”. Także w wierszu-arcydziele „Przëszlë do mie”, mimo klimatu niepokoju, budowanego miarowym, dostojnym rytmem kroków natury i kosmosu, śmierć nie przeraża, a jedynie zdumiewa swoim majestatem.

Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych na łamach miesięcznika „Pomerania” zadebiutowało kilku młodych poetów, którzy jako tworzywo literackie wybrali kaszubszczyznę. W ich twórczości dominują wiersze białe, bezrymowe, oparte tylko na rytmie. W gronie tych debiutantów znaleźli się m.in. Krystyna Muza, Jaromira Labudda, Jerzy Łysk, Jerzy Stachurski, ks. Jan Walkusz. W opinii recenzentów i krytyków literackich to pokolenie poetów wyrosło na glebie kulturowego przebudzenia Kaszubów. Oni sami również przyznają, że kaszubszczyzna, świadomość etniczna, pojawiła się w ich życiu niczym olśnienie. Obecnie każdy z tych autorów ma w swoim twórczym dorobku co najmniej jeden tomik poezji. Z tej generacji twórców, moim zdaniem, zdecydowanie wyróżnia się liryka Krystyny Muzy, pierwszej poetki kaszubskiej, autorki wydanego w 1981 roku tomiku „Mamòta”. Muza ma doskonałe wyczucie kaszubskiej akcentuacji, umiejętnie korzysta z bogactwa leksykalnego i frazeologicznego kaszubszczyzny północnej. Stworzyła język poetycki stylizujący żywą mowę Kaszubów nadmorskich, w której są obecne zarówno polonizmy jak i archaizmy kaszubskie. Jej wiersze odsłaniają oryginalny świat liryczny zatrzymany w idealistycznej krainie dzieciństwa, w którym czary i zaklęcia odbijają surowy klimat Północy, pokazują duszę człowieka żyjącego u boku potęgi i tajemnicy morza.

Niemal w całości doświadczeniom wiary poświęcona jest poezja Idë Czajinë, Bożeny Szymańskiej i Roberta Żmuda-Trzebiatowskiego. Ich wiersze są sugestywnymi przesłaniami mówiącymi, że ból egzystencji i udręki życia można pogodzić i zharmonizować z jasnymi i radosnymi stronami istnienia. Poezja tych autorów jest apoteozą życia jako daru Niebios, pragnieniem zjednoczenia się z Bogiem.

Nowy nurt w poezji kaszubskiej, ale dobrze znany w tradycji naszej rodzimej literatury, odzwierciedla twórczość Eugeniusza Pryczkowskiego i Stanisława Bartelika, których debiuty książkowe ukazały się w ostatnich latach . Jest to poezja, która opiera się na wierszach tonicznych, rymowanych, w stylistyce przypominająca tradycyjne pieśni ludowe, z większą jednak niż np. u zrzeszińców przewagą dydaktyki i postulatywności nad frazami złożonymi z nastrojów i obrazów metaforycznych.

Zarówno wiersze jak i teksty piosenek Eugeniusza Pryczkowskiego można przyrównać do procesyjnych feretronów, z ikonami namalowanymi wyrazistymi barwami, równą kreską. Poezja autora tomiku „W jimiã Bòsczé” jest pochwałą pobratymców, trwających przy mowie kaszubskiej, wyznających wiarę katolicką, żyjących zgodnie z moralnością chrześcijańską i w duchu rodzimej tradycji. Pryczkowski ożywia kaszubszczynę wybierając ją jako tworzywo swojej poezji, walczy o jej obecność przede wszystkim w wizjach i codzienności inteligencji kaszubskiej. Zdaje się mówić wręcz, na nic tworzenie dzieł, przywoływanie chlubnej przeszłości, podtrzymywanie rodowej dumy, gdy nie towarzyszy temu troska „ò naj mòwã”; bez niej zatracimy swojego ducha, przestaniemy być Kaszubami.

Stanisław Bartelik, autor tomiku „Chòc mie szëmią jiné drzewa”, w twórczości prozatorskiej sięga po tematy współczesne i uniwersalne, używając kaszubszczyzny przede wszystkim jako środka przekazu literackiego. W poezji podkreśla swoją kaszubskość nie tylko poprzez sam język, ale także identyfikację z tradycyjną mentalnością opierającą się na silnym przywiązaniu do wiary, szacunku do ziemi ojczystej i rodziny. Bohater liryczny chociaż żyje z dala od Kaszub, to wciąż nosi je w sobie, silnie trzymając się zasad i wartości, które wyniósł z domu rodzinnego. Przez ich pryzmat ocenia zjawiska zachodzące we współczesnym świecie.

Dla poetów z kręgu zrzeszińców ważne było, by Kaszubi mówili po kaszubsku. Stanisławowi Bartelikowi to już nie wystarcza, pragnie języka, którego się szanuje, który jest źródłem czystych intencji i godnego życia. (cytuję) „Naùcz słowa szónowac, mùjkac i piastowac/ gòdné dawac miono dzejanióm wszelejaczim,/ wszeszëca kùszkac lëpów celebracją,/ bë rzéczi słów co z gãbë sã kùlô / nie topic w głãbòczi, smierdzący jałchkùlë,/ le niech wszednym stónie sã namienienim/ bë słowa chùtczim płënãłë strëmienim”(„Nasza mòwa”).

W ciągu 125-letniej historii poezji kaszubskiej ukazało się kilkadziesiąt tomików wierszy, kilka antologii, a także wiele utworów na łamach czasopism i w okolicznościowych publikacjach. Poezja kaszubska doczekała się antologii w języku białoruskim i niemieckim, licznych przekładów na języki europejskie, w tym przede wszystkim słowiańskie. Droga kaszubskiej poetyki, wiodąca od ludowej gawędy, lirycznego gaworzenia, poprzez hymny i manifesty nawołujące do trwania przy macierzystym języku, pielęgnowania swojszczyzny, coraz bardziej kieruje się w stronę egzystencjalnej, uniwersalnej refleksji. Kolejny w dziejach ludzkości szlak ku językowemu i kulturowemu odrodzeniu usłany jest znakami dziedzictwa i tożsamości naszej wspólnoty słowiańskiej (regionalnej, etnicznej, narodowej – jak kto woli) , która nie przestaje śpiewać lirycznego manifestu Hieronima Derdowskiego: „Nigdë do zgùbë / Nie przińdą Kaszubë,/ Marsz, marsz za wrodżem! / Më trzimómë z Bodżem!”.



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Komentarze wyrażają poglądy ich autorów. Administrator serwisu nie odpowiada za treści w nich zawarte.
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002