artykuly-Pomorska idea regionalna jako zadanie polityczne
Losowe zdjęcie
Restauracja "Bursztynia"
Pomerania
Wygląd strony

(2 skórki)
Pomorska idea regionalna jako zadanie polityczne
Author: Donald Tusk (autorzy at zk-p dot pl)
Published: 15.10.2005
Rating 3.36
Votes: 124
Read: 146433 times
Article Size: 15.53 KB

Printer Friendly Page Tell a Friend

Referat wygłoszony na II Kongresie Kaszubskim w Gdańsku (12-14.06.1992). Tekst opublikowany w dokumentacji: II Kongres Kaszubski "Przyszłość kaszubszczyzny", Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie Zarząd Główny, Gdańsk 1992

Jedną z obsesji państwa totalitarnego była jednolitość. Przez lata likwidowano zawzięcie wszelkie przejawy odmienności, różnorodności - i to we wszystkich dziedzinach życia. Nie tylko gospodarka, w tym celu znacjonalizowana, podporządkowana została centralnemu planiście. Centralne planowanie w komunistycznej utopii obejmować miało całość procesów społecznych. Omnipotencja państwa właśnie w komunizmie osiągnęła apogeum.

Centralnie sterowane i skrajnie upaństwowione społeczeństwo - ten cel wymagał niwelizacji, zrównania, jak mawiają Niemcy: zglajszachtowania. Ujednolicono stosunki własnościowe, zlikwidowano wszystkie formy sanorządności terytorialnej, homogenizacji uległa kultura. W skrajnych, np. azjatyckich wersjach komunizmu, umundurowano wszystkich obywateli, likwidując niepokornych.

W Polsce proces upaństwowienia i ujednolicenia nie zaszedł tak daleko. Gdzieś na marginesie przechowały się inne niż państwowa formy własności, istniały formy spontanicznej aktywności społecznej. W niektórych regionach, głównie na Kaszubach, Śląsku i Podhalu, przetrwały subkultury etniczne i świadomość odmienności.

To ta właśnie świadomość regionalnych i lokalnych odrębności stała się jednym z podstawowych fundamentów regionalizmu. W Polsce w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nie towarzyszyła jej jednak refleksja polityczna i społeczna. Również w koncepcjach rodzącej się u schyłku lat siedemdziesiątych opozycji przedsolidarnościowej, regionalizm i samorządność terytorialna były praktycznie nieobecne. Wielkie debaty publiczne lat osiemdziesiątych, zarówno podziemne, jak i oficjalne w niewielkim stopniu uwzględniały tę problematykę. Jednym z nielicznych środowisk, gdzie o regionalizmie mówiono i pisano, było Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie. Szczególnie między Sierpniem a stanem wojennym, gdy cenzura była częściowo sparaliżowana, na łamach „Pomeranii”, a także innych czasopism, coraz częściej zabierano głos na ten temat.

Nie sposób przy tej okazji nie powtórzyć kwestii wielokrotnie przypominanej: wielkiego znaczenia słowa i działania Lecha Bądkowskiego dla narodzin nowoczesnej idei regionalistycznej. Niezależnie od tego, że publikacje Bądkowskiego - z różnych względów - nie były do końca konsekwentne, że zawierały sporo politycznego archaizmu, one między innymi zdecydowały o silnej obecności idei regionalnej w myśleniu dzisiejszych młodych pomorskich elit politycznych. Z dzisiejszej perspektywy widać, jak nowowczesne w swej istocie było myślenie Bądkowskiego, a także praktyka Zrzeszenia, w zestawieniu z rewolucyjną naiwnością wielu działaczy „Solidarności”. Wówczas bardzo niewielu Polaków rozumiało, że odbudowa samorządności terytorialnej to, obok prywatyzacji gospodarki, dwa główne warunki faktycznego obalenia komunizmu, Dziś nie jest pod tym względem lepiej, choć regionalizm i prywatyzacja uzyskały status programów politycznych kilku istotnych partii, a przez rok rządów Bieleckiego były elementami programu rządowego (przynajmniej sferze werbalnej).

Kiedy Lech Bądkowski kończył pracę nad powołaniem ogólnopolskiego tygodnika „Samorządność“, którego zadaniem miało być wprowadzenie w obieg publiczny idei samorządu lokalnego i regionalnego, krystalizowały się w wewnątrzzrzeszeniowych dyskusjach dwa poglądy na kaszubsko-pomorską ideę regionalną. Na użytek tego wystąpienia przyjąłem dla nich określenia: „etniczny“ i „uniwersalistyczny“.

Pierwszy z nich zakładał - upraszczając - że kaszubsko-pomorski ruch regionalny jest w pierwszym rzędzie ruchem obrony i wzmacniania kaszubszczyzny jako żywiołu etnicznego o odrębnej kulturze i języku. Drugi podkreślał przede wszystkim znaczenie zmian ustrojowych i gospodarczych i potrzebę procesu regionalizacji, jako elementu reformy całego państwa. Pierwszy miał charakter defensywno-zachowawczy, drugi nastawiony był na zmianę. Oba stanowiska powstawały w ściśle określonym kontekście politycznym i w pewnej mierze wpływały na zachowanie Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, którego władze przez ostatnie dziesiĘC lat dość skutecznie godziły obie tendencje.

Etniczność pomorskiego ruchu regionalnego, wyrażająca się przez pierwszy człon nazwy Zrzeszenia, a przede wszystkim wielki nacisk na kultywowanie języka kaszubskiego i tradycyjnych form kultury i obyczaju, była zarówno jego siłą jak i słabością. Podkreślanie odrębności kulturowej i historycznej tożsaności Pomorza pozwoliło przez dziesięciolecia totalitaryzmu przechować pamięć o idei regionalnej. Wielką zasługą ludzi pokoju Lecha Bądkowskiego i Zrzeszenia jako organizacji było aktywizowanie pomorskich regionalistów, zawsze w ranach rozsądku, w czasach politycznych przełomów. Zdolność kompromisów niezbędnych dla utrzymania statusu legalnej organizacji w czasach, gdy każda zorganizowana niezależność była podejrzana i z reguły eliminowana z życia publicznego, pozwoliła na przygotowanie się do batalii o regionalizację Polski. Dzięki obecności Zrzeszenia, właśnie na Pomorzu, opozycja antykomunistyczna, a szczególnie środowiska gdańskie, wpisały regionalizm w swój pozytywny program.

Z drugiej strony trzeba stwierdzić, że koncentracja - po części wymuszona sytuacją obiektywną - na problematyce kulturowo-językowej i historycznej, sprzyjała odpolitycznieniu kaszubsko-pomorskiego ruchu ragionalnego. Naturalny dla regionalizmów konserwatyzm sprzyjał defensywności politycznej. Mówiąc najkrócej, starczyło siły, żeby idee regionalną wprowadzić do debaty publicznej, żeby niejako „zarazić“ nią część elit publicznych, ale nie starczyło na stworzenie samodzielnego ruchu politycznego. Jesteśmy dziś raczej suflerem na scenie politycznej, niż aktorem czy reżyserem.

Powstaje pytanie, czy istnieją realne przesłanki dla powstania regionalizmu jako samodzielnej siły politycznej, zarówno na Pomorzu, jak i w całej Polsce? Jeśli za punkt wyjścia przyjmiemy odrębności etniczne, a za cel regionalistów ich polityczną instytucjonalizację, to trzeba będzie stwierdzić, że brak takich przesłanek. Wydarzenia ostatnich kilkudziesięciu lat, a więc zmiany granic i masowe przesiedlenia oraz polityka komunistów nakierowana na rozbicie lokalnych i regionalnych wspólnot, a także procesy cywilizacyjne, spowodowały, że nie ma dziś w Polsce obszarów, w których dominowałyby wielkie grupy rdzennej ludności o oryginalnej świadomości historycznej i kulturowej. Nawet Kaszubi, swoisty fenomen w skali kraju, nie stanowią takiej grupy, co jest szczególnie widoczne w dużych ośrodkach miejskich. Co więcej, w minimalnym stopniu występuje poczucie wspólnego etnicznego interesu w obrębie potencjalnych wspólnot regionalnych. To tylko niektóre z istotniejszych powodów, dla których współczesny polski, w tym pomorski, regionalizm nie będzie ruchem emancypacji wspólnot etnicznych, nie będzie wyrastał z konfliktu między tutejszymi a napływowymi. Nie rezygnując ze wzmacniania poczucia identyfikacji wspólnotowej i upowszechniania myślenia w kategoriach małych ojczyzn oraz podkreślania inności wszędzie tam, gdzie ona występuje (przy założeniu, że odmienność jest fundamentem wszelkiej kultury i nie musi być w nią wpisany konflikt z otoczeniem), powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że nie będzie samorządnego regionu pomorskiego - i żadnego innego - bez zasadniczych zmian ustrojowo-gospodarczych w skali całego kraju. Ich zdynamizowanie i ukierunkowanie to jeden z głównych postulatów regionalistów.

Tak więc pierwszym etapem wybijania się Pomorza na samorządność (podobnie jak innych aspirujących do tego regionów) będzie nie bunt prowincji przeciw centrum, ale aktywne uczestnictwo w reformowaniu centrum. Trzeba zrobić wszystko, aby wpływ ruchów regionalnych i samorządowych oraz partii politycznych, dla których regionalizm jest istotnym fragmentem ich programu, na zmiany ustrojowe i gospodarcze był jak największy. Konieczne jest uczestnictwo regionalistów w debacie konstytucyjnej i w pracy nad innymi aktami legislacyjnymi. Tak długo bowiem, jak trwać będzie w Polsce centralistyczny model władzy, jak długo większość decyzji zapadać będzie w Warszawie - marzenie o państwie regionalnym pozostanie utopią.

Niezwykle istotna dla powodzenia naszych zamierzeń jest deetatyzacja życia gospodarczego. Bez prywatyzacji nie będzie faktycznej regionalizacji, gdyż jednym z elementów dominacji centrum nad prowincjami jest centralne zarządzanie państwową własnoscią. To również wymaga obecności ludzi z regionalną wrażliwością na różnych szczeblach władzy wykonawczej. Dość precyzyjnie można określić , którzy politycy i jakie kluby parlamentarne taką wrażliwość posiadają.

Nasz region - między innyni dzięki rozsądnej taktyce ZK-P - posiada dość liczną reprezentację parlamentarną o natawieniu regionalistycznym. Należy wspomagać ją przede wszystkim koncepcyjnie, formułując propozycje inicjatyw ustawodawczych. Organizując i inspirując regionalityczne lobby w parlamencie musimy mieć świadomość, że pozostajemy tam w mniejszości. Jest wiele sił politycznych, które powołują się na ideę samorządności terytorialnej faktycznie jej nie rozumiejac. Dlatego też sądzę, że losy regionalizacji roztrzygnąć się mogą w przyszłych wyborach parlamentarnych oraz, w innej skali, samorządowych.

Wielką zaletą Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego była umiejętność szukaniaa sprzymierzeńców wspólnej sprawy. Jest mało prawdopodobne, aby w przyszłych wyborach wyemancypowany ruch samorządowo-terytorialny był w stanie samodzielnie odegrać wiodącą rolę. Ubiegłoroczna październikowa elekcja pokazała bardzo wyraźnie, że słuszna okazała się taktyka łączenia akcji wyborczych związków regionalnych partii politycznych rozpoznawanych jako sprzymierzeńcy. Tak było na Górnym Śląsku i w Wielkopolsce (wspólne listy Związku Górnośląskiego i Unii Wielkopolan z Kongresem Liberalno-Demokratycznym), na Pomorzu zaś Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie skutecznie wspierało swych członków na listach różnych partii i wygrało dla siebie z poparciem tychże partii mandat senatora.

W przyszłych wyborach taka współpraca może jednak nie wystarczyć. Powinna nastąpić jakościowa zmiana koncepcji wyborczej, w której idea regionalna musi odegrać główna rolę. Plan przygotowań do tej kampanii powinien zawierać nastepujące elementy:

1. Intensyfikacja dotychczasowych form działania Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w sferze edukacji regionalnej, propagowanie historii i kultury kaszubskiej, samokształecnie kadr na użytek przyszłych instytucji samorzadowo-regionalnych.

2. Rozpoczęcie szerokiej akcji edukacyjnej, ujawniającej zagrożenia zwiazane z centralistycznym modelem państwa i korzyści płynące z decentralizacji władzy. Wiele wskazuje na to, że inteligentnie prowadzona kampania antybiurokratyczna podnosząca walory samorządności, także w wymiarze finansowym (podatki) powinna być dobrze przyjęta przez szerokie grupy społeczne. Przesadne podkreślanie kaszubskości ruchu regionalnego nie będzie sprzyjało powodzenia tej kampanii.

3. Podjęcie ściślejszej współpracy z innymi związkami regionalnymi i pomaganie nowopowstającym (np. Liga Warmińsko-Mazurska). Ogólnopolski charakter naszych przedsięwzięć, obok innych walorów, oddali zarzut etnicznej irredenty. Doświadczenia wielu z nas dowodzą, że w polskim społeczeństwie wciąż silne są nacjonalistyczne resentynenty i ksenofobie, a regionalizm często obarczany jest publicznie najprzeróżniejszymi grzechami, wśród których antypolskość i filogermanizm pojawiają się najczęściej.

4. Usprawnienie i zwiększenie skutecznosci lobbingu w Sejmie i Senacie, a w szczególności pozyskiwanie idei regionalnej poszczególnych posłów z tych klubów, które pozostają obojętne na sprawy regionalizacji.

5. Nawiązanie kontaktów ze środowiskami przedsiębiorców, a w szczególności reglonalnymi izbami gospodarczymi i klubami prywatnego kapitału. Coraz więcej tego typu środowisk zainteresowanych jest wzrosten roli samorządu terytorialnego, gdyż decentralizacja daje większe możliwosci skutecznej kontroli pieniędzy pochodzących z podatków. Siłą rzeczy sprawa ta ważna jest dla dużych podatników.

6. Praca nad konkretnym, odnoszącym się do realiów i możliwości regionu kaszubsko - pomorskiego programem gospodarczym. Należy tu korzystać z potencjału ekspertów nieźle przygotowanego do takich zadań. Dobrym przykładem jest tu Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową (nota bene prowadzony przez Kaszubę Jana Szomburga). Profesjonalizn prac programowych wymagał będzie nakładów finansowych, podobnie jak przyszłe wybory. Finansowy aspekt odnosi się do wszelkich form aktywności publicznej, o czym dobrze wiedzą działacze Zrzeszenia.

7. Podjęcie przygotowań do kampanii wyborczej wspólnie z partiami politycznyni gotowymi realizować ideę regionalizmu. Na Pomorzu Gdańskim wypróbowanymi partnerami są liberałowie i republikanie, dobrze rokuje współpraca z Unią Demokratyczną - niezależnie od tego, jak ocenimy dotychczasowe efekty współdziałania między tymi partnerani.

Lech Bądkowski wiele razy mówił o koniecznosci powszechnego przebudzenia się Kaszubów i Pomorzan. Pomorska idea regionalna powoli przestaje być marzeniem, utopią zapatrzonych w przeszłość, rajem utraconym. Staje się polltycznym zadaniem dla nas wszystkich, którego realizacja wyamga deterainacji, organizacji, siły. Najszlachetniejszy bowiem cel, najrozumniejsza idea bez koncentracji wokół nich energii społecznej nie przeobrazi się w fakty. Regionalizm - jak nigdy dotąd - ma szansę stać się ruchem powszechnym, ponieważ coraz więcej ludzi w Polsce rozumie, że obok rewolucji (przepraszam za słowo) własnościowej właśnie rewolucja ragionalna stanowi treść historycznej transformacji ustrojowej naszego państwa.

Doświadczenie ostatnich lat pokazuje wyraźnie, że każda zmiana nawet fragmentu rzeczywistości wymaga przyłożenia odpowiedniej siły. Stąd moje przekonanie o konieczności przakształcenia ruchow regionalnych w skuteczne ruchy polityczne. Skuteczne, a więc z powodzeniem ubiegające się o władzę. Dlatago strategia Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego i innych środowisk pomorskich powinna być podporządkowana w dużej mierze wyborom samorządowym i w ścisłym porozumieniu z innymi ruchami regionalnymi - parlamentaryzm. Słabość politycznej konkurencji, zniechęcenie ludz do zideologizowanych i oderwanych od lokalnych konkretów partii politycznych, to dodatkowe przesłanki do podjęcia tej pracy. Być może regionalna alternatywa będzie jedynym remedium na nastroje aptrii i bierności, to może tu leży szansa na zapobieżenie populistycznym rewoltom.

Konkludując: postuluję przystąpienie do budowy wielośrodowiskowego, z udziałem organizacji regionalnych, partii politycznych, środowisk przedsiębiorców, ruchu politycznego zdolnego na Pomorzu wygrać dwie najbliższe elekcje. Przy kultywowaniu dotychczasowych form działania, głównie zrzeszeniowego, należy zadbać o profesjonalizację przedsięwzięć politycznych. Chodziłoby przede wszystkim o stworzenie źródeł finansowania, skuteczną akcję edukacyjną, budowę przyszłościowego, ale realnego programu gospodarczego dla Kaszub i Pomorza, inspirowanie zmian legislacyjnych z przygotowaniem projektu nowej konstytucji włącznie. Tak przygotowani moglibyśmy przystąpić do wspólnej akcji w wyborach samorządowych jako liga pomorska, z perspektywą akcji parlamentarnej z podobnie ukształtowanymi ligami regionalnymi w kraju.

Czy jest to możliwe? Jeśli coś jest konieczne, to musi stać się możliwe.

----------------------------------------------------
Dla naszekaszuby.pl przygotował: Marek Kwidziński (Kaszubia.com)
Korekta:Stanisław Geppert



1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Komentarze wyrażają poglądy ich autorów. Administrator serwisu nie odpowiada za treści w nich zawarte.
Wyróżnienia
Medal Stolema 2005   Open Directory Cool Site   Skra Ormuzdowa 2002